Wraca Młody Zgred, czyli człowiek, który wyprzedził współczesny rap

Fot. @mlodyzgred1988

Reprezentant Chrzanowa odpalił właśnie Instagram, wskrzesił swojego Facebooka i zapowiedział album wyprodukowany w całości przez Pikersa. To dobry moment by przypomnieć postać tego podziemnego dywersanta.

Od kiedy pierwszy raz, ponad dekadę temu usłyszałem numer CH▲OS wiedziałem, że na jego autora trzeba mieć oko, bo wyrasta właśnie na jeden z ciekawszych głosów rodzimego podziemia. Nigdy jednak bym wówczas nie przypuszczał, że spora część wykorzystywanych przez niego patentów czy środków wyrazu, wyjdzie kiedykolwiek z tegoż ciemnego, dusznego undergroundu, który zamieszkiwał od momentu, gdy… przepadł zupełnie w chaosie swojego życia.

Darcie mordy, rapy, distroj, tak od 2003 – w biografii na swoim FP miał swego czasu napisane ten weteran rodzimej sceny podziemnej, a pośród swoich inspiracji wymieniał jednym tchem: Björk, Poemę Faktu, Burzum, †‡†, OFWGKTA i Darkthrone. I choć podobnie eklektyczną listę wpływów mógłby dziś podać niejeden raper, to kiedy w 2012 roku Młody Zgred wrzucał pierwszy numer na swój kanał na Youtube, tego typu stylistyczny chaos nie był na porządku dziennym. Hardy uliczny sznyt szedł zwykle w parze ze – specyficznie pojmowaną, ale jednak – wiarą w Boga, a młodych na scenie było nieporównywalnie mniej niż obecnie, ba, nie było ich właściwie w ogóle.

Oprawiony w równie chuligański jak psychodeliczny klip, numer CH▲OS, więcej niż z tym, co działo się ówcześnie w rodzimym środowisku rapowym miał wspólnego z pierwszymi nagrywkami Death Grips czy clipping., które trafiały w tym samym czasie do światowej sieci. Ciemny, syntetyczny dryf podparty żywo brzmiącym, perkusyjnym rytmem, na którym reprezentant Chrzanowa nawijał takie linijki jak: Pluje na normy, których sam nie ustalam / Masz prawo zachować milczenie – spierdalaj! / Konstytucją to ja sobie co dzień podcieram dupę / Tak jak koranem, biblią, torą; dociera fiucie?

Tchnął świeże powietrze w nieco wówczas zatęchły, wciąż mocno trueschoolowy underground. I choć w podziemiu zdarzają się od czasu do czasu takie właśnie wybuchy kreatywności, o których po latach pamiętają zazwyczaj już tylko prawdziwi żołnierze, to w kontekście tego, jak bardzo współczesny szeroki obieg czerpie z brudu, mroku i szczerości eksperymentalnego rapu minionych dekad, dokonania Młodego Zgreda po prostu trzeba przypomnieć.

Nikogo bowiem nie powinno dziwić, że to właśnie ten reprezentant chrzanowskiego ELKACE był – obok VNMa i Quebonafide – jednym z nielicznych gości na debiutanckim (mini)albumie Guziora, krążku ylloM. I choć Mateusz z Wrocławia po wielokroć podejmował w swojej twórczości różne diaboliczne evil wątki, to właśnie zwrotka Młodego Zgreda do dziś pozostaje najbardziej radykalną szesnastą w dyskografii autora Pleśni.

Na początek mam nadzieję, że mi głupcy wybaczycie / Żydowski bękart nastawiłby drugi policzek / Czytałem biblię pierwszy raz z nudów, naćpany fetą / 15 lat później przez to wciąż chodzę nachlany w beton – rozpoczął tyradę podziemny MC, a jego dalsze linijki w niczym nie ustępowały ciężarowi tych pierwszych. I właśnie ten ciężar do spółki z prawdą i wiarygodnością, które biły z jego tekstów stanowił o tym, że Młodego Zgreda nie sposób było zamknąć w nieco jednak zabawnym getcie horrorcore’u. Dlaczego więc o autorze do dziś robiącego wrażenie, a wydanego w 2015 roku nielegala Jebać ten bootleg słyszeli tylko nieliczni?

Odpowiedzi na to pytanie należałoby szukać w postach, jakie wypisywał przed laty na swoim facebooku, a także oświadczeniu dołączonym do relacji z jego krakowskiego koncertu, które brzmiało tak: KURWA MAĆ. POJECHALI NA KONCERT Z KAMERĄ, NAGRALI WSZYSTKO TYLKO NIE KONCERT. SKLEJAŁEM FILMY OD WAS ŻEBY TO JAKOŚ RĘCE I NOGI MIAŁO, DZIĘKI. PRZEPRASZAM KLUB POLI ZA SZKODY, ROZJEBANE SOFY, OBRAZY, LATAJĄCE KUFLE, LATAJĄCE POGUBIONE MIKROFONY LUDZI SKAKAJĄCYCH PO FORTEPIANIE, ZALANE SPRZĘTY, CZY WYRWANĄ KURWA SUSZARKE Z KIBLA. POJEBANYCH SŁUCHACZY MAM, TO NIE MY. SZANUJE ŻE PSÓW WŁAŚCICIEL NIE WEZWAŁ. ZA ROK GRAM W JAKIEJŚ PUNKOWEJ MIEJSCÓWCE BO ZA KAŻDYM RAZEM JEST TO SAMO I MI SZKODA JUŻ LUDZI ODPOWIEDZIALNYCH ZA TE KLUBY. DLA LUDZI TEŻ PRZEPROSINY ZA TE NIESZCZĘSNE LATAJĄCE KUFLE, BUTY, PŁYTY, BRAK OGARU I ZA Z CHUJA PROBLEMY O CZYM PISZECIE W WIADOMOŚCIACH. NA SWOJĄ OBRONE MAM TO ŻE W KLUBIE ZJADŁEM MILION KRESEK WSZYSTKIEGO CO SIĘ SYPAŁO, KWASA, XTC A WSZYSTKO ZAGRYZŁEM KLONAMI I HEKTOLITRAMI WÓDKI. BRAK SNU OD KILKU DNI I CIĄGŁA NAJBA TEŻ NIE POMOGŁY. WYJEBANY BYŁEM NA ORBITE PATRZĄC PO FILMACH I TO MOJE BRACIAKI I WY ZAGRALIŚCIE TEN KONCERT BO JA GDZIEŚ BEZ BUTÓW PRZEZ OKNO WYPADAĆ CHCIAŁEM. W ZESZŁYM ROKU CHOCIAŻ WIEDZIAŁEM ŻE JESTEM W WARSZAWIE, TERAZ NAWET NIE WIEDZIAŁEM ŻE JESTEM W POLSCE. ZA ROK PRZYLATUJE Z KOBIETĄ BO TO JEDYNA OSOBA KTÓRA POTRAFI POWSTRZYMAĆ AUTODESTRUKCJE. SIĘ KURWA ROZPISAŁEM NIE WIEM NA CHUJ.

