Najładniejszy wizualnie film ostatnich lat już w kinach. Występuje w nim... Margaret!

Pieśni cover.jpeg
fot. Against Gravity

I, co jeszcze bardziej niesamowite, jest w nim głosem wieloryba.

Zaczyna się tak, że oceaniczne fale wyrzuciły na brzeg wieloryba. Ludzie podchodzą, patrzą i nie wiedzą, co z nim zrobić. Nikt przecież nie ma tyle siły, żeby wepchnąć zwierzę z powrotem do wody.

Ale my, widzowie, pod wodę się udajemy. I razem z wielorybem, narratorem całej opowieści, poznajemy historię jego braci i sióstr. Od momentu, kiedy pojawiły się na Ziemi, żyły spokojnie w wodach, nie walczyły ze sobą, wolały się wspierać. Inne morskie zwierzęta nie chciały wchodzić im w paradę – w końcu nie ma na Ziemi większych stworzeń niż właśnie wieloryby. Wszystko było dobrze, dopóki nie pojawili się ludzie i ich polowania. Wieloryby nie rozumiały, co się dzieje, ale czuły, że coś złego. Już samo to, że musiały zrezygnować z dobrze znanych szlaków, bo na nich pojawiły się statki, wywołał niepokój.

Pieśni 1.png
fot. Against Gravity

Pieśni wielorybów nie nazywają się tak przypadkowo. Każdy z tych ssaków ma swój indywidualny głos, każde stado – osobny, unikatowy dialekt. I tak wieloryby porozumiewają się głosem, nawet na duże odległości. Co jeszcze lepsze – ich śpiew jest rodzajem komunikatora, a wieloryby są w stanie przyswajać nieprawdopodobne ilości informacji, jak komputery. I o tym też jest ten film.

Jego autor, Jean-Albert Lievre, kręci dokumenty przyrodnicze i geograficzne od końca lat 80. We Francji jest jednym z najbardziej cenionych filmowców – dokumentalistów, ale Pieśni wielorybów to pierwszy film pokazywany u nas w szerokiej dystrybucji. I szczerze – to taki tytuł, na który warto wybrać się z młodszym rodzeństwem albo nawet własnymi dziećmi. Pomijając samą oszałamiającą warstwę wizualną (to naprawdę ogląda się jak film przygodowy), ale Pieśni wielorybów przekazują też sporo podstawowych, choć wydawałoby się, że zapomnianych prawd. Jakich – nie zdradzamy przed seansem. Natomiast w kwestii obrazka to czegoś takiego jeszcze w kinie dokumentalnym nie wiedzieliście; świat wielorybów jest tu przedstawiony z tak bliska i tak efektownie, że serio, jakkolwiek dziwnie to by nie brzmiało, ale wydaje się, jakby to jeden z tych ssaków robił za operatora.

Pieśni.jpg
fot. Against Gravity

Pieśni wielorybów były wyświetlane na ostatniej edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, gdzie zdobyły jedną z głównych nagród. Teraz, 29 grudnia, film trafi do polskich kin. Warto zobaczyć, albo inaczej: poczuć go na sali kinowej, bo to nie tylko obraz, ale i dźwięk; na soundtracku usłyszycie m.in. Leonarda Cohena, Sigur Ros i Kronos Quartet, czyli współautorów ścieżki dźwiękowej do Requiem dla snu.

Oraz, rzecz jasna, głos Margaret. To, co mnie najbardziej wzruszyło w tej produkcji, to mądrość płynąca od wielorybów, która dawniej mi umykała. Nigdy nie patrzyłam na te zwierzęta z takim przesłaniem, jakie niosą – mówi piosenkarka. Finał filmu wlewa zresztą sporo wiary w ludzi, ale znów – bez spoilowania.

newonce jest patronem medialnym filmu „Pieśni wielorybów”

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.
Komentarze 0