Złoty chłopiec, który nie ma nic do udowodnienia. Trevor Lawrence i świetlana przyszłość podana na tacy

Zobacz również:Gdy legenda szokuje cały świat sportu. Co jeszcze chce udowodnić Tom Brady?
Trevor Lawrence
Fot. Ezra Shaw/Getty Images

Tak pewnej „jedynki” nie było od dawna. Draft NFL jeszcze się nie odbył, a i tak wszyscy doskonale wiedzą, kogo wezmą Jacksonville Jaguars z pierwszym wyborem całego wydarzenia. Tym szczęśliwcem jest pewien rozgrywający z uniwersytetu Clemson, Trevor Lawrence, który z presją bycia najlepszym zmaga się od bardzo dawna.

To rzadki przypadek, by nie było absolutnie żadnych spekulacji co do numeru jeden w futbolowym drafcie. Mogą być faworyci i gracze, którzy „raczej na pewno” zostaną tam wybrani, jednak nie zdarzają się tacy, którzy pewniakami do tego wyboru są na kilka lat przed. Takim właśnie zawodnikiem jest Lawrence, rozgrywający Clemson, którego ewentualne ominięcie byłoby jedną z największych sensacji w historii draftów.

MAŁY SZALENIEC

Wśród kibiców, szczególnie jego własnej drużyny (lub drużyn, jeśli weźmiemy już pod uwagę Jaguars), urósł do miana futbolowego boga, zbawcy ekipy, do której będzie mu dane trafić. Swoje robi tu postura – prawie dwumetrowy, dobrze zbudowany chłopak z niemal idealnymi, długimi blond włosami, który nie ma żadnych wad w swojej grze.

– Usłyszałem o nim, kiedy był jeszcze w liceum. Największy talent od lat! Jeden z największych w historii! Pomyślałem, że sprawdzę i skrytykuję tych wszystkich, którzy tak uważają. Zazwyczaj jestem ostry w takich sytuacjach, bo nie lubię „przehajpowywania” zawodników – wspomina jeden ze skautów. – No i go obejrzałem, i oglądałem potem jeszcze wielokrotnie, również na studiach. Zmieniłem zdanie. Niech mi ktoś pokaże jedną cechę, której on nie posiada. Ma wszystko, czego NFL szuka w rozgrywającym – dopowiada.

O tym, jaki jest Lawrence na boisku, nasłuchał się już chyba każdy kibic futbolu amerykańskiego. Mimo że ma dopiero 21 lat i w NFL nie zagrał nawet meczu, to jego nazwisko jest znane w środowiskach futbolowych od bardzo, bardzo dawna. Nie każdy jednak wie, że młody Trevor nie zawsze się na takiego zapowiadał.

– Był małym szaleńcem, którego uznałbym za zbyt wybuchowego do sportu. I nie wiedzieć czemu, w ogóle nie nosił ubrań. Do tej pory mam przed oczami kilkuletniego Trevora, regularnie latającego nago po ulicy. Nie można było go powstrzymać – mówi jego brat, Chase. – Zapisaliśmy go na piłkę nożną, bo na futbol był jeszcze za młody. No i raczej nie zdziwi was to, że wyjątkowo często faulował – wspominają z uśmiechem rodzice, Amanda i Jeremy.

DIAMENT

To po ojcu zresztą odziedziczył wzrost, który bardzo mu pomógł. Rozgrywający z reguły są wysocy i choć współcześnie odchodzi się od stereotypu, że quarterback koniecznie musi być jak najwyższy, to wspomniane już niemal dwa metry Trevora są bardzo dobrym dodatkiem do reszty jego umiejętności.

Rósł szybko, a ponadto okazało się, że talent do futbolu ma ogromny. Na początku wydawało się jednak, że jego energia popchnie go w kierunku obrony i mocnych uderzeń. Wyszło inaczej i został rozgrywającym, o którym od samego początku mówiło się, że to być może jedyny taki talent na całe pokolenie. W liceum został podstawowym graczem mając niespełna 15 lat, bynajmniej nie dlatego, że nie było innych, wystarczająco dobrych zawodników na jego pozycji. Wygryzł tzw. „seniora”, czyli zawodnika kończącego szkołę, kilka lat starszego, który miał już wtedy oferty stypendiów z niektórych uniwersytetów.

