Zatrzyma wojnę domową i pomoże dzieciom. Didier Drogba, bohater, na jakiego nie zasługujemy

Zobacz również:RANKING SIŁ PREMIER LEAGUE: Arsenal na miarę oczekiwań, dalszy spadek Świętych i Spurs
fot. Etsuo Hara/Getty Images

Wielu piłkarzy może poszczycić się golami strzelonymi w ważnych meczach, zdobytymi pucharami, czy liczbą spotkań rozegranych w dużych klubach i mocnych reprezentacjach. Niewielu jednak jest w stanie pochwalić się powstrzymaniem wojny domowej i działalnością charytatywną na tak olbrzymią skalę. Didier Drogba, napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, udowodnił, że piłkarze mogą stać się naturalnymi liderami poza boiskiem, a bycie idolem nie musi oznaczać zbierania lajków na Instagramie. Jego historia niezmiennie inspiruje i porusza.

Pożary w Australii? Iworyjczyk wykonuje kilka telefonów, pakuje się i jest gotów, by zagrać w meczu charytatywnym na rzecz kontynentu, który ucierpiał. Potrzebne pieniądze na walkę z AIDS? Nie ma sprawy – stanie ramię w ramię z Bono z U2 i razem z firmą Nike ruszą po datki. Wojna domowa w ojczyźnie? Poprosi o pokój, mówiąc do kamery w szatni reprezentacji, że warto zawiesić broń.

Didier Drogba na boisku słynął z bezkompromisowego stylu – szedł jak taran po kolejne gole, był przekleństwem obrońców i postrachem bramkarzy. Tę samą filozofię wyznaje w życiu. Nie ma dla niego takiego celu, którego nie dałoby się zrealizować. W kwestii niesienia pomocy potrzebującym były napastnik Chelsea stał się jednym z najważniejszych postaci, jakie wyszły zdecydowanie poza świat futbolu. Drogba to dzisiaj nazwisko, które szanuje cały świat.

W TLE SŁYCHAĆ STRZAŁY

Już dekadę wstecz magazyn Time umieścił go na liście stu najbardziej wpływowych osób na świecie. Było to oczywiście pokłosie wciąż świeżych, szczególnie w pamięci mieszkańców Wybrzeża Kości Słoniowej, wydarzeń. 8 października tamtejsza reprezentacja świętowała awans do mistrzostw świata w Niemczech. Ale nie to było najistotniejszym wydarzeniem na stadionie nazywanym przez miejscowych z Omdurmanu, drugiego co do wielkości miasta w Sudanie, Red Castle, czyli Czerwony Zamek. Powody do otwarcia szampanów po wyjazdowym zwycięstwie wieńczącym dzieło były istotne – kadra WKS nigdy wcześniej nie zakwalifikowała się na mundial.

Jednak w kraju wygranych od kilku lat panowała żałoba. Piłkarze z tzw. Złotej Generacji, wśród nich oczywiście Drogba, ale również Kolo Toure, Yaya Toure czy Emmanuel Eboue, grali poza ojczyzną, jednak kiedy dzwonili do bliskich, często w tle słyszeli strzały.

W znakomitym tekście Oliviera Guiberteau na portalu BBC, opowiadającym o tym, jak Drogba powstrzymał działania wojenne w swoim kraju, dziennikarz przywołuje koszmary Iworyjczyków, przypomina, że targana od 2002 wojną domową kraina, podzielona została pomiędzy entuzjastów prezydenta Laurenta Gbagbo, którego rząd kontrolował południe i ludność wspierającą rebeliantów, znanych jako Nowe Siły. Ich przywódcą był Guillame Sorro, a opanowali północ kraju. Guiberteau zaznacza również, że choć Drogba był naturalnym przywódcą, to co zrobił po ostatnim gwizdku w Sudanie wiązało się z dużo większą presją, niż wywieraną przez oczekiwania kibiców piłki nożnej.

KAMERUN PŁACZE, WKS SIĘ BAWI

WKS awansowało dzięki temu, że Kamerun w równolegle rozgrywanym spotkaniu potknął się z Egiptem. To był jeden z ciekawszych dni w historii kwalifikacji w afrykańskiej piłce, z pełnym dramaturgii finałem, Drogbą i jego kolegami nasłuchującymi w radioodbiorniku wieści z drugiego meczu (mecz Sudan – WKS zakończył się kilka minut wcześniej). W 94. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Kamerunu, bardzo dyskusyjny, a Pierre Wome nie wytrzymał presji i zmarnował jedenastkę.

