Jeszcze w tym roku ukaże się kolejna - trzecia, po "Baśce" i "Przezabawnym psie o imieniu Kolka" - książka Wojtka Friedmanna. Warszawski pisarz, podróżnik i poszukiwacz (własnych) przygód ZA DALEKI ODLOT odwiedził jednak w innej sprawie. Będąc niedawno u rodziców znalazł bowiem cały worek starych kaset magnetofonowych i chcąc je Filipowi Kalinowskiemu po prostu sprezentować, został wciągnięty w publiczne ich słuchanie i bezpretensjonalną, luźną pogawędkę o latach już minionych i nośnikach wcale niekoniecznie zapomnianych. W starym walkmanie Filipa lądowały naprzemiennie takie klasyczne pozycje jak "Smak B.E.A.T. Records", Beastie Boys, Big Pun, Trzyha i Funkdoobiest... na którym okazało się, że nagrany jest Małolat/Ajron, a panowie rozmawiali sobie o tym jaka muzyka grała w rodzinnym domu Wojtka i który klip został nakręcony w jego własnym, dopiero co zbudowanym domu; o tym jak ważną postacią dla stołecznej edukacji rapowej był Mesjasz i jak się dogadać w nowojorskim sklepie płytowym... zupełnie nie znając angielskiego. O kradzionych Source'ach, pożyczonej Ashanti i wyobrażonym hip-hopie przełomu milleniów; śmiesznych skitach, koncertowych pielgrzymkach i zapachu taśmy magnetycznej.
Brazylijska prezenterka telewizyjna nagrywająca surową miniaturkę o... ruchaniu i brytyjski, osiedlowy bard wspominający swoje antyczne korzenie, niemiecka modelka śpiewająca acapella o Nibelungach...
Filip Kalinowski rozpuścił wici po krajowym (pół)światku muzyki niezależnej i wypełnił ten ZA DALKI ODLOT właściwie samymi premierami, odrzutami i demówkami.
Hades odwiedził Filipa, aby porozmawiać o nowym projekcie STRATA oraz o tym, co było a nie jest i tym, co pozostaje niewzruszone.
Zainspirowany niedawno przez niego obejrzanym filmem „36 komnata Shaolin” gospodarz Za dalekiego odlotu postanowił prześledzić związki łączące dalekowschodnie kino akcji z zachodnią muzyką miejską.
Beatmaker i producent, realizator dźwięku i (samozwańczy) inżynier elektronik, człowiek, który - jak rozwija się skrótowiec po jego ksywce - Swobodnie Włada Dźwiękiem.
Trip- jak po psychodelikach i -hop jak w hip-hopie, który u schyłku zeszłego wieku był czymś nieporównywalnie szerszym niż rap i cały jeszcze stał samplem, skreczem i sprayem. Trip-hop - termin zni...
Trip- jak po psychodelikach i -hop jak w hip-hopie, który u schyłku zeszłego wieku był czymś nieporównywalnie szerszym niż rap i cały jeszcze stał samplem, skreczem i sprayem. Trip-hop - termin zni...
Nowoczesne dziennikarstwo muzyczne rządzi się głównie jednostkowymi gustami. Kierując się tym kluczem, niezbyt zainteresowany współczesnym funkiem Filip Kalinowski raczej by P.Unity do swojej audyc...
Chlebowiec już wypieka się na wolnym ogniu, a owsianka dochodzi w piekarniku, więc czas zasiadać do stołu. Co z tego, że na Karaibach o śniegu można co najwyżej pomarzyć, a Święty Mikołaj nigdy nie...
Najmłodszy autor płyty wydanej w kanonicznej serii Polish Jazz i jeden z dwudziestu pięciu instrumentalistów wyznaczających przyszłość jazzu (zdaniem opiniotwórczego magazynu Downbeat), saksofonist...
W miejsca, gdzie pyrexy bulgoczą, lufy pistoletów dymią, a linie telefoniczne pobrzękują podsłuchami prowadzi drugi podcast Filipa Kalinowskiego. Ciemne zaułki Stanów Zjednoczonych Ameryki przemier...
Daj znaka, co sądzisz o tym epizodzie!