Zmiana koloru ławki czy przygoda życia? Oceniamy transfery Polaków (DWUGŁOS)

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
SSC Napoli v ACF Fiorentina - Coppa Italia
Fot. Matteo Ciambelli/DeFodi Images via Getty Images

Kilku reprezentantów Polski wykorzystało zimę, aby podpisać nowe kontrakty i zmienić otoczenie. Kacper Kozłowski pobił sprzedażowy rekord ekstraklasy, Krzysztof Piątek chce zostać następcą Dusana Vlahovicia we Florencji, a Tymoteusz Puchacz dołożyć do gabloty mistrzostwo Turcji i przeżyć niesamowitą fetę z Trabzonsporem. W naszej redakcji optyka na te wybory się różni, więc Michał Trela i Dominik Piechota przedstawiają swoją perspektywę na wybory kadrowiczów.

W tym dwugłosie skupiliśmy się na piłkarzach orbitujących regularnie wokół reprezentacji Polski i na najgłośniejszych ruchach rodaków. Tej zimy również Kacper Przybyłko zamienił Philadelphię na Chicago, a z ekstraklasy wyjechali Mateusz Żukowski oraz Mateusz Praszelik. 20-letni prawy obrońca zamienił Lechię Gdańsk na szkockie Rangers, gdzie będzie uczył się od doświadczonego kapitana Jamesa Taverniera. Z kolei 21-letni rozgrywający Śląska Wrocław przeszedł do Hellasu Verona, gdzie myśląc o minutach, musi wygrać rywalizację z Antoninem Barakiem oraz Gianluką Caprarim.

Jeżeli chodzi o ruchy w drugą stronę, czyli do ekstraklasy, zdążyliśmy szerzej omówić przypadki Dennisa Jastrzembskiego w Śląsku Wrocław oraz powrót Pawła Wszołka do Legii Warszawa będący doskonałym uosobieniem niegospodarności polskiej piłki i złych decyzji personalnych. Niżej autorzy naszej redakcji oceniają, czy najgłośniejsze ruchy polskich piłkarzy to głos rozsądku czy raczej hamulec wciśnięty w karierze.

1
Kacper Kozłowski -> Brighton -> Union Saint Gilloise
KacperKozlowski.jpg
Fot. Brighton & Hove Albion

Michał Trela: Pozytywny ruch dla wszystkich stron. Pogoń Szczecin dostała za swojego wychowanka wielkie pieniądze, pomocnik trafił do najlepszej ligi świata, ale do klubu, który działa w sposób przemyślany, co zwiększa szanse, że będzie miał plan na rozwój nastolatka. „Portowcy” mogą jedynie żałować, że nie udało się go zatrzymać na wiosnę, ale dla samego Kozłowskiego to nie musi być zła informacja. W lipcu trafiłby prosto w wir życia za granicą i treningów na znacznie wyższym poziomie. Wypożyczenie do Belgii, do klubu powiązanego właścicielsko z Brighton, będzie stanowiło platformę, by już teraz nauczyć się samodzielnego życia w innym kraju i przyzwyczaić do funkcjonowania w innej szatni, co może ułatwić letnią przeprowadzkę do Premier League. Korzystne dla Kozłowskiego powinno być też to, że w Brighton już jest jeden młody Polak i to taki, który sobie tam poradził. Jakub Moder pewnie pomoże młodszemu koledze w aklimatyzacji, a to, jak prezentuje się Moder, może sprawić, że także w klubie będą wobec Kozłowskiego cierpliwsi.

Dominik Piechota: Kozłowski to specyficzny przypadek, któremu trzeba pozwolić pływać. Zaczął się dusić w Polsce, nudziła go przewidywalność i kolejne mecze z Górnikiem Łęczna – to akurat jego słowa – do tego chciał zarabiać bardziej jak kadrowicze, niż solidni ligowcy. Trafił na wypożyczenie do klubu satelickiego, ale to lider ligi belgijskiej i najbardziej niesamowity beniaminek Europy (przeczytaj więcej o Saint Gilloise). Sam jestem ciekaw, czy wyważy drzwi, czy pierwszy zagraniczny wyjazd da mu lekcję pokory. Wiemy, że 18-latek musi zbierać punkty dla pozwolenia o pracę na Wyspach, a o to znacznie łatwiej w Belgii niż w Polsce.

