Tego nie wytłumaczy nawet Zidane. Metoda tysiąca i jednej wrzutki nie uratuje Królewskich

Zobacz również:Człowiek, którego trzymają się kilogramy. O Hazarda skłonności do nadwagi
Real Madrid v Deportivo Alaves - La Liga Santander
Fot. Denis Doyle/Getty Images

Nawet Deportivo Alaves obnaża słabości Realu Madryt (2:1), co pokazuje jak bardzo toczony nieregularnością jest madrycki klub. Uratuje się w Lidze Mistrzów, wygra dwa spotkania z Interem Mediolan, ale kiedy już ciężar gatunkowy spada, Królewscy też popadają w przeciętność. Dawniej ławka rezerwowych była największym atutem Los Blancos, teraz pokazuje, jak bardzo upływający czas wpływa na niektóre nazwiska.

To dość szokujące, ile twarzy potrafi zademonstrować drużyna Zinedine'a Zidane'a. Od tej najbardziej dojrzałej, świadomej taktycznie, gotowej pokonać największych rywali do niemrawej, przeciętnej, niezdolnej do punktowania. Zbyt często Real Madryt zamienia się w klub średniej półki, aby realnie myśleć o powrocie na szczyt europejskiej piłki. Akurat z Alaves nie zagrał fatalnie, ale klubowi takiej renomy nikt nie wybaczy przeciętnych meczów.

Spotkania z Deportivo Alaves zasadniczo powinni wygrywać z urzędu. To powinien być obowiązek. A jednak co chwilę zdarzają się takie wpadki i straty punktów. Wiadomo, że bramkarz Fernando Pacheco wspiął się na ponadprzeciętny poziom, być może 28-latek zapracował tym występem (kolejnym!) na transfer życia, ale nadal Królewscy nie oferują wystarczająco, aby bronić się czymś innym niż marką.

Wszystkie światowe drużyny mają kim postraszyć w ataku. Zwykle to tam oferują najciekawsze nazwiska. Natomiast Real Madryt atakuje przeciwników definicją przeciętności, czyli Marco Asensio. Mało jaki zawodnik zaliczył taki zjazd w ostatnich miesiącach. Hiszpan uosabia życie przeszłością, bo powrót do dawnej formy zajmuje mu niezwykle dużo czasu. Zidane wierzy w jego powrót, wystawia go regularnie, a jednak Asensio nie może się odnaleźć. Nie jest w stanie nawiązać do najlepszych czasów sprzed kontuzji. On nie jest jedynym problemem, ale dobrze wyraża, dlaczego Królewscy potrzebują upgrade'u w każdej formacji. Jeśli dodamy do tego postać Mariano Diaza w ataku, widzimy, że madrytczycy wyraźnie cierpią w kwestii budowy drużyny.

Bywają takie spotkania jak z Interem Mediolan, kiedy Zidane całkowicie rozczytał taktycznie rywala, a bywają takie jak z Alaves, kiedy próba dośrodkowania jest jedyną metodą i ofertą Królewskich. Próbują tego przez całe spotkanie, dośrodkowują co dwie minuty, ale zawsze kończy się to wybiciem środkowych obrońców. Oba spotkania dzieliły jedynie trzy dni, a obejrzeliśmy skrajnie różne twarze. Jak sam zaznaczył Zinedine Zidane, tej drużynie wyraźnie brakuje regularności. Podkreślił też, że nie chodzi o podejście zawodników do meczu, ale to wskazywałoby na poziom niektórych z nich. Na przykład to Marcelo był uczestnikiem wszystkich dziesięciu ligowych porażek Realu po powrocie Zizou.

Można mnożyć listę piłkarzy Królewskich, którzy nie prezentują się na wymaganym poziomie. Ale to jednak abstrakcja, jakie wahania nastrojów oraz huśtawkę formy oferuje cała ekipa z Madrytu. Czasem wzorowi, czasem niedopuszczalni. W listopadzie jeszcze nie wygrali spotkania w LaLiga, na 9 możliwych punktów zdobyli zaledwie jeden. Z taką skutecznością nie można myśleć o obronie mistrzostwa Hiszpanii, mimo że Real cały czas jest blisko czołówki.

Sędziowie też nie pomagali Królewskim, chociażby jak przy sytuacji ciągnięcia Marcelo za włosy. W ostatnich trzech kolejkach podyktowano przeciwko nim aż pięć rzutów karnych, ale akurat mistrzowie Hiszpanii swoją grą defensywną mocno sprzyjają takim decyzjom. Winy powinni szukać przede wszystkim w sobie. Obraz Realu Madryt od dłuższego czasu to czysty rollercoaster. Potrafi wygrać trzy mecze z rzędu, po czym przegrać w okropny sposób z Cadizem. Potrafi ośmieszyć się z rezerwami Szachtara Donieck, a następnie ograć Barcelonę na Camp Nou. Potrafi zniszczyć taktycznie Inter Mediolan, a zaraz oddać punkty Valencii. I tak jak teraz – znów uporać się z Interem, po czym przegrać z Deportivo Alaves. Największy problem Królewskich to właśnie ciągłość. Od ściany do ściany, tak ostatnio wyglądają poczynania ekipy z Madrytu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.