Lewandowscy na miarę bundesligowych możliwości. Nowi królowie ligi niemieckiej

Zobacz również:Piłkarz z własną podobizną na plecach. Leroy Sane — nowa ekstrawagancja Bayernu
Bayer Leverkusen
Ulrich Hufnagel/Xinhua/Pressfocus

Siedem razy w ostatnich ośmiu latach tytuł króla strzelców Bundesligi trafiał do Roberta Lewandowskiego. Jego wyjazd do Hiszpanii, połączony z odejściem Erlinga Haalanda, otwiera tę rywalizację na nowo. Przyglądamy się dziesięciu potencjalnie najlepszym snajperom nowego sezonu.

W ostatnich pięciu sezonach walka o tytuł króla strzelców w Niemczech przypominała walkę o mistrzostwo. Robert Lewandowski ścigał się z rekordami Gerda Muellera, a reszcie ligi pozostawała rywalizacja o drugie miejsce. Ostatnim, który zdołał wyrwać Polakowi armatkę przyznawaną przez dziennikarzy “Kickera” najlepszemu strzelcowi ligi, był w 2017 roku Pierre-Emerick Aubameyang, z którym teraz Polak spotka się w Barcelonie. Później nawet znakomite wyniki na nic się zdawały. 24 gole Patrika Schicka, 28 Andre Silvy czy Timo Wernera, wystarczały tylko do zajecia drugiego miejsca. Erling Haaland, choć strzelil w lidze niemieckiej 61 goli w 66 meczach, nigdy nie był nawet wicekrólem strzelców. Wyjazd Polaka i Norwega otwiera jednak walkę o ten tytuł na nowo. Przyglądamy się dziesięciu snajperom, którzy mają największe szanse na wypełnienie pustki po dwóch wielkich gwiazdach ataku.

1
Patrik Schick (Bayer Leverkusen)

Kandydat tylko do pewnego stopnia oczywisty. W poprzednim sezonie Czech strzelił dla klubu z Leverkusen aż 24 gole w 27 meczach i gdyby nie kontuzja, zakręciłby się pewnie w okolicach trzydziestu trafień, co jest wynikiem znakomitym. Po wyjeździe dwóch najlepszych snajperów ligi trzeba w nim upatrywać nowej gwiazdy ataku. Gdyby nie trzeba było za niego płacić w okolicach 80 milionów euro, Bayern Monachium pewnie posłuchałby podszeptów licznych niemieckich ekspertów i to właśnie 26-latka uczynił następcą Lewandowskiego. Czech gra w klubie prezentującym ofensywną piłkę i jest otoczony kreatywnymi piłkarzami, takimi jak Moussa Diaby czy Florian Wirtz, który jesień straci jeszcze pewnie z powodu kontuzji, ale wiosną powinien już stanowić wartość dodaną dla zespołu. Jest jednak jedno ale: do zeszłego sezonu Schick wcale nie uchodził za regularnego snajpera. We wcześniejszych latach w barwach Sampdorii, Romy, czy Lipska tylko raz udało mu się przekroczyć barierę dziesięciu goli w jednych rozgrywkach. Pozostaje więc niewiadomą, czy Gerardo Seoane odblokował go na stałe, czy też dobra forma z poprzednich rozgrywek była tylko przedłużeniem udanego Euro 2020, na którym wspólnie z Cristiano Ronaldo został królem strzelców.

2
Andre Silva (RB Lipsk)

Dwa lata temu wdarł się między Lewandowskiego i Haalanda, strzelając 28 goli dla Eintrachtu Frankfurt. Pobił tym samym rekord bramek w jednym sezonie dla tego klubu należący od lat 70. do Bernda Hoelzenbeina. Jego transfer do Lipska uznawano za dodanie brakującego elementu do talii RB. Portugalczyk miał jednak problemy ze wpasowaniem się do taktyki drużyny, która od początku istnienia była raczej przyzwyczajona do gry bez typowego lisa pola karnego. Bilans otwarcia 26-latka – 11 goli w lidze, 17 we wszystkich rozgrywkach — był przyzwoity, ale nie na miarę jego możliwości. Nowy trener Domenico Tedesco zdołał go jednak wkomponować lepiej niż poprzednik Jesse Marsch, a pozyskanie przez “Czerwone Byki” Davida Rauma, wahadłowego, który w barwach Hoffenheim był czołowym asystemtem ligi, daje nadzieje, że Portugalczyk wreszcie będzie odpowiednio obsługiwany. Tak, jak było to w czasach Eintrachtu, gdy za dostarczanie piłek do Silvy w pole karne odpowiadał Filip Kostić.

