Rola skautingu trenerów. Jak Lech może zastąpić Macieja Skorżę w tak trudnym momencie

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Lech Poznan - KGHM Zaglebie Lubin
fot. Tomasz Folta

Z powodów rodzinnych Maciej Skorża zrezygnował z prowadzenia Lecha Poznań. Mistrzowie Polski pozostają bez pierwszego trenera i alternatywy na pięć dni przed startem przygotowań i miesiąc przed pierwszym meczem w europejskich pucharach. Na polskim rynku kandydatów, aby zastąpić najbardziej utytułowanego trenera w krajowej piłce nie widać, więc przy Bułgarskiej rodzą się dwa pomysły: pozwolić pracować dalej aktualnemu sztabowi na czele z Rafałem Janasem albo sięgnąć po opcję zagraniczną. To lekcja dla polskich klubów, aby poważniej podejść do tematu skautingu trenerów nawet w tych najbardziej udanych chwilach sukcesu.

Z czterema tytułami mistrza Polski oraz trzema krajowymi pucharami nie ma bardziej utytułowanego trenera na polskim rynku niż Maciej Skorża. Jego powrót do Poznania pozwolił wytrzymać presję sezonu stulecia i dowieźć tytuł mistrzowski. Nic dziwnego, że nikt przy Bułgarskiej nie myślał nad alternatywami w chwilach euforii, bo trener z Radomia wydawał się idealnym człowiekiem na dłuższy projekt. Przede wszystkim znał smak tytułu, ale miał też swoje wnioski, jak poradzić sobie z trudem rywalizacji na trzech frontach i łączenia pucharów z ligą przy tak intensywnym kalendarzu. Wszyscy czekali, czy naprawi błędy sprzed siedmiu lat, gdy wywalczył poprzednie mistrzostwo Lecha.

Nie ma wątpliwości, że w spokojniejszym czasie otworzą się drzwi, aby Maciej Skorża wrócił do Lecha po raz trzeci, jeżeli tylko będzie chciał, bo zapracował sobie na to dwoma kadencjami w klubie. W Poznaniu jest trenerem absolutnie kochanym, definicją sukcesu i pozytywnych przemian, których symbolem może być odmiana wydawało się już skreślonego w klubie Joao Amarala. Sytuację osobistą Macieja Skorży należy uszanować i spuścić nad nią zasłonę milczenia. Skoro trener zrezygnował z tak emocjonalnego i ważnego dla siebie projektu, jako pasjonat pochłonięty futbolem non stop, to ma przed sobą ważniejsze sprawy. Siwizna, której przybyło 50-latkowi, nie była efektem trosk związanych jedynie z walką o mistrzostwo.

WYMAGANIA DLA KANDYDATA

To jednak czas dla mistrza Polski, aby przeanalizować wszelkie dostępne rozwiązania na rynku. Cały dział sportowy na czele z dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą czy Piotrem Rutkowskim będą się głowić, jakie decyzje podjąć w tak newralgicznym momencie. To chwile, kiedy powinni dopinać transfery na start przygotowań, a muszą poszukiwać nowej głowy projektu na miesiąc przed startem eliminacji Ligi Mistrzów. Do samego końca walczyli, aby jeszcze przekonać Macieja Skorżę do pozostania, lecz musieli uszanować jego decyzje. Lech pozostaje bez pierwszego trenera na cztery dni przed startem badań i przygotowań do rozgrywek 2022/23. W poniedziałek zaczynają treningi przy Bułgarskiej, 18 czerwca grają pierwszy sparing z Widzewem Łódź, a wkrótce poznają pierwszego rywala w pucharach.

Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jakiego trenera poszukują w Poznaniu: przede wszystkim obytego z presją i prowadzeniem dużej marki, bo często ten aspekt przerastał właśnie poprzedników Macieja Skorży, na polskiej mapie mało gdzie futbolem żyje się tak intensywnie jak w stolicy Wielkopolski, każda porażka jest rozkładana na czynniki pierwsze, a wieloletnie rozczarowania były bagażem noszonym przez kolejnych piłkarzy oraz trenerów; ważnym warunkiem jest również europejskie doświadczenie i obycie z rywalizacją w pucharach, bo przecież to właśnie umiejętność łączenia gry na kilku frontach ma się okazać kluczowa w sezonie, gdy Lech w 4,5 miesiąca rozegra tyle spotkań, ile Jakub Kamiński przez cały poprzedni sezon; nienaganny angielski i umiejętność zarządzania międzynarodową, doświadczoną szatnią to również cecha, jaka wychodzi na pierwszym plan przy wyjściowej jedenastce z Joelem Pereirą, Antonio Miliciem, Pedro Rebocho, Jasperem Karlstromem, Adrielem Ba Louą, Joao Amaralem i Mikaelem Ishakiem. Biorąc pod uwagę, że trudniej i drożej sprowadzić polskiego wartościowego piłkarza, niż obcokrajowca, możemy zakładać, że większość podstawowego składu będą stanowić zagraniczni gracze. Na ten moment może ich być około siedmiu, a przecież kolejne takie nazwiska naliczymy w szerokiej kadrze.

Oczywiście nie można pomijać również umiejętności wprowadzania i budowania młodzieży, rotowania szeroką kadrą i utrzymywania w dobrych nastrojach zawodników numer 15-18 czy dobrej komunikacji w mediach, na które w Poznaniu istnieje bardzo duża wrażliwość. Rzecz jasna trener idealny do tych warunków nie istnieje, więc trzeba rozważyć wszelkie za i przeciw dostępnych kandydatów.

WĄSKI RYNEK W POLSCE

Gdyby Czesław Michniewicz nie objął na początku roku reprezentacji, pewnie on byłby wartościowym kandydatem przy Bułgarskiej. Szukając obycia na międzynarodowej scenie, widzimy, że Henryk Kasperczak nie prowadził drużyny od pięciu lat, Adam Nawałka zupełnie nie sprawdził się w poznańskich warunkach, Jerzy Brzęczek zrzucił Wisłę Kraków do pierwszej ligi, a Dariusz Żuraw po odejściu z Lecha nie poradził sobie w Zagłębiu Lubin. Jacek Magiera też zupełnie stracił kontrolę nad rezultatami w Śląsku Wrocław kilka miesięcy po awansie do eliminacji pucharów. Michał Probierz, Maciej Bartoszek ani Ireneusz Mamrot nie wydają się trenerami skrojonymi pod styl gry Lecha Poznań ani nie mają tak korzystnej sławy po ostatnich etapach pracy.

Specyfika polskiego rynku jest trudna, bo do Lecha czy Legii trenerzy trafiają po swoich najlepszych momentach w karierze, kiedy ich wizerunek akurat pozycjonuje ich w czołówce fachowców w tej branży. Dlatego w Warszawie zatrudnili Kostę Runjaicia po tak udanym sezonie z Pogonią Szczecin, gdy zakończył rozgrywki na trzecim miejscu i zdobył brązowy medal. Marek Papszun zapewne jest nie do wykupienia z Rakowa, poza tym budował drużynę na zupełnie inną modłę i profilowo nie pasuje do stylu, jaki założyli sobie w Poznaniu. On szukał uzdolnionych fizycznie i taktycznie piłkarzy, Lech natomiast przede wszystkim takich z talentem do ofensywnej i kreatywnej gry.

Patrząc na ligowy skład trenerów, można wyróżnić dwa młode i uzdolnione nazwiska: 37-letniego Tomasza Kaczmarka z Lechii Gdańsk, który zajął czwarte miejsce w lidze i również wszedł do pucharów, a także 32-letniego Dawida Szulczka, który taktycznym podejściem uratował Wartę Poznań przed spadkiem. I to zapewne dwa nazwiska, które przy takim rozwoju powinny być w przyszłości łączone z Lechem Poznań, ale na dzisiaj zupełnie brakuje im doświadczenia w europejskiej pracy. Kaczmarek ma na razie 28 samodzielnych meczów jako trener w ekstraklasie, a Szulczek 20, więc zasadne pojawia się pytania, czy nie byłoby to spalenie młodych szkoleniowców przed czterdziestką. Przekonał się o tym 42-letni Marek Gołębiewski, gdy w Legii dostał misję ratunkową po Czesławie Michniewiczu. W tak dużych klubach jak na polskie warunki trzeba trzymać ciśnienie, więc rozglądając się za większym doświadczeniem, w Poznaniu mogą pomyśleć nad Waldemarem Fornalikiem, jedynym selekcjonerem, który po zwolnieniu w ostatnich latach obronił swój wizerunek w Piaście Gliwice.

