Ślady rozwoju w spojrzeniu na piłkę. Gdzie szukać efektów pracy Paulo Sousy?

Zobacz również:Z NOGĄ W GŁOWIE. Jerzy Brzęczek – jedyny naprawdę niekochany w reprezentacji
Pilka nozna. Eliminacje do MS 2022. Polska - Andora. 28.03.2021
FOT. MICHAL DUBIEL/ 400mm.pl

Chociaż 4 punkty ugrane w marcu to mniej niż 6 zakładanych, trudno nie dostrzec ręki Paulo Sousy już po pierwszym spotkaniu z reprezentacją Polski. Portugalczyk cały czas operuje na żywym organizmie, ale nie naraził jego stanu w pierwszych trzech spotkaniach. Jest stabilny z prognozami na wydobrzenie. Przetarł się z rywalem silnym, średnim i słabym, a na dwa miesiące przed Euro 2020 da się dostrzec kilka budujących elementów pracy nowego selekcjonera, na których warto opierać nadzieje w powodzenie tej misji.

Ze względnym spokojem możemy odłożyć na bok eliminacje mundialu aż do września. Zanim podejmiemy u siebie Albanię i Anglię, rozegramy mistrzostwa Europy, a przed nimi dwa sparingi z Rosją oraz Islandią. Z takich turniejów zwykle wychodzą inne drużyny, bo rezultaty na dużych imprezach są mitologizowane. Można rozegrać kilka przeciętnych meczów, ale prześlizgnąć się do ćwierćfinału i obwieścić sukces, odpadając po walce. Można wyłożyć się na fazie grupowej, w nerwach odesłać starą gwardię na emeryturę i zwolnić selekcjonera. A jednocześnie prawda o sile tej drużyny mogłaby leżeć gdzieś po środku. Dlatego z Euro 2020 wyjdziemy z zupełnie inną twarzą, niż aktualnie.

Obraz trzech meczów Sousy, zresztą podobnie jak wcześniej, nakazuje myśleć o obowiązkowej wygranej ze Słowacją, wkalkulowanej porażce z Hiszpanią i kluczowej rywalizacji ze Szwecją. W ramach procesu – jednego z ulubionych i najczęściej powtarzanych słów selekcjonera – będziemy mieli jeszcze dwa sparingi. I to dosłownie za dwa miesiące. Naszym piłkarzom zostało niewiele do finiszu sezonu: tym z Italii 10-11 meczów, z Anglii 9 lub 10, a z Niemiec 8. Czasu jest naprawdę niewiele, ale mamy przesłanki, aby dać go selekcjonerowi, bo jak na tak zwariowany początek, poradził sobie przyzwoicie.

Można odnieść wrażenie, że aktualna dyspozycja nie wystarczy do odtrąbienia sukcesu na Euro 2020, ale kadra uczy się i rozwija w szybszym tempie niż za Jerzego Brzęczka. Musimy wziąć pod uwagę dodatkowe okoliczności, bo brakowało fundamentalnych postaci Klicha i Lewandowskiego, ale portugalski trener dał przesłanki, aby uwierzyć w jego projekt. Oto, gdzie polscy kibice mogą szukać rozwoju reprezentacji Polski.

1
Elastyczność taktyczna
Fot. Laszlo Szirtesi - UEFA/UEFA via Getty Images

Często wokół naszej drużyny narodowej panowało przekonanie, że „w sprawdzonym ustawieniu się nie miesza”, a trójka obrońców za Adama Nawałki wywołała wręcz traumatyczne wspomnienia. Tymczasem za Paulo Sousy rozegraliśmy trzy spotkania i wszystkie w innym ustawieniu wyjściowym: 3-4-1-2 z Węgrami, 4-2-2-2 (lub po prostu 4-4-2) z Andorą oraz 5-3-2 z Anglią. Za każdym razem z zupełnie innym pomysłem, a przecież do płynnych zmian dochodziło jeszcze w trakcie spotkania. Tylko na Wembley przeszliśmy na ofensywniejsze 3-5-2, kiedy Jóźwiak zmienił Helika, a Bereszyński zajął miejsce na środku obrony. „W przerwie pokazaliśmy, co musimy zrobić w obronie i ataku. Zawodnicy to rozpoznali, zmieniliśmy sposób budowania gry, poprosiliśmy, by Zieliński grał za napastnikami, by nałożyć pressing na Anglików, a wahadłowi grali na wysokości Krychowiaka i Modera. To pozwoliło nam na lepszy pressing z którego kreowaliśmy sytuacje, w bramkową” – tłumaczył selekcjoner.