Brighton to najlepszy z możliwych wyborów. Można się odbić jak Karbownik, można zostać idolem jak Moder, ale to klub o fantastycznym skautingu potrafiący pięknie projektować ścieżki kariery dla młodych. Kiedy Monchi przemierzał Anglię, wrócił zafascynowany strukturami Brighton. Ściągają cię, ale już mają przygotowany plan na transformację i specyficzną rolę w taktyce Grahama Pottera. Ostatnio wzięli też 20-letniego Abdallaha Simę ze Slavii Praga, ale obserwują najróżniejsze rynki. Z Ameryki Południowej wyczarowali Argentyńczyka Alexisa Mac Allistera, Ekwadorczyka Moisesa Caicedo i polują na 18-letniego Paragwajczyka Julio Enciso. W Japonii wypatrzyli Kaoru Mitomę. Ekstraklasę też mają przeczesaną. O samo Brighton jestem spokojny. Bardziej stawiam znak zapytania przy Kozłowskim – nie jego umiejętnościach, ale zarządzaniu nową sytuacją w życiu i zdolnościach adaptacji.

2
Jakub Kamiński -> Wolfsburg
JakubKamiński3.png
Fot. Wolfsburg

Michał Trela: Transfer, który budzi wiele moich wątpliwości. Nie tylko dlatego, że młodzi Polacy mieli ostatnio w Bundeslidze wielkie problemy. Podpisując kontrakt z Wolfsburgiem na pół roku przed przeprowadzką do Niemiec, skrzydłowy Lecha skazał się na bardzo wiele znaków zapytania. Posady trenera i dyrektora sportowego, którzy namawiali go do transferu, wiszą na włosku i bardzo możliwe, że ani Florian Kohfeldt, ani Joerg Schmadtke nie dotrwają w VfL do momentu, gdy trafi tam Kamiński. Można oczywiście zakładać, że skrzydłowy też się ich następcom spodoba, ale Kamiński skazał się na loterię. Zwłaszcza że w systemie preferowanym aktualnie przez Wolfsburg nie ma przewidzianego miejsca dla klasycznego skrzydłowego. Nie wiadomo też z całą pewnością, w której lidze będzie w przyszłym sezonie grał jego nowy klub. Wolfsburg jeszcze utrzymuje się tuż nad kreską, ale w ostatnich tygodniach jest zdecydowanie najgorszą drużyną ligi i czeka go poważna walka o utrzymanie. Dało się też znaleźć w Niemczech miejsca, w których lepiej radzą sobie z promowaniem młodych piłkarzy. Ryzykowny ruch.

Dominik Piechota: Nastolatek od dawna był nastawiony na Bundesligę, w której ma się odnaleźć przez etos pracy i możliwości fizyczne. Wolfsburg wygląda na przemyślany ruch pod warunkiem, że Kamiński nie zamieni potencjalnych pucharów na 2. Bundesligę. Na razie ledwo trzymają się nad strefą spadkową, co nakazuje myślenie alarmowe, a do tego drużynę opuścił jej najlepszy strzelec i klasowy gracz Wout Weghorst, którego Burnley kupiło za 14 milionów euro. Już teraz Kamiński deklaruje, że gdyby przydarzył się tragiczny spadek, to on do Wolfsburga przyjdzie odzyskać Bundesligę, czym natychmiast zyskał w oczach kibiców. Niemniej to piłkarz o takim potencjale, że rok na zapleczu byłby hamulcem dla jego kariery. Jeśli do tragedii nie dojdzie, nie zmienią się władze i nie przyjdzie nowy trener, który nagle odstawi Polaka na boczny tor, wydaje się, że to słuszny następny ruch dla 19-latka. Sporo jednak tych niepewnych jak na czas, kiedy powinien się skupić na grze o mistrzostwo Polski z Lechem.

