Mahir Emreli nie zamierza kontynuować kariery w Polsce i wynajął amerykańskiego prawnika, aby rozwiązać kontrakt z winy Legii. To zrozumiałe, że nie wiąże przyszłości z klubem, w którym został pobity i przypisany do grupy baletowej. Niemniej zawsze podkreślał, że Łazienkowska jest tylko przystankiem, a na promocję popracował już w Lidze Europy. Azerski napastnik pod naciskiem rodziny chce wykorzystać sytuację, aby ruszyć w świat i wykorzystać to pół roku inaczej. Niespecjalnie jest zainteresowany wizją gry o utrzymanie, skoro przygoda w Europie się skończyła. Legię czeka poważny spór z 24-latkiem, który nie przyleciał na badania i nie zamierza wsiadać do samolotu na obóz przygotowawczy w Dubaju.
Nie ulega wątpliwości, że Mahir Emreli nie zamierza już wracać do Legii. Azerski napastnik nie przyleciał z urlopu z Baku na pierwszy dzień testów, a jego mama Elnura Emreli opowiada, że to ich koniec w Warszawie. To przede wszystkim mama, jak i siostra piłkarza nie wyobrażają sobie dalszego życia w stolicy Polski i naciskają na wyjazd. Z ich perspektywy pobicie 24-latka przez pseudokibiców wyklucza dalszą możliwość pozostania w tym mieście. Zaraz po incydencie wtargnięcia do autobusu Emreli udał się na obdukcję i dostał od lekarza zalecenie wolnego. Natychmiast chciał mieć dowód i podkładkę, że został skrzywdzony. I trudno oceniać czy dziwić się, że po takim incydencie ktoś ma chęć zmiany środowiska czy boi się dalej funkcjonować w takich patologicznych warunkach.