Bambi, który został Niemcem. Jamal Musiala ostatnią przysługą Joachima Loewa

Zobacz również:Piłkarz z własną podobizną na plecach. Leroy Sane — nowa ekstrawagancja Bayernu
Bayern Monachium
Tullio Puglia - UEFA/UEFA via Getty Images

Po meczach Ligi Mistrzów i Bundesligi spod klubu Volkswagenem Polo odbiera go jeszcze mama. Sam jest dopiero w trakcie kursu na prawo jazdy. Najmłodszy piłkarz, który kiedykolwiek zagrał w Bayernie Monachium, wkrótce najprawdopodobniej zostanie także najmłodszym debiutantem wystawionym w reprezentacji Niemiec przez jej odchodzącego selekcjonera.

W dosłownym tłumaczeniu niemiecka zbitka Maultaschen oznacza worki do ust. I ma to sens. Bo szwabskie pierożki rzeczywiście przypominają woreczek nadziany szpinakiem i mięsem mielonym. Nie wiadomo, czy Joachim Loew przed sięgnięciem po telefon też widział na kanale Bayernu Monachium, że to ulubiona potrawa Jamala Musiali. Ale rozmawiając z jego matką, grał właśnie na szwabskiej nucie. Przypomniał Carolinie, absolwentce socjologii i kulturoznawstwa, której życiowe wybory mocno skomplikowały historię syna, że osiemnaście lat wcześniej urodziła go nie w Fuldzie, nie w Londynie, ani w Southampton, lecz w Stuttgarcie. „Jesteś Szwabem” – przekazał selekcjoner według „Die Welt” samemu zawodnikowi, do którego wybrał się pod koniec stycznia. A potem historię narodzin syna przypomniał jeszcze mieszkającemu w Londynie Danielowi Richardowi, ojcu gracza Bayernu. Kilkanaście dni później jeden z największych talentów światowej piłki ogłosił, że będzie reprezentował kraj urodzenia. Może być wychowanym w Anglii synem polskiej Niemki i Nigeryjczyka, ale dla Niemców zamiłowanie do Maultaschen jest rozstrzygające: Jamal Musiala to po prostu Szwab.

POPRAWIONA ATMOSFERA

Po kompromitacji na mundialu w 2018 roku, zajęciu ostatniego miejsca w grupie Ligi Narodów, kontrowersyjnym wykreśleniu z reprezentacji Thomasa Muellera, Matsa Hummelsa i Jerome’a Boatenga oraz klęsce 0:6 z Hiszpanią, Loewowi w pierwszych miesiącach 2021 roku niespodziewanie udało się trochę oczyścić gęstą od lat atmosferę wokół niemieckiej kadry. Po części dzięki temu, że poświęcił własną głowę, ogłaszając, że po mistrzostwach Europy zrezygnuje z pracy z kadrą, choć jego kontrakt miał wygasnąć dopiero po mundialu w Katarze. Lepszą prasę selekcjoner zapewnił sobie też jednak osobistym zaangażowaniem w wygraną walkę z Anglią o talent z Bayernu. Związanie Musiali z reprezentacją Niemiec to prawdopodobnie ostatnia przysługa, jaką wyświadczy jej Loew. Jako trener kończący pracę za trzy miesiące, mógłby skupić się już tylko na teraźniejszości. Na marcowe mecze powołał jednak dwóch 18-letnich debiutantów, którzy mogą być filarami kadry przyszłości. Tej po Joachimie Loewie.

TRUDNA POZYCJA NIEMCÓW

W przypadku Floriana Wirtza z Bayeru Leverkusen nie było żadnych wątpliwości. Nie trzeba zaglądać mu do talerza, by wiedzieć, że to Niemiec. Jednak do momentu zaangażowania Loewa, walka o Musialę wydawała się przegrana. Urodzony w Stuttgarcie piłkarz od trzynastego roku życia grał dla Anglii i przeszedł w niej przez kilka szczebli. Od U-15, gdzie występował z Judem Bellinghamem z Borussii Dortmund, do U-21, do której został powołany już jako zawodnik Bayernu Monachium. Powołanie od Garetha Southgate’a, którego poznał już jako 13-latek podczas pokazowego treningu przed finałem juniorskiego turnieju na Wembley, wydawało się kwestią czasu. Wtedy jednak Loew oraz Oliver Bierhoff, dyrektor sportowy DFB z jednej strony, a Joshua Kimmich, Serge Gnabry i inni z drugiej, zaczęli mu szeptać do ucha o możliwości gry dla Niemiec. Dotychczasowe doświadczenia pomocnika z kadrą kraju, w którym spędził pierwsze osiem lat życia, nie były udane. W reprezentacji U-16 wystąpił dwukrotnie, nie mogąc się kompletnie odnaleźć wśród niemieckich rówieśników.