Kilka chwil po tych szczęśliwych dla WKS zdarzeniach w całym kraju wybuchła euforia, a Drogba mówił do kamery będącej w szatni: – Odłóżcie broń, wstrzymajcie wybory. Mężczyźni i kobiety z Wybrzeża Kości Słoniowej, z północy i południa, udowodniliśmy dzisiaj, że wszyscy Iworyjczycy mogą być ze sobą, grać razem, mieć wspólny cel – awans do mistrzostw świata. Obiecaliśmy wam, że świętowanie zjednoczy naród, dziś błagamy was na kolanach.

Wszyscy zawodnicy klęczeli, to był niesamowity obrazek. Działania wojenne zostały wstrzymane w kolejnych tygodniach, a Drogba zaproponował, by po mistrzostwach świata rozegrać mecze przeciwko Madagaskarowi nie w Abidżanie, ale Bouake, które – jak podkreślił Guiberteau – było centrum rebelii. Gest piłkarza miał podwójne znaczenie, bo Bouake jest na północy, a on pochodził z południa.

Ale pokój to za mało. Ludzie muszą mieć co zjeść i powinni dostać się do lekarza, kiedy zachorują. Drogba żył w innym świecie. W Londynie, służąc na chwałę Chelsea Romana Abramowicza, mógł liczyć na potężną tygodniówkę, jednak nigdy nie przestał myśleć o tym, jak poprawić warunki bytowe społeczeństwa WKS. Kiedy zakładał fundację, mającą na starcie pomóc szpitalowi w Abidżanie, przekazał 3 miliony funtów ze swojego kontraktu z Pepsi właśnie na ten cel. – Chodzi o to, by ludzie mieli podstawową opiekę medyczną, ale czasem po prostu mogli przeżyć – argumentował. Ubolewał nad tym jak HIV i AIDS wyniszczają Afrykę. Pomagał w walce z ebolą. Nie zawsze to były bezpośrednie datki, często mecze, z których wpływy były przekazywane na rozwiązanie danego problemu. Gdy Didier dzwonił do Cristiano Ronaldo, Neymara, czy Xaviego, ci natychmiast mówili: – Tak, wchodzę w to.

TĘSKNOTA ZA DOMEM

Kampania z ich udziałem miała uświadamiać ludzi, Drogba wykorzystywał znakomicie swoje nazwisko, swoje kontakty. Został Ambasadorem Dobrej Woli, by głosić słowo przeciwko biedzie, razem z Ronaldo i Zinedine’m Zidane’m.

Pamiętał też o korzeniach – amatorskiemu Levallois, w którym stawiał we Francji pierwsze piłkarskie kroki, pomagał finansowo, zresztą, po jego transferze do Chelsea władze klubiku dostały 600 tysięcy funtów. Nic dziwnego, że stadion nazwano imieniem Didiera Drogby.

Drogba był zdecydowanie prekursorem działań, jakie dzisiaj oglądamy w wykonaniu Marcusa Rashforda. Piłkarz Manchesteru United, tak jak słynny przed laty napastnik, realizuje się na polach charytatywnych i co rusz nominowany jest do jakiejś nagrody za tę działalność, ale nie to ma największe znaczenie. Chociaż obaj dorastali w innych okolicznościach, to jednak na swój sposób podobnych. Najistotniejsza jest na koniec kwestia wychowania, wpojenia zasad i wartości. W obu tych przypadkach takie rzeczy zagrały idealnie.

fot. David Ashdown/Getty Images

Wywodzi się z Bete. To bardzo ciekawa grupa ludności. Mocna zarówno kulturowo, jak i artystycznie. Wybiera wodza, który jest najmądrzejszy, zostaje on u władzy do końca swoich dni. Chyba, że zawiedzie wcześniej poddanych.Kobiety i mężczyźni mają równe prawa w tej społeczności. Partnerów nie wolno szukać sobie wewnątrz jej tkanki. Drogba swoją miłość życia odnalazł w Paryżu, była nią dziewczyna z Mali, Lalla Diakite. Wywodzący się z poligamicznej kultury Drogba przyjął zachowania obcej cywilizacji, tworząc związek z jedną kobietą i mając z nią trójkę dzieci. Wie dobrze, że potrzebują mocnego wsparcia, sam został szybko rzucony na głęboką wodę.