To nie był koniec zmian. Po wejściu Augustyniaka zagrali czwórką środkowych pomocników, a następnie asymetrycznie próbowaliśmy zaskoczyć dynamiką Recy i Grosickiego na lewym skrzydle. Za Portugalczyka plan na grę mamy dostosowywać do przeciwnika, wykonawców również i w tym można szukać odpowiedzi, dlaczego wygrany zgrupowania Jóźwiak zaczął w Londynie w roli zmiennika. W siedem dni nasi piłkarze w tylu systemach jeszcze nie zagrali, dlatego to wzbogacające dla nich jako jednostek i kolektywu. Może wrócą do klubów bez brakujących kilku punktów, ale z przeświadczeniem, że nie trzeba nakładać sobie granic ani bać się gry z trójką środkowych obrońców. Jesteśmy dalej w grze o mundial, a spróbowaliśmy wielu zmian i mocno zyskaliśmy na elastyczności taktycznej. Praktycznie każdy mecz to zastosowanie kilku różnych ustawień, a to buduje wszechstronność piłkarzy.

2
Mentalność do podnoszenia się
Pilka nozna. Eliminacje do MS 2022. Wegry - Polska. 25.03.2021
Fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Trzy razy pozytywnie reagowaliśmy na sytuację boiskową po przerwie. Na Wembley do przerwy nie oddaliśmy ani jednego strzału, ale już w drugiej połowie byliśmy w stanie zmienić nastawienie. Przesunęliśmy grę wyżej, dodaliśmy sporo agresywności, aby w kilka minut zapomnieć o wcześniejszych kompleksach. W drużynie Paulo Sousy można zaobserwować, jak zawodnicy nabierają odwagi i przekonania do pewnych rzeczy w trakcie gry. „Druga połowa pokazała, że z dobrą organizacją i charakterem jesteśmy w stanie postawić się silniejszym rywalom” – stwierdził Wojciech Szczęsny.

Z Węgrami początkowo baliśmy się odważniejszego wyprowadzania piłki, ale finalnie odrobiliśmy straty z 0:2 na 2:2 i 2:3 na 3:3, czego sami kadrowicze nie przypominali sobie od dłuższego czasu. W zasadzie głównie do mentalności może sprowadzać się potencjalny sukces Sousy w polskiej drużynie narodowej. Do tego, jak mocno zawodnicy uwierzą w jego pomysł i będą w stanie ślepo za nim pójść. Czasem kamieniem węgielnym jest właśnie urwanie punktów wielkiemu rywalowi. Z Anglią było blisko, a po takich meczach styl odchodzi w zapomnienie bardzo szybko. Zostaje przeświadczenie, że wielkich nie trzeba się bać. Tak było za Adama Nawałki. Porażka na Wembley boli tym bardziej, że korzystny rezultat straciliśmy po stałym fragmencie gry, a nie w wyniku przewagi indywidualnych umiejętności piłkarzy. Mimo uciekającego Raheema Sterlinga, Anglicy doprowadzili do jednej czystej sytuacji bramkowej. Załatwili nas dopiero sprytem ze stojącej piłki. „I to pozostawia niedosyt. Przyjechać na Wembley i przegrać dopiero po stałym fragmencie gry, to boli” – tłumaczył Jan Bednarek. Ale to jak Sousa potrafi podnosić drużynę i poszczególne jednostki, zamiast zwieszać głowę, może się podobać. Zawsze z wiarą w powodzenie misji i natychmiastowymi wnioskami, którymi dzieli się na konferencji prasowej.

