Mama Stiflera idzie po swoje. Tanya McQuoid z „Białego Lotosu” to bohaterka, której potrzebowaliśmy

Zobacz również:Z Hawajów do Włoch. Czym „Biały Lotos” po raz drugi uwiódł widzów? (RECENZJA)
TANYA WHITE LOTUS -3-ms-oqcfsphpfb.jpg
Biały Lotos / HBO Max

W całym panteonie gości hotelowych budzi największe emocje. Neurotyczna miliarderka bawi i żenuje, ale chwilę później trudno jej nie współczuć. Odtwórczyni tej roli, Jennifer Coolidge, może wypatrywać drugiej nagrody Emmy.

W That’s Amore, piątym odcinku drugiego sezonu Biały Lotos, Tanya McQuoid udaje się z nowymi znajomymi do Teatro Massimo w Palermo – miejsca o bogatej historii i wspaniałej akustyce. Tam również rozegrały się finałowe sceny trzeciej części Ojca chrzestnego Francisa Forda Coppoli. Bohaterka z właściwą sobie egzaltacją zachwyca się okazałymi wnętrzami, puszcza oczko do znanych osobistości siedzących na sali, a na jej twarzy maluje się niemy podziw. Za chwilę obejrzy Madame Butterfly – jedną z najsłynniejszych trzyaktówek Giacomo Pucciniego, po raz pierwszy wystawianą blisko 120 lat temu. Tanya głęboko przejmie się losami japońskiej gejszy, z którą wiele ją łączy. Obydwie mają tendencję do myślenia o niebieskich migdałach, cenią drobiazgowość i głęboko pragną uciekającej od nich miłości. Serialowa bohaterka nie wie jeszcze, że zbieżnych punktów z historią Cio-Cio-San w przyszłości będzie nieco więcej.

Miniony poniedziałek przyniósł upragnione grande finale drugiej odsłony Białego Lotosu. Dystansując się od spoilerów, możemy tylko napisać, że emocjonujący, ponadgodzinny odcinek spolaryzował widownię. Jedni komentowali na gorąco, że Mike White nie mógł wymyślić lepszego domknięcia wątków, podczas gdy inni nie kryli swojego rozżalenia. Większość jest jednak zgodna co do tego, że warto czekać na zapowiedzianą już kontynuację serialu. Nie wiadomo jeszcze, gdzie się rozegra, ale jak pisaliśmy w innym artykule poświęconym przebojowi HBO, możliwości jest wiele. Twórcy Białego Lotosu wcześniej sugerowali, że interesuje ich jeszcze głębsze wniknięcie w obyczaje i tajemnice klasy wyższej. Myśleli o ukazaniu czegoś na wzór Grupy Bilderberga – stowarzyszenia wpływowych polityków, dyplomatów i biznesmenów, którzy według zwolenników teorii spiskowych rządzą światem. Sam White ostatnio zasygnalizował zaś, że nie wyklucza wysłania swoich zamożnych bohaterów do Azji. Myślę, że trzeci sezon mógłby stanowić satyryczny wgląd w śmierć, religię i duchowość Wschodukomentował.

Czytanie na ekranie

Wybieganie myślami naprzód i snucie domysłów na temat przyszłości danej produkcji to wyraźny znak, że ta przyjęła się w zbiorowej świadomości. Inny, nie mniej istotny, jest związany z ochoczym rozkładaniu na czynniki pierwsze obejrzanej historii. Fani niczym detektywi szukają easter eggów, puszczonych w ich stronę oczek i ukrytych znaczeń. W pierwszym sezonie „Białego Lotosu” były nimi choćby książki czytane na plaży i przyhotelowym basenie przez parę nastolatek, Olivię i Paulę. Do walizki zamiast luźnych lektur wzięły m.in. Objaśnianie marzeń sennych Zygmunta Freuda, Wyklęty lud ziemi Frantza Fanona i Uwikłanych w płeć Judith Butler. To tylko rekwizyty – odpowiada ironicznie flirtującemu z nimi mężczyźnie jedna z nich, chociaż dobrze wiemy, że w tym sarkastycznym komentarzy kryje się coś z gorzkiej prawdy. Dziewczyny patrzą na innych z góry, chcą uchodzić za oczytane i postępowe, ale w ostateczności same wpadają w pułapki myślowe.

Biały Lotus / HBO Max
Biały Lotus / HBO Max

Drugi sezon serialu również kryje sporo odniesień literackich – wystarczy wspomnieć o równie oświeconej, oceniającej innych Harper, która pod pachą nosi Archiwum zaginionych dzieci Valerii Luiselli. Autorka książki w społecznie zaangażowanej formie zamknęła historię o młodych migrantach próbujących przekroczyć z rodzicami granicę dzielącą Meksyk i Stany Zjednoczone. Rekwizytorzy przeczesujący biblioteki mieli nosa.

