Bez falstartu, choć bez błysku. Pogoń przekonała się, że w pucharach decydować potrafią detale

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Pogoń Szczecin - NK Osijek
Fot. Krzysztof Cichomski / 400mm.pl

Pogoń Szczecin nie zaliczyła żadnej wpadki, ale remisując 0:0 z NK Osijek postawiła się w skomplikowanej sytuacji w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Po zniesieniu zasady goli na wyjeździe taki wynik jej nie urządza, a takie poczucie może potęgować sam przebieg meczu. Zabrakło konkretów w ofensywie, bo przeciwnik grał słabiej i był do pokonania.

Kibice Pogoni Szczecin na europejskie puchary czekali od 20 lat, jednak ich entuzjazm mógł być po losowaniu nieco stonowany. Trzecia drużyna poprzedniego sezonu Ekstraklasy trafiła gorzej niż Śląsk Wrocław czy Raków Częstochowa, które też walczą w eliminacjach Ligi Konferencji. NK Osijek, wicemistrz Chorwacji ze starym znajomym Nenadem Bjelicą na ławce trenerskiej, to półka albo i dwie półki wyżej niż Ararat i Suduva, dlatego oczekiwania były odrobinę wystudzone.

Nastrój po czwartkowym remisie 0:0 jest jednak inny, bo okazało się, że rywal był do ogrania. Portowcy zagrali solidne spotkanie, choć przed większymi pochwałami chyba trzeba się wstrzymać. Zabrakło im nieco błysku i jest po remisie 0:0 pewien niedosyt, ale to też dla Pogoni nauka. Ten mecz pokazał, że w pucharach – szczególnie przeciwko takim drużynom jak Osijek – liczy się każdy szczegół.

POZOSTAŁ NIEDOSYT

To nie był zły występ trzeciej drużyny poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Nie nazwiemy falstartem bezbramkowego remisu z wicemistrzem Chorwacji. Wiadomo, że Transfermarkt nie gra, ale jeśli wartość kadry NK Osijek wycenia na 34 mln euro, a zawodników Pogoni na 21 mln, to można nawet stwierdzić, że to był dobry wynik.Ddyby w pucharach nadal obowiązywała zasada goli na wyjeździe, to odbiór w ogóle byłby jeszcze inny, jednak teraz bezbramkowy remis szczecinian nie urządza.

Poczucie niedosytu może się brać również z tego, jak przebiegał ten mecz. Pogoń dobrze go rozpoczęła i po kwadransie można było odnieść wrażenie, że „siądzie” na graczach Bjelicy. Z każdą upływającą minutą czuła się pewniej, jednak ostatecznie zabrakło jakości w decydujących momentach. Pokazała wymaganą na tym poziomie solidność, ale trudno było się pozbyć wrażenia, że oglądamy drużynę, która ma pewne ograniczenia w ofensywie i przez to nie może pokazać pełni możliwości.

Potwierdziło się, że najsilniejszą stroną Pogoni jest organizacja gry. Podobać się mogło to, jak ta drużyna pracuje bez piłki jako całość. Dużo zdrowia na boisku zostawił Damian Dąbrowski, chyba najlepszy piłkarz po stronie gospodarzy. Momenty miał Kacper Kozłowski, choć Kosta Runjaic zdjął go przed końcem spotkania z boiska. Wydaje się jednak, że to efekt tego, że nastolatek ma w nogach Euro, a nie dlatego, że grał źle.

LICZY SIĘ SZCZEGÓŁ

Ostatecznie jednak Pogoni zabrakło iskry w ofensywie. Było widać pomysł, ale brakowało dokładności i spokoju. Luka Zahović był praktycznie odcięty od reszty drużyny i nie zagroził bramce przeciwnika. Sebastian Kowalczyk raz odnalazł się w polu karnym i uderzył za słabo. Rafał Kurzawa próbował prostopadłych piłek, ale kilka razy pomylił się, gdy była szansa dobrze uruchomić kolegę. Można było odnieść wrażenie, że szczecinianie prowadza grę i kontrolują przebieg meczu, jednak nic z tego nie mają.