WEWNĘTRZNE RANKINGI I ROZWAŻANIA

Wybór na polskim rynku jest bardzo ograniczony, więc w Poznaniu mogą rozglądać się za zagranicznymi opcjami. Kiedy Pogoń straciła Runjaicia, wielomiesięczny proces wyboru skierował ich w kierunku szwedzkiego trenera Jensa Gustafssona, który ostatnio pracował z młodzieżówką w swoim kraju. To też daje do myślenia, że brakowało im interesujących opcji wyboru nad Wisłą. Tym bardziej, że akurat skauting personaliów w Szczecinie działa na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście każdy klub powinien dobierać ludzi do swojej specyfiki – Portowcy z racji geograficznego i kulturowego położenia Szczecina pewnie prędzej będą zaglądać do Helsingborga i na północ i do pobliskich krajów niż inne drużyny.

W ostatnich latach w Poznaniu najbardziej sprawdził się właśnie Maciej Skorża. Nenad Bjelica ze średnią punktową 1,85 był projektem bardzo ciekawym, ale pewnie też wyniszczającym i zakończonym finalnie bez sukcesów. On akurat ma międzynarodowe obycie, urywał punkty Atalancie czy Szachtarowi Donieck w Lidze Mistrzów, doszedł z Dinamem Zagrzeb do 1/8 finału Ligi Europy, lecz aktualnie jest związany umową z NK Osijek, z którym zajął trzecie miejsce w lidze chorwackiej.

Lech może dać sobie czas i poszukać zagranicznego rozwiązania, lecz wydaje się, że nie jest to temat do rozwiązania czy zamknięcia w jeden tydzień. Biorąc pod uwagę rozmowy kontraktowe, wywiad charakterologiczny, spotkania i całą rekrutację – takich decyzji też nie powinno się podejmować pod presją czasu. Dlatego tak ważny jest nieustanny skauting trenerów prowadzony przez dział sportowy tuż obok całorocznego poszukiwania potencjalnych wzmocnień piłkarzy.

Wzorowo w tym aspekcie zachował się Arsenal, który prowadził niezobowiązujące rozmowy z selekcjonerem Brazylijczyków Tite w najlepszym okresie chwały i udanych rezultatów Mikela Artety. Brazylijczyk Edú Gaspar chciał zbudować jak najlepsze relacje i potencjalnie zaklepać na przyszłość trenera, który w 74 meczach z drużyną narodową przegrał tylko 2 spotkania o stawkę. Wszyscy widzieli, że nie jest to temat na teraz, skoro Tite ma przed sobą mistrzostwa świata w Katarze. Ale skoro zapowiedział, że to będzie jego ostatni turniej z reprezentacją, należało odpowiednio szybko działać na rynku. I nikt nie wie, czy w tamtym momencie Arteta będzie najlepszym menedżerem Premier League, czy zostanie do mundialu zwolniony – w piłce wszystko dzieje się bardzo błyskawicznie, ale warto pracować nad alternatywami nawet w chwilach największej chwały.

Ktoś powie, że to podkopywanie autorytetu pierwszego trenera i budowanie nieszczerych relacji. W cywilizowanych klubach delikatny, wrażliwy skauting szkoleniowców to norma. Nikt nie obnosi się z niezobowiązującymi rozmowami, ale pracuje nad pomysłami na przyszłość, sonduje opcje i prowadzi wewnętrzne rankingi postaci, które najbardziej pasują do filozofii, stylu gry i charakteru szatni. W myśl takich działań Lech powinien utrzymywać jak najlepsze relacje z Dawidem Szulczkiem, który potencjalnie w przyszłości powinien zostać trenerem Kolejorza, o ile będzie rozwijał się w takim tempie. Analogicznie mógłby pokazywać, że docenia rozwój Ivana Djurdjevicia, rezultaty Wojciecha Łobodzińskiego czy spojrzenie na piłkę Janusza Niedźwiedzia. Nie oznacza to, że na coś się umawiają czy ich zatrudnią, ale budowanie dróg kariery na przyszłość jest tak samo ważnym elementem, jak myślenie o teraźniejszości. Widząc zdolnego trenera na niższych szczeblach, warto puścić do niego oko jeszcze przed Legią czy Rakowem.

