Najlepszy przedstawiciel handlowy świata. Jak Simeone odmienił oblicze Atletico

Zobacz również:Cena na metce działa na głowę. Złoty chłopiec wraca tam, gdzie zaczynał
Atletico De Madrid v Levante UD - La Liga
Fot. Ruben de la Fuente Perez/NurPhoto via Getty Images

Atletico w derbach Madrytu nie istniało, ale nie ma lepszego dowodu na to, że mistrzostwa zdobywa się ze słabszymi rywalami niż ten sezon w wykonaniu piłkarzy Diego Simeone. Nawet jeśli nie zachwycają, punktują i utrzymują pozycję lidera. Zawodnicy dawno skreśleni okazują się fundamentalnymi twarzami tego projektu. Simeone stoi za wieloma przemianami, odrodzeniami czy objawieniami, a jego ekipa jest na najlepszej drodze, by nikomu nie oddać pozycji lidera ligi hiszpańskiej.

Miniony rok dla argentyńskiego trenera był pasmem udanych decyzji – do największych z nich należy zaliczyć przemianę Marcosa Llorente, uznawanego w czołowych portalach za objawienie roku, mimo że wszyscy już znali to nazwisko z roli typowego defensywnego pomocnika oraz słynnnej, szlachetnej rodziny występującej w barwach Realu Madryt. Teoretycznie był skazany na sukces, w praktyce można było już zwątpić. Skala rozwoju Llorente zaskoczyła wszystkich, nawet nie chodzi o sam mecz na Anfield – jeden z najbardziej zaskakujących w tamtym roku – lecz wykorzystanie palety jego możliwości w ataku. Najbardziej zaskakującego uderzenia, czucia gry w szesnastce i momentu podłączenia się do ataku, wielkiej dynamiki oraz siły, w końcu inteligencji boiskowej, której pozostali mogą mu pozazdrościć.

Marcos Llorente znalazł swoje miejsce na ziemi. Stał się fałszywym napastnikiem, kimś w rodzaju mediapunta atakującego wolną przestrzeń, a efekty widzimy wymownie już w tym sezonie: 7 goli i 3 asysty w wykonaniu chłopaka dopiero co kojarzonego z destrukcją to kapitalny bilans. I to on znów otworzył rezultat w wymagającym spotkaniu z Deportivo Alaves (2:1). Okazuje się, że argentyński menedżer ma nosa do ludzi, chociaż wcześniej najczęściej wysłuchiwał o jego ograniczeniach. Nagle Llorente potrafi strzelić, wejść z drugiej linii, zaaatakować pressingiem czy wykorzystać swój potencjał siłowy w polu karnym, a świat może się zachwycać jego nowoczesnym stylem.

W 2020 roku Diego Simeone naprawdę dobrze czuł ludzi. To jemu można przypisać również odrodzenie Yannicka Carrasco, czyli piłkarza dowodzącego, że wyjazd do Azji nie oznacza jeszcze emerytury. Po chińskim epizodzie skrzydłowy wrócił i prezentuje się jeszcze lepiej niż wcześniej. Belg znał swoje atuty, lecz stał się piłkarzem jeszcze mądrzejszym i wyrachowanym przy całej szerokiej palecie ofensywnych zagrań. Zupełnie inny, ale zakończony happy endem przypadek, to także Thomas Lemar. Głównie w jego przypadku mówiło się o 70 milionach euro wyrzuconych w błoto, ale Cholo zdołał tego gracza odbudować. Często bywa topowym zawodnikiem madrytczyków, zaskakuje swoim zejściem do lewej nogi i dynamiką, mimo że jeszcze przed chwilą czuł się obecny na ustach wszystkich w niekorzystnym świetle. To dwa znaczące przykłady z ataku, gdzie piłkarze zostali wyciągnięci z niebytu.

Takich przykładów udanych, przekonujących decyzji personalnych można mnożyć. Przecież Joao Felix też wygląda lepiej niż kiedykolwiek, czuje się oswobodzony, a długo wysłuchiwał o poligonie przygotowawczym i ojcowskich relacjach z Diego Simeone. Nadal wkurza się na zmiany i przedwczesne ściąganie z murawy, ale dawno nie widzieliśmy w Portugalczyku takiej bezczelnej pewności siebie ani tak zdecydowanej chęci wyrażania tej wyższości nad rywalami. Talent warty 126 milionów euro naprawdę zaczął brylować jak na wskazaną sumę przystało.

Pierwsze miesiące sezonu 20/21 udowodniły również, jak mocno pomylili się szefowie Barcelony, pozwalając odejść Luisowi Suarezowi do bezpośredniego konkurenta o mistrzostwo. Zlekceważyli Atletico. Nie potraktowali go jak poważnego rywala, a teraz oglądają się na konsekwencje, patrząc na prowadzące w tabeli Atletico. Z Urugwajczykiem na szczycie listy strzelców, z killerem rostrzygającym spotkania, ze zdobywcą 9 bramek w dotychczasowym wyścigu o tytuł. Suarez spotyka się z lekceważącym podejściem, a nadal otwiera rankingi najlepszych napastników rozgrywek i to największy paradoks jego postaci. Nasłucha się, nawrzucają mu, a potem dołoży trafienie. Prawie jak co kolejkę.

Tak udana pozycja madrytczyków to szereg trafionych decyzji Diego Simeone. Niedawno obserwowaliśmy jego spotkanie numer 500 w barwach Rojiblancos, a on cały czas bywa niecierpliwy, wściekły i rozczarowany przy linii bocznej. I do tego można sprowadzić tajemnicę sukcesu człowieka, który akurat zna się na ludziach jak mało kto. „Najważniejsze w Simeone jako trenerze jest to, że przekazuje pozytywną energię i zaraża chęcią do pracy. Wierzysz we wszystko, co ci powie, to cię po prostu przekonuje. On zabiera cię do swojego świata, byłbym najlepszym sprzedawcą handlowym na świecie” – tak określał go Juanfran Torres, czyli wieloletni prawy obrońca Atletico.

„Cholo sprawił, że poczuliśmy się jak żołnierze i wszyscy rzuciliśmy się w wir jego rozkazów. To jego sposób na życie i futbol. Sprawia, że ​​wierzysz, że to jedyny sposób na osiągnięcie triumfu. Sprzedaje swój produkt i przekonuje, co masz robić. Ludzie mówią, że przez osiem lat z nim tylko broniłem, to zupełna nieprawda. Kiedy broniliśmy, robiliśmy to z przyjemnością, bo czuliśmy się jak bracia mający jeden kierunek. Do każdego meczu podchodziliśmy, jakby był ostatnim w naszym życiu. To duma, że mogłem się od niego uczyć” – tak z kolei uważa Filipe Luis cytowany przez „El Pais”.

A my dzięki temu wiemy, że najlepszy sprzedawca handlowy na świecie pracuje w Madrycie. I czy trzeba sprzedać produkt nowy lub używany, odświeżyć jego wizerunek albo wypromować na nowo, zajmie się tym właściwy człowiek. W nim ogień nigdy nie gaśnie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.