Wyniki, trofea, styl, promowanie młodzieży. TOP 10. Najlepsi polscy trenerzy

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
trenerzy.jpg
MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Idealny trener, który poradzi sobie wszędzie, prawdopodobnie w ogóle nie istnieje. A już na pewno nie w Polsce. Szukamy jednak takich, którzy dają coś zbliżonego do gwarancji. Przedstawiamy dziesiątkę najlepszych naszym zdaniem polskich trenerów.

Porównywanie osiągnięć trenerów to, odkąd powstał futbol, jedno z najtrudniejszych zadań. Specjaliści od rekrutacji, zastanawiając się, jak obsadzić jedną z najważniejszych pozycji w klubie, zadają sobie pytania, czy ważniejszy jest styl, czy wyniki, w jakim stopniu trener odpowiadał za kryzys i jak zmierzyć jego wkład w sukcesy, czy ważniejsze jest doraźne poprawianie rezultatów, czy mozolne budowanie całego klubu? Nie ma jednej odpowiedzi. I nie ma właściwej. Idealny trener dla jednego klubu może kompletnie nie sprawdzić się w innym. Ktoś, kto wszędzie indziej sobie nie poradził, może wnieść do danego otoczenia akurat niezbędne tam cechy. Przypominamy o tym, by podkreślić, że – choć podeszliśmy do rankingu najpoważniej, jak się da – to wciąż tylko zabawa.

Czytając, nie będzie się zgadzać, mając w głowie niepowodzenie danego trenera akurat w waszym klubie. Albo czyjaś pozycja wyda wam się za wysoka, bo nie darzycie go sympatią. Nie jesteśmy wyroczniami. Możliwe, że w naszej klasyfikacji nie ma kogoś, kto zasłużył albo jest ktoś, kto nie zasłużył. Na pewno nie będą się też zgadzać sami trenerzy. W końcu każdy z nich uważa zazwyczaj, że jest najlepszy na świecie.

Przyjęliśmy założenie, by ranking był najbardziej aktualny z możliwych. To jasne, że na początku dekady trofea zgarniali Jan Urban i Orest Lenczyk, a dużą popularnością cieszył się Franciszek Smuda. Był czas, kiedy taką klasyfikację musiałby wygrać Adam Nawałka. Nie jest wykluczone, że któryś z nich (zwłaszcza Nawałka i Urban), jeszcze kiedyś dostaną pracę. Braliśmy jednak pod uwagę tylko tych trenerów, którzy w 2020 roku poprowadzili drużynę w choć jednym meczu, dzięki czemu można bez żadnych wątpliwości uznać ich za aktywnych zawodowo.

Pod uwagę braliśmy liczne kryteria. Od najprostszych, statystycznych, po bardziej skomplikowane. Wszystkich polskich trenerów, którzy w tej dekadzie poprowadzili drużyny w przynajmniej 30 meczach (jeden pełny sezon), przeanalizowaliśmy pod kątem następujących dziedzin:

– średnia punktów na mecz – kategoria premiująca raczej tych, którzy pracowali krótko, ale za to z dobrymi wynikami (np. Jacek Magiera, Marek Papszun);

– skumulowana liczba punktów – w tej kategorii najlepiej wypadną ci, którzy prowadzili zespoły w największej liczbie meczów. Ale to też umiejętność, oznaczająca, że ich wiedza ciągle jest w modzie;

– medale – pozycje w pierwszej trójce. Najwyżej punktowane złoto, najniżej brąz.

– trofea – najwyżej punktowane mistrzostwo Polski, następnie Puchar i wreszcie Superpuchar Polski;

– awanse do europejskich pucharów – wprowadzenie drużyny do europejskich rozgrywek;

– wyniki w pucharach – średnia punktów z meczów pucharowych. Premiowani ci, którzy wywalczyli awanse do faz grupowych;

– doświadczenie reprezentacyjne – wyniki z kadrą seniorską, ewentualnie młodzieżowymi;

– doświadczenie międzynarodowe – praca w klubach bądź reprezentacjach zagranicznych;

– promowanie piłkarzy – prowadzenie zawodnika sprzedanego przez klub za ponad milion euro. Zasługi przyznajemy zarówno trenerowi, który prowadził go tuż przed transferem, jak i temu, który dał mu zadebiutować w ekstraklasie;

– promowanie reprezentantów – wprowadzenie do ligi zawodnika, który później zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski;

– efekt punktowy – średnia punktów na tle poprzednika i następcy w danym klubie;

– czas pracy – umiejętność utrzymania się w jednym klubie przez dłuższy czas. Nie zawsze zależy od trenera, ale zwykle świadczy o tym, że nie wpada on w głębsze kryzysy albo że nie jest trudny w relacjach międzyludzkich;

– efektowna gra – mierzona średnią strzelanych goli na mecz;

– solidna gra – mierzona średnią traconych goli na mecz; – opinia na rynku – mierzona liczbą klubów, które zatrudniały danego trenera. Polskie środowisko jest małe i wszyscy wszystko w nim wiedzą. Ktoś totalnie toksyczny, ostatecznie zostałby przez rynek wypluty.