3
Sadio Mane (Bayern Monachium)

To nie jest wypisz-wymaluj następca Lewandowskiego. Ale to zawodnik, który w ośmiu ostatnich sezonach w Premier League strzelał dwucyfrową liczbę goli, a przed trzema laty został w Anglii królem strzelców. Grając w ataku zespołu, który będzie prawdopodobnie zdobywał najwięcej bramek w lidze, ma szansę powtórzyć ten wynik. Już w debiutanckim meczu o Superpuchar Niemiec z RB Lipsk pokazał, że przy transferze nie zapomniał spakować instynktu strzeleckiego. Zdobył jedną bramkę, a dwie kolejne nie zostały uznane z powodu pozycji spalonej. Kogoś, kto był w stanie strzelić 111 goli w lidze angielskiej, trzeba traktować jako kandydata na gwiazdę ofensywy także w lidze niemieckiej.

4
Serge Gnabry (Bayern Monachium)

W poprzednim sezonie często był z konieczności wypychany na wahadło, co kompletnie mu nie pasowało. Nie przeszkodziło jednak strzelić czternastu goli w lidze i siedemnastu we wszystkich rozgrywkach. Teraz ma być ustawiany bliżej środka boiska, jako jeden z dwóch fałszywych napastników u boku Sadio Mane. A skrzydłowy reprezentacji Niemiec w każdym z ostatnich sześciu sezonów zdobywał dwucyfrową liczbę bramek. Niezależnie od tego, czy reprezentował barwy Hoffenheim, Werderu Brema czy Bayernu. Można się spodziewać, że także i w tym roku będzie należał do czołowych strzelców w Niemczech.

5
Christopher Nkunku (RB Lipsk)

Najlepszy piłkarz Bundesligi w poprzednim sezonie, który miał bezpośredni udział przy aż 52 trafieniach. Nie jest typowym napastnikiem, ale jako gwiazda ofensywy czołowej drużyny w lidze znów może wykręcić świetne liczby. W poprzednich rozgrywkach trafił w Bundeslidze dwadzieścia razy, czym utorował sobie drogę do reprezentacji Francji i wywołał zainteresowanie najsilniejszych klubów świata. Zdecydował się jednak na podpisanie w Saksonii nowego kontraktu i planuje ciągnąć “Czerwone Byki” do najwyższych miejsc w lidze. Na pewno będzie gwiazdą rozgrywek. A niewykluczone, że zdoła powalczyć także o armatkę dla najlepszego strzelca.

6
Karim Adeyemi (Borussia Dortmund)

Sebastien Haller, który miał zastąpić Erlinga Haalanda na środku dortmundzkiego ataku, walczy z rakiem jądra i nie wiadomo, kiedy będzie mógł zadebiutować w barwach Borussii. To jednak nie oznacza, że w ofensywie wicemistrzów Niemiec nie ma nikogo, kto mógłby powalczyć o tytuł najlepszego strzelca ligi. Wielkie nadzieje w Zagłębiu Ruhry wiąże się z 20-letnim Karimem Adeyemim, który trafił do Borussii jako król strzelców ligi austriackiej w barwach Red Bulla Salzburg i ma zostać kolejną perłą pokazaną światu w Dortmundzie. Reprezentant Niemiec nie jest typową dziewiątką i ma za sobą dopiero jeden pełny sezon jako podstawowy zawodnik w seniorskiej piłce. Ale jeśli ktoś strzela ponad 20 goli dla Salzburga w jednych rozgrywkach i trafia do takiej ofensywnej machiny, jaką jest Borussia, można niemal w ciemno zakładać, że będzie strzelał gole. Adeyemi już zresztą to zrobił w debiutanckim meczu Pucharu Niemiec z TSV 1860 Monachium.

