Liga farmerów? Francuzi zaśmiali się z europejskiego porządku

Zobacz również:Bolesne nauki polskich bramkarzy w Ligue 1. Pomyłki Bułki i Majeckiego
Lyon-1266483188.jpeg
Fot. Alex Livesey - Danehouse/Getty Images

Mieli wyjść na największych frajerów roku. Sami na okładce największej gazety rzucali pytanie: zrobiliśmy to jak idioci? Jako jedyni nie dokończyli krajowej ligi, później jeszcze odwołali Złotą Piłkę, a kiedy przyszło co do czego, wylądowali z dwiema drużynami w półfinałach Ligi Mistrzów. A w Polsce nawet nikt nie transmituje Ligue 1.

To dość ironiczne. W dobie przesytu futbolem, kiedy transmitujemy najbardziej egzotyczne ligi i bez względu na dzień tygodnia zawsze znajdziemy jakiś mecz w programach, nie dane nam jest oglądać ligi francuskiej. Zrozumiałe, bo większą oglądalność miały nocne telezakupy, gdy ktoś zasnął z włączonym telewizorem. Same prawa zaś były niezrozumiale drogie, tym bardziej po transferze Neymara, dlatego trudno zakładać zysk z tego biznesu. Francuzi cenią się, mają o sobie wysokie mniemanie, a teraz znów zaśmiali się z hierarchii w europejskie piłce.

Sam Kylian Mbappe zapytał po awansie Olympique'u Lyon do półfinału Champions League: to jest ta liga farmerów? Gdzie są Anglicy albo Hiszpanie? Wyczyszczeni, bez klubu w najlepszej czwórce, niespodziewanie w grze pozostali tylko Francuzi oraz Niemcy. Teraz możemy zastanawiać się, czy paradoksalnie najbardziej pomógł im odpoczynek, czy to jednak nie był aż taki handicap. Ostatecznie Włosi byli wyciśnięci jak cytryny, ledwie co skończyli Serie A, tymczasem Francuzi przez pół roku mogli przygotowywać się jedynie do tego Final 8. Niemcy jako pierwsi skończyli ligę i również mogli ustawić lepiej okres treningów. Okazuje się, że świeże nogi to bardziej wartościowy argument niż rytm meczowy.

Sukces Lyonu to zwycięstwo pomysłu na klub. Oparcia go na kilku doświadczonych liderach pokroju Memphisa Depaya (dopiero 26 lat!), ale też inwestycje w gigantyczne pokładu talentu jak u Houssema Aouara, Bruno Guimarãesa, Maxwela Corneta czy Moussy Dembélé. W całej kadrze znajdziemy tylko siedmiu piłkarzy powyżej 26. roku życia, co pokazuje, że pewna filozofia – jakkolwiek to słowo nie byłoby nadużywane – przynosi efekty. Piłkarze nienasyceni zawsze mają do zaoferowania ciut więcej.

Niespodziewanie Francuzi wyszli na zwycięzców. Może być tak, że nie zagrają w finale, ale i tak totalnie zaskoczyli jak na świat, w którym Ligue 1 jest mocno deprecjonowana. Nie ma tej otoczki, nawet tytularni sponsorzy z dowozem jedzenia sprawiają, że możemy się uśmiechnąć, ale to nadal rozgrywki przepełnione talentami. Jak powiedział Marcelo Bielsa – nikt nie ma tylu ukrytych fenomenów co Francuzi. Później najbogatsi drenują tamten rynek z przyszłych gwiazd. Zanim zdążyli to zrobić, Lyon identycznie jak Monaco trzy sezony temu doszedł do najlepszej czwórki. Nie ma w tym przypadku. Pewnie zaraz z tej drużyny nic nie zostanie, dokładnie jak z tamtej ekipy z Kamilem Glikiem, bo ci zawodnicy rozjadą się po świecie i będą pracować na swoje nazwisko.

Jeśli chodzi o zainteresowanie, Ligue 1 przegrało z natłokiem dużej piłki. Najwięksi przytłaczają małych i średnich. Jak widać, krzywdzi to nawet piątą najlepszą ligę świata. Ona nie ma tej mocy marketingowej co inni, w zasadzie w skali globalnej ogranicza się do Neymara oraz Kyliana Mbappe, ale właśnie Champions League pokazało, że wcale nie ma mniej do zaoferowania.

Dwa tygodnie temu obejrzałem finał Pucharu Ligi Francuskiej i byłem zachwycony organizacją Lyonu. Rudi Garcia wynalazł idealny plan na zatrzymanie Brazylijczyka, imponowała współpraca kolejnych formacji, skala technicznych umiejętności oraz szybkość działań, kiedy już Lyon dostał piłkę do nogi. Byłem pozytywnie zaskoczony, ale w życiu nie spodziewałem się, że to będzie oznaczało później pożegnanie Manchesteru City oraz Juventusu. Zakończenie marzeń Pepa Guardioli czy Cristiano Ronaldo. Jak widać – w piłce jest jeszcze mnóstwo miejsca na niespodzianki, tak szybko nie będziemy wszechwiedzący. W końcu nie ma nic dłuższego niż tydzień w piłce. Czasem to wieczność. Wystarczająco, by z frajerów zostać bohaterami.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.