CZWARTY SEKTOR: Mercedes pogroził Red Bullowi. Colton Herta w AlphaTauri?

Zobacz również:Druga połowa „formułowego” spektaklu. Brytyjsko-holenderski pojedynek w cieniu liczb
Max Verstappen
Fot. Remko De Waal/ANP/Sipa USA via PressFocus

Pomarańczowe morze falowało w rytm wybijany przez Maxa Verstappena drugi rok z rzędu. Niesiony przez swoich kibiców Holender znowu był absolutnie bezkonkurencyjny.

Ferrari nawet nie podniosło rękawicy, a największym rywalem okazał się Mercedes. Oscar Piastri wyjaśnił swój kontrakt, co jest sporym ciosem dla Alpine. Natomiast otwiera to szereg ciekawych możliwości. Ta decyzja może sprowadzić do Formuły 1 Amerykanina szybciej, niż mogliśmy przypuszczać.

1
Maksymalna dominacja
Max Verstappen
Fot. Qian Jun/Xinhua via PressFocus

Obecny mistrz świata dochodzi powoli do perfekcji. Z weekendu na weekend można odnieść wrażenie, że Max Verstappen jest coraz lepszy i dowozi z coraz większą łatwością. Jasne, na Zandvoort przydało się trochę szczęścia, które zdecydowanie ułatwiło mu zadanie. Jednak jestem w stanie uwierzyć, że nic nie byłoby w stanie go zatrzymać.

Dziesiąta wygrana w tym roku sprawia, że Verstappen jest na najlepszej drodze do pobicia rekordu. Do tej pory Schumacher i Vettel triumfowali w sezonie trzynastokrotnie. Do końca sezonu mamy siedem wyścigów, a najgroźniejszy konkurent popada w marazm. To oczywiście świetna okoliczność dla Red Bulla, ale dużo gorsza dla Tifosi.

Ferrari opada z sił. Im dalej w las, tym gorzej. Holandia była kolejnym tego przykładem. Znowu zawodziło zarządzanie. Wyścig Carlosa Sainza został zniszczony na pierwszym pitstopie. Charlesowi Leclercowi też nie ułatwiono zadania timingami. Jednak większym problemem jest brak prędkości. Spa i Zandvoort są kompletnie innymi typami obiektów. Na obu włoski producent wyglądał dużo słabiej.

Wiele wskazuje, że najnowsza dyrektywa techniczna, związana z porpoisingiem oraz drewnianą cześcią podłogi, uderzyła w nich najmocniej. Potwierdzenie może przyjść na Monzy. Wiele wskazuje na to, że nie będzie powodów do świętowania dla Tifosi w ich domu. To nie tak miało wyglądać.

2
A mógł wygrać...
Lewis Hamilton
Fot. Clive Mason/Getty Images

Mercedes podszedł do wyścigu w Holandii bardzo inteligentnie. Zdawali sobie sprawę, że czystym tempem wyścigowym może być im trudno rywalizować z Red Bullem. Max na prostych wyglądał jak rakieta, a to jest najsłabszy element konstrukcji zespołu z Brackley. Faktem jednak było, że zawieszenie niżej W13 poprawiło tempo obu kierowców. Dodatkowo podjęto decyzję, że Srebrne Strzały zaryzykują jazdę na jeden pitstop.

To okazało się strzałem w dziesiątkę. Hamilton z Russellem jechali doskonałym tempem i z każdym kolejnym okrążeniem wydawało się, że realna jest walka nawet o dublet w tym wyścigu. Wszystko jednak pokrzyżowały problemy z autem Yukiego Tsunody. Wirtualny samochód bezpieczeństwa ograbił nas z realnej walki o wygraną na koniec zmagań. Potem decyzje na pitwallu były jeszcze bardziej kontrowersyjne. Zespół zdecydował się na rozdzielenie strategii, co znacząco utrudniło zadanie Hamiltonowi. Dodatkowo Brytyjczyk przypadkowo przestawił tryb silnika w swoim samochodzie pry restarcie po pełnym samochodzie bezpieczeństwa.

To ułatwiło zadanie Verstappenowi maksymalnie i zabrało nadzieje siedmiokrotnemu mistrzowi świata. Frustracja Lewisa była widziana z kosmosu. Facet był absolutnie wściekły i trudno mu się dziwić. Pierwszy raz realnie walczył o zwycięstwo, ale nie był w stanie tego dowieźć do końca. Obok wściekłości powinna jednak wykiełkować nadzieja, bo w końcówce sezonu mogą być jeszcze okazje do walki. W kalendarzu zostało kilka obiektów o podobnej specyfice. Mercedes nie został ofiarą nowej dyrektywy i nadal jest w stanie walczyć z Ferrari o wicemistrzostwa.