3
Posiadanie piłki i pomysł na „tak”
Reprezentacja Polski
Fot. Piotr Kucza/400mm

Przekonaliśmy się, że nie zdominujemy silniejszych, co było do przewidzenia, ale nie musimy przynajmniej oddawać piłki podobnym sobie. O ile rywal jest w zasięgu umiejętności, to Paulo Sousa chce dyktować warunki. Z takimi jak Anglicy jest to możliwe jedynie fragmentami. Ale z Węgrami skończyliśmy zawody z 65 procentami posiadania piłki, a selekcjoner powiedział, że w Budapeszcie tylko jeden zespół chciał coś zaproponować i grać w piłkę. Andora może broniła się dzielnie, ale nie zaproponowała nic z przodu – tam mieliśmy 85 procent, a z Anglikami tylko 37 procent.

Można jednak odnieść wrażenie, że kiedy wyjdziemy na Rosję, Islandię, Szwecję czy Słowację, selekcjoner powie: atakujemy. I to naprawdę będzie przekonywanie, aby zaryzykować, wyjść ze strefy komfortu i spróbować narzucić swoją wizję. Za tym zawsze kryje się ryzyko, z Węgrami pogrążyły nas indywidualne błędy, ale przyjdzie taki moment, kiedy zawodnicy złapią odpowiedni poziom zaufania do tego konceptu. To zwykle też rosło w nich z upływającymi minutami. Samo nastawienie może się podobać, bo chociaż nie jesteśmy wirtuozami w rozegraniu piłki od tyłu, to zamierzamy ją trzymać i uczyć funkcjonować ze swoimi słabościami. Może z Austriakami osiągaliśmy korzystne rezultaty, ale sami pamiętacie obraz tamtych meczów. Trzeba zdecydować, na czym kibicowi zależy bardziej. Tu oglądamy próbę nadania tożsamości na samym początku prac.

4
Nowe posiłki dla kadry
Pilka nozna. Eliminacje do MS 2022. Polska - Andora. 28.03.2021
Fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Pod koniec zeszłego roku usłyszeliśmy od Zbigniewa Bońka, że do Euro 2020 jest zbyt mało czasu, aby testować cokolwiek nowego. Trzymaliśmy się narracji, że należy trzymać się sprawdzonego. A jednak na Wembley zabrakło nam 5 minut do remisu, chociaż zagrali Michał Helik, Karol Świderski czy Rafał Augustyniak. Kto jeszcze przed chwilą wyobrażał sobie Kacpra Kozłowskiego jako kandydata do wyjazdu na mistrzostwa Europy albo tak wysokie notowania Kamila Piątkowskiego. Okazuje się, że dołączanie nowych twarzy wcale nie musi oznaczać rozbijania jakiejś koncepcji.

Stawianie na debiutantów na takim etapie pokazuje dużą odwagę selekcjonera. I brak przywiązania do nazwisk. Bo kto obstawiałby, że Świderski mający być jedynie opcją rezerwową na wypadek, gdyby Lewandowski, Milik i Piątek nie mogli polecieć do Londynu, zagra tam od pierwszej minuty. Nie był to co prawda wspaniały występ, Maguire i Stones przykryli go czapką, ale przynajmniej w trenerze nie widać strachu, aby naruszać hierarchię. To też czytelny sygnał dla wszystkich: pokażcie się, musicie być pod prądem, bo u mnie droga do składu nie musi być tak odległa. Nie grasz za same zasługi z poprzednich lat.

5
Pressing sposobem na przyszłość
Pilka nozna. Eliminacje do MS 2022. Polska - Andora. 28.03.2021
Fot. Piotr Kucza/400mm.pl

To nadal jest element nieskoordynowany i wymagający pracy, bo do skutecznego pressingu potrzeba doskonałej współpracy całej drużyny. Zbyt często oglądaliśmy samotnych i sfrustrowanych napastników ruszających na rywali. Kiedy oglądali się za plecy, widzieli spóźnionych i nieprzekonanych kolegów. Tak było przy akcji bramkowej: dopiero kiedy Milik wściekłym gestem zachęcił kolegów do wyjścia wyżej, po kilku sekundach Kuba Moder odbierał piłkę pod polem karnym Anglików, a po chwili strzelił gola. W tym aspekcie nadal kulejemy, bo chociażby w pierwszej połowie brakowało tego, aby Rybus wychodził wyżej za rywalem tak jak próbował to robić Bereszyński.

