Powstrzymać Żurnalistę. Pisze: Jakub Wątor, który ujawnił jego afery

zurnalista

Możecie powstrzymać to i wy, i ja. Ktoś powinien – pisze Jakub Wątor, który rok temu prześwietlił Żurnalistę. O autorze popularnego podcastu znowu jest głośno. Tym razem za sprawą piłkarza Jakuba Rzeźniczaka.

Kiedyś prawie wylądowałem u niego w podcaście. Żurnalista zaprosił mnie zaraz po tym, gdy dowiedział się, że szykuję o nim reportaż (materiał znajdziecie tu). Nie zdążyłem nawet wysłać mu pytań, gdy zaczął mi pisać w DM-ach, jak to od dawna czyta teksty mojej redakcji Spider’s Web. Chciał wykonać ruch wyprzedzający oparty na zasadzie: wrogów trzymaj jeszcze bliżej.

Przywołuję tę historię, bo pokazuje ona, że Żurnalista to wyrafinowany cwaniak. Nie działa przypadkowo, lecz według wyrobionych przez lata schematów. Ich fundamentem jest manipulacja oraz dążenie do sławy, pieniędzy. Bez względu na wszystko.

Przychodzi Rzeźniczak do Żurnalisty

Dał temu dowód w swoim podcaście kilka dni temu przy okazji rozmowy z Jakubem Rzeźniczakiem. W skrócie: były reprezentant Polski opowiedział tam, jak spłodził dziecko z sex workerką. W audycji podał szczegóły: daty, kwoty, imiona, nazwiska. Także imię dziecka. Wystarczy sekunda, by je zidentyfikować, bo niestety nie nazywa się Anna Kowalska. Ma dużo bardziej specyficzne imię i mniej popularne nazwisko. I niewiele pomoże fakt, że niedługo po publikacji podcastu kobieta zaprzeczyła na swoim stories słowom Rzeźniczaka.

Gospodarzem programu jest jednak Żurnalista, bardziej lotny i cwany. Myślę, że zdawał sobie sprawę, co zrobi tej dziewczynce, publikując taką rozmowę z jej ojcem. Nie wyciął najcięższych fragmentów, bo przecież wszyscy będą o tym mówili. I mówią. Dlatego odpowiedzialność za cierpienia dziecka, wyszydzanie go w szkole i – nie daj losie – jeszcze gorsze krzywdy powinien brać także Żurnalista. Bo nieodpowiedzialny Rzeźniczak to raz, ale to Żurnalista na końcu kliknął opublikuj.

Ten sam makiawelizm wykazywał przez dekadę, w trakcie której zdążył narobić sobie długów u wielu ludzi. Od zwykłych internautów (liczonych co najmniej w tysiącach), którzy kupili jego książkę lub bluzę i jej nie dostali, aż po Pocztę Polską, której jest winien ponad 200 tysięcy złotych. Ta sprawa jest w sądzie. Aktualnie Żurnalista odnalazł się, wystąpił o uzasadnienie wyroku i gdy go dostanie, ma dwa tygodnie na złożenie apelacji. Jeśli tego nie zrobi, wyrok się uprawomocni.

Pieniędzy nie płacił raperom, którym organizował koncerty. Niektórym współpracownikom w magazynach, które zakładał. Właścicielowi mieszkania, które wynajmował. Drukarni, która drukowała mu książki. Studiu, w którym nagrywał podcasty…

Gdy to wszystko ujawniłem, zaczął szantaże emocjonalne. W przeprosinach – które zresztą już dawno usunął – sugerował, podając me nazwisko, iż chcę, by się zabił. Zgrywanie ofiary to też jeden z jego starych numerów. W końcu zbudował karierę na wierszykach o złamanym sercu. Gdy przepraszał za swe długi, tłumaczył się, że przecież był młody i głupi, a przez te wszystkie problemy nie chciało mu się żyć.

Dlaczego ludzie chodzą do Żurnalisty?

Słyszę to pytanie regularnie. Po pierwsze nie wszyscy chodzą. Mam wiele sygnałów od znanych osób o tym, iż były zapraszane, ale odmówiły. Niektórzy pokazują mi DM-y – wiele ponawianych wiadomości od Żurnalisty mimo braku reakcji. Niestety mało kto się tym chwali publicznie. Chyba jako jedyny zrobił to Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich. Ale lista odmawiających jest długa.

