CZWARTY SEKTOR: Verstappen po raz drugi! Skandaliczne błędy FIA po raz kolejny

Zobacz również:Druga połowa „formułowego” spektaklu. Brytyjsko-holenderski pojedynek w cieniu liczb
Max Verstappen
Fot. Mark Thompson/Getty Images

Nieprawdopodobnego pecha ma Max Verstappen. Kolejne mistrzostwo świata zostaje przyćmione problemami z regulaminem. Jednak tym razem jedyne, na co wpłynięto, to data koronacji. To niestety nie był największy problem.

Formuła 1 i FIA znowu pokazały, że nie wyciągają wniosków z przeszłości. Dźwig na torze przypomniał nam wydarzenia sprzed ośmiu lat, a kierowcy bez pardonu wypowiadali się o braku szacunku do Julesa Binachiego i do nich.

1
Cesarzowi, co cesarskie
Grand Prix Wloch
Fot. Glenn Dunbar/Motorsport Images/Sipa

O tym, co wydarzyło się regulaminowo za chwilę. Najpierw powiedzmy sobie jasno – to był bezapelacyjnie sezon Maxa Verstappena. Poza trudnym początkiem sezonu, nie było wątpliwości kto jest najlepszym kierowcą w świetnym samochodzie. Holender wykorzystywał wszystko, co dostał od zespołu w 100%. Nie było mu równych, tym bardziej, że Ferrari tylko mu pomagało w kolejnych zwycięstwach. Widać, że tytuł w 2021 roku uskrzydlił Maxa i zrzucił z niego praktycznie całą presję. Udało się zrobić to raz i zrealizować cel, tak mówił on sam. Teraz z luzem, spokojem i pewnością siebie, przypomina nam jak wyglądało to w ostatnich latach z Lewisem Hamiltonem.

Fenomenalną pracę wykonał także Red Bull. Adrian Newey wykorzystał gigantyczne pokłady doświadczenia i fakt, że pracował z efektem przypowierzchniowym. Pomimo walki aż do Abu Zabi, ekipa z Milton Keynes zbudowała najlepszy bolid w stawce. Piekielnie szybki na prostych, bez problemów z dobijaniem i dający kierowcy niesamowitą pewność. Oczywiście, gdzieś w tle wisi widmo budżetów i ewentualnych kar. To nie zmienia faktu, że wejście w nową erę mają idealne. Są sami sobie panem, nie potrzebują sprzedawać duszy Porsche. Teraz to oni rozdają karty, a zadaniem Mercedesa oraz Ferrari jest doszusowanie osiągami.

Verstappen z automatu staje się głównym faworytem na sezon 2023. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku sezon nie będzie wyglądał w taki sposób. Czekamy na walkę i realną rywalizację o tytuł. Rozpieściła nas batalia Maxa z Lewisem, ale tego właśnie oczekujemy od tego sportu. Poza tym już pojawiają się głosy, które były z nami od początku tego milenium. Najpierw z Schumacherem, potem Vettelem, a na końcu z Hamiltonem. Nikt nie lubi dominacji, a to przekłada się na niechęć wobec dominatora. Jednak powiedzmy sobie jasno, cudownie jest żyć w czasach Maxa Verstappena. Wielki kierowca, oby wielcy rywale mieli czym gonić, bo tam też talentu nie brakuje.

2
„Brak szacunku dla pamięci o Julesie”
Pierre Gasly
Fot.Zak Mauger/Motorsport Images/Sipa USA via PressFocus

Japonia 2014 to jedna z czarnych kart w historii sportu. Błędy kierowcy i dyrekcji wyścigu doprowadziły do tragicznego wypadku Julesa Bianchiego. Francuz wjechał w dźwig, który zbierał z pod bandy inny rozbity samochód. Rok walki o życie zakończył się najgorzej jak mógł. To właśnie ta kolizja była przyczynkiem do powstania systemu HALO. Osiem lat później, na tym samym torze, taki sam typ dźwigu wjeżdża na nitkę toru w trakcie ulewy, która przerywa wyścig. I o ile 17 samochodów mija go za samochodem bezpieczeństwa, tak Pierre Gasly goniący stawkę przelatuje obok niego 250km/h. Takie błędy już dawno powinny być z tego sportu wyeliminowane.

„Jak do tego doszło? Straciliśmy ludzkie życie w takiej sytuacji lata temu. Ryzykujemy swoim życiem, szczególnie w takich warunkach. Chcemy się ścigać, ale to… jest nieakceptowalne.” Lando Norris.

„Jak mamy to wyrazić, że nie chcemy nigdy oglądać dźwigu na torze? Straciliśmy Julesa przez taki błąd. To, co wydarzył się dzisiaj jest nieakceptowalne. Mam nadzieje, że to ostatni raz, kiedy zobaczyliśmy dźwig na torze.” Sergio Perez.

„Brak szacunku dla życia kierowcy, brak szacunku dla pamięci o Julesie. Niesamowite.” Philippe Bianchi, ojciec Julesa Bianchiego.