3
Karol Świderski -> Charlotte FC
FKEDtowX0AEzF-q.jpeg
Fot. Charlotte FC

Michał Trela: Transfer, który wywołuje we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, napastnik przenosi się do klubu, w którym będzie grał przed olbrzymią publicznością, o którą trudno by mu było gdziekolwiek w Europie. Będzie też żył w ciekawym miejscu i grał w rozwijającej się lidze, zarabiając lepsze pieniądze. Czyli żyć, nie umierać. Z drugiej, obserwując, jak sobie radzi w reprezentacji Polski i jak dobrze spisał się w Grecji, liczyłem, że spróbuje teraz sił w którejś z najmocniejszych lig europejskich. Wprawdzie przypadek Przemysława Frankowskiego pokazał, że poprzez MLS da się wypromować do lig top 5, ale on do Stanów Zjednoczonych wyjeżdżał na wcześniejszym etapie kariery. Pograł za oceanem dwa i pół roku, a krótko po 26. Urodzinach wyjechał do Francji. Świderski już teraz ma 25 lat. Zakładając, że na jakiś czas zostanie w Charlotte FC, trudno mu już będzie wrócić do którejś z najsilniejszych lig w Europie. Przykład Adama Buksy pokazał jednak, że grając w Stanach, też można stanowić wartość dodaną dla reprezentacji. Niech więc Świderski podbija amerykański rynek.

Dominik Piechota: Przeanalizowałem sobie ostatnio, jak sprzedaje się piłkarzy w Grecji, a jak w Stanach Zjednoczonych. Norwich ściągnęło grecki duet Giannoulisa oraz Tzolisa za kolejno za 7,5 mln i 11 mln, a Wolverhampton kupiło Josę Sa za 8 mln, ale poza nimi wielkich wyprzedaży nie było. To Augsburg zapłacił ponad 16 mln za Ricardo Pepiego z Dallas, West Brom prawie 9 za Daryla Dike’a z Orlando, Roma prawie 7 mln za Bryana Reynoldsa również z Dallas, a Wolfsburg podobną kwotę za Kevina Paredesa z DC United. Tendencja jest taka, że z MLS naprawdę można się wybić, a poziom tych rozgrywek, jak i możliwości finansowe stale rosną. Widzę pewien mankament, z jakim mierzył się Frankowski, czyli męczące powroty zza oceanu, na czym potencjalnie może stracić kadra. Sam piłkarz znacząco zyska finansowo, bo został pierwszym designated player w historii klubu z Karoliny Północnej. Reguła Beckhama umożliwia wypisanie trzech graczy z limitu wynagrodzeń. Pensja będzie się zgadzać, projekt ambitny, ale pamiętajmy, że Charlotte dopiero buduje drużynę do debiutu w MLS. Nawet Inter Miami dostawał baty w pierwszym sezonie i zakończył w dole po wejściu do rozgrywek.

4
Krzysztof Piątek -> Fiorentina
FImbo8JXEAgYQbj.jpeg
Fot. Fiorentina

Michał Trela: W momencie transferu miałem duże wątpliwości, czy to wypożyczenie ma sens. Wprawdzie był wtedy w Berlinie dopiero trzecim napastnikiem w hierarchii trenera, ale Ishak Belfodil i Davie Selke to zawodnicy albo bardzo podatni na kontuzje, albo bardzo wątpliwej jakości. Byłoby więc możliwe, że po kilku tygodniach sadzania go na ławce, trener Tayfun Korkut wróciłby do Piątka. Zamiast tego, Piątek wybrał miejsce numer dwa w ataku, za to jako zmiennik czołowego napastnika ligi włoskiej. Dość niespodziewanie Dusan Vlahović odszedł jednak z Fiorentiny już w styczniu, co otwiera Piątkowi drogę do regularnej gry wiosną i w tym momencie to wypożyczenie zaczyna już mieć znacznie więcej sensu. Wprawdzie mam wątpliwości, czy Piątek jest wystarczająco dobry technicznie, by odnaleźć się w grającej ofensywnie i kombinacyjnie drużynie Vincenzo Italiano, ale przynajmniej wreszcie, chyba po raz pierwszy w karierze, trafił do zespołu, który lepiej czuje się z piłką niż bez piłki. Ma więc całkiem niezłą szansę przywrócić karierę na dobre tory.

