Sto lat uwielbienia. Staruszek-kronikarz, który wzruszył samego Messiego

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
55C6TKIHFVASNPZZIAQJ5MN73M.jpg
Fot. Silvina Frydlewski / El Pais

100-letni Argentyńczyk Hernán Mastrángelo notował ręcznie w zeszycie każdą bramkę Leo Messiego, chcąc zbudować emocjonalną więź z wnukiem mieszkającym 10 tysięcy kilometrów od Buenos Aires. Dawało mu to pretekst do rozmów i dyskusji z dzieciakiem zakochanym w gwiazdorze Barcelony. Notowanie bramek z ostatniego, historycznego Copa America czasem zajmowało Hernánowi nawet pół godziny, ale było warte poświęcenia, gdy trzy dni po finale z Brazylią dostał wideo z podziękowaniami od samego kapitana Argentyny. „Wydaje mi się to szaleństwem, bo nawet ja nie pamiętam tych wszystkich bramek, ale dziękuję Ci za to, co robisz” – mówi w nim przejęty Messi.

To kolejny przykład tego, jaką moc ma futbol. Hernán Mastrángelo wymięty zeszyt z zapisanymi odręcznie 748 golami Leo Messiego ma do dzisiaj. To tam zanotował 4 bramki kapitana w historycznym dla Argentyńczyków Copa America. Dla stulatka to nie jest prosta ani szybka sprawa, ale stała się już rutyną. Zaczął mając 86 lat, chociaż futbol nigdy nie był dla niego wielką miłością. Bardziej chodziło o relacje rodzinne, znalezienie jakiegoś pomostu z wnukiem, mieszkającym na innym kontynencie.

Bohater tego artykułu cały czas zamieszkuje dom w Carapachay, dzielnicy klasy średniej stanowiącej część aglomeracji Buenos Aires. Don Hernán przez 40 lat pracował w fabryce czekolady i słodyczy Fenix, wiodąc normalne życie. Jak na Argentyńczyka przystało: przywykł do rutyn i stałych przyzwyczajeń. W 2000 roku Argentyna była w trakcie kryzysu walutowego i ekonomicznego, to w tym roku Messi pojechał do Barcelony, aby podjąć się terapii hormonalnej, to w tym czasie syn Mastrángelo wyemigrował do Galicji w poszukiwaniu lepszego życia. Po dwóch latach dołączyła do niego żona i czteroletni syn Julian.

Do Buenos Aires wrócili dopiero po 10 latach, lecz to wnuk Julian był powodem, dla którego Hernán Mastrángelo utworzył swój zeszyt. Dzieciak nie pamiętał dziadka zbyt dobrze, dzieliło ich prawie 10 tysięcy kilometrów, ten jednak wiedział, że Julian jest na zabój zakochany w Barcelonie. „Kibicowałem drużynie Ronaldinho, od najmłodszych lat niesamowicie mnie emocjonowała. I pamiętam, że kiedy rozmawialiśmy z dziadkiem przez telefon, właśnie zadebiutował Messi. To jakby ukształtowało naszą relację i było punktem łączącym nasze rozmowy” – wspomina dziś 23-letni Julian.

„Jestem związany z River Plate, pochodzę z tych rejonów, ale nie byłem jakimś wielkim fanem piłki. Zakochałem się jedynie w Messim, widząc jak porusza się między rywalami i jak ich mija. To było coś niesamowitego. Od tamtej pory spędziłem z nim kilkanaście lat, wiedząc o nim wszystko. Julian dzwonił do mnie i pytał: Dziadku, widziałeś może mecz? A ja odpowiadałem: nie tylko widziałem, ale zanotowałem wszystkie jego trafienia” – opowiada stulatek podczas wizyty korespondentów „El Pais” w jego mieszkaniu.

Gole Messiego stanowiły nić połączenia między Buenos Aires a Galicją. Nie widzieli się od dawna, ale rozmawiali o jego trafieniach. A Hernán skrupulatnie, własnoręcznie notował: po każdym meczu wpisywał nazwę rywala, datę oraz liczbę bramek. To razem 748 bramek – 672 dla Barcelony oraz 76 dla reprezentacji Argentyny, a zaczęło się od uderzenia z Albacete w maju 2005 roku. Julian dodaje: kiedyś zajmowało mu to pięć minut, dzisiaj przy Copa America potrafił zapisywać mecz przez pół godziny, ale to jego aktywność, rutyna, która daje mu energię.

To Julian wrzucił do sieci wideo ze stuletnim dziadkiem, które dotarło nawet do Indii i zrobiło kółko wokół świata jako wspaniały, wzruszający viral. Trzy dni po wygraniu Copa America do domu Mastrángelo przyszło wideo wysłane przez jednego z krewnych Leo Messiego. Na nim bohater narodowy, który osobiście chciał złożyć podziękowania Hernánowi za kilkanaście lat notatek i jego niesamowitą pasję. „Cześć Hernan, znam doskonale twoją historię. Wydaje mi się to dość szalone, bo nawet ja nie odnotowałem wszystkich swoich trafień, ale chciałem Ci bardzo podziękować za to, co robisz” – opowiadał MVP Copa America.

Piłka skraca dystanse w różnych wymiarach: tych kilometrowych czy tych relacyjnych. Zeszycik Hernána Mastrángelo nabrał już światowej sławy, a Leo Messi nie pozostał wobec niego obojętny. To piękny wyraz tego, ile geniusz piłkarza może znaczyć dla ludzi, nawet jeśli nie byli do szaleństwa zakochani w futbolu. W tej opowieści najważniejsze jest, że 100-letni Argentyńczyk z Carapachay nadal pozostaje w dobrej formie. Jest świadomy magii tej historii, rozmawiał o niej z dziennikarzami, a kiedy fotoreporterka chciała mu zrobić zdjęciem, wyłysiały kronikarz rzucił najpierw: „Poczekaj, niech mi przeczeszą loki”. Patrząc na formę Messiego, on dalej będzie strzelał w najlepsze. Oby Hernán miał jak najwięcej okazji, by powiększać swoje dzieło.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.