Jorge Sampaoli miał poprosić kluczowych piłkarzy Marsylii, aby ułożyli w swoich oczach najsilniejszą jedenastkę i w żadnym zestawieniu nie znalazło się nazwisko polskiego napastnika. Ten jednak walczy o swoje. Zaraz po transferze konkurenta do ataku Cédrica Bakambu Milik zapukał do gabinetu Pablo Longorii, aby zakomunikować, że zostaje na Stade Vélodrome i gra o pierwszy skład. Na krytykę odpowiedział w najlepszy możliwy sposób hat trickiem z Angers, czyli swoim ulubionym francuskim rywalem. To niewątpliwie zmiękczyło Sampaoliego. 27-latek stoi w rozkroku między wyjściową jedenastką a rolą zmiennika, ale nie zamierza wynosić się z Delty Rodanu. Z OM zamierza w przyszłym sezonie zagrać w Champions League.
Trudno jednoznacznie oceniać polskiego napastnika. W 2022 rok wszedł z pięcioma bramkami, w tym hat trickiem z Angers, ustępując jedynie trafieniom Ciro Immobile czy Ben Yeddera. Trafiał dość regularnie w Pucharze Francji i zgłaszał akces o częstszą grę. Z drugiej strony nie podniósł się z ławki w meczu z Lens (2:0), a z Lyonem (1:2) dostał tylko ogony. Marsylski epizod Arkadiusza Milika nie jest czarno-biały, a w ostatnich miesiącach stoi głównie pod znakiem walki o swoje.