Punktów przyznawanych za poszczególne kategorie nie traktowaliśmy jako świętości. Gdyby decydował algorytm, najlepszym współczesnym polskim trenerem zostałby Maciej Skorża. Niektóre z pozycji subiektywnie urealnialiśmy jednak w redakcyjnym gronie. Choć mogli być brani wszyscy trenerzy, którzy przepracowali w tej dekadzie przynajmniej 30 meczów i w 2020 roku prowadzili choć jeden mecz, w razie wątpliwości wyżej stawialiśmy tych, którzy umiejętności udowadniali na dłuższym dystansie, najlepiej w różnych środowiskach. Przy poszczególnych nazwiskach wskazujemy, w czym wypadły najlepiej i z czego wynika konkretna pozycja. Zachęcamy do zapoznania się z wytłumaczeniami, zanim się z nami nie zgodzicie. Bo że się nie zgodzicie, to pewne. Ile osób z redakcji uczestniczyło w powstawaniu tego zestawienia, tyle było jego wersji. Piłka nożna to przecież gra opinii.

Zanim przejdziemy do zestawienia, poświęcimy jeszcze słowo tym, którzy się w nim nie znaleźli, ale byli blisko. Jacek Magiera w niektórych kategoriach (średnia liczba zdobywanych i traconych bramek, bilans na tle poprzednika i następcy) należał do czołówki. O tym, że nie ma go w dziesiątce, zdecydowała bardzo mała próbka (ledwie 35 meczów w ekstraklasie) i na razie dość przeciętna przygoda selekcjonerska z młodzieżowymi reprezentacjami. Dobre wyniki w różnych zestawieniach osiągnęli też Nawałka, Piotr Nowak, czy Mariusz Rumak, na którego korzyść bardzo działało wprowadzanie młodych zawodników, grających potem w reprezentacji, czy sprzedawanych za duże pieniązde. Ich jednak wykluczyła długa przerwa od pracy. Nawałka nie prowadził nikogo już od ponad półtora roku, a Rumaka i Nowaka nie ma w ekstraklasie już od trzech lat. A w razie wątpliwości stawialiśmy na tych, których sukcesy są świeższe.

1
10. Marek Papszun
papszun.jpg
WOJCIECH FIGURSKI / 400mm.pl

Gdyby to był ranking najbardziej obiecujących polskich trenerów, pewnie znalazłby się w okolicach szczytu. Zamiast tego, balansował na granicy bycia uwzględnionym w zestawieniu. Przemawia za nim bardzo wysoka średnia punktów na mecz, jaką może się pochwalić w ekstraklasie, mimo że wcale nie prowadzi potentata. Może się podobać, że idzie swoją, nietypową w Polsce drogą, szlifując ustawienie trójką obrońców. Udaje mu się łączyć stabilność w defensywie z coraz częściej dość atrakcyjnym stylem gry. To, że pracuje w Rakowie Częstochowa już od ponad czterech lat, dowodzi, że potrafi nie tylko prowadzić drużynę, ale też wznosić projekt, stopniowo go rozwijając. Wszelkie znaki na niebie i ziemi każą sądzić, że będzie szedł w górę. Niemniej, z uwzględnianiem go na wyższych pozycjach trzeba się wstrzymać, bo wciąż ustępuje bardziej doświadczonym kolegom na wielu frontach. Dużym znakiem zapytania pozostaje, jak poradziłby sobie w innym, mniej zorganizowanym i cierpliwym otoczeniu, w którym nie miałby tak silnej pozycji, jak w Częstochowie.

