Bolesne nauki polskich bramkarzy w Ligue 1. Pomyłki Bułki i Majeckiego

Zobacz również:Neymar i ekipa przywieźli z Ibizy koronawirusa. Bałagan w Paryżu dopiero się zaczyna
MarcinBulka-1271850379-kopia.jpg
Fot. Aurelien Meunier - PSG/PSG via Getty Images

Nawet jeśli młodzieżowi reprezentanci Polski zyskali na nieobecności swoich konkurentów, napawało dumą, że mamy bramkarzy w podstawowych składach PSG oraz Monaco. Marcin Bułka i Radosław Majecki walczą o miejsce w bramce kadry do lat 21, a teraz mogli pokazać się na francuskiej scenie. Obaj jednak zostawili rysy na tych występach, dając argumenty trenerom, że jeszcze brakuje im doświadczenia. Zwłaszcza Bułka nie popisał się przy wyprowadzeniu piłki.

To dla obu była wielka szansa. Może nie tyle, aby wskoczyć między słupki na dłużej, ale przynajmniej dać do myślenia trenerowi. Pokazać, że mimo wieku, są w stanie udźwignąć dużą odpowiedzialność i prędzej czy później należy dać im szansę. Zarówno Thomas Tuchel, jak i Niko Kovač ogłosili już wcześniej na konferencjach prasowych, że w tym tygodniu nadejdzie czas polskich bramkarzy.

I jednak tej próby nie wytrzymali. Marcin Bułka popełnił dość poważny błąd w rozegraniu, bo zagrał do cofającego się pomocnika otoczonego trzema rywalami. Samego pomysłu nie należy jeszcze karcić, bo Marco Veratti sam domagał się piłki i takiej odważnej próby rozegrania, ale Polak kopnął do niego na tyle lekko i niedokładnie, że to musiało się skończyć stratą, a w konsekwencji stratą gola z beniaminkiem Lens (0:1). Typowa sytuacja, kiedy wychodzi brak ogrania i rytmu meczowego. Pewność siebie jest na totalnie innym poziomie niż gdyby Bułka występował tydzień w tydzień. A mówimy o 20-latku, który ostatni mecz rozegrał 30 sierpnia 2019 roku. I to zresztą było jedyne spotkanie w zeszłym sezonie.

Francuzi zupełnie słusznie piszą o „juniorskim błędzie”, a Thomas Tuchel staje w obronie chłopaka: – To był błąd techniczny. Na pewno nie ostatni, jaki przydarzy mu się w karierze. Takie rzeczy mogą się zdarzyć. Szkoda, że w tym meczu, bo to zaważyło o końcowym wyniku. Sam Veratti przyznawał, że namawiał go do tego podania: – Tak, poprosiłem go o piłkę. Tak już gram, wiedziałem, że to wiąże się z ryzykiem, ale taki mam styl. Podanie jednak rzeczywiście było odrobinę za krótkie.

Dla 20-latka to tym boleśniejsze okoliczności, że cały rok kibice pastwią się nad nim za brak gry, a spotkanie z Lens mogło być okazją do odkupienia. Choć przebywa w piłkarskim Disneylandzie, gdzie stał się integralną częścią drużyny, to wypomina mu się rozbity, wypożyczony, luksusowy samochód czy zbyt długi język w rozmowie z kolegami z Foot Trucka. Piłkarzy powinno się oceniać przede wszystkim przez pryzmat boiska, wszystko inne to raczej wędka dla poszukiwaczy sensacji, ale właśnie tu też Polak się nie popisał.

Od razu ruszyła lawina szydery, że lepiej radzi sobie podczas imprez integracyjnych z Neymarem niż w bramce. To przesada, bo zbiera wielkie doświadczenia w paryskiej ekipie, dotarł przecież do finału Ligi Mistrzów, ale nie ulega wątpliwości, że mocno przysłużyłoby mu się jakieś wypożyczenie i rozegrany pełen sezon. Inaczej na zawsze zostanie trzecim bramkarzem, który dostaje szansę tylko wtedy, gdy pod koniec okna transferowego dochodzi do zawirowań kadrowych. Podobnie było teraz – wyjaśniano sprawy kontraktowe z Sergio Rico, a Keylor Navas został zdiagnozowany pozytywnie na koronawirusa.