Rodzice wysłali go do Francji razem z wujem, kiedy Didier miał zaledwie pięć lat. Wujkiem tym był Michel Goba, piłkarz. Chłopiec tak bardzo tęsknił za domem, że wkrótce wrócił do ojczyzny, ale jego rodzice stracili pracę i musieli ponownie odesłać go do wuja. Wreszcie sami przybyli do Europy i po paru latach niepewności wszyscy mogli się zjednoczyć i zamieszkać razem. Te trudne warunku dorastania, przebijanie się do składu Le Mans, gra w Guingamp, Marsylii, wreszcie transfer do Londynu – umocniły psychikę Iworyjczyka.

W ubiegłym roku otrzymał nagrodę z rąk Aleksandra Čeferina, szef UEFA odznaczył go w Genewie za to, że jak kilku jego poprzedników: sir Bobby Charlton, Eusebio, Raymond Kopa, Johan Cruyff, Francesco Totti, David Beckham czy Eric Cantona, wyniósł futbol poza boisko i swoją postawą udowodnił, że można cały czas pamiętać o innych, często słabszych.

– Jako piłkarze jesteśmy odbiciem społeczeństwa, ale i jego nadzieją – mówił. – Możesz mieć talent, jednak bez pracy nie jest on wiele wart. Starałem się pokazywać to podczas kariery, a także po jej zakończeniu.

Szpitale, ale także szkoły – głównie pomoc dzieciom, to największe wyzwania dla Drogby. Nie zapomina jednak o środowisku piłkarskim, chciałby, jako człowiek odpowiedzialny w UEFA za specjalny program dla zawodników, by ci po przejściu na emeryturę, wiedzieli, jakie mają narzędzia do dalszego funkcjonowania, bo przecież nie każdy jest w stanie zabezpieczyć się finansowo do końca życia. Niekiedy nie chodzi o pieniądze, ale pomysły na siebie po karierze, ścieżki rozwoju.

ŚLEDZTWO W SPRAWIE FUNDACJI

Parę lat temu dziennik „Daily Mail” napisał, że niewielka część środków gromadzonych przez fundację Drogby trafia do potrzebujących. Naprawdę niewielka, bo blisko 15 tysięcy funtów z ponad 1,5 miliona.

Ponadto śledztwo gazety miało wykazać, iż blisko pół miliona wydano na imprezy dla celebrytów, a pieniądze są zbierane na pięć klinik, podczas gdy powstała zaledwie jedna.

Drogba wszystkiemu zaprzeczył. Oznajmił, że nie pojawiły się żadne znamiona korupcji, defraudacji i nie zrobiono nic złego, a niektóre projekty dopiero powstaną. Wkrótce sprawa rozeszła się jednak po kościach.

PUNKT ZWROTNY

Drogba nigdy nie uważał, że futbol to jedyny sposób na życie, droga zero jedynkowa. Kiedy przeprowadzał się do Le Mans, zrobił to, by studiować księgowość na uniwersytecie. Miejscowy klub występował wówczas w drugiej lidze. Nie szło mu kompletnie, głównie przez kontuzje, które w ciągu dwóch lat dały mu ostro popalić. Nauka, treningi i mecze – ciężko było to ze sobą pogodzić. – Cztery lata zajęło mu dojście do takiego momentu, w którym nie opuszczał ani jednego treningu i w każdej kolejce był do dyspozycji trenera – wspominał później ówczesny szkoleniowiec Le Mans, Marc Westerloppe.

W wieku 21 lat musiał zadać sobie pytanie: czy naprawdę jestem w stanie zostać zawodowym piłkarzem? Przyjście na świat pierworodnego, Isaaca, było – jak sam twierdzi – punktem zwrotnym w karierze, momentem, gdy musiał wreszcie w stu procentach stać się odpowiedzialnym człowiekiem. Przed nim była jednak długa droga, bardzo wyboista.

W szatni w Sudanie do narodu WKS przemawiał już mężczyzna. Wódz. – Niektórzy piłkarze zdobywają trofea. Inni inspirują ludzi. Didier Drogba zrobił obie rzeczy – podsumował jego karierę dziennikarz Carl Anka. Tak celnie, że nie da się napisać niczego mądrzejszego.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.