Gra o przyszłość polskiej piłki. Z czym Lech startuje do europejskich pucharów

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Lech Poznan - Pogon Szczecin
fot. Pawel Jaskolka

Dwumecz z Karabachem będzie kluczowy dla przyszłości Lecha, tak jak ten Legii z Bodo/Glimt przed rokiem. Albo mistrzowie Polski dadzą sobie trzy rundy eliminacji na skuchę przed fazą grupową, albo będą o jedną porażkę od wyrzucenia z pucharów. Do Europy startują z zupełnie nowym trenerem Johnem van den Bromem, który miał zaledwie dwa tygodnie na poznanie drużyny, bez motoru napędowego Kuby Kamińskiego, ale za to z transferową ofensywą, co może opłacić się w kolejnych tygodniach. Polska piłka potrzebuje pucharów i punktów do rankingu jak tlenu, stąd tak ważne będą nadchodzące rywalizacje Kolejorza.

Lechici często podkreślali jak dużym pechem jest wylosowanie najtrudniejszych możliwych rywali na początku pucharowej drogi, czyli Karabachu w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i potencjalnie Zurichu w drugiej, ale w rzeczywistości to nie pech, a wieloletnie zaniedbania polskiej piłki w postaci punktów do rankingu. Dlatego tak ważne jest, aby regularnie przedstawiciel ekstraklasy meldował się w fazie grupowej jakiegokolwiek pucharu, by uzdrawiać nasze miejsce w rankingu, rozstawienia i kolejne losowania. Póki co jesteśmy pariasem Europy, cokolwiek nie mówilibyśmy wewnątrz o piłce nad Wisłą.

Zapewne udziały Lechii Gdańsk i prawdopodobnie Pogoni Szczecin będą ciekawostką pucharów, ale jeśli po kimkolwiek oczekiwać zacumowania w grupie, to właśnie po Lechu Poznań. Raków Częstochowa też potrafi przechodzić lepszych, ale finalnie latem najwięcej działo się przy Bułgarskiej. To tam okno transferowe rozpalało najbardziej, a przy tym doszło do strategicznych, wymuszonych wymian na głównych stanowiskach. Maciej Skorża został idolem Poznania i wypracował sobie mocniejszy status niż kiedykolwiek wcześniej, ale z powodów osobistych zrezygnował z pracy.

Trzeba przyznać, że w Poznaniu naprawdę dobrze poradzili sobie z tak dużym kryzysem, zatrudniając w niespełna dwa tygodnie konkretnego zagranicznego fachowca w postaci Johna van den Broma, który z Karabachem rozegra swój 50. mecz w europejskich pucharach, a do tego jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w historii AZ Alkmaar. To sytuacja, która zupełnie zaskoczyła szefów klubu, ale dali radę w miarę szybko rozwiązać tę kwestię.

Wtedy dopiero można było skupić się na ruchach transferowych, co oznaczało zatrudnienie numeru jeden na liście życzeń wśród pomocników, czyli Afonso Sousy. Chwilę później do drużyny dołączył również Gio Citaiszwili, który przedstawił się polskiej piłce już w barwach Wisły Kraków, a w planach jest też nowy stoper mający odpowiedzieć na przeciągające się problemy zdrowotne Bartka Salamona. Co prawda to będą gracze dopiero na drugą albo trzecią rundę eliminacji pucharów, ale mimo wszystko nie można mieć pretensji do mistrza Polski o aktywność na rynku transferowym.

Choćby samo przekonanie młodzieżowego reprezentanta Portugalii Afonso Sousy świadczy o ambicjach poznańskiego klubu, bo wiadomo, że 22-latkowi w pierwszej kolejności zależy na promocji na europejskiej scenie. Stąd tak ważna będzie pierwsza rywalizacja na początku lipca z Karabachem Agdam, który od ośmiu lat za każdym razem wchodzi do fazy grupowej pucharów – w sześciu przypadkach do Ligi Europy, a po razie do Ligi Mistrzów i Ligi Konferencji. To Azerowie grający w Baku będą nieznacznym faworytem tej rywalizacji z racji pucharowego doświadczenia i obycia, ale nie ma co zwieszać głów, bo jest to przeciwnik do ugryzienia, mimo niesprzyjającej historii.