Nie chcielibyśmy, aby Bułka – bramkarz jak najbardziej zdolny i o dużym talencie – skupił się na obcowaniu z wielkimi, a nie spróbował samemu być wielkim. Aby nie poszedł śladami Tommaso Berniego z Interu Mediolan, który pełnił rolę trójki od 2014 roku. W tym czasie nie wystąpił ani razu (w czym Polak już jest lepszy), ale za to zgarnął dwie czerwone kartki. Stał się postacią wręcz ikoniczną, zawsze godził się na pełnienie roli maskotki, ale nie o to w tym wszystkim chodzi, mając niewątpliwy potencjał. Polaka przyjęli w szatni doskonale, odnalazł się w wielkim świecie, rówieśnicy mogliby pozazdrościć mu takich kumpli z pracy, ale ostatecznie jednak wypadałoby pomyśleć o graniu – aspekcie zdecydowanie najważniejszym w tym wieku dla gracza szukającego rozwoju. Na początku października Bułka będzie świętował 21. urodziny, a na razie w seniorskiej piłce rozegrał dwa spotkania.

Nie tak wyraźną, ale jednak też wpadkę, zaliczył Radosław Majecki w debiucie w Monaco z Nantes (2:1). Tu na szczęście klub z Księstwa wygrał to spotkanie, bo paryżanie po dwóch kolejkach mają zero oczek (to efekt m.in. masowych zarażeń w zespole). Po pomyłce 20-latka sytuację zdołał jeszcze uratować Willem Geubbels. Polak nie zdołał zatrzymać uderzenia Ludovica Biasa, mimo że miał już piłkę na rękach. Wydawało się, że sparuje ją do boku, ale nie zdołał zapobiec stracie bramki po strzale z powietrza. Jasne, że obrońcy zostawili go samego i również ponoszą część winy za stratę tej bramki. Ustawienie Axela Disasiego i Rubena Aguilara należy krytykować, ale jednak wymaga się, aby bramkarz w podobnych sytuacjach był w stanie uratować drużynę. Tym bardziej, że samo uderzenie nie było najwyższej klasy.

Były bramkarz Legii Warszawa też skorzystał na koronawirusie, bo jego główny konkurent i jedynka w bramce Benjamin Lecomte został odesłany na kwarantannę. Między innymi z tego powodu do drużyny dołączył 32-letni Vito Mannone, wieloletni zmiennik w Arsenalu, który ostatnio pracował w angielskim Reading. Ma być mentorem dla młodzieży, ale kto wie, czy w takiej sytuacji nie będzie również wchodził do bramki. Czas pokaże, czy ten ruch Majeckiemu będzie sprzyjał, czy raczej okradnie go z minut na boisku.

Niko Kovač do straconej bramki się nie odnosił. Rzucił tylko generalnie, nawiązując do zwycięstwa: „Zawsze powtarzam młodym ludziom, aby byli odważni. Musicie pokazywać swoje zalety, kiedy tylko możecie”. Francuzi już zaczęli żarty, że Majecki solidaryzuje się z rodakiem Bułką. Faktem jest, że obaj stanęli przed gigantycznymi szansami i nie do końca sobie z nimi poradzili. Przynajmniej nie na tyle, aby zacząć poważną debatę o ich miejscu w bramce.

Dziennikarze „L'Equipe” nie obeszli się delikatnie z młodzieżowymi reprezentantami Polski. Bułce wystawili notę 2, a Majeckiemu 3, ale zarazem został bramkarskim rozczarowaniem kolejki. Wiadomo, że oceny bazują na dość powierzchownych wrażeniach, ale tak właśnie zostaną zapamiętane ich pierwsze mecze w tym sezonie. Francja wita dość boleśnie, pokazując, że jeszcze dużo nauki przed 20-latkami. To duma widzieć ich obu w jedenastkach tak poważnych marek, ale zapewne taki tydzień nie powtórzy się zbyt prędko.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.