Polska swój finał Euro przegrała. W meczu o szacunek dla legendy komentatorskiej, Dariusza Szpakowskiego (KOMENTARZ)

Zobacz również:Piękne kulisy kadry Manciniego. 12 rzeczy, których dowiedzieliśmy się po serialu „Sogno Azzurro”
Szpakowski-e1584481526976.png

Podczas gdy cała Europa, w szczególności Włosi i Anglicy, żyje wieczornym finałem mistrzostw Europy, w polskim grajdole zabulgotało wokół obsady komentatorskiej na tenże finał. Historia z odsunięciem Dariusza Szpakowskiego w ostatniej chwili – i naprawdę wsadźcie sobie w buty brednie o tym, że chciał tego sam, nie, nie chciał – idealnie pokazuje, jak traktuje się ludzi zasłużonych, w przypadku „Szpaka” śmiało można napisać: legendy. No ale, jak czytałem, Darek dostanie wioślarstwo na igrzyskach, więc zabrano mu porsche, dano fiata pandę i wmówiono, że to interes życia. Chyba pasuje nawet: dobra z(a)miana.

Decyzja, która – jak zrozumiałem po paru wykonanych telefonach – została podjęta za sprawą wpisów internautów, co samo w sobie jest tak śmieszne, że aż straszne, stanowi żywy dowód na to, iż Polska swój finał przegrała. Pomijam fakt, że jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, który zajmuje się tak bardzo obsadą komentatorską, uwierzcie mi, że Anglicy, Włosi czy Niemcy mają gdzieś, kto to zrobi, ale to akurat wynika z naszych niesamowitych „sukcesów” na arenie międzynarodowej. W reprezentacyjnej piłce jesteśmy absolutnie nikim, mamy więc temat zastępczy, jak znalazł.

Pomijam również to, że kibice piłkarscy nie umieją się poruszać po innej linii niż ta narysowana od ściany do ściany. Najpierw chcieli Darka wyrzucać z pracy, potem, gdy już się okazało, że odebrano mu finał, pomstowali na taką decyzję. Przypomina to sytuację, w której tłum kamieniuje człowieka, a gdy egzekucja dobiegła końca, jednak robi mu się go szkoda.

Każdy z oceniających Szpakowskiego jest oczywiście w swoim zawodzie perfekcjonistą. Dostaje co rusz premie i statuetki dla pracownika miesiąca. Nigdy, przenigdy się nie myli. Wokół nas same wzory do naśladowania. Ludzie idealni. Aż szkoda, że ich życia nie są nigdzie transmitowane, bo nigdy się tego nie dowiemy.

Piszę ten tekst nie jako dziennikarz czy komentator, lecz jako kibic. Wychowałem się na komentarzu Dariusza Szpakowskiego i uwierzcie mi – wiele razy też coś mi w nim przeszkadzało, choć nigdy nie miałem w sobie tyle zacięcia, by za lapsusy językowe żądać najwyższych wymiarów kary.

Natomiast, podkreślam raz jeszcze, jako kibic, mam do tego pełne prawo, by nie godzić się wewnętrznie na takie traktowanie kogoś, kto latami pracował w wielkiej piłce, na dużych imprezach, towarzyszył nam w tej podróży swoim wspaniałym głosem. Po prostu nie zasłużył sobie na coś takiego. Dlaczego my nie potrafimy rozwiązywać takich sytuacji w sposób, który nikomu nie uwłacza? Czemu zawsze trzeba kogoś podpalić, wepchnąć pod pociąg?

Przecież taką sprawę można było załatwić bardzo prosto – od razu dać finał Mateuszowi Borkowi, oczywiste jest, że świetnie sobie z tym poradzi. Po co upokarzać przy okazji człowieka i jeszcze głosić światu brednie, że się tego człowieka szanuje. Albo że „uznaliśmy wspólnie” coś tam bla, bla, bla. Wy uznaliście, ale niestety nie razem z głównym zainteresowanym.

Darek oczywiście nic teraz nie powie. Zawsze najważniejsze było dla niego komentowanie. To całe jego życie. Jeśli więc zabrali mu finał i powiedzieli, że skomentuje wioślarstwo, to skomentuje wioślarstwo. Pewnie gdyby wszystko powiedział, skończyłoby się nieprzyjemnościami, a on tego ani nie potrzebuje, ani nie lubi. Najlepsi adwokaci w naszych sprawach to my sami, rozumiem jednak, że niekiedy lepiej nic nie powiedzieć, niż powiedzieć o jedno słowo za dużo.

Ja pewnie po czymś takim pokazałbym środkowy palec, trzasnął drzwiami i więcej nie wrócił, Darek woli pojechać na igrzyska, jego wybór. Nie wszyscy musimy działać tak samo, jesteśmy inaczej skonstruowani, inaczej też reagujemy w stresujących sytuacjach. Spróbowałem się zresztą przez chwilę postawić w takiej sytuacji i zrobiło mi się go strasznie, ale to strasznie szkoda. Bo za tym wszystkim jest człowiek. Nie komentator, sprawozdawca, ale istota ludzka, mając swoją wrażliwość, odczuwająca ból, łapiecie czy Twitter wyprał was już z takich uczuć?

I mam wrażenie, że on chyba sam nie wie, dlaczego nie skomentuje tego nieszczęsnego finału. To mogło być jego ładne pożegnanie z wielkimi imprezami. Niestety, poleciało za dużo kamieni. Gratuluję kamieniującym, pewnie jesteście z siebie bardzo zadowoleni. A tobie, Darku, życzę, abyś nigdy nie pomyślał, że ta jedna decyzja coś przekreśla. Ty będziesz już na zawsze legendą, żadna z osób, które podjęły taką decyzję – na szczęscie nie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.