7
Anthony Modeste (1. FC Koeln)

Wcale nie jest powiedziane, że królem strzelców musi zostać zawodnik drużyny walczącej o mistrzostwo. Doświadczony Francuz już dwa razy wprowadził “Kozły” do europejskich pucharów. W sezonie 2016/17 strzelił dla Koeln 25 goli, a w poprzednim nawiązał do tego wyniku, trafiając 20 razy. Trener Steffen Baumgart zbudował w Nadrenii przyjazny dla dobrze grającego głową snajpera system, w którym w każdym meczu w pole karne rywali posyłanych jest po kilkadziesiąt dośrodkowań. Modeste wiedział, jak robić z nich użytek i nie ma powodów, by sądzić, że w następnych rozgrywkach się zatrzyma. 34-latek ma już na koncie ponad osiemdziesiąt bramek w Bundeslidze. A ktoś taki musi się znaleźć na liście potencjalnych najlepszych strzelców sezonu.

8
Andrej Kramarić (Hoffenheim)

Przez lata uznawany za najlepszego napastnika ligi niemieckiej grającego poza klubami ze ścisłej czołówki. Chorwacki wicemistrz świata pięciokrotnie strzelał w Bundeslidze dwucyfrową liczbę goli, a w 2021 roku dobił nawet do dwudziestu trafień. W poprzednim sezonie trochę się zmienił. Drużyna lekko uniezależniła się od jego goli, a 31-latek raczej imponował asystami, których zaliczył dziesięć, przy ledwie sześciu zdobytych bramkach. Niewykluczone jednak, że nowy trener Andre Breitenreiter ponownie wyzwoli jego strzelecki potencjał. Byłemu graczowi Leicester City brakuje już tylko dwunastu goli do przekroczenia bariery stu goli w Bundeslidze. Tytuł króla strzelców dla niego nie brzmi jak science fiction. Zwłaszcza że Hoffenheim tradycyjnie należy do zespołów grających ofensywnie i strzelających mnóstwo goli.

9
Sasa Kalajdzić (VfB Stuttgart)

Wielka niewiadoma. W pierwszym sezonie w Bundeslidze był rewelacją. Strzelił dla Stuttgartu aż szesnaście goli, wykorzystując w polu karnym swoje dwa metry wzrostu. Kolejne rozgrywki nie były dla niego tak dobre, głównie z powodu przewlekłych problemów zdrowotnych. Nawet jednak w tym okrojonym wymiarze udało mu się trafić do siatki sześć razy. Tego lata był przymierzany m.in. do Bayernu Monachium i Manchesteru United, co pokazuje, że wielkie firmy pilnie śledzą jego rozwój. Nie ma pewności, że 25-letni Austriak zostanie w Stuttgarcie na kolejny sezon, ale jeśli tak będzie, a trener Pellegrino Matarazzo znajdzie sposób, by dostarczać do niego tak wiele piłek, jak w czasach, gdy wrzutkę za wrzutką posyłał do niego Borna Sosa, Kalajdzić znów może należeć do najgroźniejszych snajperów ligi.

10
Simon Terodde (FC Schalke 04)

Na koniec odrobina szaleństwa. Napastnik beniaminka ma 34 lata i dotąd w Bundeslidze strzelił marne dziesięć goli. Nie przebił się już w niej w barwach Duisburga, Kolonii oraz Stuttgartu i dostał łatkę zawodnika zbyt słabego na najwyższą ligę. Jednocześnie jednak jest najlepszym strzelcem w historii 2. Bundesligi, nazywanym Lewandowskim tego szczebla i czterokrotnym królem snajperów zaplecza najwyższej ligi w Niemczech. W poprzednim sezonie strzelił dla Schalke trzydzieści goli w trzydziestu meczach. Ktoś, kto jest w stanie zdobyć w 2. Bundeslidze 172 bramki, na pewno jest przynajmniej solidnym snajperem. Trzeba tylko umiejętnie go wykorzystać. Jeśli trener Frank Kramer tak ustawi taktykę, by wyeksponować atuty doświadczonego strzelca, podobnie chociażby do tego, co Baumgart zrobił w Kolonii z Modestem, może wreszcie uda mu się przenieść skuteczność także na kolejny szczebel.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.
Komentarze 0