ROZMOWA Z PREZESEM

Choć jego rodzice, którzy poznali się w Niemczech, mają korzenie imigranckie, nie to najbardziej zamąciło tę historię. Bo przecież Nigeria i Polska ani przez moment nie liczyły się jako kraje, które mógłby reprezentować. To, że piłkarz mówi dziś w „The Athletic” o bijących w nim dwóch sercach (może dlatego gra tak dobrze?), wynika z częstych przeprowadzek, których doświadczył jako dziecko. Urodził się w Stuttgarcie, lecz jako dwulatek wyjechał do Fuldy, gdzie jego matka studiowała. Tam uczył się grać w piłkę w pierwszym klubie. Lecz gdy studentka socjologii i kulturoznawstwa dostała możliwość wyjechania na Erasmusa do Southampton, zdecydowała się przeprowadzić tam z całą rodziną. Jej syn początkowo nie mówił po angielsku ani słowa, lecz na treningach w City Central FC wyróżniał się tak mocno, że miejscowi natychmiast zadzwonili po skautów Southampton FC. A gdy po czterech miesiącach gry w tej słynącej z dobrej pracy z młodzieżą akademii, młodego Niemca zaczęli oglądać wysłannicy Chelsea i Arsenalu, 9-latka (!) do pozostania w klubie osobiście namawiał prezes klubu grającego dziś w Premier League.

POLSKIE POPISY

Rodzinie bardziej pasowała jednak przeprowadzka do wielokulturowego Londynu, gdzie matka znalazła pracę jako szefowa marketingu w firmie Life-Science. Młody talent został wysłany do Chelsea, a równolegle uczył się w szkole, która stała się w ostatnich latach sławna, bo uczęszczali do niej także Callum Hudson-Odoi (Chelsea), Bertrand Traore (Lyon) i Victor Moses (Spartak Moskwa). To zresztą właśnie szkolne mistrzostwa Anglii pozwoliły mu odebrać statuetki od Dirka Kuyta czy Jordana Hendersona podczas turnieju w Liverpoolu. Rozwój dziecka, które – jak wyszperało spox.de — oprócz piłki nożnej, rozwijało w Londynie umiejętności szachowe oraz koordynacyjne, podczas treningów hapkido, koreańskiej sztuki walki, postępował błyskawicznie. W drużynie U-18 „The Blues” grał już jako 14-latek. Dwa lata wcześniej podpisał pierwszy kontrakt sponsorski z Nike. W młodzieżowych reprezentacjach kraju wchodził czasem na boisko jako kapitan. A wyjazdy na zagraniczne turnieje szybko stały się dla niego codziennością. W Polsce można go było podziwiać m.in. podczas Lech Cup, czy Pucharu Syrenki. Wszystko zmierzało w kierunku debiutu w pierwszej drużynie Chelsea oraz reprezentacyjnej kariery. Wtedy jednak rodzina znów zdecydowała się przeprowadzić.

BRELOCZEK DLA TATY

Pewnie nie miałoby to kluczowego znaczenia, gdyby Bayern mocno w tej kwestii nie popracował, ale traf chciał, że kilka spraw w tej historii złożyło się dla niemieckiego futbolu szczęśliwie. Brexit, dokonujący się wreszcie po latach przepychanek, mocniej popchnął rodzinę w kierunku powrotu do Niemiec. A jej kontakty z Bayernem już od jakiegoś czasu były ciepłe. Szef skautów Marco Neppe od 2017 roku uważnie śledził rozwój nastolatka. Alexander Moj, trener zespołu U-16 monachijskiego klubu, zwrócił na niego uwagę podczas wyjazdu do Londynu jeszcze w czasach pracy w FC Augsburg. Gdy spotkał go po raz kolejny, od swoich zawodników dowiedział się, że piłkarz Chelsea mówi po niemiecku. Odszukał go więc i wręczył mu oraz młodszemu rodzeństwu i rodzicom kilka klubowych upominków. Gdy kilka lat później doszło do konkretów, okazało się, że ojciec piłkarza wciąż ma tamten breloczek z Bayernu przy kluczykach samochodowych, a jego siostra często chodzi w czapeczce mistrzów Niemiec. Co pokazuje siłę takich małych gestów.

CZTERY SZCZEBLE W ROK

Kiedy Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy Bayernu, toczył nieudaną walkę o wyciągnięcie z Chelsea Hudsona-Odoia, w gabinecie często padało też nazwisko Musiali, który miał tego samego agenta. W efekcie w lipcu 2019 roku jeszcze zanim trener Frank Lampard odważniej postawił w pierwszej drużynie na kilku wychowanków akademii, Musiala odrzucił ofertę Chelsea i za darmo przeszedł do Bayernu. Wraz z nim do Monachium przeprowadziła się matka oraz siostra. W ciągu dwunastu miesięcy wychowanek londyńczyków przeszedł niezwykłą drogę. Wieloletni pracownicy Bayernu nie przypominają sobie drugiej tak szybkiej. Nowy nabytek zaczął treningi w drużynie U-17 Miroslava Klosego, ale po kilku meczach został przesunięty do U-19 Martina Demichelisa. Wkrótce potem Sebastian Hoeness zaczął go wystawiać w III-ligowych rezerwach, gdzie na tyle spodobał się Hansiemu Flickowi, że pod koniec sezonu zadebiutował w Bundeslidze. W ciągu niespełna roku przeskoczył w klubie cztery szczeble. Został najmłodszym piłkarzem w historii Bayernu w Bundeslidze. Strzelając we wrześniu gola Schalke, został też najmłodszym ligowym zdobywcą bramki w dziejach klubu.