– To się po prostu nie zdarza. Do drużyny wchodzi 14-latek i ot tak przejmuje sobie cały zespół. Z dotychczasowego rozgrywającego zrobił tight enda, bo gość musiał zmienić pozycję. Unikat – wspominają licealni trenerzy.

Już w tamtej chwili usłyszał o nim cały futbolowy świat. Jednak takich „wonderkidów” było wielu, a większość ostatecznie z różnych względów nie spełniała oczekiwań. Lata jednak mijały, a popularność i umiejętności Lawrence’a nie gasły. Kończąc liceum był nie tylko najlepiej ocenianym uczelnianym prospektem w klasie, ale uczelnie mówiły wprost – jest jednym z najlepszych w historii.

ŚWIETNY CZŁOWIEK, A DOPIERO POTEM FUTBOLISTA

Zabijały się o niego wszystkie najlepsze uczelnie w Stanach Zjednoczonych. Trevor jednak już na długo przed skończeniem szkoły średniej wybrał Clemson i ich ekipę Tigers, która chwilę wcześniej na plecach Deshauna Watsona zdobyła uniwersyteckie mistrzostwo kraju.

Lawrence na pewno nie chciał być gorszy i objął stery topowej drużyny akademickiej już w swoim pierwszym sezonie na uczelni, co, tak jak gra w wieku 14 lat w liceum, jest rzadkością w świecie futbolu. Jeszcze większą rzadkością jest zdobycie w pierwszym roku mistrzostwa kraju, a to się Lawrence’owi udało. Clemson rozbiło w finale Alabamę (44:16), uznawaną za najlepszy futbolowy program w kraju. Kolejne lata to porażka z LSU w finale sezonu 2019 (pierwsza porażka Trevora na studiach) i sezon do zapomnienia w 2020 roku, po części ze względu na koronawirusa, przez którego sam rozgrywający musiał pauzować, jednak i tu Tigers doszli całkiem daleko, odpadając w półfinale.

Futboliści mogą przystąpić do draftu po trzech latach od zakończenia liceum i nikt nie spodziewał się, że w przypadku Lawrence’a będzie inaczej. O dziwo, nigdy nie wygrał nagrody Heismana (uczelniany MVP), ale wiele przypadków pokazało nam już, że nie ma to nic wspólnego z tym, jak dany zawodnik jest oceniany w kontekście NFL. Szczególnie, że te oceny potrafią się zmieniać z miesiąca na miesiąc. Zawodnicy z łatką „pewnego wyboru w pierwszej rundzie” kończą ostatecznie niewydraftowani i odwrotnie, jeśli komuś wyjdzie np. kilka ostatnich spotkań na uczelni.

Tym bardziej imponujący jest fakt, że Trevor jest niepodważalnym wyborem numer jeden, odkąd miał te wspomniane 14 lat i zaczynał grać w jednym z liceów w stanie Georgia. „To przyszły numer jeden draftu!” – krzyczeli wtedy co bardziej porywczy skauci. A potem każdy kolejny zaczynał im w to wierzyć. Kiedy trafił do Clemson i zagrał pierwszych kilka meczów, uwierzyli już wszyscy. I sam nie popsuł tego nawet na moment, choć w przypadku gracza jego kalibru byłoby to bardzo proste, wystarczyłoby kilka błędów.

W dodatku mówi się o historycznej klasie draftu, bo oprócz Trevora wśród rozgrywających mamy jeszcze Zacha Wilsona, Justina Fieldsa, Treya Lance’a i Maca Jonesa – wszyscy uznawani są przez skautów za graczy na lata. Od miesięcy dziennikarze i eksperci próbują ustalić, w jakiej kolejności i gdzie pójdą wszyscy wymienieni zawodnicy, bo trudno określić, jaka jest ich ocena w lidze, jeśli chodzi o umiejętności i potencjał. Pewni są tylko jednego – Trevor jest jedynką. I koniec.