KONTYNUOWAĆ TO, CO ZACZĘTO

Luis Enrique zwykł mawiać, że zdecydowanie przeceniamy rolę doświadczenia, podając za przykład pracę Lionela Scaloniego w reprezentacji Argentyny. Nie trzeba pracować samodzielnie w nie wiadomo ilu miejscach, aby później stworzyć najlepszą kadrę od lat ze szczęśliwym Leo Messim. Często ważniejsze są aspekty ludzkie niż przepracowane godziny. Albo jest się przygotowanym merytorycznie do tej pracy, albo nie. Rzecz jasna każdy przypadek jest indywidualny i każde środowisko pracy potrzebuje czegoś innego. W Polsce z racji stanu naszej piłki mało kto zna smak europejskich pucharów.

Czasu na reakcję i budowanie jest tak niewiele, że w Poznaniu będą rozważać opcję pozostawienia aktualnego sztabu szkoleniowego, dobrania do niego fachowców i kontynuowaniego aktualnego kierunku. To nadal miałaby być drużyna Macieja Kędziorka, Wojciecha Makowskiego, Karola Kikuta czy Dariusza Dudki, ale pod batutą najbardziej doświadczonego z nich Rafała Janasa, syna Pawła Janasa. 45-latek pracował samodzielnie w reprezentacjach Polski do lat 18 czy 19, chociaż ustąpił w eliminacjach m.in. Słowacji. Prowadził w tym czasie chociażby Kamila Grabarę, Sebastiana Szymańskiego, Kamila Jóźwiaka, Jakuba Modera czy Tymoteusza Puchacza.

Janas jako wieloletni asystent Macieja Skorży był z nim w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Arabii Saudyjskiej, pracowali razem w Pogoni Szczecin, Legii Warszawa, Wiśle Kraków czy właśnie w Lechu w drugiej kadencji. Zna presję wielkich klubów, chociaż akurat praca asystenta a pierwszego trenera to zupełnie inne bajki. Inaczej pracuje się, będąc na świeczniku. Niemniej w końcówce sezonu przed ostatnią kolejką Skorża poprosił o zorganizowanie konferencji prasowej z całym sztabem w myśl hasła: to ich sukces, a nie mój.

Pytanie, jak zareaguje na to wszystko szatnia i jak oceniała indywidualną pracę Rafała Janasa. Takie manewry przejęcia drużyny przez asystenta kończyły się na najróżniejsze sposoby, żeby w ramach przykładu wrócić jedynie do zepsutych relacji Luisa Enrique i Roberta Moreno. Niemniej na teraz wygląda to na najrozsądniejsze rozwiązanie, aby nie zmieniać kierunku w szatni, która trzy tygodnie wcześniej dopiero dostała materialne potwierdzenie, że ich wielomiesięczna praca z tym sztabem przyniesie owoce. Pierwsze tygodnie przygotowań to będzie głównie aspekt fizyczny z trenerem Kikutem, lecz czasu na kombinacje jest naprawdę niewiele. Transfery przecież były ustalane z Maciejem Skorżą, przyzwyczajenia stylowe i treningowe zbudowane z aktualnym sztabem. Wydaje się, że w takim momencie i przy braku oczywistych kandydatów naturalnym byłoby pójście dalej. Również jako ukłon dla wielkiego sukcesu Macieja Skorży. Lech startuje w rywalizację o europejskie puchary za miesiąc, a to zbyt mało czasu, aby zaszczepiać zupełnie nowe spojrzenie na piłkę.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.