Trudno nie mieć szacunku do Jonaha Hilla za to, co robi dla innych celebrytów

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
"Mid 90's" Press Conference - 69th Berlinale International Film Festival
fot. Matthias Nareyek/Getty Images

Od lat walczący z nadwagą, problemami psychicznymi i poczuciem niedocenienia. No nie brzmi, jakbyśmy mówili o dwukrotnie nominowanym do Oscara człowieku z hollywoodzkiego topu, prawda?

Są takie gwiazdy, którym zależy na budowaniu wizerunku w oparciu o mityczny kontakt ze zwykłymi ludźmi. W praktyce wygląda to tak, że celebrytka czy celebryta pójdzie do zwykłej kawiarni, kupi zwykłą kawę czy zwykłe ciastko, rozda parę uśmiechów, da się przypadkowo sfotografować paparazzi, którzy akurat przechodzili obok ze sprzętem i wróci pieszo do domu, to znaczy: za róg, gdzie już czeka jej limuzyna. Sława mnie nie zmieniła, jestem dalej taka jak wy. Ekhem.

Są też przypadki ekstremalne pokroju Billa Murraya i Keanu Reevesa. O tym pierwszym i jego zwariowanych wyczynach krążą legendy, włącznie z tą, wedle której jacyś studenci spotkali go na ulicy i dla żartu zaprosili na domówkę u znajomych, a on się zgodził i poszedł. Drugi został wykreowany przez rozkochane w nim media jako ostoja normalności w Hollywood, a krótki filmik na YouTube, w którym jadący metrem Reeves ustępuje miejsca jakiejś pani, przyjęto z takim zachwytem, jakby gwiazdor Matriksa wynalazł lek na Alzheimera. Żeby było jasne – zachowania Murraya (wyłączając ekscesy na planie filmu Being Mortal, przez które trzeba było przerwać zdjęcia) i Reevesa są OK, natomiast nie trzeba mieć węchu jak bohater Pachnidła, żeby poczuć tu poważną robotę PR-owców gwiazd.

Ale jest też Jonah Hill. A to już zupełnie inna historia.

Body positive? To nie ten adres

K.A.S.A. i Norbi nagrali kiedyś piosenkę Mylą nas, opowiadającą o tym, że, a to niespodzianka, obaj panowie są regularnie myleni przez słuchaczy. Podobno to samo spotykało przez lata Jonaha Hilla i Setha Rogena. Dwóch aktorów w zbliżonym wieku (Rogen to rocznik 1982, Hill – 1983), o podobnej urodzie, żydowskiego pochodzenia, obaj zaczynali od komedii, czasem grywając w nich wspólnie (Wpadka, Supersamiec). W masowej wyobraźni funkcjonowali jako dwójka zabawnych, kędzierzawych grubasków. Problem w tym, że rzeczona metka była dla Hilla nie do zniesienia. Był świadom, że uchodzi za aktora fizycznego, bazującego na charakterystycznym wyglądzie (przy wzroście 170 cm ważył ponad 120 kilogramów). Media cieszyły się, że samoakceptacja, body positive i w ogóle jaki fajny człowiek z dystansem do samego siebie. Nieprawda. Hill naprawdę chciał schudnąć, ale przewlekły stres i ogromne natężenie pracy (tylko w latach 2007-2017 zagrał w 48 filmach i serialach) nie pozwalały mu na to. Dopiero we wspomnianym 2017 postawił wszystko na jedną kartę i zrzucił 40 kilo. U Jimmy'ego Kimmela wspominał, że któregoś dnia spytał Channinga Tatuuma: słuchaj, czy naprawdę wystarczy, że będę mniej jadł i więcej ćwiczył? Dokładnie tak – odpowiedział znany z potężnej muskulatury Tatuum. Wyszło tak, że ludzie obawiali się o to, czy Jonah Hill nie zachorował.

The Tonight Show Starring Jimmy Fallon - Season 9
Jonah Hill i Jimmy Kimmel. fot. Rosalind OConnor/NBC/NBCU Photo Bank via Getty Images

Fani byli podzieleni, co zresztą jest zupełnie absurdalnym zjawiskiem – negatywne komentarze dotyczące metamorfozy pojawiały się także przy zmianach wyglądu u Adele i Renee Zellweger. Zarzuty dotyczące tego, że ich pulchne sylwetki były atutami albo krytyka polegająca mniej więcej na tym: dlaczego oni chcą być za wszelką cenę idealni, skoro ich fani też mogą mieć nadwagę? Tymczasem Jonah Hill zwyczajnie chciał być szczuplejszy. I walczył o to tak zawzięcie, że po pewnym czasie dopadł go efekt jo-jo. Oczywiście dla mediów to był temat. Dlatego były tak zaskoczone, gdy jesienią zeszłego roku Hill wystosował apel z prośbą o niekomentowanie jego wyglądu. Wiem, że macie dobre zamiary, ale proszę was o to, żebyście nie komentowali mojego ciała. To w niczym nie pomaga i nie jest dobre – napisał na Instagramie.