– Dla mnie najbardziej imponujące jest to, że Trevor jest całkowicie normalnym facetem. I po prostu świetnym gościem – mówi trener Clemson Tigers, Dabo Sweeney. – To fantastyczny facet, a w dodatku bardzo dobry zawodnik. W tej kolejności – dodaje.

– Nie wiem co się stało z tym małym szaleńcem, ale dawno już go nie ma. To spokojny, wyważony, ustatkowany facet, który wie, co robi i któremu nie odwaliło, mimo że bez problemu mogło, w takiej sytuacji, w jakiej jest od tylu lat. Najważniejsza jest dla niego rodzina i przyjaciele – dopowiada Chase Lawrence.

LIDER

Sytuacja faktycznie mogłaby sprawić, że każdy młody chłopak mógłby „odlecieć”. Perfekcyjny futbolista przez połowę swojego świadomego życia. Eksperci, lubujący się we wszelkiego rodzaju porównaniach między zawodnikami z draftu, a aktywnymi lub byłymi graczami NFL, nie mogą znaleźć dla niego żadnego przypasowania.

– To dlatego, że takiego zawodnika po prostu nie było – mówi jeden ze skautów. – Wysoki, świetny w rzutach „z kieszeni”, dokładny, z talentem w ręku pozwalającym wykonać każdy możliwy rzut. W tym momencie mógłbyś go porównać do Andrew Lucka, jednak wtedy przypominasz sobie, że Luck nie biegał aż dobrze jak Trevor. A Lawrence jak na swoje prawie dwa metry biega naprawdę świetnie – podsumowuje.

W dodatku jest fantastycznym liderem. Każdy zawodnik i kibic Tigers skoczyłby za nim w ogień. Na boisku nie ma paniki, dopóki jest na nim Trevor. Jego opanowanie i umiejętności podnoszą na duchu wszystkich dookoła niego. Jest jednym z tych graczy, którzy sami są w stanie pociągnąć drużynę do mistrzostwa, jeśli wokół mają choć odrobinę pomocy.

TALENT BEZ SKAZY

Każdy prospekt ma jakąś wadę, chodzi tylko o to, by ją znaleźć – tak mawiają skauci w NFL. Więc kiedy na boisku wszystko wygląda idealnie, zaczyna się patrzeć na to, co poza nim. Jednak tam jest być może jeszcze lepiej, tak jak mówi Dabo Sweeney. Na boisku jest półbogiem, a poza nim po prostu normalnym, spokojnym facetem.

– Zdziwilibyście się, jak bardzo normalny jest facet o jego statusie. Świetny współlokator, duże poczucie humoru, lubi grać w kosza, czasem w paintball. Nic złego i niezwykłego, co mógłbym wam powiedzieć – mówi obrońca Tigers, KJ Henry, który jednocześnie mieszkał z Trevorem w pokoju.

Można pomyśleć, że wszyscy dookoła po prostu próbują pomóc rozgrywającemu, żeby tylko nic złego na jego temat nie wyszło. Jeśli jednak spojrzymy na to, co wiemy na pewno, to obraz jest dokładnie taki sam. Żadnych uczelnianych skandali, nawet takich, które teoretycznie nie mają znaczenia, jak zbyt mocne imprezowanie czy inne tego typu historie. Od liceum miał jedną i tę samą dziewczynę, a „miał” jest tutaj jak najbardziej wskazane, bo Marissa właśnie została jego żoną. – I to ona nosi w tym związku spodnie! – dopowiada ze śmiechem Henry.

Kojarzycie amerykańskie filmy, w których rozgrywający szkolnej drużyny futbolowej przebiera w dziewczynach, bo każda nastolatka w szkole do niego wzdycha? To mogłoby być życie Trevora, bez nawet cienia przesady, gdyby nie to, że po prostu sam takiego nie chciał. Jego przyjaciele mówią, że jest na to za grzeczny i za spokojny.