Maska znaczy zdrada

W nowszych odcinkach Białego Lotosu dużą rolę odgrywa także sztuka – renesansowa, kipiąca od przepychu i symboliczna. Już samo intro zilustrowane wwiercającą się w głowę muzyką Cristopala Tapii de Very jest stylizowane na gigantyczny fresk. Rozmaite sceny kopulacji czy fontanna o fallicznym kształcie jednoznacznie wskazują, że tym razem wszystko będzie kręcić się nie wokół pieniędzy, tylko seksu. Uważny widz dostrzeże też, że bohaterów otaczają repliki faktycznych, korespondujących z fabułą dzieł. Najbardziej wymowne pozostają same Teste di Moro – ceramiczne donice i wazony, które na Sycylii można napotkać na każdym kroku. Bogato zdobione głowy przypominają o legendzie, w myśl której pewien Maur został zdekapitowany za zdradę żony. Niewinnie wyglądający, a jednocześnie przekuty strzałami św. Sebastian z obrazu Pietra Perugino zerka na Albiego, chłopca z dobrego domu uwiedzionego przez pracownicę seksualną. Tu nie ma przypadków, o czym wiedzą też widzowie bardziej obyci ze światem kina. Serial raz za razem przemyca odniesienia do Ojca chrzestnego (co więcej, nieprzypadkowo w obsadzie znalazł się Michael Imperioli) czy Przygody Michelangelo Antonioniego, filmu również rozgrywającego się na włoskiej wyspie.

Kalejdoskop indywiduów

Zajawkowe wgryzanie się w Biały Lotos manifestuje się też na poziomie przyglądania się konkretnym postaciom. W drugim sezonie ciekawią damsko-męskie rozgrywki w czworokącie Harper-Ethan-Cameron-Daphne. Intryguje emancypacja kierowniczki hotelu, Valentiny, która próbuje oswoić się ze swoją nieheteronormatywnością. Internauci poświęcają też wiele uwagi Portii – dziewczynie wyraźnie różniącej się od otaczających ją krezusów. Jest jednocześnie speszona, zagubiona i wycofana, nie potrafi dokonać właściwych wyborów. Mabel Banfield-Nwachi, publicystka Guardiana, poświęciła jej nawet osobny artykuł, w którym rozważała, czy ubrania, zbliżone raczej do outfitów typowej przedstawicielki generacji Z niż kostiumów uprzywilejowanych dzieciaków, trafnie odzwierciedlają charakter protagonistki.

Tekst ten nieprzypadkowo zaczynam jednak od przywołania sceny z Tanyą McQuoid, bohaterką graną przez Jennifer Coolidge. Do samej aktorki jeszcze wrócimy, ale najpierw trzeba podkreślić, że jej postać jest tą najbardziej wyrazistą, najgłośniej komentowaną i najczęściej analizowaną. Z pewnością wiele zdziałał tu fakt, że otrzymała najwięcej czasu ekranowego. Jest jedyną osobą, która pojawia się w obu sezonach produkcji. W internetowym obiegu pojawiły się plotki, jakoby wynikało to z faktu, że włada całą siecią kurortów. Od ich potwierdzenia lub zdementowania ważniejsza jest jednak obserwacja, że jej historia – niczym Madame Butterfly – została należycie wyeksponowana i rozpisana jak tragedia antyczna. Banały o tym, że każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie, odstawmy na bok, ale w jej charakterze rzeczywiście ukryło się dużo emocji, często wzajemnie się wykluczających.

Odklejona manipulatorka

Tanya budzi ambiwalentne odczucia. Kiedy poznajemy ją na samym starcie serialu, rozpaczliwie błaga jedną z pracownic Białego Lotosu o jakikolwiek zabieg, który ukoi jej skołatane nerwy. Kobieta w rozsypce przybywa na Hawaje, żeby – nomen omen – rozsypać prochy swojej niedawno zmarłej matki. Oprócz tego, że chce zrealizować swój plan, łaknie atencji ze strony personelu i innych gości. Nietrudno wyczuć, że z jej zwężonych oczu bije samotność i poczucie niezrozumienia. Śpi na pieniądzach, jednak nawet sześć zer na koncie nie daje jej tego, czego naprawdę potrzebuje. Swojemu dopiero co poznanemu partnerowi, Gregowi, przyznaje z rozbrajającą szczerością, że jest emocjonalnym wrakiem. Jednocześnie zdarza jej się manipulować innymi: masażystce Belindzie obiecuje złote góry i pomoc w otwarciu własnego salonu piękności, po czym instrumentalnie ją odrzuca.

