Niedaleko pada jabłko. Scotty Pippen Jr. puka do NBA, czyli o najlepszych duetach ojciec-syn w historii ligi

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Scotty Pippen Jr. (z lewej) i jego ojciec Scottie Pippen
Scotty Pippen Jr. (z lewej) i jego ojciec Scottie Pippen (fot. Danielle Del Valle/Getty Images via E3 Chophouse Nashville)

Synowie Michaela Jordana kariery w koszykówce nie zrobili. Dużych szans na to nie ma także Dennis Rodman Jr., choć akurat córka „Robaka” właśnie została najmłodszą zawodniczką z golem w piłkarskiej lidze MLS. No to może chociaż syn Scottie’ego Pippena zagra w NBA? Scotty Jr. właśnie zgłosił się do tegorocznego draftu. Jeśli rzeczywiście zostanie wybrany, będzie kolejnym, któremu udało się pójść w ślady ojca. Takich duetów ojciec-syn było w NBA całkiem sporo.

Scotty Pippen Jr. to kolejny zawodnik starający się powtórzyć sukcesy wielce utytułowanego ojca. Na razie Pippen Jr. zgłosił się do draftu, choć nie zatrudnił jeszcze agenta. Tym samym zostawił sobie otwartą furtkę na powrót do NCAA. Jest to zresztą całkiem prawdopodobny scenariusz, gdyż wiele wskazuje na to, że Scotty chce po prostu sprawdzić, jak rysuje się zainteresowanie wokół jego osoby. W tym momencie eksperci nie widzą go jednak wśród 60 wybranych, głównie ze względu na przeciętne warunki fizyczne. Powrót na uczelnię na trzeci rok i dobra gra to chyba jedyny sposób, by te wątpliwości rozwiać.

Już niedługo do NBA pukać będzie także Bronny James i to może być niezwykle ciekawa historia, biorąc pod uwagę wypowiedzi LeBrona, który z lub przeciwko synowi chce jeszcze zagrać. Niestety koszykarski rozwój Bronny’ego zatrzymała ostatnio kontuzja kolana, gdy okazało się, że 16-latek zerwał łąkotkę. Perspektywa gry z synem w NBA to jednak z pewnością coś, co będzie napędzać LeBrona w kilku kolejnych latach. Wejście w buty ojca może jednak w tym przypadku okazać się niezwykle trudne, o czym przekonało się już wielu innych. A jakim duetom ojciec-syn udało się w NBA zrobić karierę?

1
Dell Curry i Steph Curry

Przez lata nazwisko Curry kojarzyło się w NBA z rzutem za trzy punkty. Była to sprawka Della, który szczególnie w barwach Charlotte Hornets stał się jednym z najlepszych strzelców dystansowych w całej lidze. Dziś tamte wyczyny swojego ojca z wielokrotną siłą rok po roku bije Steph. Kilka mistrzostw, dwie statuetki MVP sezonu zasadniczego i już niedługo najwięcej trafień zza łuku w historii ligi. A wszystko to w barwach Warriors, choć i mama, i tata początkowo nie sądzili, że San Francisco to dobre miejsce dla ich syna. Do NBA udało im się też posłać Setha. On również jest specjalistą od rzutów z dystansu, choć to starszy o dwa lata Steph zrewolucjonizował koszykówkę.

2
Mychal Thompson i Klay Thompson

Podobnie jak i u Currych, tak i Thompsonów gra w koszykówkę zapisana była w DNA. Klay poszedł w ślady ojca Mychala, który w 1978 roku trafił do NBA z pierwszym numerem draftu. Niemal dekadę później święcił swoje największe sukcesy w karierze, zdobywając dwa mistrzostwa w barwach Lakers. Pod tym względem Klay wyprzedził już więc swojego ojca, bo ma na koncie trzy tytuły. Obaj znacząco różnią się zresztą stylem gry – Mychal grał wszak jako środkowy. Po zakończeniu kariery skupił się na pomocy swoim dzieciom (starszy brat Klaya zaliczył mały epizod w Cleveland Cavaliers), a na początku kariery Klaya w NBA wspólnie z żoną kontrolował jego finanse. Jak mówił w jednym z wywiadów, kieszonkowe syna wynosiło wtedy 300 dolarów tygodniowo.

3
Larry Nance senior i junior

Jeden z najlepszych dunkerów lat 80. ubiegłego wieku widzi w NBA niemal swoje lustrzane odbicie. Larry Nance Jr. na pewno nie jest aż tak wszechstronnym graczem jak jego ojciec, ale wsadzać z góry na pewno potrafi. A przecież to Nance senior wygrał pierwszy w historii ligi konkurs wsadów w 1984 roku (po latach Nance junior powtórzył nawet jego wsady, gdy sam startował w konkursie). Potem dał się poznać jako jeden z najlepszych blokujących w NBA (choć nie mierzy nawet siedmiu stóp) i trzy razy zagrał w Meczu Gwiazd. Karierę kończył w Cleveland, gdzie w latach 1988-1994 zaliczał swoje najlepsze lata. Fani Cavs mogli zresztą odkurzyć swoje stare koszulki, bo Nance senior zgodził się oczywiście na to, by syn zagrał z „jego” numerem, wcześniej w Cleveland zastrzeżonym.