– Najlepszy rodzaj supergwiazdy z możliwych. Na boisku wznosi się na poziomy niedostępne dla przeciętnych futbolistów, a poza nim jest po prostu gościem, którego nie da się nie lubić – mówi Darrien Rencher, inny kolega z drużyny. – No i gość uwielbia psy, jest największym „psim tatą”, jakiego znam. To istotny szczegół. Sprawia, że nawet jakbyście chcieli, to nie znajdziecie tu nic do nielubienia – podpowiada, żartując.

MIĘDZYNARODOWA SUPERGWIAZDA

Paradoksalnie nie lubić Trevora jest chyba całkiem łatwo. Zdaje się być po prostu zbyt idealny, co sprawia, że wielu – szczególnie kibiców innych drużyn – będzie mu wróżyło, żeby ten „hajp” na niego upadł spektakularnie. Zresztą innych opcji w jego przypadku nie ma. Łatka futbolowego ideału i zbawcy od 15. roku życia sprawia, że jego kariera będzie oceniona jedynie na dwa sposoby – albo spełni oczekiwania, albo będzie potężnym rozczarowaniem, nawet jeśli w rzeczywistości będzie tylko i aż dobrym zawodnikiem. Może być niezłym graczem, top 10-15 w lidze na swojej pozycji, jednak to nie wystarczy. Może być dobry, ale jeśli któryś ze wspomnianych wcześniej rozgrywających z tej samej klasy będzie lepszy, to również będzie za mało.

– To wszystko prawda, jednak Trevor jest do tego przyzwyczajony. Wie o tym odkąd skończył 14 lat. Myślę zresztą, że to mu bardzo pomaga. Nagła chwała i uwielbienie mogłaby wpłynąć na niego znacznie gorzej, a tak to on już prawie nie pamięta, jak to jest nie być tym diamentem, co do którego są tylko wielkie oczekiwania – wspomina Chase Lawrence. – On dorastał w tym przeświadczeniu, w dodatku sam ma do tego bardzo dobre podejście. Powtarza sobie, że nie ma żadnego talentu i na wszystko musi zapracować, co jest nawet nieco absurdalne, bo dobrze wiemy, że wiele aktualnie mógłby dostać za samo bycie Trevorem – podsumowuje.

Jedynkę w drafcie dostali Jacksonville Jaguars i ani oni, ani Lawrence, nie kryją się zbytnio z tym, że to właśnie rozgrywający z Clemson będzie pierwszym wyborem, tak jak zapowiadają mu to wszyscy od bardzo dawna. Jaguars już przesłali mu swój „playbook”, czyli po prostu książkę z zagrywkami i tym, w jaki sposób zamierzają grać w następnym sezonie. Lawrence z kolei już zaczął działać charytatywnie na terenie Jacksonville i okolic.

– Kibice pokochają go z marszu, gwarantuję to wam. W dodatku to jest potencjał na międzynarodową supergwiazdę. Są gracze, którzy są kojarzeni na całym świecie, nawet jeśli futbol nie jest w danym miejscu popularny. Tak jak Tom Brady czy Peyton Manning. Teraz Patrick Mahomes zaczyna takim być. Następny może być Trevor – mówi Sweeney.

Słowo „międzynarodowa” może mieć podwójne znaczenie, jeśli okaże się, że NFL przeniesie na stałe jedną z drużyn do Londynu, o czym mówi się od bardzo dawna. Nie wiadomo, czy te plany się jakkolwiek zrealizują, ale głównym faworytem do takich przenosin są… właśnie Jaguars.