Dominik Piechota: Sensowny wydaje się powrót na włoską ziemię, gdzie Piątek wypłynął i urósł do niewiarygodnych rozmiarów jako snajper. Czas pokazał, że berliński projekt i przejście do Herthy był pomyłką. Fiorentina jawi się jako kilka razy lepsza i bardziej przemyślana opcja niż powrót do Genoi. Choćby przez samą jakość piłkarską, serwis dla napastnika, liczbę kreowanych sytuacji oraz partnerów, którzy mogą dostarczać piłkę klasycznej dziewiątce. To stąd do Juventusu odszedł najgłośniejszy transfer zimy Dusan Vlahović, lecz mam szczere wątpliwości, czy to Piątek będzie jego następcą. Vincenzo Italiano gra na jednego napastnika, a opcją ciekawszą, bardziej wszechstronną i perspektywiczną wydaje się 23-letni Arthur Cabral. Brazylijczyk jest w gazie. Zdobył 27 bramek w Basel i przyszedł tutaj za 14 milionów euro, a chciała go również Barcelona. Piątek może dostawać we Florencji więcej minut, ale wyobrażam sobie, że zamienił rolę zmiennika w Herthcie na zmiennika we Fiorentinie. Na dzisiaj Cabral ma większe zadatki na gwiazdę ligi.

5
Tymoteusz Puchacz -> Trabzonspor
FI5PeP6XsAAjhTO.jpeg
Fot. Trabzonspor

Michał Trela: Ruch, którego kompletnie nie rozumiem. Po odpadnięciu Unionu z Ligi Konferencji Europy i przegraniu przez Polaka rywalizacji nie tylko z Nico Giesselmannem, ale też Bastianem Oczipką, poszukiwanie wypożyczenia miało sens. Jednak wyjazd do Turcji w żaden sposób nie przystosuje lewego wahadłowego do tego, by w lipcu był gotowy na podjęcie rywalizacji w Bundeslidze. Znów skazał się na poznawanie nowej ligi, kultury i języka, a jednocześnie poszedł do ligi, z której dość trudno ponownie ruszyć do europejskiej czołówki. W zimie zabiegał o niego Werder Brema i wypożyczenie do czołowego klubu 2. Bundesligi miałoby moim zdaniem znacznie więcej sensu. Reprezentant Polski grałby w ofensywnie nastawionym zespole, pozostawałby w tym samym kręgu kulturowym i językowym, zwiększając szanse, że w lecie Urs Fischer spojrzałby na niego przychylniejszym okiem. A nawet gdyby do tego nie doszło, mógłby się zareklamować na niemieckim rynku i próbować przebić się w tej lidze. Wiem, że Trabzonspor to silny klub, który ma szansę na mistrzostwo, ale przeprowadzkę tam w wieku 23 lat traktuję jako poddanie się w kwestii zrobienia naprawdę dużej kariery.

Dominik Piechota: Puchaczowi brakuje cierpliwości, więc uciekał czym prędzej w poszukiwaniu minut. Z pozoru Trabzonspor nie wygląda na podbój światowej piłki, ale jestem w stanie zrozumieć ten wybór. Bo w życiu chodzi też o przeżycia i kolekcjonowanie wspomnień. Puchacz zawsze był oczarowany tureckimi kibicami i całą otoczką tamtejszych klubów, teraz złapał jeszcze okazję, aby dołożyć do gabloty mistrzostwo Turcji, bo Trabzonspor prowadzi z 9 punktami przewagi. Przeżyć tam szaloną fetę, zagrać z poważnymi rywalami i spróbować czegoś nowego na pół roku, czemu nie? W tym momencie chodzi przede o wszystkim o minuty, a gra o mistrzostwo Turcji to nie są peryferia futbolu. Sytuacja na lewej obronie lidera jest taka, że powinien wkleić się do jedenastki, o ile nie zacznie regularnie popełniać błędów. Rozumiem tę chęć ponownego poczucia, czym jest wygrywanie i gra o trofea.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.