Kiedy bowiem Młody Zgred mianował się w jednym z numerów RIOTMAKEREM, nie były to tylko czcze przechwałki. Chciał Odkręcić gaz i brać głębokie oddechy / Albo jechać pod prąd i wcisnąć gaz do dechy / Jebać system, o 14-tej przejechać na czerwonym / Mieć bombę w plecaku i z hukiem wyjebać ze szkoły / Z karabinem w centrum miasta, w chowanego grać / Przed pociągnięciem za spust krzyknąć miłego dnia, a każdy z tych wersów przekładał się na wkurwienie i bunt, którymi wręcz kipiały jego teksty.

Niewielu rodzimych MC’s w swoim antysystemowym, wolnościowym sznycie było przecież równie radykalnymi jak ten mikrofonowy rzeźnik, którego koncerty bardziej przypominały hardcore’owe gigi niż rapowe występy, na długo zanim stało się to modne. Bez koszulki, z wiecznie uniesionym środkowym palcem, Młody Zgred kręcił zawsze młyn pod sceną i stawiał wall of deathy jak jacyś grindowi sadyści w długich piórach; ci z ej strony mają, kurwa, zajebać tych z tej strony! Pierdole trafiać w gust słuchaczy! / Pierdole to, nie będzie rymu! / Pierdole ten gówniarski tekst! / Zgred robi se co chce! – nawijał na punkowym riffie, by za chwilę wyłożyć swoje credo na pobrzmiewającym witch-house’m, zbasowanym, syntetycznym rytmie: Idę se pod prąd / Na normy chuj wykładam / Znowu ta słaba jakoś wokali jest taka - kurwa - z wyboru.

I choć wszystko to bywało niekiedy mocno przerysowane, to równocześnie było też bardziej prawdziwe niż większość rodzimych tekstów, których głównym tematem jest… autentyczność ich autora. Nawet kiedy ów reprezentant Chrzanowa nie był tak osobisty jak w numerze ?, to zawsze jego teksty tętniły emocjami i szczerością, wkurwieniem i depresją, które w polskim rapie początku zeszłej dekady można było znaleźć tylko w najgłębszych kręgach podziemia.

Sporo racji miał więc, kiedy lata temu nawijał: Nie oglądam się za siebie, ale mam pomysł na przyszłość / Butelki z benzyną, jutro mnie ogłoszą artystą. Dziś, w połowie trzeciej dekady XXI wieku, kiedy ów równie eklektyczny jak emocjonalny, przećpany i fatalistyczny nurt rapu wylał się daleko poza granice podziemia, wydaje się on być bowiem jednym z krajowych prekursorów takiegoż podejścia. A zapewne dlatego, że równie wiarygodne są kolejne wersy z tegoż numeru: Mam problem z alkoholem, proste, wiem to / Jak nie wypije, to alkohol będzie miał problem ze mną / Bo mam problem z agresją, choć byłem zawsze spoko / Mówią, żebym palił jointy na melanżach, ale po co? / Palę tylko, gdy pije, pije nawet spalony / Znowu coś pomyliłem, przezorny zawsze skurwiony.

Młody Zgred przepadł na długie lata i wrócił do sieci ledwie kilkanaście dni temu, przynosząc swoim fan(atyk)om najlepszy możliwy prezent noworoczny… o jakim żaden z nich nawet nie marzył (nawet chłop ze ślizgawki już przestał). ALE SKĄD WY TE KLIPY KURWA TAKIE ŁADNE TERAZ WSZYSCY MACIE? JA TAKICH NIE BĘDĘ MIAŁ OD RAZU MÓWIĘ pisze reprezentant ELKACE (LSD i ACAB) na swoim instagramie i zapowiada płytę w całości wyprodukowaną przez Pikersa.

Pytania bez odpowiedzi / Nie tera, to kiedy niby? / Czas spierdala! – słychać w jednym ze snippetów i chyba trudno byłoby o czas lepszy niż teraz, gdy Kanye pomyka w koszulce Burzum, Opium wciąż jeszcze jest na wznoszącej, a Zdechły Osa swoim brudnym trampkiem wyjebał drzwi do krajowego głównego nurtu. Czas najwyższy, żeby ten RIOTMAKER dostał należne mu propsy, szacunek i reparacje za te wszystkie lata, co go nie było. Bo To nie jest rap i miej pizdo pewność / Ta muzyka to wszystko, bo mu wszystko jedno.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.