Odjechali na lata świetlne. Dlaczego Premier League przewyższa ligę hiszpańską

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
FerranCity-1274065186-kopia.jpg
Fot. Marc Atkins/Getty Images

Nie można ukrywać, że liga angielska odjeżdża reszcie stawki. Stoją za tym przede wszystkim pieniądze, ale kiedy porównamy kwoty wydawane przez beniaminków czy klasę średnią, widzimy przepaść. To Premier League zgarnia później największe talenty i wyciąga za astronomiczne kwoty ciekawych piłkarzy. Idzie za tym pewna nieroztropność, ale przede wszystkim przewaga budowana nad LaLigą, Bundesligą czy Serie A.

Kolejne okno transferowe wysyła sygnały, że Premier League niebezpiecznie odjeżdża wszystkim innym. Można mieć know-how, budować ambitne projekty, ale finalnie pieniądze z praw telewizyjnych budują różnicę. Pokazuje to kierunek, jaki obierają wartościowi piłkarze. Czy to gwiazdy do odbudowy jak Gareth Bale albo James Rodriguez, czy to młode talenty pokroju Timo Wernera i Kaia Havertza, wszyscy zgodnie wybierają Wyspy Brytyjskie. Zwyczajnie Anglicy mają kartę przetargową po swojej stronie.

Hiszpanie mogą budować śpiewki o najlepszej lidze świata i zapewne wiele osób to wyznaje, lecz kiedy spojrzeć realnie na sytuację, wszystko co najlepsze zgarnia Premier League. Najlepiej oddaje to sytuacja z dwoma reprezentantami Hiszpanii – Diego Llorente za 20 milionów euro, a Rodrigo Moreno za 30 milionów euro odeszli do Leeds United, czyli do beniaminka Premier League. Świeżak wziął dwóch klasowych piłkarzy, o których normalnie powinny walczyć topowe kluby LaLiga.

Na dziś jednak Real Madryt nie przeprowadza ani jednego transferu gotówkowego, Barcelona ma problemy, by sprowadzić kogokolwiek i również nie poczyniła żadnych ruchów, kryzys pandemiczny uderzył w nich mocno, natomiast Premier League bawi się w najlepsze. Zgarnia najsmaczniejsze kąski na rynku za promocyjne ceny, bo – umówmy się – Rodrigo i Llorente to piłkarze, którzy zaraz równie dobrze mogą trafić do klubów rangi Ligi Mistrzów. Na to wskazuje ich potencjał.

Takim Rodrigo rok temu interesowało się Atletico, dwa lata wcześniej Barcelona i Real Madryt, był o krok od tego transferu, już planowano jego testy medyczne, a wylądował w beniaminku Leeds, co wcale nie musi oznaczać porażki. To być może najbardziej ambitny projekt, jaki obserwuje teraz Europa. Na pewno najbardziej fascynujący na starcie rozgrywek, bo oczy całego świata są zwrócone na ekipę Marcelo Bielsy.

Dziś w Hiszpanii fascynujemy się transferami Villarrealu czy Sevilli, zaś w Premier League szaleją wszyscy – wzmacnia się Pep Guardiola, królem okna zostało Chelsea, a Liverpool goni resztę mocnymi ruchami Thiago oraz Diogo Joty. Barcelona i Real jednak milczą. Ktoś, kto nawet nie liczy się w poważnej stawce, bierze natomiast zawodników o wyjątkowym potencjale.

Patrzymy na wydatki beniaminków, co doskonale oddaje sytuację: Leeds, Fulham oraz West Bromwich zainwestowały około 141 milionów euro w transfery, co pokazuje potęgę Premier League. Żaden inny nowicjusz nie bierze takich piłkarzy ani za takie pieniądze. Dla porównania, aby oddać skalę rozwoju – trójka beniaminków z Hiszpanii wydała 18 milionów euro, czyli mniej więcej dziesięć razy mniej. Elche ledwo zbiera skład, Huesca oraz Cadiz szuka piłkarzy za pół-darmo, co pokazuje w jakich różnych miejscach znajdują się nowe siły obu rozgrywek.

Idąc dalej, kiedy wymieniamy głośno największe talenty świata, one patrzą na Premier League z nielicznymi wyjątkami. Dziś marka Barcelony nie przekonuje, bo brakuje jej projektu sportowego. Wszyscy inni stawiają na rozwój, chodzi o skoki jakościowe oraz sukcesy. Mamy na rynku fenomen Jadona Sancho, a nawet nie było zająknięcia o jego ruchu do Hiszpanii. W kółko powraca temat Manchesteru United, od którego znajdziemy kilka innych ambitniejszych projektów. Chodzi jednak o siłę marki oraz funduszy.

Premier League ucieka innym mocno. To stają się lata świetlne, a różnica tylko będzie się powiększać. Na beniaminków z LaLiga patrzy się jak na ubogich krewnych. Największe talenty chcą ruszać do Premier League – patrzmy na przykłady Havertza, Wernera, a nawet starszego Thiago. Kiedy mamy relatywnie taniego gracza, zawsze sięgają po niego macki Premier League.

Średniacy biorą nawet zawodników Barcelony, bo to nie stanowi dla nich żadnego problemu. Później dziwimy się plotkami, że West Bromwich bierze graczy ze stolicy Katalonii. Ale to normalne – tak się dziś układa hierarchia, tak wygląda świat. Premier League odjeżdża reszcie finansowo, sportowo, także pod względem zainteresowania. A jeśli inni nie zaczną reagować, przepaść będzie tylko się pogłębiać.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.