2
9. Dariusz Żuraw
zurawmini.jpg
GRZEGORZ RADTKE / 400mm.pl

Jedno z większych trenerskich objawień ostatnich miesięcy. O ile o nadejściu Papszuna do ekstraklasy trąbiono już dużo wcześniej, mało kto się spodziewał, że były obrońca Hannoveru 96 okaże się jednym z najbardziej obiecujących polskich trenerów. Zastąpił Adama Nawałkę jako rozwiązanie tymczasowe, a wyrasta w Lechu Poznań na trenera na lata. Pod względem średniej liczby punktów na mecz zajmuje jak dotąd piąte miejsce w dekadzie. Przemawiają za nim wyniki w europejskich pucharach, których polska liga tak bardzo potrzebowała. Żuraw jest też zwycięzcą w kategorii promowania zawodników do zagranicznych transferów. Na jego konto idzie część zasług za to, że Lech tak dużo zarobił latem na Jakubie Moderze, Kamilu Jóźwiaku i Robercie Gumnym. Wicemistrzostwo Polski w pierwszym pełnym sezonie pracy też nie jest wcale oczywiste, bo Lech, choć od lat postrzegany jako druga siła w kraju, miał wcześniej problem, by potwierdzać to na boisku. Żuraw dobrze wypada też pod względem atrakcyjności gry, czyli liczby bramek zdobywanych na mecz, gdzie ustępuje tylko Jackowi Magierze. Jest przy tym na ósmym miejscu pod kątem średniej traconych bramek. By mógł pójść wyżej, potrzebuje wsadzić coś do gabloty i potwierdzać to, co pokazał dotychczas, także na dłuższym dystansie.

3
8. Leszek Ojrzyński
GJ220419_041-e1605273417336.jpg
JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Trener innego gatunku niż ci z poprzednich miejsc. Ani nie zagrzał nigdy nigdzie miejsca tak długo, jak Papszun, ani nie miał okazji poprowadzić klubu z takiej półki jak Żuraw. Wypada go jednak docenić za to, że już od dekady jest specjalistą od zadań specjalnych. Wchodzi wszędzie tam, gdzie jest źle i sprawia, że zaczyna być lepiej. Bardzo dobrze wypada na tle poprzedników i następców pod względem średniej punktów. Zdobywa od nich średnio aż o 1,72 punktu więcej. Jedynie Jacek Magiera i Piotr Stokowiec są pod tym względem lepsi. Ma na koncie dwa trofea – zdobyte z Arką Gdynia Puchar i Superpuchar Polski, choć do sięgnięcia po nie wystarczyły mu ledwie dwa mecze, co trochę umniejsza wyczyn. Pewnie nie do każdego rodzaju klubu by się nadawał, ale niewątpliwie są takie kluby, dla których jest jedynym ratunkiem.

4
7. Jerzy Brzęczek
brzeczek.jpg
PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Jedną z kategorii, w których ocenialiśmy polskich trenerów, było doświadczenie reprezentacyjne. Pod tym względem Brzęczek ustępuje tylko Adamowi Nawałce, który poprowadził kadrę na dwóch turniejach. Na ostateczną ocenę poczynań selekcjonerskich Brzęczka przyjdzie jeszcze czas, ale niezależnie od problemów i uwag, które są do niego kierowane, wiadomo już, że poradził sobie lepiej niż Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik, co sprawia, że wyróżnia się na tle kraju. Jako trener klubowy w większości kategorii nie wypadał nadzwyczajnie. Wyróżniał się przede wszystkim pod względem długości pracy w jednym miejscu, na co ma wpływ głównie długi pobyt w Rakowie Częstochowa, jeszcze w czasach II-ligowych. Jeśli chodzi o średnią długość pracy w jednym miejscu, wyprzedza go tylko Ireneusz Mamrot. Do czołowej dziesiątki Brzęczek załapał się jeszcze w kategorii średniej punktów na tle poprzedników i następców (+0,68) oraz jeśli chodzi o grę w defensywie (1,18 traconego gola na mecz). Z jednej strony można mieć poczucie, że selekcjoner, który kwalifikuje się na turniej mistrzowski, powinien być wyżej, z drugiej, nominacja selekcjonerska dla Brzęczka naprawdę nie była zwieńczeniem nadzwyczajnej kariery klubowej, stąd trudno go umieścić na jednej z czołowych lokat.

5
6. Piotr Stokowiec
stokowiecmini.jpg
GRZEGORZ RADTKE / 400mm.pl

Od lat cieszący się powodzeniem na rynku. Prowadził już Polonię Warszawa, Jagiellonię Białystok, Zagłębie Lubin i Lechię Gdańsk. Jest liderem, jeśli chodzi o wyniki na tle poprzedników i następców. Zdobywa od nich średnio aż o 2,34 punktu na mecz więcej, co w praktyce oznacza, że remisy zamienia w zwycięstwa. Kto zatrudnia Stokowca, może liczyć na poprawę wyników, kto go zwalnia, musi się spodziewać obniżki rezultatów. Jest też w krajowej czołówce, jeśli chodzi o częstotliwość wprowadzania zespołów do europejskich pucharów oraz skumulowaną liczbę punktów, w której przegrywa tylko z Michałem Probierzem i Waldemarem Fornalikiem. Może nie oferuje spektakularnych wzlotów, ale zatrudniając go, otrzymuje się pewną gwarancję solidności. Nawet jeśli piłkarze, którzy z nim pracują, w wywiadach nie opowiadają o nim często w superlatywach.

