Najlepszy w historii? Trudno znaleźć kontrargument. Ronnie O’Sullivan na szczycie snookerowego świata

Zobacz również:„Ferrari z Antrim” nadchodzi. Jordan Brown wyważa drzwi snookerowego świata
Betfred World Snooker Championship 2022 - Day 17
Fot. VCG/VCG via Getty Images

Mimo tego że i tak ma w karierze całą masę snookerowych rekordów i dla wielu już był najlepszym w historii, inni niebezpodstawnie uważali, że Ronnie O’Sullivan musi poradzić sobie z jeszcze jednym wyzwaniem, czyli siódmym tytułem mistrzem świata i przynajmniej wyrównaniem rekordu Stephena Hendry’ego. „The Rocket” właśnie tego dokonał i aktualnie nie ma chyba żadnego argumentu przeciwku temu, by nazwać go najlepszym snookerzystą w historii.

Liczba siedem prześladowała Ronniego O’Sullivana od bardzo dawna. Mimo tego że ma najwięcej wygranych turniejów rankingowych, najwięcej wygranych turniejów „potrójnej korony” (mistrzostwa świata, UK Championship, Masters), najwięcej stupunktowych i maksymalnych „breaków”, do poniedziałeku nie był najlepszy tylko na jednej imprezie – mistrzostwach świata.

Wraz ze Steve’em Davisem i Rayem Reardonem miał sześć tytułów mistrzowskich, podczas gdy Stephen Hendry samodzielnie był na prowadzeniu z siedmioma. Wszystkie najważniejsze rekordy, długowieczność i styl gry sprawiały, że fani od dawna uznawali, że O’Sullivan to „GOAT” (najlepszy w historii – ang. „Greatest of all Time”), jednak jego przeciwnicy pytali: a co z mistrzostwami świata? W końcu to najważniejsza snookerowa impreza na świecie.

DWOJE GENIALNYCH DZIECI, JEDEN GENIALNY DOROSŁY

Drogi O’Sullivana i Hendry’ego przenikają się zresztą od dawna. I jeden, i drugi otrzymali w życiu łatkę „genialnego dziecka snookera”. Hendry jest zresztą najmłodszym mistrzem świata w historii (21 lat) i jest to jeden z nielicznych rekordów, którego O’Sullivan nie da już rady pobić.

Panowie wielokrotnie spotykali się przy stole, najczęściej w latach 90., kiedy Szkot zdominował cały świat snookera, a młody Anglik osiągał swoje pierwsze sukcesy, jednak zdarzało im się także grać, kiedy to ten drugi był na szczycie. Efekt jest taki, że to „The Rocket” prowadzi w bezpośrednich starciach (30-21), jednak nie to jest najważniejsze – liczą się tytuły.

A do pewnego momentu to Hendry miał na swoim koncie większość rekordów. Mówiąc w skrócie – lata 90. należały do niego. Wszystkie siedem tytułów mistrza świata (1990, 1992-96, 1999) zdobył właśnie wtedy, niewiele inaczej sytuacja wygląda również, kiedy spojrzymy na inne najważniejsze turnieje. W latach 1990-98 był też rzecz jasna liderem światowego rankingu. Jego talent po prostu wystrzelił i trwał na szczycie mniej więcej przez dekadę. Potem przygasł i mimo kilku późniejszych zrywów, nigdy nie powrócił na ten sam poziom. Ostatni wielki turniej wygrał w wieku 30 lat (mistrzostwo świata 1999) i mimo że gra do tej pory (z dziewięcioletnią przerwą w latach 2012-21), to od dawna nie widujemy go już na najwyższym światowym poziomie.

Co innego O’Sullivan. Jego ogromny talent nie zdominował całego snookera w ten sam sposób, co jego historycznego rywala. Powód jest prosty – Ronnie miał w życiu całą masę problemów, które w grze w snookera nie pomagały. Wielokrotnie wręcz jego fani mówili: gdyby w najlepszych latach mógł zająć się tylko snookerem, to rekord Hendry’ego by nie przetrwał.