Nieprawdopodobne jak nie wyciąga się wniosków z takich sytuacji. Już dźwig na torze we Włoszech w tym roku był, moim zdaniem, przesadą. Tutaj FIA prosiła się o tragedię. Zapowiedziano dochodzenie w tej sprawie, ale obawiam się, że jak zawsze nie da ono żadnych efektów. Znajdzie się winny ktoś inny, przecież zawsze tak jest. Marshall, który był na torze pewnie wbiegł tam sam, a kierowca dźwigu chciał się pościgać. Mam nadzieję, że się mylę i zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje wobec dyrekcji tego wyścigu. Uczmy się na błędach, szczególnie na tak wielkich i dotkliwych, jak ten z 2014 roku.zacunku dla pamięci o Julesie”pamięci o Julesie”

3
Flashbacki z Belgii 2021
Charles Leclerc
Fot. Steven Tee/Motorsport Images/Sipa USA via PressFocus

Ten, kto wstał przed siódmą rano w cyrku się nie śmieje. W Japonii jest obecnie pora monsunowa, co niestety przekłada się na duże ryzyko opadów deszczu. Prognozy praktycznie od początku tygodnia mówiły, że w niedziele będzie lało. Każdy poprzedni dzień sprawdzał się dokładnie jak w zapowiadano pod względem pogody. Tutaj również postanowiono, że nic nie zostanie z tym zrobione. W Belgii czekano na cud, który nigdy się nie stał, w Japonii było dużo lepiej. Pomimo opóźnień, czerwonej flagi, jednak udało się w końcu przejechać ten wyścig.

To jest kolejna rzecz z tego weekendu, gdzie nikt nie popatrzył na błędy z przeszłości. W Japonii praktycznie nie było serii towarzyszących. Nie zdecydowano się jednak na przełożenie wyścigu o godzinę do przodu, kiedy opady były zdecydowanie słabsze. Tym razem dopisało nam szczęście i deszcz zelżał. To pozwoliło na wznowienie rywalizacji, ale w tej kwestii musimy zobaczyć jakieś zmiany. W 2022 roku opady są większym problemem niż lata wcześniej. Pirelli podobno też nie popisało się w kwestii opon deszczowych. Są za wolne, źle odprowadzają wodę i kierowcy nie czują się na nich bezpiecznie. Absurdalnym jest fakt, że w najbardziej zaawansowanym sporcie na świecie nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z deszczem. Kolejne pole do zmian.

4
Regulamin pisany na kolanie
Grand Prix Holandii
Fot. KOEN VAN WEEL /ANP/Sipa

Creme-de-la-creme jest jednak sytuacja z końca wyścigu. Już wcześniej FOM raczył nas tabelkami, gdzie dodawano normalne punkty wszystkim kierowcom. Jednak cały dziennikarski świat, podobnie zresztą jak i zespoły, sprawdzał artykuł 6.5 Regulaminu Sportowego. Tam tabelka jasno określała, kto ile punktów dostanie zależnie od procent ukończenia wyścigu. Nikomu nie przyszło jednak do głowy zerknąć nieco wyżej i przeczytać dokładnie całego punktu. Tego samego nie zrobiono po sezonie 2021, kiedy to modyfikowano regulamin po wcześniej wspomnianym zajściu z Belgii. Mimo tego, że również zespoły sprawdzały czy wszystko się zgadza. Otóż byliśmy przekonani, że czeka nas punktacja za przedział 50 a 75 procent wyścigu. W takim wypadku pierwsza trójka punktowała 19-14-12. To oznaczało, że „walka” o mistrzostwo przenosi się do USA.

Jednak rekordowo szybka kara dla Charlesa Leclerca miała wszystko zmienić. Johnny Herbert, przeprowadzający wywiady po wyścigu, poinformował nas, że Max został mistrzem świata. Konsternacja zapadła w całym formułowym świecie. Uznaliśmy, że właśnie oglądamy błąd ludzki i to samo uważał zespół Red Bulla. Jak jednak się okazało, wszyscy byliśmy w błędzie. Jak wcześniej wspomniałem, regulamin mówi o tym, że ta tabelka dotyczy wyścigu, który zostanie wstrzymany, ALE niedokończony. Ta dziura w regulaminie istniała od przynajmniej 1994 roku. Tutaj wszystko odbyło się z literą prawa. To, że wszyscy wiemy iż miało wyglądać inaczej, niewiele zmienia.

Smutny był to weekend dla Formuły 1. Powracające błędy, niepotrzebne ryzyko, złe zarządzanie i odnajdywanie trzydziestoletnich błędów w regulaminie. Szkoda, bo wydawało się, że skandal z końca sezonu 2021 czegoś nas wszystkich nauczył. Okazuje się jednak, że jak zawsze zmian poszukano nie tam, gdzie trzeba. Usunięcie Michaela Masiego nie zmieniło zupełnie nic. Dodało nawet więcej problemów, bo obecnie zespoły nie ufają dyrekcji wyścigu. Od odejścia Jean Todta FIA chwieje się w posadach. Teraz czas, aby Mohammed Ben Sulayem zajął się realnymi problemami, a nie kolejnymi selfie z kierowcami.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Fanatyk Formuły 1, ale praktycznie obok żadnego sportu nie przechodzę obojętnie. Współtwórca największego podcastu o królowej sportów motorowych w Polsce - Budnik i Pokrzywiński o F1. W newonce.radio współprowadził PIT STOP.