Po drugie – patrząc na nazwiska gości z ostatniego roku (czyli odkąd prawda wyszła na jaw) jest to zazwyczaj drugi, czasem trzeci garnitur osób popularnych. Tacy chętniej przyjmują zaproszenia i przymykają oczy na okoliczności.

Po trzecie – Żurnalista ma zasięgi. A jeden czy drugi artysta, celebryta często wcale nie jest tytanem intelektu, który zrobił jakikolwiek research. Prędzej nosi płytkę tytanową, która podgrzewa mu mózg, gdy tylko wyczuje okazję do przylansowania się.

Po czwarte – Żurnalista lubi też dobierać sobie ludzi, którzy akurat wpadli w kryzys, niesławę lub wręcz ostracyzm. Tacy mogą jeszcze bardziej łaknąć mikrofonów i jupiterów (m.in. właśnie Rzeźniczak, Rafał Ziemkiewicz, Tomasz Lis, cała gwardia podejrzanych typów z freak fightów czy świata influencerów).

Po piąte – wszyscy oni mogą się u Żurnalisty wygadać. Bo cwany to on może i jest, ale w wywiadach raczej miękki. Rzadko drąży, kontruje, przerywa, za to daje rozmówcy mnóstwo przestrzeni.

Ot, jedno z kuriozów z Rzeźniczaka. Rozumie, że robił źle, ale na temat swych licznych zdrad ma specyficzne zdanie. Powinno być niedopuszczalne, że kobieta, z którą jest się w związku, akceptuje takie rzeczy – wypala, choć chwilę wcześniej przyznał, że jego partnerka nigdy nie powiedziała mu, jakoby wiedziała o tym wszystkim. Co na to Żurnalista? Mhm – to cała jego odpowiedź.

Ta wolność skłania do otwartości. A otwartość z kolei obnaża przywary, niedostatki emocjonalne i braki intelektualne gości podcastu. A więc słaby warsztat Żurnalisty jest jego jedyną zaletą. Dzięki temu dowiadujemy się, jakimi głuptasami są niektórzy znani ludzie. Nie tylko w ogóle tam poszli, ale jeszcze nagadali bzdur.

A co ty możesz zrobić dla Żurnalisty?

Ale to nie wystarczy, by przymknąć oko na inne grzechy Żurnalisty. Gdy 12 miesięcy po ujawnieniu prawdy, 17 kwietnia tego roku wysłałem mu pytania, czy oddał długi, nie odpisał mi do dziś. Jednak już 18 kwietnia zaczął je zwracać, a 2 tygodnie później rękami kolegi wypuścił o tym filmik. Kumpel pokazał spłacone przez Żurnalistę raty i zarzucił mi kłamstwa. Znów: ruch wyprzedzający. Równie dobrze mógł zarzucić Przeglądowi Sportowemu, że kłamie, skoro 2 tygodnie temu pisał, że Legia prowadzi w lidze, a teraz jest już przecież na trzecim miejscu.

Dzięki temu coś jednak zrozumiałem: Żurnalista, owszem, zwraca pieniądze, ale tylko wtedy, gdy zacznie się go cisnąć. Skoro dzień po mailu ode mnie niektórzy wierzyciele mieli już jakieś pieniądze od niego, to znaczy, że gość boi się tylko jednej rzeczy – publicznego rozliczania. Żeby więc wreszcie pospłacał długi i żeby ludzie przestali do niego przychodzić, nim tego nie zrobi, potrzebna jest presja. Z waszej strony – na przykład w komentarzach na socialach osób, które go odwiedzają. Z mojej – w pilnowaniu dalej tego tematu i wysyłaniu Żurnaliście kolejnych wiadomości.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Przez 9 lat w Wyborczej jako dziennikarz w działach kulturalnym i gospodarczym oraz jako szef w dziale technologicznym, przez prawie 3 lata szef działów technologicznych w Wirtualnej Polsce. Od marca 2021 pisze i redaguje w Spider's Web. Nominowany do nagrody Grand Press 2021 w kategorii Dziennikarstwo specjalistyczne. Specjalizuje się w reportażach i dużych formach pisarskich. W newonce jest hostem audycji Mediapolis, ale kiedyś poprowadzi Bolesne poranki.