6
5. Maciej Skorża
skorza150725PYK005-e1606142765225.jpg
GRZEGORZ RADTKE / 400mm.pl

W Polsce trener trochę zakurzony, bo w lidze nie pracował od trzech lat. Do zestawienia się jednak zmieścił, bo w styczniu tego roku prowadził kadrę olimpijską Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pod wieloma względami jeden z najbardziej kompletnych polskich trenerów. Ma doświadczenie jako asystent selekcjonera pierwszej reprezentacji, selekcjoner młodzieżówki w Emiratach, trener klubowy w Arabii Saudyjskiej, zdobywał krajowe trofea i osiągał niezłe wyniki w pucharach. Pod względem średniej goli strzelanych i traconych przez jego zespoły jest jednym z najlepszych w ostatniej dekadzie. Jeśli chodzi o zdobywane medale, ustępuje tylko Fornalikowi, a pod względem trofeów (tylko w ostatnich dziesięciu latach) przegrywa jedynie z Janem Urbanem. Regularnie kwalifikował się do europejskich pucharów. Wpuścił też do ligi pięciu zawodników, którzy później debiutowali w reprezentacji. Ma więc teoretycznie wszystko, by zająć miejsce znacznie wyższe niż piąte. Problemem jest jednak to, że to, co najlepsze, w jego karierze wydarzyło się już dość dawno. Polscy kibice mogą mieć poczucie, że to bardziej były trener, bo pamiętają go głównie z fatalnych wyników pod koniec pracy w Lechu Poznań i koszmarnego epizodu w Pogoni Szczecin. Skorża ma dopiero 48 lat i ma jeszcze szansę być czołowym polskim trenerem, ale musi wrócić i przypomnieć, że wciąż potrafi.

7
4. Marcin Brosz
zabrzemini20200823_ZIE_788.jpg
JAKUB ZIEMIANIN/ 400mm.pl

Kandydatura o tyle kontrowersyjna, że choć pracuje w lidze od ponad dziesięciu lat, nigdy nie ukończył jej na podium. Nie zdobył też żadnego trofeum. To trener, który – podobnie jak Ojrzyński – wchodzi do miejsc z problemami, ale w przeciwieństwie do niego, potrafi zbudować tam coś trwałego. Pod względem średniego czasu pracy w jednym miejscu ustępuje tylko Mamrotowi i Brzęczkowi, z tym że oni dobre wyniki w tej klasyfikacji zawdzięczają przede wszystkim pracy w niższych ligach, a Brosz jest w stanie utrzymać się długo na stanowisku także w ekstraklasie. On nie buduje prowizorki, lecz tworzy epoki. Piast Gliwice świętował z nim historyczny awans do pucharów, Górnik Zabrze wrócił dzięki niemu do Europy po ćwierć wieku przerwy. Mieści się w czołowej dziesiątce pod względem promowania piłkarzy do drogich transferów. Dobrze wypada też w porównaniu do poprzedników i następców, od których zdobywa średnio o 1,13 punktu więcej. Wciąż pozostaje absolutną zagadką, jak poradziłby sobie w klubie, w którym dobre wyniki nie byłyby zaskoczeniem, lecz normalnością, a codzienna bliskość mediów byłaby bardziej odczuwalna niż w Gliwicach, Kielcach czy w Zabrzu. Nie ma jednak przypadku w tym, że w ostatniej dekadzie więcej punktów od niego zdobyli w lidze tylko Probierz, Fornalik i Stokowiec. A przecież nigdy nie był trenerem modnym, przesadnie forowanym przez media.