To była w showbusinessie nowość – do tej pory podobne prośby publikowały kobiety.

U Adele dyskusja na punkcie jej ciała przybrała takie rozmiary, że gwiazda zdecydowała się opowiedzieć mediom o tym, co i jak ćwiczy – patrząc z boku to absurd, że ktokolwiek musi się tłumaczyć innym z tego, jak wygląda. Post Jonaha Hilla był dość ważny w dyskusji o współczesnej męskości; aktor przypominał, że wygląd znanych facetów też jest poddawany opinii publicznej, a wszelkie widoczne zmiany wagi spotykają się z krytycznymi uwagami: jeśli przytył, to znaczy, że nie dba o siebie i na pewno w bonusie pije albo ćpa, jeśli schudł – na siłę chce być perfekcyjny. Jego fizyczne metamorfozy, które są i tak trudne dla przeciętnego człowieka, a co dopiero dla kogoś, kogo śledzą miliony, stały się dla aktora poważnym obciążeniem psychicznym. Hill wspominał w wywiadach, że od początku kariery mocno dotykały go sieciowe komentarze dotyczące jego tuszy. A kiedy w końcu schudł – też niedobrze. To zbliżyło go do zwykłych ludzi, którzy też nie są idealni i też czasem nie są w stanie utrzymać idealnego wyglądu.

Supergwiazda na kozetce

Ale to nie był jedyny raz, kiedy Jonah Hill poprosił o uszanowanie jego prywatności. Latem show-biznes obiegła informacja o tym, że aktor nie będzie brał udziału w promocji jego dokumentu Stutz. Chodzi o ponad 20-letnią historię zmagania się Hilla ze stanami lękowymi, które z wiekiem tylko się nasilały; zresztą o tym opowiada Stutz, będący zapisem rozmów aktora z jego terapeutą, doktorem Philipem Stutzem. Naszą recenzję filmu znajdziecie tutaj. I jest to kolejny ważny krok w postrzeganiu osób publicznych. Hill podkreślał, że lęki były nasilone przy wszelkich wywiadach i wystąpieniach, czyli codzienności celebrytów. No jasne, że w wielu przypadkach to wyjątkowo oderwana od rzeczywistości grupa społeczna. Natomiast nieprzypadkowo to właśnie wśród nich trafia się tak wiele zbyt szybkich zgonów, uzależnień i depresji. Jeszcze za czasów mediów analogowych gwiazdom było ciężko funkcjonować na językach, ale kiedy doszedł do tego internet, wówczas konfrontacja oko w oko z sieciowym szlamem była dla wielu punktem granicznym.

jonah hill superbad.jpg
kadr z filmu "Supersamiec" (2007). W środku Jonah Hill

W przypadku Hilla istotna jest jeszcze jedna kwestia – poczucie zawodowego niedocenienia, zbiorowa przypadłość komików. Choć był dwukrotnie nominowany do Oscara za rolę drugoplanową (w Moneyball i Wilku z Wall Street), choć ma w swoim dorobku naprawdę dobre kreacje dramatyczne; od Funny People, czyli najpoważniejszego filmu Judda Apatowa, po Bez obaw, daleko nie zajdzie, czarnej komedii Gusa van Santa, to dalej jest postrzegany jako wesoły głupol z młodzieżowych komedii. Podobne ściany przebijali przed nim Robin Williams, Jim Carrey czy Adam Sandler. Być może gdyby w czasach świetności tego pierwszego powszechne mówienie o problemach psychicznych nie było tematem tabu, jego historia nie skończyłaby się tak smutno.

Dlatego brutalna szczerość Jonaha Hilla jest tak ważna w dyskursie publicznym. Nie było przed nim topowego aktora, który otwarcie prosiłby o to, żeby go nie krytykować, bo źle się z tym czuje. I żeby dać mu przestrzeń, bo na ten moment zwyczajnie nie daje sobie rady z głową. Nie są to wesołe statementy, ale jeśli dzięki nim coraz więcej gwiazd zdecyduje się, żeby w sytuacji krytycznej zrobić krok w tył i poświęcić karierę na rzecz... No właśnie, na rzecz życia, bo tak o tym trzeba mówić, mając z tyłu głowy casus Robina Williamsa, więc im szybciej tak zrobią, tym dla nich lepiej.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0