Nowy trend zmienia piłkę. Po co Dariuszowi Mioduskiemu pokój audio na Twitterze?

Zobacz również:Najlepszy piłkarz ekstraklasy wraca. Poważne zbrojenia mistrza Polski
1000x666.jpg

Kibice futbolu mają nową zabawkę. Nazywa się Twitter Spaces i na swój sposób jest przełomem. Od teraz każdy może tworzyć audycje audio, gromadzić wokół nich ludzi i to również tych z pozoru niedostępnych. Innowację już bada NFL. Polska też ma swoich pionierów skoro we wtorek na #LegiaTalk pojawi się Dariusz Mioduski.

Kiedy przychodzi wieczór, oni już tam są. Gadają kibice Legii, Lecha, Jagiellonii też. Trochę przypomina to zbiorową terapię, bo przecież w życiu zawsze trzeba sobie ponarzekać. O Twitter Spaces pierwszy raz zrobiło się głośno, gdy francuski dziennikarz Romain Molina zaczął detonować bomby. Opowiadał takie rzeczy, że najpierw słuchało go 70 osób, za chwilę 700, a tuż po północy licznik dobił do 70 tysięcy. Dawniej, żeby coś takiego miało miejsce, trzeba byłoby wynająć Stade de France.

LEGIA W KRYZYSIE

Na tym właśnie polega fenomen nowego narzędzia: można robić zasięg bez konta z zasięgiem. Kula śniegowa toczy się tak łatwo, że Molinę w pewnym momencie słuchał Dimitri Payet i inni gracze Ligue 1. Każdy kibic może w dowolnym momencie poprosić o głos i przemówić do wszystkich. Wystarczy smartfon plus Twitter. Gadać można leżąc w łóżku, bo przecież jeden z pierwszych pokoi #LegiaTalk zakończył się o godzinie 2:50. Nawet w tamtym momencie licznik osób wskazywał 400.

– To się zaczęło dzień po porażce ze Stalą Mielec – opowiada Kubaa1916, kibic Legii i główny moderator. – Długo myślałem o tym meczu, otworzyłem piwko i z ciekawości założyłem pokój „Legia w kryzysie”. Liczyłem na 30-40 osób, a nagle po 15 minutach miałem ich 300. W szczycie było 700, w tym Kamil Glik przez jakieś 40 minut. Następnego dnia obudziłem się z myślą, że trzeba to kontynuować. I że najlepiej jak dołączą inne osoby z Legii. Prawda jest taka, że te pokoje to jest rzecz, o którą nikt nie prosił, a wszyscy potrzebowaliśmy – dodaje.

KULA ŚNIEGOWA

Sama idea oczywiście nie jest nowa. Discord albo Clubhouse też przecież oferują dyskusje audio. Trzeba jednak oddać Twitterowi, że wymyślił to genialnie: najpierw chciał za 4 miliardy dolarów wykupić Clubhouse, a kiedy to się nie udało, stworzył własne narzędzie, tyle że z własną, większą siłą rażenia.

Za granicą już latem można było zaobserwować dyskusje w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Tokio. W Polsce jeszcze przed #LegiaTalk prężnie działali kibice Wisły Płock. W #NafciarskiPokój można było porozmawiać m.in. z trenerem Maciejem Bartoszkiem. Wpadali też piłkarze jak Damian Rasak i Krzysztof Kamiński.

Początkowo Twitter pozwalał organizowanie pokoi tylko dla osób mających 600 followersów. Dzisiaj nie ma tej granicy. Każdy może tworzyć własne programy, a że algorytm platformy szybko łączy ludzi, jest szansa, że nie będą to audycje dla pięciu osób.

– Od początku widziałem, że zaglądają do nas nie tylko zwykli kibice – opowiada Kubaa1916. – Stąd pomysł, by zaprosić Czarka Kucharskiego albo Wojtka Kowalewskiego. Widziałem, że słuchał nas Igor Lewczuk, więc następnym razem uderzyłem też do Igora. Zbiegło się to z wyborami Złotej Piłki. Mieliśmy więc w naszym pokoju gościa, który w Zniczu Pruszków grał z drugim najlepszym piłkarzem świata. Igor niesamowicie zbliżył się do kibiców. Opowiadał jak to z tym Lewym było. Śmiał się, że w tamtym czasie nikt nie wybiegał w przyszłość, nie było myślenia, kto gdzie zajdzie, bo problemem była najbliższa niedziela i mecz ze Stalą Głowno – dodaje Kubaa1916.

