Cały internet mówi o tym, co w przerwie finału Super Bowl zrobił The Weeknd. Nic dziwnego.
Kansas City Chiefs i Tampa Bay Buccaneers - te dwie drużyny zmierzyły się ze sobą w finale rozgrywek NFL. Wygrali ci drudzy, a Tom Brady może poszczycić się siódmym tytułem mistrzowskim. Co jeszcze? Zawody przerwał na moment facet w skąpym stroju, który wbiegł na boisko. Klasyk. Ale my nie o tym, bo czekaliśmy przede wszystkim na koncert The Weeknda. Na pewno najdroższy w historii finałów Super Bowl. Czy także najlepszy? Na pewno w czołówce wszechczasów.
Chór ucharakteryzowany na samego The Weeknda, fantastyczne efekty wizualne i dobór piosenek na zasadzie the best of. Pomimo tego, że występ Abla był utrzymany w klimacie After Hours, nie zabrakło takich hitów, jak Can't Feel My Face czy The Hills. Widowisko zakończył singlem Blinding Lights, gdy dołączyła do niego setka klonów z charakterystycznymi dla niego bandażami na twarzy i w czerwonych garniturach.
Już przed koncertem The Weeknd zapewnił, że tegoroczny finałowy mecz o mistrzostwo w futbolu amerykańskim będzie dopełnieniem historii opowiedzianej na jego ostatnim krążku: nadal będę włączać część filmowej fabuły - to bardzo spójna historia, którą opowiadam przez cały ten rok, więc historia będzie kontynuowana, ale na pewno zachowamy ją dla rodzin. Zrobię, co w mojej mocy - przyznał w jednym z wywiadów.
Z okazji koncertu The Weeknda na Super Bowl burmistrz Toronto ogłosił nawet decyzję o ustanowieniu 7 lutego corocznym świętem piosenkarza, a ten upamiętnił swój występ limitowanym merchem. Krótko przed wydarzeniem Tesfaye wydał kolekcję swoich największych hitów - The Highlights.
Skoro ten występ możemy nazwać historycznym, to nie zapomnijcie, że już dziś (8 lutego) o 10:00 rusza sprzedaż biletów na koncert w Krakowie. Radzimy się spieszyć!