8
3. Czesław Michniewicz
Michniewicz20191015_013-kopia-e1606142807103.jpg
FOT. MARIAN ZUBRZYCKI/ 400mm.pl

Udaje mu się osiągać rzadką sztukę w porównaniu do trenerów ze swojego pokolenia, czyli około 50-letnich. Jego kariera zdaje się nadal iść w górę. Legia Warszawa jest już dziesiątym klubem ekstraklasowym, który go zatrudnił, co czyni go najmodniejszym trenerem w lidze. Pracował w klubach skazanych na pożarcie (Podbeskidzie, Bruk-Bet) i sobie poradził. By przypomnieć sobie jego niezłe wyniki, nie trzeba sięgać do odległych czasów Lecha Poznań i Zagłębia Lubin. Wystarczy przypomnieć choćby pobyt w Pogoni Szczecin, który jednak im bliżej było jego końca, tym gorzej wyglądał. To zresztą częsty problem tego trenera. Raczej nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca. Najlepiej jego opinii zrobiło wyrwanie się na jakiś czas z ligowej karuzeli i podjęcie pracy z młodzieżówką. Odniósł z nią sukces, wchodząc po wielu latach przerwy na mistrzostwa Europy i notując na nich nadspodziewanie dobre wyniki. To pozwoliło mu wrócić do ekstraklasy już z innej pozycji. Doświadczenie reprezentacyjne wyróżnia go na tle wielu kolegów, bo pokazał, że sprawdza się nie tylko w codziennej pracy. Pod względem liczby zdobytych punktów w lidze mieści się w czołowej dziesiątce dekady, ale to nie było dla niego wyłącznie pasmo sukcesów, bo ani pobyt w Polonii Warszawa, ani w Jagiellonii Białystok, nie może być wspominany dobrze. Wydaje się jednak, że to bardzo uniwersalny trener. Radzi sobie zarówno z reprezentacją, jak i z klubami. Tak z zespołami silnymi, jak i walczącymi o utrzymanie w lidze.

9
2. Michał Probierz
probierz.jpg

Ma wielu przeciwników, więc nie będzie brakować osób, dla których jego pozycja jest za wysoka. Niech jednak przemówią fakty: nikt w tej dekadzie nie zdobył w lidze więcej punktów niż on. Nikt częściej nie wprowadzał zespołów do europejskich pucharów. Nikt nie wpuścił do ligi więcej przyszłych reprezentantów Polski. Do tego trener Cracovii znajduje się też w czołowej dziesiątce pod względem średniej punktów na mecz, zdobytych medali, liczby trofeów (nawet jeśli brak mistrzostwa Polski kłuje w oczy), średniej punktów na tle poprzedników i następców, długości pracy w jednym miejscu, ale też liczby klubów, w których pracował, czy nawet zagranicznego doświadczenia. Można go lubić lub nie, lecz nie można negować tego, że w skali ligi się wyróżnia i to na długim dystansie. To, co najbardziej szkodzi jego opinii, to fakt, że jego zespoły są dość nijakie. Strzelają niemal tyle samo goli (1,25), ile tracą (1,26/mecz). Żaden z tych wyników nie daje mu miejsca w czołowej dziesiątce. Jego bilans w europejskich pucharach też wygląda bardzo blado, choć próbował coś w nich osiągnąć już wiele razy. Można powiedzieć, że to ktoś dobry tylko na polskie podwórko. Ale na nim jest prawie królem.

10
1. Waldemar Fornalik
probierzfornalik-e1606142865975.jpg
MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Prawie, bo królem jest trener znany nie przez przypadek jako Waldek King, którego Probierz był asystentem na początku XXI wieku w Górniku Zabrze. Nie pracował nigdy w klubach, w których trofea byłyby czymś zupełnie oczywistym. Jednak, jeśli chodzi o liczbę zdobytych medali w tej dekadzie, zajmuje pierwsze miejsce. Co ciekawe, to jedyna kategoria, w której nie miał sobie równych. W pozostałych zazwyczaj jest w czołówce (drugie miejsce pod względem awansów do europejskich pucharów, łączną liczbę punktów, trzecie, jeśli chodzi o liczbę trofeów). O ile jednak Probierz w niektórych kategoriach wyróżnia się mocno na plus, a w innych nie jest w ogóle notowany, o tyle Fornalik pod prawie każdym względem mieści się w czołowej dziesiątce. Niewiele aspektów jest u niego całkowicie pominiętych. Potrafi długo pracować w jednym miejscu, ale jest też chętnie zatrudniany w różnych klubach. Jest wysoko pod względem gry obronnej, czy nawet doświadczenia reprezentacyjnego, choć praca jako selekcjoner to jedyne, co naprawdę w zawodowym życiu mu nie wyszło. Jego słabe punkty to fakt, że nie wyróżnia się pod względem zawodników wypromowanych do drogich transferów, gry ofensywnej, czy doświadczenia międzynarodowego. Bardzo dobrze, jak na trenera, który prowadził zespoły w tak wielu meczach, wypada natomiast pod względem porównania wobec poprzedników i następców. Zdobywa od nich średnio o półtora punktu więcej. Nie ma się co dziwić, że kibice klubów, w których pracuje, traktują go jak króla.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.