3
Koniec telenoweli Piastriego
Oscar Piastri
Fot. Clive Mason/Getty Images

Alpine poszło z McLarenem do „sądu”. Sprawa kontraktu młodego Australijczyka była kością niezgody od czasu przerwy wakacyjnej. Francuzi twierdzili, że mają kontrakt spisany doskonale i silne powody, by uważać, że Oscar Piastri pojedzie u nich w 2023 roku. Z drugiej strony Brytyjczycy mieli czyste sumienie. Oni po podpisaniu kontraktu poszli z nim do jednostki odpowiedzialnej za ich sprawdzanie w FIA. Tam uznano, że wszystko jest okej. Jednak Alpine zażądało ponownego sprawdzenia całej sytuacji.

Poniedziałkowe zebranie było absolutnie bezlitosne. Kontrakt Piastriego z McLarenem na następne dwa sezony został uznany za ważny. Dodatkowo były już zespół młodego kierowcy został zmuszony do zapłacenia kosztów procesowych w wysokości pół miliona funtów. Ta saga raczej musiała mieć taki finisz, bo nie sposób było to sobie inaczej wyobrazić. Zak Brown wyciągnął nauczkę z sytuacji z Alexem Palou w IndyCar i tym razem wszystko przebiegło bez problemów.

Alpine wizerunkowo przegrało w tej sytuacji ogromnie dużo. Ich najlepszy junior od nich uciekł. Nie potrafili się określić, co dalej z jego rozwojem. W grę wchodziło czekanie jeszcze rok na ławce rezerwowych i ta opieszałość zmusiła Marka Webbera, obecnego agenta Piastriego, do szukania alternatyw. Lepiej trafić chyba nie mogli. To dobitnie pokazuje przykład Lando Norrisa, a młody skład w McLarenie sprawdził się już raz doskonale.

Alpine na przyszłość ma bardzo dużo wniosków i powinno wyciągnąć z tego porządną naukę. Kto zasiądzie tam w drugim fotelu? Jest spora szansa, że Francuz, ale najpierw inne klocki muszą spaść w dobre miejsce w transferowym Tetrisie.

4
Colton Herta wita się z… bykiem
Colton Herta
Fot. Greg Doherty/Getty Images

Temat Ameryki w Formule 1 powraca jak bumerang. Nowe wyścigi w Miami i Las Vegas, a na horyzoncie potencjalny zespół Michaela Andrettiego. Oczywiście jest też kwestia amerykańskiego kierowcy. Z tym łączony jest Colton Herta i to notorycznie. Kalifornijczyk uważany jest za wielki talent na miarę F1. Zak Brown wcielił go nawet w szeregi testujących kierowców w McLarenie. Miał on okazje pojeździć zeszłoroczną konstrukcją w Portugalii i był zachwycony. Zespół też był zadowolony, więc wyglądało to na niezłą sielankę. Jednak nigdy nie pojawił się temat jego potencjalnego angażu.

Tutaj z liści wyskoczył Helmut Marko, który zrzucił prawdziwą bombę w Holandii. Najpierw zaczęły pojawiać się plotki o rzekomym odejściu Pierre'a Gasly’ego do Alpine. Potem Zak Brown mówił, że nie ma zamiaru blokować Coltona w potencjalnej drodze do innego zespołu. Tu szybko pojawiły się głosy, że może chodzić o AlphaTauri. To postanowił potwierdzić Austriak, który prosto z mostu oznajmił, że taki jest plan. Twierdzi, że kontrakt Herty już jest podpisany, a sprawa zależy tylko od FIA.

Jeżeli Amerykanin otrzyma superlicencje, wtedy sprawa zostanie dopięta. To też uwolni Gasly’ego i pozwoli mu odejść z dysfunkcyjnej relacji z Red Bullem. Wygląda na to, że mamy sporą szansę na Amerykanina w F1 i to w miejscu, gdzie trudno było to przypuszczać. Helmut Marko chce postawić na kierowcę spoza swojej szkółki w juniorskim zespole, a to znaczy, że musi wierzyć w jego talent. Niech to się stanie!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Fanatyk Formuły 1, ale praktycznie obok żadnego sportu nie przechodzę obojętnie. Współtwórca największego podcastu o królowej sportów motorowych w Polsce - Budnik i Pokrzywiński o F1. W newonce.radio współprowadził PIT STOP.
Komentarze 0