FOTKA Z NEYMAREM

Musiala miał już wtedy w dorobku przygodę życia, bo Flick włączył go do kadry pierwszej drużyny na turniej finałowy Ligi Mistrzów w Lizbonie. Młody piłkarz nie zagrał ani minuty, ale mógł chłonąć atmosferę wygranej walki o tytuł najlepszej drużyny w Europie, a później zapozować do zdjęcia z Neymarem w koszulce z nadrukiem „Champions of Europe”. Czy to ze względu na napięty harmonogram, czy to przez wąską kadrę, w tym sezonie trener dość regularnie wpuszcza już 18-latka na boisko. W grudniowym starciu z Atletico Madryt po raz pierwszy pozwolił mu zagrać od początku. A w lutym stał się najmłodszym niemieckim (angielskim też) strzelcem gola w tych rozgrywkach. Od tego sezonu można go już traktować jako pełnoprawnego członka pierwszej drużyny. Mniej minut od niego uzbierali znacznie bardziej doświadczeni gracze jak Eric Maxim Choupo-Moting, Bouna Sarr, Javi Martinez, Douglas Costa, czy Marc Roca. Przedłużenie kontraktu do 2026 roku jest tylko potwierdzeniem, że jego rozwój w Monachium przebiega harmonijnie.

NIEMIECKA SUSZA

Powołanie do pierwszej reprezentacji Niemiec jest oczywiście trochę na wyrost, bo Musiala jeszcze nie stał się czołowym piłkarzem w kraju na tej pozycji. Trudno jednak dziwić się Loewowi, bo w rywalizacji z Anglikami liczyło się także to, kto jako pierwszy przedstawi 18-latkowi lepsze perspektywy. A Niemcy mogli to zrobić również dlatego, że sami od lat diagnozują u siebie wysychające źródło talentów. W rocznikach po Kaiu Havertzie (1999) nie spodziewają się, może z wyjątkiem Wirtza, piłkarzy światowej klasy. O ile w Anglii wyrasta złote pokolenie, o tyle Niemcy szykują się na chudsze lata. I w tym kontekście sięgnięcie po jeden z największych talentów rocznika 2003 na świecie może się okazać ważnym zwycięstwem. Historia sukcesu wokół Musiali jest potrzebna także Bayernowi. Od czasów Davida Alaby nie było nikogo, kto potrafiłby przebić się z drużyn młodzieżowych do pierwszego zespołu. Nawet jeśli mowa o wychowanku Chelsea, Musiala w jakimś stopniu pokazał zawodnikom z U-17, U-19 czy rezerw Bayernu, że da przejść drogą z drużyn juniorskich na Allianz Arenę.

WYROSNĄĆ NA JELENIA

Najtrudniejsze jednak dopiero przed 18-latkiem. Także dlatego, że w obroty postanowił go wziąć nowy kolega z reprezentacji Niemiec. Leon Goretzka zaimponował światu tym, jak trakcie przerwy spowodowanej pandemią zamienił się ze szczupłego chłopca, w umięśnioną maszynę. Teraz planuje dopilnować, by Musiala przeszedł podobną drogę. – Postanowiłem obrać sobie za cel poprawę jego muskulatury. Ma ogromny talent, ale czasami zbyt łatwo go odepchnąć. Dlatego będę z nim trenował i dołożę mu kilka ćwiczeń na górne partie ciała – zapowiada pomocnik Bayernu w klubowym podcaście. Można się więc spodziewać, że piłkarz, który ma dziś w szatni ksywkę „Bambi”, za chwilę zacznie przypominać wielkiego jelenia. Bardzo prawdopodobne, że będzie już wtedy reprezentantem Niemiec. Jeśli Loew pozwoli mu zagrać podczas marcowych meczów eliminacyjnych, Musiala stanie się najmłodszym piłkarzem, który u niego zadebiutował. Wyprzedzi pod tym względem Mario Goetzego i będzie się mógł pochwalić tym, że w erze powojennej tylko Uwe Seeler zagrał w reprezentacji Niemiec w młodszym wieku. Po powrocie ze zgrupowania czeka go do załatwienia jeszcze kilka innych ważnych spraw. Na odległość stara się zdobyć w Londynie maturę, a w Monachium jest w trakcie kursu na prawo jazdy. Po powrocie z rzymskiego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym strzelił gola, Volkswagenem Polo spod klubu odbierała go jeszcze mama.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.