Patrick Vieira znów kluczowy dla Arsenalu. Były kapitan Kanonierów staje na ich drodze

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
patrick vieira.jpg
fot. Charlotte Wilson/Offside/Offside via Getty Images

Kilka dni temu Patrick Vieira trafił do Galerii Sław Premier League. Nic dziwnego, bo dziewięć sezonów, które spędził w Arsenalu było pasmem sukcesów – zdobył w tym okresie sześć trofeów. Francuz pomógł wznieść The Gunners Arsene’a Wengera na zupełnie inny poziom, a przy okazji to samo uczynił z pozycją defensywnego pomocnika. Ale to już przeszłość. Dziś Vieira ma nowe zadanie, a mecz prowadzonego przez niego Crystal Palace z Arsenalem ma olbrzymie znaczenie dla końcowego układu sił w strefie Ligi Mistrzów. Już pierwsze spotkanie obu drużyn w obecnym sezonie pokazało, że o sentymentach nie będzie mowy.

To był naprawdę świetny weekend z ligą angielską. Bo choć nie mieliśmy typowego hitu, czyli bezpośredniego starcia drużyn z Big 6, dostaliśmy kilka wyrównanych par wagi ciężkiej. Dla Arsenalu najważniejsze były mecze na Old Trafford, gdzie Manchester United zremisował z Leicester City, a także niedzielne potyczki West Hamu United (zwycięstwo nad Evertonem) i Tottenhamu. Sąsiedzi Kanonierów z północnego Londynu rozbili Newcastle United, nie tylko zaznaczając, że miliarderów z St. James’ Park czeka jeszcze długa droga na szczyt, ale przede wszystkim robiąc przysługę sobie – awansowali dzięki temu na czwarte miejsce.

patrick vieira mikel arteta.jpg
fot. Stuart MacFarlane/Arsenal FC via Getty Images

NIEPOKONANY ARTETA

Piłkarze Mikela Artety mają przed poniedziałkowym spotkaniem na Selhurst Park jasną sytuację. Założenia nie różnią się specjalnie od tych z każdego z ostatnich meczów. Trzeba wygrać, nie ma innej opcji. A przecież Orły pokazały już w tym sezonie, że są naprawdę trudnym rywalem, kiedy w październiku Arsenal ratował się rzutem na taśmę i zremisował 2:2, dzięki bramce Alexandre’a Lacazette’a.

Jeśli spojrzymy tylko na liczby, te przemawiają za gośćmi. Kiedy The Gunners przyjeżdżają w ostatnich latach na Selhurst Park, gospodarze nie umieją ich pokonać. Na szesnaście ostatnich wizyt na tym obiekcie Arsenal przegrał zaledwie raz, w 2017 roku. Na dodatek Arteta jako menedżer, a wcześniej piłkarz, nigdy nie przegrał meczu z Palace.

Arsenal: Mikel Arteta
Fot. Stuart MacFarlane/Arsenal FC via Getty Images

Nie musi mieć to jednak znaczenia, bo zespół Vieiry jest ostatnio w naprawdę dobrej formie. W luty przegrał z Chelsea i od tamtej pory nie dał się pokonać. W poprzednich trzech spotkaniach ligowych i pucharowych zachował czyste konto. Francuski menedżer stara się, by jego zespół grał dużo bardziej widowiskowo niż za Roya Hodgsona, częściej utrzymywał się w posiadaniu piłki, ale nie zapominał o obronie.

KIBICE SZCZĘŚLIWI I SFRUSTROWANI

Kibice CP są zadowoleni z postępów, jakie czyni drużyna i z tego, że Vieira odmłodził skład, ale na pewno nie podoba im się fakt, że w tym roku Orły nie wygrały u siebie jeszcze choćby jednego spotkania. Przełamanie z Arsenalem byłoby dużym odkupieniem w ich oczach.

Arteta bez wątpienia może się obawiać jednego z tych meczów, w których Crystal Palace ma swój dzień. Przekonali się o tym zresztą piłkarze Tottenhamu, którzy we wrześniu przegrali aż 0:3 z ekipą Vieiry. Jest to wyjątek w obecnym sezonie, bo derby zupełnie nie wychodzą Palace.

Arsenal jest faworytem i ostatnio nie boi się dźwigać takiej roli. Młodzież Artety jest mocniejsza od młodzieży Vieiry. Nie tylko na papierze, co pokazuje dość jasno tabela Premier League. Od połowy grudnia Kanonierzy spisują się fenomenalnie – wygrali aż 10 meczów, strzelili 26 goli, stracili tylko 9 bramek. Mają ustawiony prosty cel w nawigacji: 25 punktów w dziesięciu pozostałych meczach. To da im czwarte miejsce i Ligę Mistrzów po raz pierwszy od 2016 roku. Mogą w niej oczywiście zagrać nawet nie zgarniając kompletu punktów na Selhurst Park. Jednak Hiszpan chce uniknąć nerwówki w końcówce sezonu.

patrick vieira.jpg
Fot. Adam Davy/EMPICS via Getty Images

ZAWSZE W SERCU

Vieira miał okazję mierzyć się z Arsenalem trzy razy. Po drugiej stronie barykady nigdy nie był górą. Ani z Juventusem w 2006 roku, ani z Manchesterem City w 2010, ani we wspomnianym starciu już za sterami Palace w tym sezonie. The Gunners zawsze będą w jego sercu, trudno by było inaczej, jeśli stałeś się częścią historii klubu, jako członek ekipy Invincibles z sezonu 2003-04, jako kapitan tamtej wspaniałej drużyny.

Arsenal jest faworytem i ostatnio nie boi się dźwigać takiej roli. Młodzież Artety jest mocniejsza od młodzieży Vieiry. Nie tylko na papierze, co pokazuje dość jasno tabela Premier League.

Kiedy Francuz przychodził z Milanu do Arsenalu w 1996 roku, był drugim transferem Wengera. Kosztował 3,5 mln funtów. Z bliska przyglądał się budowie prawdziwej drużyny. Widział, jak miksuje się charyzma z młodością, polot z odpowiedzialnością. Dziś odpowiada za własny plac budowy. Ma 45 lat i marzenie, by stać się topowym menedżerem w Anglii, jak przed laty Wenger. Może wciąż kochać Arsenal, ale pokonanie Kanonierów w poniedziałkowy wieczór bardzo pomoże mu w realizacji planu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.
Komentarze 0