McQuoid bywa przy tym oderwana od rzeczywistości. Na jej odklejkę – by zacytować jednego z nominowanych w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku – składa się żałoba, ale i przyzwyczajenie do życia w dostatku. Przez pozostałych gości hotelowych jest raczej traktowana z pobłażaniem. Ot, kolejna nawiedzona miliarderka wierząca w miłość od pierwszego wrażenia i uzdrawiającą moc leczniczego masażu. Wspomniana Portia, osobista asystentka, czuje, że nie tyle jej sekunduje, ale się nią opiekuje.

Uszyta grubymi nićmi

Bohaterka ostatecznie dopina swego. Do hotelu na Sycylii, który jest areną wydarzeń drugiego sezonu, przyjeżdża już jako mężatka. Jej wybranek, wcześniej utrzymujący, że zmaga się z terminalną chorobą, kryje jednak nieczyste zamiary. Niezaznajomionym z fabułą nie zdradzimy więcej szczegółów, ale moment ich odsłonięcia znów przechyla szalę na stronę współczucia kobiecie. Bywa naiwna, zbyt łatwo oddaje się pokusom i ufa nie tym ludziom, którym powinna. Za wolno łączy kropki, a znane z licznych memów hasło „Ci geje próbują mnie zabić!” pada z jej ust za późno. Czy każdy, zwłaszcza w promieniach sycylijskiego słońca, nie spróbowałby jednak uwierzyć, że jest wybrańcem i zasługuje na szczęście?

Nie wszystkim podoba się taki sposób ukazania McQuoid. Emilia Dłużewska z Gazety Wyborczej uważa, że to właśnie Tanyi scenarzyści zrobili największą krzywdę. W drugim sezonie nagle głupieje o jakieś 50 punktów IQ – twierdzi i dodaje, że kobieta przypomina wydmuszkę. O przerysowaniu bohaterów z grubszymi portfelami, nie tylko na przykładzie Białego Lotosu, ale też The Menu, W trójkącie i Bodies Bodies Bodies, pisał Max Cea z Esquire. Wiele bogatych postaci nie przypomina prawdziwych ludzi, ale ich cyfrowe, szyte grubymi nićmi avatary. Takie filmy są małostkowe, zużywając więcej energii na piętnowanie irytujących zachowań niż tych rzeczywiście złychprzyznaje.

Celowe przegięcie

Sęk w tym, że serial Mike’a White’a od pierwszych minut należy lokować daleko od jakiegokolwiek dokumentalizmu. To gatunkowy twist kryminału i przerysowanej satyry, w którym odtwórczyni roli Tanyi, Jennifer Coolidge, sprawdziła się znakomicie. Amerykankę publiczność kojarzy z komediowego emploi, odkąd wystąpiła w American Pie i w Legalnej blondynce. Dziś jest dwie dekady starsza, ale nadal wabi seksapilem, dystansem do siebie i humorem. Jak wspomina w rozmowie z portalem Variety, w egzaltowany, histrioniczny charakter McQuoid wplotła dużo własnych doświadczeń. Zdarzało jej się również improwizować, jak w scenach, gdy bohaterka po długim okresie marazmu przesadnie ekscytuje się każdą napotkaną błyskotką.

Wejście w skórę miliarderki aktorka spłaciła z nawiązką – we wrześniu otrzymała nagrodę Primetime Emmy Award, a już wkrótce może dołożyć do kolekcji Złoty Glob. Dzięki roli w Białym Lotosie triumfalnie powraca do gry. W październiku konkurencyjny dla HBO Netflix zaprezentował kryminał Obserwatora Ryana Murphy’ego z jej udziałem, a wkrótce do polskich kin trafi komedia Wystrzałowe wesele. Coolidge stanęła w niej u boku Jennifer Lopez, Josha Duhamela i Lenny’ego Kravitza.

Przez lata leczyłam się w każdy możliwy sposób. Śmierć jest ostatnim doświadczeniem, którego nie próbowałam – mówi w jednym z odcinków McQuoid. W jej słowach, wypowiedzianych zresztą z charakterystyczną, trudną do podrobienia emfazą, zawiera się to, czego oczekujemy od serialowych bohaterów: wyrazistość, niejednoznaczność i celność frazy. Oby podobnych gości hotelowych, których zachowania będzie można analizować tak, jak Jacek Gmoch robi to z piłką nożną, było w innych filiach Białego Lotosu jeszcze najwięcej.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisał lub pisze na łamach „Papaya.Rocks”, „Krytyki Politycznej”, „Kontaktu”, „Gazety Magnetofonowej” i „NOIZZ”. Lubi reportaże, muzykę elektroniczną i kino. Występował w „Kole Fortuny”, gdzie Rafał Brzozowski zagiął go hasłem „tatuaż tymczasowy”.
Komentarze 0