4
Arvydas i Domantas Sabonis

Legendarny litewski środkowy do NBA trafił stanowczo za późno. W drafcie wybrano go już w 1986 roku, ale wyjazd za żelazną kurtynę możliwy był dla niego dopiero dziewięć lat później. Do ligi trafiał więc jako 30-latek z workiem medali – w tym także ze złotem z igrzysk olimpijskich w Seulu w 1988 roku. Domantas nie ma takich samych warunków jak jego ojciec, ale widać u niego na przykład znakomite czucie gry. Arvydas to przecież jeden z najlepszych podających wysokich graczy w historii koszykówki. Swego czasu Bill Walton określił go nawet „mierzącym 221 centymetrów Larrym Birdem”. Młodszy Sabonis ma już za to na koncie występ w Meczu Gwiazd, a przed sobą jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie.

5
Tim Hardaway senior i junior

Tim Hardaway to imię i nazwisko, które szczególnie dobrze znają fani basketu z lat 90. To także nazwisko stojące za popularyzacją crossovera. Tim Hardaway do perfekcji opanował sztukę dryblingu, a w swoich najlepszych czasach niszczył rywali i notował sezony na miarę 20 punktów oraz 10 asyst na mecz. Pięć razy zagrał w Meczu Gwiazd – o takim statusie Hardaway Jr. może tylko pomarzyć. Za jego karierą w dużej mierze stoi tata, który od początku bardzo mocno naciskał na syna. Do tego stopnia, że niemal rozbiło to ich rodzinę, dopóki ojciec nie zrozumiał, że musi zrobić krok w tył. Z jednym i z drugim w Dallas zdążył spotkać się Dirk Nowitzki.

6
Gary Trent senior i junior

Trent senior dużej kariery w NBA nie zrobił, choć spędził w lidze dziewięć lat od 1995 do 2004 roku. Z kolei Trent junior jest na dobrej drodze, by wyczyny ojca pobić. Jawi się jako jeden z ciekawszych obrońców młodego pokolenia. Co ciekawe, na razie ich drogi w NBA wyglądają niezwykle podobne. Obaj zostali wymienieni po 41 meczach swojego trzeciego sezonu w lidze – na dodatek dokładnie w takim samym układzie: z Portland do Toronto. Dla młodszego Trenta to zdaje się dobry kierunek, bo 22-latek w Kanadzie może pokazać, czego nauczył się pod okiem Damiana Lillarda. Za sobą ma już więc m.in. trójkę na zwycięstwo równo z syreną oraz 44-punktowy występ przeciwko Cavaliers.

7
Joe i Kobe Bryant

Jeden z najsłynniejszych duetów ojciec-syn w NBA i kolejny, w którym większą karierę zrobił jednak syn. Joe „Bellybean” Bryant zasłynął przede wszystkim kapitalnym wsadem nad Kareemem Abdul-Jabbarem w pierwszym meczu sezonu 1979/80. Po ośmiu latach gry w NBA przeniósł się do Włoch, gdzie Kobe spędził zresztą dłuższą część swojego dzieciństwa. To tam młody Bryant pokochał piłkę nożną i nauczył się języków. Pasję do koszykówki podsycał w nim jednak dziadek, wysyłając ze Stanów Zjednoczonych wideo z meczami NBA. Niestety relacje Kobe z obojgiem rodziców pogorszyły się w XXI wieku. Najpierw z powodu jego związku z Vanessą, a potem gdy w 2013 roku zdecydowali się sprzedać jego pamiątki za jego plecami.

*****

Mniejsze lub większe epizody w NBA zaliczyli także rodzice takich zawodników jak Devin Booker, Jae Crowder, Jerami Grant, Al Horford czy Andrew Wiggins. Kilku graczy młodego pokolenia także miało okazję obserwować swoich ojców w NBA – są to m.in. Cole Anthony, Darius Garland, Jaren Jackson Jr. oraz Kenyon Martin Jr. Z kolei najbardziej liczną gromadką dzieci w NBA może pochwalić się Rick Barry. Legendarny zawodnik Golden State Warriors obserwował poczynania aż trzech swoich synów: Drew, Brenta oraz Jona. W lidze zagrali również synowie takich graczy jak George Mikan, Bill Walton, Gary Payton, Glen Rice, John Stockton i Patrick Ewing.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.