W pewnym momencie rekordy nie były nawet w grze, bo jeśli o jakimkolwiek snookerzyście mogliśmy powiedzieć, że „skończy się” albo zakończy karierę szybciej niż inni, to byłby to właśnie Anglik. Tymczasem niesforny dzieciak światowego snookera zostawił problemy za sobą i mimo że wciąż nie gryzie się w język i nie należy do najgrzeczniejszych, nadal jest na szczycie, prawie trzydzieści lat od zwycięstwa w pierwszym turnieju rankingowym. Wraz z Hendrym byli genialnymi dziećmi, jednak tylko O’Sullivan pozostał na szczycie tak długo. Wielu pewnie poczuje się staro, kiedy się dowie, że ten nazywany wielokrotnie „niesfornym dzieciakiem” zawodnik został właśnie najstarszym (46 lat) w historii mistrzem świata…

BĘDZIE WIĘCEJ?

W tej chwili nie można znaleźć żadnego argumentu za tym, by nie nazwać O’Sullivana najlepszym w historii. Pobił lub wyrównał każdy najważniejszy rekord Hendry’ego, jeśli chodzi o liczby tytułów. W zdobywaniu pucharów jest więc najlepszy. Pod względem wirtuozerii gry wygląda to podobnie, bo ma na swoim koncie 1169 breaków stupunktowych (drugi w rankingu John Higgins nie ma nawet 900) i aż piętnaście breaków maksymalnych (drugi Higgins – 12). Ma też rekord dla najszybszego breaka maksymalnego (pięć minut, osiem sekund) i – żeby było ciekawej – było to wtedy jego pierwsze takie osiągnięcie w ogóle, w wieku 21 lat, na mistrzostwach świata.

Talent „Rakiety” był już ówcześnie znany (pierwszy tytuł rankingowy w wieku 17 lat), jednak to i tak był jeden z największych przejawów jego geniuszu. Absolutny snookerowy trans na największej imprezie z możliwych, ręka, która nie zadrżała ani na moment, mimo że uderzenia wychodziły z niej z niezwykłą jak na snookera prędkością i to wszystko u młodziaka, który nigdy wcześniej nawet nie miał maksymalnego breaka w profesjonalnych zawodach.

Mamy więc najbardziej utytułowanego snookerzystę w historii, który przy stole jest też prawdopodobnie najefektowniejszy i znakomicie wyszkolony (potrafi chociażby grać obiema rękoma, co często przydaje mu się przy trudniejszych uderzeniach) – żaden z aktualnych czy przeszłych zawodników „ery nowożytnej” snookera nie ma za bardzo argumentów, by z nim rywalizować. Czy O’Sullivan ma w ogóle jeszcze coś do zrobienia?

– Możemy dzielić ten rekord, ale tylko przez rok – zażartował w stronę Hendry’ego O’Sullivan po swoim triumfie, co wyraźnie sugeruje, że nie satysfakcjonuje go bycie współliderem.

Ronnie kariery na pewno nie kończy i nie wygląda też na to, żeby zwalniał w swojej znakomitości. Miesiąc temu po raz kolejny w swojej karierze został liderem rankingu, teraz dorzuca kolejny tytył w MŚ. Niewielu zawodników potrafiło grać na tak wysokim poziomie przed pięćdziesiątką, ale kto ma to zrobić, jeśli nie jeden z najbardziej utalentowanych, o ile nie najbardziej utalentowany gracz w historii dyscypliny? Ray Reardon, wraz z którym Anglik jeszcze do niedawna miał po sześć tytułów mistrza świata, ostatni turniej rankingowy wygrał mając 50 lat, co jest aktualnym rekordem dyscypliny. Czemu więc O’Sullivan nie miałby dążyć i do tego?

Jego geniusz na pewno na to pozwala, to już wiemy. Jego głowa, mimo że trudno do niej trafić, również. Choć tak na dobrą sprawę chyba nawet Ronnie O’Sullivan nie wie, gdzie jest kres tego jedynego w swoim rodzaju snookerowego talentu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0