MIODUSKI DO TABLICY

Gdy rozmawiamy, akurat znowu szykuje się do kolejnego spotkania z kibicami. Tym razem legijna pogadanka połączona jest ze zbiórką pieniądzy zorganizowaną przez ekipę podcastu „Kilka słów o Legii”. Celem pomoc dla chorego 42-letniego Rafała. Znowu liczba słuchających osób balansuje w okolicach 700. Pojawiają się licytacje koszulek, a głos zabiera choćby Michał Żewłakow, były dyrektor sportowy Legii.

– Najlepsze w tych pokojach jest to, że tam każdy czuje się komfortowo. Osoby z mediów nie gryzą się w język. Mogą powiedzieć więcej – mówi Kubaa1916. – Jako moderator dopuszczam do głosu kibiców, ale nie patrzę, czy mają trzech czy trzy tysiące followersów. Często ciekawsze opinie ma osoba, której nikt nie śledzi. Do tego z awatarem jajka. Jestem zaskoczony dużą kulturą ludzi. Mimo że nie jest to nagrywane, rzadko zdarzają się wycieczki słowne. Raz jeden gość się zagalopował, ale za drugim razem przeprosił – dodaje.

– Jak to się stało, że we wtorek na Twitter Spaces wpadnie Dariusz Mioduski? – pytam. – To było dla mnie naturalne. Skoro ciągle o nim mówimy w tych pokojach, to postawiłem sobie za cel, żeby go tam zaprosić – mówi Kubaa1916.

– Walczyłem dwa tygodnie. Od razu powiem tu, że zgodę pana Dariusza dostałem jeszcze przed meczem z Leicester. Czyli to nie jest tak, że zgodził się dopiero wtedy jak wygraliśmy z Jagiellonią i Motorem. Ostatnio przez 20 minut rozmawialiśmy jak to ma wyglądać i jaki jest cel tego wszystkiego. W żadnym wypadku nie chcę, żeby zamieniło się to w roast. Siłą #LegiaTalk jest to, że tam naprawdę pada mnóstwo merytorycznych argumentów. Widziałem, że naszym rozmowom przysłuchiwał się trener Gołębiewski. To fajne, bo ludzie widzą, że są słuchani. Że ich głos coś znaczy – dodaje.

RADIO 2.0

– Myślę, że prezes Mioduski tym spotkaniem z kibicami ma więcej do zyskania niż do stracenia. Lepiej rozmawiać twarzą w twarz niż wywieszać prześcieradła „Mamy, kurwa, tego dość”. Nam wszystkim jest źle, ale jemu jest jeszcze gorzej, bo przecież on przez te wyniki traci po kieszeni. Prezes powiedział, że jest otwarty na dyskusję z ludźmi, którym zależy na dobru Legii. I ja to szanuję. W końcu dostaniemy kontakt z panem Mioduskim nie przez piarowca albo dziennikarza. W ten sposób z kibicami jeszcze nikt nie rozmawiał. Prezes Legii będzie pierwszym, który otwiera się na dialog i to w czasach kryzysu – mówi Kubaa1916.

Być może jest to dopiero początek rzeczy, które przyniesie nam Twitter Spaces. W Anglii pojawiają się już pierwsze wywiady z piłkarzami w tej formie – vide Wesley Fofana z Leicester na koncie Fabrice’a Hawkinsa. Ostatnio furorę zrobił też Declan Rice z West Hamu, gdy w pokoju z 78 tysiącami fanów zaśpiewał cover „Ice Ice Baby”. Wśród przesłuchujących się był m.in. Jamie Carragher plus oczywiście oficer prasowy klubu, siedzący tam w ramach hobby, a jednak niejako będący w pracy.

Kluby powoli zastanawiają się jak regulować obecność graczy w tego typu spotkaniach. Na razie przed szereg wyszła NFL, jak zawsze znakomicie czująca trendy. Amerykanie już latem podpisali z Twitterem umowę, gwarantując, że do końca sezonu zorganizują 20 pokoi dyskusyjnych, gdzie dostarczą trenerów i zawodników. Robili to już wcześniej, tyle że na… Clubhousie.

A zatem Twitter bierze wszystko. Radio 2.0 dopiero się rozkręca.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.