Jeśli boksem interesujecie się od święta, to niewykluczone, że Naoya Inoue nie jest pierwszym pięściarzem, jakiego wymieniacie, rozmawiając o tej dyscyplinie. Możliwe, że nie wymieniacie go wcale, bo po prostu nie jest wam znajomy. Tymczasem Japończyk został właśnie światowym numerem jeden rankingu bez podziału na kategorie wagowe. Nie Ołeksandr Usyk, nie Tyson Fury, nie Canelo Alvarez czy Dmitrij Biwoł, który Meksykanina ostatnio pokonał. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, jednak jeszcze ciekawsze jest pytanie: czy Inoue jest w stanie przebić się do „mainstreamu” i zostać światową gwiazdą boksu?
Fani szermierki na pięści mogliby się na to pytanie oburzyć – jak to, czy może zostać gwiazdą boksu? Już nią jest! I będą mieli rację, jednak nie da się ukryć, że jest tak „tylko” z najważniejszej, sportowej strony.
Komentarze 0