Może nie zostaniemy mistrzami świata w wyprowadzeniu piłki, bo kiedy brakuje opcji, decydujemy się na dalekie zagranie, ale pressing nieustannie będzie na ustach portugalskiego selekcjonera. O nim mówią wszyscy na świecie, ale trzeba uwierzyć w jego moc, aby zobaczyć owoce. Kiedy wszystkie elementy zagrają, a zawodnicy ruszą w odpowiednim momencie, przyjdą efekty. To pressing dał nam również drugą bramkę w ciągu minuty z Węgrami. Z czasem powinno to wyglądać coraz skuteczniej, ale już widzimy, że tym będzie naznaczona kadencja Portugalczyka. Ryzyko jest spore, bo spóźnienie choćby jednego gracza oznacza, że rywal dostaje możliwość zagrania i ucieczki, ale jest to warte swojej ceny.

6
Czas powinien działać na naszą korzyść
Bartosz Bereszyński i Kamil Jóźwiak
Fot. Sebastian Frej/400mm

Za każdym razem selekcjoner podkreśla przewagę trenerów rywali w czasie pracy z zespołem. „Pamiętajcie, że Marco Rossi poprowadził Węgrów już w 25 meczach” – podkreślał. „Nie możemy zapomnieć, że Gareth Southgate prowadzi zespół od 2016 roku, zawodnicy go rozumieją i są bardziej przekonani” – dodawał. I nie chodziło o tanie wymówki, po prostu Portugalczyk naprawdę wierzy w moc procesu. Aby coś osiągnąć, trzeba się zaadaptować do zmian, uwierzyć w nie, złapać przekonanie. A nic tego nie cementuje tak mocno jak przychodzące z czasem rezultaty.

„To nowy etap z nowymi pomysłami i zawodnicy muszą je lepiej zrozumieć, tak jak na przykład z wahadłowymi, którzy muszą grać wyżej. Dla nas to dobra forma budowania przyszłości. Jeśli będziemy mieli wszystkich najlepszych zawodników na boisku to będziemy bardziej przekonujący” – uważa selekcjoner. Zawsze powtarza się, że czas będzie sprzyjał drużynie, ale akurat w przypadku wdrażania nowych konceptów, ustawień i pomysłów jest to niezbędne. Pytanie, czy wystarczy go, aby pokazać się z twarzą na mistrzostwach Europy.

7
Kręgosłup jest na swoim miejscu
krychowiakglowne191115PYK066.jpg
Fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Paradoksalnie jednymi z największych wygranych marcowego zgrupowania są Grzegorz Krychowiak czy Kamil Glik. Pierwszy pokazał z Anglikami oraz Węgramy, co to znaczy grać na międzynarodowym poziomie, bez kompleksów i brać odpowiedzialność za piłkę. Był agresywny, a po odbiorze nie tracił futbolówki. Glik natomiast miał być niepasującym elementem, ale trzy spotkania pokazały, że reprezentacja może grać z nim na pokładzie, a wręcz bardzo zyskuje na jego doświadczeniu. Nie można tak łatwo pozwolić sobie na rezygnację z takich nazwisk.

W persepktywie dużego turnieju w ciągu dwóch miesięcy to budujące, że można na nich liczyć. Od dawna słuchają, że ich czas minął, a jednak to doświadczenie jest nieocenione w trudnym momencie. Potrafią brać na siebie odpowiedzialność. I to też ważny przekaz dla Sousy, że może na nich liczyć. Krychowiak z pewnością znajdzie się na jego liście nietykalnych obok Lewandowskiego, Szczęsnego, Bednarka, Klicha czy Zielińskiego. „Do grania z wielkimi potrzebujemy konsekwencji w obronie i instynktu killera z przodu, ale mecz z Anglikami pokazał, że stać nas na to” – uważa Bednarek. I dlatego w tej najbliższej perspektywie cieszy, że można liczyć na doświadczone postaci tej kadry.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.