Kluczową kwestią będzie, jak zawodnicy w rzeczywistości odnaleźli się w stylu pracy Johna van den Broma. Dwa tygodnie to niemal nic w kwestii wprowadzenia własnej filozofii, tym bardziej w letnim okresie przygotowawczym, kiedy główny nacisk musi zostać położony na kwestie przygotowania fizycznego. Holender nie miał przestrzeni, aby wprowadzić treningi taktyczne czy zacząć detaliczne rozmowy o własnym stylu, bo w pierwszej kolejności jego sztab musiał zadbać o to, by gracze w miarę możliwości pływali po boisku. Zanim w rzeczywistości poznał Michała Skórasia czy przekonał się o wadach i zaletach Radosława Murawskiego, musiał zaakceptować fakt, że w pierwszych rundach eliminacji będzie bazował głównie na pomyśle Macieja Skorży. Zresztą wedle takiego kryterium był przecież poszukiwany następca szkoleniowca, który wywalczył kolejne mistrzostwo Polski.

Cały czas pozostaje kilka znaków zapytania, jak to czy sprowadzony bramkarz Artur Rudko jest odpowiednim transferem i czy były golkiper cypryjskiego Pafos stanie na wysokości zadania. Nie ma pewności, że to Ukrainiec stanie w bramce, a nie dobrze znany przy Bułgarskiej Filip Bednarek. Trochę obaw budzi również pozycja środkowego obrońcy, bo tam przeciąga się powrót do zdrowia Bartka Salamona i on sam nie jest pewny, kiedy zdoła się uporać z dolegliwościami. Każda kolejna absencja kogoś z duetu Milić - Satka mogłaby wywołać stan alarmowy.

Kilka pytań pojawia się przy partnerze Jaspera Karlstroma w środku pola, ale przede wszystkim wokół obsady skrzydłowych i następcy Kuby Kamińskiego. Być może Adriel Ba Loua z miejsca dźwignie tę odpowiedzialność, a może na wysokiego konia zostanie wrzucony Afonso Sousa. Inny milionowy transfer Kristoffer Velde nie najlepiej odnalazł się w grupie pod względem ludzkim i mimo nowego otwarcia znów można mieć wątpliwości, że zostanie ważnym graczem Kolejorza. Lech od dłuższego czasu miał problemy ze skautingiem i zatrudnianiem skrzydłowych, więc to znów zagwozdka, która będzie żywa w kolejnym sezonie.

Dla poznaniaków wczesna rywalizacja z Karabachem może być ważniejsza niż jakiekolwiek inne. Jeśli wygrają, mają trzy potencjalne szanse, aby wygrać kolejną rywalizację i zameldować się w pucharach. Choćby przegrywali wszystko, i tak dotrą do ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji. To oznacza, że będą mieli jeszcze trzy szanse na wygranie kolejnego dwumeczu. Jeśli jednak przegrają już pierwszą rundę, spadają bezpośrednio do Ligi Konferencji, czyli presja sukcesu będzie znacznie większa. Mimo słabszych oponentów, to trzy rywalizacje, w których ani razu nie możesz się potknąć. Wielce prawdopodobne, że to właśnie Karabach ustawi całą przyszłość i jesień lechitów – ich nastroje, budżet czy poczucie rzeczywistości. Takie nasze miejsce w ekosystemie, że kiedy inni jeszcze wygrzewają się na wakacjach albo pojawiają się na pierwszym treningu, my decydujemy o tym, czy sezon będzie udany, czy znowu trzeba odłożyć plany i marzenia o kolejny rok.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.
Komentarze 0