Świat pustych komunikatów. Jesteśmy z tobą, chyba że akurat płacą Saudyjczycy (KOMENTARZ)

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
Soccer - UEFA Champions League Semi Final Second Leg - FC Barcelona v Chelsea - Press Conference
Fot. AMA/Corbis via Getty Images

Josh Cavallo z Adelaide United jest jednym z pierwszych aktywnych piłkarzy, który ogłosił bycie homoseksualistą i dokonał coming outu w hermetycznym świecie futbolu. 21-letni Australijczyk wykonał niezwykle istotny krok i spotkał się z masowymi słowami uznania. Docenił go Gerard Pique, za odwagę w normalizacji różnorodności w sporcie podziękowała też Barcelona. Ta sama, która kilka dni wcześniej potwierdziła udział w Maradona Cup za saudyjskie pieniądze. W Arabii, gdzie już tak przychylnie nie patrzą na prawa człowieka, a za homoseksualizm grozi kara chłosty, pozbawienia wolności, a nawet śmierci. Wszystkie słowa wsparcia są piękne i szlachetne, dopóki nie musi pójść za tym coś więcej.

Barcelona niech będzie tu jedynie świeżym przykładem, bo przecież ta obłuda jest powszechna u większości topowych klubów świata. Zostaniemy przy Katalończykach, bo akurat ich przypadek wiele tu obrazuje. W sobotę, tuż przed El Clasico, odbyło się zebranie socios, podczas którego przegłosowano i oficjalnie wpisano do statutu, że klub jest przeciwny dyskryminacji na jakimkolwiek polu. Brzmiało to pięknie i podniośle. W artykule 4. dokładnie tak: „[Barcelona] skupi się na walce o wykorzenienie wszelkich postaw seksizmu, homofobii oraz rasizmu w sporcie. Coś, co stawia ją jako pionierski klub w obronie praw człowieka”. I pięknie, tylko dwa dni później ogłoszono, że odbędzie się Maradona Cup, w którym wezmą udział Barcelona oraz Boca Juniors. Inicjatywa szlachetna, zapowiadana i potrzebna. Tylko że nie w Buenos Aires, Neapolu ani nawet na hiszpańskiej ziemi, a w saudyjskim Rijadzie przy 25 tysiącach lokalnej publiczności.

Czy Maradona zabrałby swój honorowy mecz na Bliski Wschód? Kto wie, przecież przyjmował posady w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jeździł tam, gdzie płacili. Natomiast z Arabią Saudyjską nie miał nic wspólnego. To jedynie efekt saudyjskiej ofensywy oraz inwestycji w futbol, czego ostatnim najgłośniejszym dowodem jest przejęcie Newcastle. Pomysłodawcą turnieju jest Turki Al-Sheikh, prezydent drugoligowej Almerii oraz przewodniczący saudyjskiego Generalnego Urzędu ds. Rozrywki. Matías Morla, czyli były prawnik Diego sądzony przez jego córki o zbijanie fortuny na jego nazwisku, był pośrednikiem. Barcelona została zaangażowania, bo pasowała jej wizja zarobku w środku sezonu, gdzie liczy się każdy eurocent. Napoli, czyli klubu darzącego Argentyńczyka największym hołdem, nie ma. W idealnym świecie to byłby turniej z Napoli, Boca Juniors, Barceloną i Argentinos Juniors albo – dajmy na to – Sevillą. Jak zwykle na końcu, Ameryki nie odkryjemy, decydowały pieniądze.

Wzbudza to spory niesmak, gdy Barcelona wspiera głośno Josha Cavallo, po czym mówi światu: sorry, a teraz jesteśmy zajęci, bo jedziemy grać Maradona Cup w Arabii Saudyjskiej. W kraju, w którym – cytując za Ministerstwem Spraw Zagranicznych – „homoseksualizm jest nielegalny. Akty seksualne między osobami tej samej płci są zagrożone karami cielesnymi, pozbawienia wolności oraz karą śmierci”. Generalnie wspieramy wszystkie dobre inicjatywy, ale jak Saudyjczycy wykładają 3 miliony euro na stół za taki sparing, to niespecjalnie nam to śmierdzi. 2 bańki mają pójść do klubowej kasy, a milion do podziału między piłkarzy. Napoli również mogło zagrać w tym meczu, ale krzyknęło 5 milionów plus opłacenie transportu i zakwaterowania, więc lepiej było mrugnąć okiem do „biedniejszego” Buenos Aires. Im wystarczyło 1,3 mln euro za upamiętnienie legendy. Organizatorami są te same osoby, które zbijały kasę na honorowaniu Nelsona Mandeli w RPA.

Saudyjczycy płacą najwięcej, więc dostają. W połowie grudnia Barcelona poleci do Rijadu, a wróci tam za niespełna miesiąc, bo hiszpańska federacja również sprzedała prawa do organizacji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej. Tam Gerard Pique ze swoją firmą Kosmos działał jako pośrednik. O ile trudniej protestować w przypadku odgórnie ustalonych, historycznych rozgrywek, tak mocno gryzą się wpisy do statutu, wspieranie Josha Cavallo i dogadywanie się z Królestwem Arabii Saudyjskiej na organizowanie wyczekiwanego święta Diego Maradony u nich. Jesteśmy gayfriendly, ale jak ktoś nagradza homoseksualizm karą śmierci lub chłostą, to już nie nasza sprawa.

Zresztą słowa wsparcia dla Josha Cavallo zostały opublikowane w podobnym czasie na wszystkich kontach Barcelony – katalońskich, anglojęzycznych, hiszpańskojęzycznych etc. – poza tym arabskojęzycznym. Dopiero po mniej więcej czterech godzinach, najpewniej pod naciskiem fanów, identyczny komunikat opublikowano również tam, co spotkało się z wielkim oburzeniem sympatyków z tamtej części świata. Wyjście z ukrycia jest w porządku, ale tylko w niektórych kontekstach.

To daje do myślenia w kontekście wszelkich manifestacji, gestów wsparcia i walki o równe traktowanie. To tylko papierowe słowa, bo kiedy mają za tym pójść czyny albo konkretne działania, trudniej już wychylać głowę. Nie każdy jest Bayernem Monachium domagającym się końca współpracy ze sponsorami z Emiratu Kataru. Właśnie... Maradona Cup pewnie też nie odbyłoby się w Rijadzie, gdyby nie odnowione relacje Kataru oraz Arabii Saudyjskiej na początku tego roku. Inaczej panowie z Qatar Airways kręciliby nosami na takie decyzje w katalońskich biurach, ale teraz już jest jak najbardziej w porządku. Sekwencja zdarzeń na Camp Nou w tak krótkim czasie pachnie bardzo brzydko. Była niczym innym jak krzyknięciem: Gracias Joshua, dobrze, że wyszedłeś z szafy i gramy do jednej bramki, ale musimy kończyć, bo Saudyjczycy płacą za sparing w grudniu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.