Olivier Giroud w szalonym pościgu za legendami. Licznik goli bije, Francja kręci nosem, Deschamps ma gdzieś malkontentów

Zobacz również:KICK OFF newonce #6: Już witał się z gąską na Anfield, ale wybierze Londyn. Timo Werner o krok od Chelsea
giroud.jpg
fot. Darren Walsh/Chelsea FC via Getty Images

Kiedy wpiszesz „Olivier Giroud” w brytyjskiej wersji wyszukiwarki Google, pojawią się sugerowane pytania: „Czy Giroud jest dobry?”, „Czy Giroud zagrał 90 minut bez dotknięcia piłki?”. Są żywym dowodem na to, że ludzie od lat chcą zdeprecjonować umiejętności Francuza. Ale napastnik Chelsea nic sobie z tego nie robi, właśnie został drugim najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Francji.

W środowy wieczór Francja rozniosła Ukrainę 7:1, a zawodnik Chelsea zdobył dwie bramki. Tym samym wyprzedził w klasyfikacji snajperów wszech czasów Michela Platiniego. Wielce prawdopodobne jest to, że dziewięć goli, jakie dzielą go od Thierry’ego Henry’ego, króla tego rankingu, to raczej kwestia czasu. Giroud ma co prawda 34 lata, ale w kadrze jest bardzo ważnym ogniwem. Nie zmienił tego nawet mundial w Rosji, w czasie którego Francuzi sięgali po złoto, a jemu wypominano, że udział ma w tym nie wielki, bo nie strzela na bramki rywali. Na szczęście dla samego piłkarza innego zdania był i jest selekcjoner, Didier Deschamps.

SKUTECZNOŚĆ OD LEWEGO

David Vujanić, wtedy jeszcze jeden z członków ekipy Copa90, sportowego giganta na YouTube, przymierzył idealnie w okienko, raz i drugi. Olivier Giroud zrobił z podziwu wielkie oczy, a następnie parsknął śmiechem, widząc absurdalną cieszynkę Vujanicia. – Możesz mnie tego nauczyć? – zapytał. Byliśmy w jednym z londyńskich hangarów, przestrzeni idealnie skrojonej do takich eventów. Puma prezentowała nowy model butów, a Giroud, który na zapleczu hali zaparkował swojego bez wątpienia absurdalnie drogiego bentleya, bawił się w najlepsze, jak uczeń, który poszedł na wagary. Brał udział w konkursach, udzielał wywiadów. Powiedział mi wówczas: – Wiesz, wziąłbym jedną rzecz od Lewandowskiego. Skuteczność. Z całą pewnością, gdyby ta była u Francuza na wyższym poziomie, moglibyśmy mówić o jednostce wybitnej, choć głupio nie nazwać tak przecież mistrza świata, prawda?

DEKADA JAK PIĘKNY SEN

Kiedy skończył się mecz przeciwko Ukrainie, Giroud nie potrafił ukryć radości. W końcu strzelił dwa gole, a na brak jego trafień najczęściej narzekają wybredni fani. – Jestem dumny, szczególnie, że zrobiłem to na oczach Andrija Szewczenki, jednego z moich wielkich idoli, chyba ulubionego zawodnika z czasów młodości – komentował dla francuskiej telewizji, choć samemu Szewczence, dziś selekcjonerowi ukraińskiej kadry, po siedmiu straconych bramkach spodobać się mogło zapewne tylko to zdanie.

Z Giroud zawsze miałem problem, ceniłem go niesamowicie jako piłkarza, który przeszedł długa drogę z niższych lig na boiska Premier League i po chwałę nad Sekwaną, ale – podobnie jak wielu fanów na całym świecie – nie mogłem jednoznacznie stwierdzić, czy jest bardzo dobrym piłkarzem.

Giroud w kadrze i ten z z obecnej Chelsea to dwie zupełnie inne postaci, co nie zmienia faktu, że Frank Lampard również docenia doświadczonego napastnika. Faktem jest, że nie grał on w tym sezonie ani razu w podstawowej jedenastce, jednak końcówka poprzedniej kampanii pokazała, że jest przede wszystkim wielkim profesjonalistą. Nie tylko został w Chelsea, głównie za sprawą szczerej rozmowy z Lampardem, ale również pomógł jej swoimi golami.

Ostatnia dekada dla Giroud jest jak sen. Setny mecz w reprezentacji rozegrany przeciwko Ukrainie to coś, o czym w 2010 roku Francuz mógł pomarzyć. Miał 24 lata, gdy dołączał do Montpellier. Był to efekt dobrych występów na zapleczu Ligue 2, strzelił tam 21 goli dla Tours. Tak wyglądała wówczas jego rzeczywistość. Tułaczka na drugim i trzecim poziomie rozgrywek we Francji miała dopiero zaprocentować. Grenoble, Istres i Tours były jego fundamentami do wielkiej kariery, zwieńczonej tytułem mistrza świata.

