Panie Bartku, jak pan się czuje? Spał pan cztery lata. Jestem bardzo głodny. Kocham cię jak Irlandię, czyli klamra Bartosza Kapustki

Zobacz również:Najlepszy piłkarz ekstraklasy wraca. Poważne zbrojenia mistrza Polski
trygodniowka-www-1.png
graf. Stasiek Zieliński

Trzymałem mocno kciuki za ten transfer i jeśli ktoś dziś powie, że nie miało prawa się udać, to nie do końca się z nim zgodzę i pokażę Jana Bednarka. Uważam, że ten sen mógł się spełnić. Czy Bartosz Kapustka stracił cztery lata? Niepopularnie odpowiem, że wcale nie – po prostu skończył uniwersytet życia i futbolu. Od teraz może być już tylko lepiej.

Kiedy Paweł Brożek miał 23 lata, wciąż był uznawany za młodego, zdolnego i perspektywicznego zawodnika. Ponad dekadę temu, w 2009 roku, po świetnego napastnika Wisły Krakow przyjechali ludzie z londyńskiego Fulham. Miał wtedy 26 lat i mówiło się oczywiście o ostatnim dzwonku na transfer. Mimo długich obserwacji reprezentanta Polski, ta ostatnia dała odpowiedź: nie. Przesądził mecz przeciwko Arce Gdynia. Naprawdę niewiele wtedy zabrakło, by Paweł przeniósł się do stolicy Anglii, jednak coś w jego grze nie spodobało się wysłannikom klubu znad Tamizy.

Brożek przez lata uchodził za symbol polskiej piłki, w której granica bycia młodym została przesunięta zdecydowanie za daleko. Polscy zawodnicy ekstraklasy nie musieli się spieszyć. Choć granice już dawno były dla nich otwarte i w przeciwieństwie do gwiazd z przeszłości, takich jak Włodzimierz Lubański czy Grzegorz Lato, nie musieli pytać Moskwy o zgodę na transfer, nie było kolejek chętnych, by ich pozyskać.

Polscy ligowcy trafiali do ligi austriackiej, potem nastąpił boom na Szkocję, czy Turcję, od czasu do czasu ktoś z bardzo dużego klubu przyjeżdżał nad Wisłę i naprawdę interesował się wyczynami ekstraklasowych bohaterów.

Idealny przykład nie dotyczy akurat Polaka, ale byłem bliskim świadkiem tamtych zdarzeń, pilnując przed laty każdego transferu Legii Warszawa i pamiętam, jakie podniecenie zapanowało przy okazji transferu Stanko Svitlicy do Bundesligi. Serbski król polskiego podwórka w Niemczech kozakiem już nie był. Brak podstawowej cechy w poważnej piłce, szybkości, zweryfikował go brutalnie. Na pamiątkę został gol strzelony Bayernowi Monachium i tak nieźle, a potem Ahlen i powrót do Polski, tym razem do Wisły Kraków, o którym powiedzieć, że był nieudany, to nic nie powiedzieć. Stanko szedł do Hannoveru 96 w wieku 28 lat. Potrzebna była skrajna naiwność, by wierzyć, że podbije świat.

Strzelec 40 goli ligowych dla Legii grał w jednym zespole z Aleksandarem Vukoviciem. Dzisiaj to Vuko, w którego umiejętności szkoleniowe tak wiele osób nie chciało przecież uwierzyć, ma być kimś, kto odbuduje Kapustkę. Wciąż młodego piłkarza, 23 lata to znakomity wiek, by po zebraniu doświadczenia za granicą pokazać w ojczyźnie, że naprawdę potrafisz.

Kapustka, wbrew pozorom, wraca bez większych obciążeń. Zaryzykowałbym nawet tezę, że ma czystą kartkę. Co innego Artur Boruc – jeśli były bramkarz reprezentacji Polski zagra i popełni jakiś błąd, to każda z takich pomyłek może stać się malutkim pęknięciem na jego karierze. Kapustka pójdzie w górę, jestem tego pewien. Dzisiaj, wybudzony po czterech latach z letargu, mówi: „Jestem głodny”. Opis, który miał kiedyś w swoich mediach społecznościowych – „Jestem tak zajarany życiem, że nie uwierzycie”, z kawałka Sokoła i Pono, musi teraz przełożyć na język boiska. Zajarać się piłką na nowo, pokazać swój wielki talent.

Parę lat temu byłem na King Power Stadium i nagle poczułem, że będę świadkiem czegoś ważnego. Leicester City grało z Manchesterem United i nagle Kapustka zaczął się intensywnie rozgrzewać. Podekscytowany napisałem o tym na Twitterze, na co piłkarz odpisał już po meczu: „No i to by było na tyle”. Tym ostatnim zdaniem można oczywiście skwitować całe cztery lata za granicą, ale czy warto dzisiaj pieprzyć w stylu: „A nie mówiłem!”. Wiele osób pyta, po co Bartek pchał się do takiej drużyny, a ja myślę, że z bardzo prostego powodu: był młody i wierzył w siebie. Co w tym złego?

Byłem na trybunach, gdy na francuskim EURO Polska grała z Irlandią Północną, a młodziutki pomocnik – tak się wtedy wydawało – otwierał sobie drogę do dużej kariery. Ta wcale nie jest przed nim zamknięta. Najlepiej wie o tym Mateusz Klich, który w wieku 23 lat odchodził na tarczy z Wolfsburga. Dziś, jako dojrzały piłkarz i 30-letni facet jest liderem mocnej drużyny, której pomógł awansować do Premier League. Bartek powinien wziąć z niego przykład, bo choć różni ich to, że Klich nie zdecydował się na krok w kierunku ekstraklasy, a jego Polską była Holandia, tam znalazł swoje futbolowe „ja”, to wciąż łączy bardzo dużo. Na przykład talent.

Chciałbym, żeby Kapustka w Legii zaczął zupełnie nowe życie, poszedł w górę, a każdy dzień frustracji z Leicester przekuł w chęć udowodnienia wszystkim, że skreślili go zbyt wcześnie. Marzy mi się, żeby jeszcze kiedyś do tego Leicester trafił i żeby nikt nie mógł uwierzyć, że to ten sam piłkarz. Na razie jest Legia i to przecież nie brzmi źle. Rywal warszawskiego klubu w Europie, Linfield, to zespół z Irlandii Północnej, co może w Kapustce budzić tylko pozytywne skojarzenia. Być może jest w tym coś symbolicznego i nowy początek utalentowanego pomocnika będzie miał miejsce szybciej niż nam się wydaje.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.