Rok panowania króla Bruno I. Jak Portugalczyk odmienił Manchester United

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Bruno Fernandes.jpg
Fot. Carl Recine / Pool via Getty Images

Bruno Fernandes to idealny przykład tego, jak czasami jeden piłkarz potrafi wznieść całą drużynę na wyższy poziom. W ciągu roku sprawił, że atak Manchesteru United nabrał rozpędu i sam na światową gwiazdę.

To najlepszy transfer Manchesteru United od dawna. Bruno Fernandes wszedł do dużo silniejszej ligi jak do siebie i zaczął się w niej od razu urządzać. 26-latek debiutował 11 miesięcy temu z Wolverhampton i z tym samym rywalem zakończy ten rok w Premier League - rok, który dla niego był najlepszym w życiu. To daje pretekst, by pochylić się nad tym, jak wielki wpływ Bruno miał na Manchester United.

GAMECHANGER

Na początku poprzedniego sezonu w studiu Sky Sports debatowali Jamie Carragher i Roy Keane. Manchester United był świeżo po porażce 0:2 z West Hamem, w trakcie której znów wyszły na jaw problemy z prowadzeniem gry, atakiem pozycyjnym i wywiązywaniem się z roli faworyta. Wniosek, jaki płynął z tego meczu był taki, że Czerwonym Diabłom brakuje kreatora – kogoś, kto odnalazłby się między liniami i stanowiłby pomost między nieźle wyglądającym zestawem napastników a defensywą.

Carragher stwierdził wówczas, że z Manchesterem United nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać i czasami w piłce wystarczy jeden piłkarz, by odmienić cały zespół. Anglik przywołał wtedy przykład Luisa Suareza, który sprawił, że jego Liverpool z miejsc poza TOP4 zaczął liczyć się w walce o mistrzostwo i prawie je zdobył. Kliknięcia i reakcje w mediach społecznościowych nabiła riposta Keane, który w swoim stylu rzucił: „Prawie? Mówisz, że prawie wygraliście tytuł, czyli nie wygraliście. Mówimy o Manchesterze United”.

Irlandczyk w swoim stylu zamknął dyskusję, przypominając w bezceremonialny sposób Carragherowi, że nigdy nie zdobył mistrzostwa Anglii, ale przez to odszedł od głównego argumentu. Dziś jednak można powiedzieć, że Carragher miał rację. Tym piłkarzem, którego miał wtedy na myśli, okazał się Bruno Fernandes.

LEPSZY NIŻ SCHOLES

Liczby Portugalczyka od debiutu w Premier League są oszałamiające. Udział przy 31 bramkach w 28 meczach to wynik, jakiego nie powstydziliby się kandydaci do zdobycia Złotej Piłki. Bruno kreuje, Bruno strzela i od samego początku widać po nim, że przyjął rolę lidera. Już w debiucie był „pierwszy wszystko”, a każdy, kto grał kiedykolwiek na podwórku wie, że to domena tego, który gra najlepiej. Świecące jasno jupitery Old Trafford oślepiały w ostatnich latach już nie takich jak on, ale portugalski rozgrywający na wielkiej scenie postanowił z marszu zostać głównym aktorem.

Ostatnio do wychwalającego chóru dołączył Paul Scholes. – On jest ode mnie lepszy. Jest inny, strzela więcej goli niż ja i kreuje ich więcej niż ja. Chciałbym grać z nim, czułbym się dobrze mając go w linii pomocy przed sobą. Ale Bruno jest po prostu sensacją, robi ogromną różnicę – mówił legendarny pomocnik Manchesteru United w studiu BT Sport.

Działo się to zaraz po meczu z Leicester City. Czerwone Diabły wprawdzie zremisowały 2:2, ale to, co najlepsze, zawdzięczają w tym meczu Bruno. Skończył to spotkanie z golem oraz asystą. – Przede wszystkim podejmuje ryzyko, a każdy piłkarz United powinien być na tyle odważny, by to robić. Czasami rwę włosy z głowy, bo mógł wybrać łatwiejszą opcję i prostsze podanie, ale nie mogę mu tego zabierać – mówił Ole Gunnar Solskjaer.

ŻYCIOWY ROK

Dla Bruno mijający rok w Manchesterze United to najlepszy okres w karierze. Do Anglii trafił nieco okrężną drogą – kilka lat temu nie poradził sobie w Serie A w Sampdorii i Udinese, a potem wrócił do ojczyzny, gdzie osiągnął status króla portugalskiego podwórka. We Włoszech nie umiał się odnaleźć. Do Novary ściągnięty został chwilę przed 18. urodzinami i kilka udanych występów zaowocowało przejściem do Udinese. Ale Serie A okazała się za trudna. Wystarczy powiedzieć, że w tych rozgrywkach wystąpił 119 razy, a mimo tego miał gorsze liczby niż po 11 miesiącach w Premier League.

Często takie powroty z czołowych lig do swojego kraju kończą się tym, że dany piłkarz drugi raz już po prostu nie wyjeżdża. Znamy to doskonale z Ekstraklasy, ale Portugalia to jednak dużo silniejsza liga, która słynie z tego, że wypuszcza w świat doskonałych zawodników. Niespełna 23-letni wracający do Liga NOS to wciąż intrygujący zawodnik i Bruno, jak w tym wyświechtanym powiedzeniu, wrócił silniejszy. W Sportingu po prostu przerósł ligę.

Niepowodzenia we Włoszech i świetnie występy w Portugalii przygotowały go do podboju Anglii. Jego transferowi towarzyszyły wielkie oczekiwania, ale jak do tej pory Bruno Fernandes je spełnia, i to chyba nawet z nawiązką. Mało kto mógł przypuszczać, że będzie odpowiedzialny za tyle bramek przede wszystkim w tak dużym stopniu odmieni grę Manchesteru United. Swoją postawą sprawia, że rosną przy nim inni, a zespół – trochę jak w tych słowach Carraghera – może myśleć o tym, by włączyć się do walki o mistrzostwo.

Oczywiście jest druga strona tego medalu. To, że Bruno odpowiada za ponad połowę bramek Czerwonych Diabłów od momentu przyjścia do klubu to zarówno statystyka imponująca, co martwiąca. Nieraz można odnieść wrażenie, że zespół jest od niego zbyt zależny. Nie ma jednak wątpliwości, że kogoś takiego na Old Trafford brakowało. Tworząc wszelkie jedenastki roku w Premier League, właściwie trzeba by było zacząć od Bruno. Dla wielu to MVP ligi 2020. Fani Manchesteru United wierzą, że Portugalczyk zapewni im powrót do dawnej glorii, ale nawet ci, którzy na co dzień wspierają inne kluby powinni być wdzięczni, że mogą oglądać takiego zawodnika na angielskich boiskach.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.