Gracze Pogoni mogli też przekonać się, jak bardzo kosztowny w europejskich pucharach może okazać się jeden błąd. W końcówce zdarzały im się pomyłki, które zawodnicy Osijeka mogli zamienić na gole, ale w porę pojawiała się odpowiednia pomoc i asekuracja. Kostas Triantafyllopoulos i Benedikt Zech, do tej pory gwarantujący spokój w tyłach, tym razem mieli nerwowe momenty, choć wszystko kończyło się szczęśliwie i Pogoń po raz kolejny w ostatnich kilkunastu miesiącach umiała zachować czyste konto.

Dobrą postawę w obronie potwierdzają również statystyki. Wicemistrzowie Chorwacji wrócili ze Szczecina bez celnego strzału. Jedyne groźniejsze chwile w polu karnym Pogoni następowały po wspomnianych błędach. Z otwartej gry zawodnicy NK Osijek nie stworzyli sobie praktycznie żadnej sytuacji, a to już pozytyw. W pucharach to ważna umiejętność, ale trzeba jeszcze do tego dołożyć skuteczność i bezwzględne wykorzystywanie pojedynczych sytuacji, które się przytrafiają. Zwyczajnie zabrakło konkretów.

WALKA O WYŻSZY CEL

Dwumecz to jedno, ale remis 0:0 z wicemistrzem Chorwacji trzeba też rozpatrywać w innych kategoriach, czyli pod kątem rankingowym. Jak na razie żaden polski klub nie przegrał jeszcze w tegorocznych eliminacjach pucharów, co trzeba uznać za bardzo dobry wynik. Przypomnijmy – Ekstraklasa zaczyna obecny sezon jako liga sklasyfikowana na 30. miejscu w Europie. Z tego pułapu trzeba patrzeć wyłącznie w górę i wziąć się do pracy. Minimalnie wyprzedzają nas Białoruś, Węgry oraz Kazachstan i do odrobienia jest strata do Azerbejdżanu. Liga Konferencji jest więc dla nas szansą.

Remis Pogoni wypracował nam 0.125 punktu do rankingu, a ważyć może w dodatku jeszcze więcej, bo został osiągnięty przeciwko wicemistrzowi ligi z TOP15 w Europie. To zysk niewielki, za to istotny, bo współczynnik UEFA wylicza się na podstawie pięciu ostatnich sezonów, a w kolejnym rozdaniu odpadną Polsce rozgrywki 2016/17, czyli te z Legią Warszawa w Lidze Mistrzów. Kluby z Ekstraklasy zarobiły w nich wówczas 3.875 punktu do rankingu i od tego czasu tylko poprzedni sezon z Lechem Poznań w fazie grupowej Ligi Europy był lepszy (4.000), za to pozostałe były znacznie słabsze.

W obecnych eliminacjach Legia, Śląsk, Raków i Pogoń już uzbierały nam 1.750 pkt, co stanowi prawie tak dobry dorobek, co w sezonach 2018/19 (2.250) oraz 2019/20 (2.125). Jak na razie jest więc nieźle – szczególnie, że Legia i Śląsk są na dobrej drodze do awansu (a to w przypadku tych pierwszych oznacza minimum fazę grupową Ligi Konferencji, czyli okazję na dalsze ciułanie rankingowych oczek), Raków ma rewanż u siebie, a i w dwumeczu Pogoni z Osijekiem sprawa awansu wciąż jest otwarta.

Żeby ją rozstrzygnąć na swoją korzyść, Pogoń musi dołożyć do czwartkowej postawy skuteczność. Być może Runjaic zastąpi Zahovicia Piotrem Parzyszkiem, bo tym razem brak goli nie przejdzie i na wyjeździe w Chorwacji sama organizacja w defensywie nic nie da. Aby wspomóc siebie i podreperować pozycję polskiej piłki w Europie, szczecinianie muszą rozwinąć swoją grę w ataku. To był refren w poprzednim sezonie Ekstraklasy – Pogoń dobra w defensywie, za to mająca kłopoty z napastnikami, co ostatecznie ją hamowało. Ponowne przywitanie z pucharami po dwóch dekadach nie było złe, jednak to dobry moment, by przełamać ten schemat.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.