Trevor zresztą już korzysta z faktu, że skończył uczelnię i może używać własnego wizerunku. Podpisał już lukratywne kontrakty z firmami Adidas, Bose, Gatorade czy jedną z firm zajmujących się kryptowalutami, która zresztą zapłaciła mu jego premię właśnie w jednej z nich. Następnym krokiem mogą być… włosy. – Tyle razy śmiałem się z niego, żeby obciął w końcu te długie włosy, jednak prawda jest taka, że one mają ogromną wartość marketingową. Tylko czekać na reklamy – uśmiecha się KJ Henry.

Inni mówią, że te włosy są aktualnie – pod względem marketingowym – warte więcej niż wszystkie roczne pensje tych, którzy mówią Trevorowi, by je ściął. Nie ma możliwości, by któraś z firm nie skorzystała z takiej okazji. Tak jak w przypadku Troya Polamalu, byłego już zawodnika, którego burza czarnych loków zawsze wystawała spod kasku w trakcie gry. Aktualnie pojawiają się w reklamach jednego z szamponów, zresztą razem ze wspomnianym Mahomesem. Włosy Lawrence’a w tego typu reklamach to tylko kwestia czasu.

BRAK MU… CZEGO?

Tuż przed draftem Trevor udzielił bardzo dużego wywiadu Sports Illustrated, w którym powiedział między innymi, że ma wiele innych zainteresowań poza futbolem i nie jest tak, że myśli o sporcie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dodał też, że – w odróżnieniu od innych graczy, powtarzających to cały czas – nie ma nikomu nic do udowodnienia. Nie podchodzi do gry z tzw. „chip on the shoulder”, który ciągle przypomina mu, co ma robić i jak się motywować.

Na reakcję futbolowego świata nie trzeba było długo czekać. Szukający sensacji dziennikarze podchwycili temat – czyżbyśmy w końcu znaleźli wadę Trevora? Czyżby nie miał aż takiej woli walki i miłości do futbolu, jak inni? Jednak jeśli przyjrzymy się historii Trevora, brzmi to wręcz komicznie. Od lat bardzo wiele poświęca dla futbolu i doskonalenia się w każdym calu, by zmaksymalizować swój ogromny potencjał. A że nie ma nic nikomu do udowodnienia? Oczywiście, że nie ma, skoro całe życie był złotym chłopcem.

Nikt nigdy go nie skreślił, nikt nie powiedział złego słowa, nie będzie nawet żadnego zawodnika, który zostanie wybrany przed nim. Absurdalnym byłoby mówienie, że ma wiele do udowodnienia wszystkim tym, którzy… no właśnie, którzy co? Trudno znaleźć nawet jakiś powód do takiego podejścia. Motywacji na pewno mu nie zabraknie.. Nie trzeba nakładać na siebie dodatkowej presji, jeśli cały świat wokół nakłada ją od dawna. Nie ma sensu bić piany, tworząc w sztuczny sposób oblężoną twierdzę.

– Świetne w Trevorze jest to, że gdyby z jakiegoś powodu zabrakło teraz futbolu, np. przez kontuzję czy coś, to nie wpłynęłoby to na niego. Żyje się dalej, jest tyle innych rzeczy do zrobienia, a to że mimo chęci nie wyszło... No cóż, nie wszystko wychodzi, często nawet nie z naszej winy – dodaje jego brat. – Dodatkowa presja mogłaby dobić, dobrze więc, że jeszcze sam jej na siebie nie nakłada – ocenia.

Takich oczekiwań prosto z draftu i tak nie miał nikt od bardzo dawna. Może wspomniany Andrew Luck, który zresztą jest przykładem, że jeśli się talentowi nie pomoże, to nic z tego nie będzie (Indianapolis Colts nie potrafili zbudować dla niego drużyny i linii ofensywnej, przez co Luck bardzo wcześnie skończył karierę m.in. przez kontuzje), jednak nawet Luck nie był „jedynką” przez tyle lat. Może LeBron James, zmieniając dyscyplinę? On wszystkie te oczekiwania spełnił i wiemy, gdzie jest w tej chwili. A Trevor? Trevor spełnia je przez połowę swojego życia, czemu nie miałby zrobić tego znowu?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.