KOLEKCJONER PUCHARÓW

Bardzo szybko przełożył swoje umiejętności i skuteczność na wyższy poziom. W Ligue 1 w sezonie 2011-12 został królem strzelców, a Montpellier – niespodziewanym, by nie powiedzieć sensacyjnym mistrzem kraju. To był pierwszy tytuł w historii klubu. Wielkie kluby zaczęły wzdychać do Giroud, aż wreszcie Arsenal zapłacił za niego 12 milionów euro, co – jak na angielskie realia – było przeceną nawet w 2012 roku.

Można było odnieść wrażenie, że nigdy go w Londynie nie doceniono. Arsenal zmagał się z tęsknotami za legendarnymi ludźmi Arsene’a Wengera, próbując odnaleźć łowców goli na miarę Henry’ego, Dennisa Bergkampa czy Iana Wrighta. Nikt jednak nie może powiedzieć, że 105 bramek, które zdobył dla The Gunners wzięło się z przypadku. Szczególnie takie jak trafienie „skorpionem” przeciwko Crystal Palace, które w 2017 roku dostało nagrodę im. Ferenca Puskasa, za najpiękniejszego gola roku według FIFA.

Dla Giroud wykręcanie dwucyfrówek w koszulce Kanonierów było chlebem powszednim. W Arsenalu zagrał pięć pełnych sezonów, w każdym z nich strzelając powyżej dziesięciu goli, dwukrotnie przebił barierę dwudziestu. Obojętne było mu czy to liga, czy puchary, czy wychodzi od początku, czy wchodzi z ławki. Tą drugą rolę upodobał sobie zresztą wyjątkowo – w takiej klasyfikacji goni rekord Jermaina Defoe, najlepszego dżokera w historii Premier League (24 trafienia, Giroud – 20). Nie zwracał uwagi na niedowiarków. Zamieniał jeden londyński klub na inny, Chelsea, jako trzykrotny zdobywca Pucharu Anglii. Z The Blues dorzucił do kolekcji czwarty.

PELEGO TEŻ KRYTYKOWALI

Ktoś znów może pomyśleć, że na Stamford Bridge nie zrobił furory, ale spokojnie wykonywał swoją robotę – ma już w koszulce CFC 29 bramek, a w Premier League niewiele brakuje mu łącznie do setki trafień. W Europie w ostatnich latach szło mu niewiele gorzej – przecież to Francuz został królem strzelców Ligi Europy w edycji 2018-19, zdobywając 11 bramek.

Z reprezentacją Francji wykonał kolejny wielki krok w karierze, bo jednak wyprzedzenie Platiniego – nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż kiedyś rozgrywano znacznie mniej meczów międzypaństwowych niż dziś – to słodka chwila dla Oliviera. Tej sztuki dokonał w ciągu dziewięciu lat, zaczynał jako rezerwowy podczas EURO 2012, by kończyć jako mistrz świata. No właśnie, czy na pewno kończyć? Wygląda na to, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a EURO 2021 może być dla niego kolejnym turniejem, po którym wszyscy będą pytać: czy on naprawdę jest dobry? I nawet jeśli nie strzeli w tym turnieju żadnego gola, odpowiedź jest dość prosta: tak.

Dziennikarze zapytali zresztą samego Michela Platiniego o grę rodaka, a także rekord byłego kapitana kadry pobity przez napastnika Chelsea w środowym starciu przeciwko Ukrainie. Platini nie tylko się z tego ucieszył, ale też bronił, w przeciwieństwie do wielu Francuzów, wyboru selekcjonera. Nie był on oczywisty, skoro piłkarz zagrał w tym sezonie ligowym 17 minut. – Olivier ma jakość. Gra w kadrze dlatego, że według Deschampsa na to zasłużył, a Deschamps wie, jak wykonywać swoją pracę. Giroud jest krytykowany? Cóż, nie przeze mnie, poza tym – wszyscy byliśmy krytykowani, nawet Pele – rzucił Platini.

DŻOKER LAMPARDA

Frank Lampard wyznał ostatnio, że Giroud, który dopiero co łączony był m.in. z Juventusem, a wcześniej, gdy stracił miejsce w składzie w poprzednim sezonie, myślał nawet o przenosinach do Tottenhamu, to bardzo dojrzały zawodnik i podczas spotkań Chelsea potrafi pokrzykiwać w kierunku młodszych kolegów z ławki, mobilizować ich do lepszej gry, nie traktując jak znienawidzoną konkurencję.

Niewykluczone zresztą, że za chwilę menedżer The Blues sięgnie po znane wszystkim atuty Francuza. Szczególnie, że na razie musi wykazywać się dużą cierpliwością do Timo Wernera, były gracz Lipska nie wszedł z odpowiednim impetem w świat Premier League, a przecież Giroud zna tutaj doskonale każdą kępkę trawy. W końcu człowieka, który wyprzedził Platiniego nie wolno lekceważyć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.