Kto zostanie nowym królem wagi lekkiej? UFC z kolejną dużą walką mistrzowską

Zobacz również:Wszystko, co trzeba wiedzieć o walce Błachowicz - Reyes. Gościliśmy Dorotę Jurkowską, menedżer Janka (WIDEO)
Charles Oliveira
Fot. Buda Mendes/Zuffa LLC via Getty Images

Zakończenie kariery przez Chabiba Nurmagomiedowa zaszokowało cały świat sportów walki, łącznie z jego szefem. Dana White bowiem przez długi czas nie chciał tego przyjąć do wiadomości, mówiąc, że jego mistrz jeszcze zawalczy. Ostatecznie jednak musiał ustąpić. Pogodził się z dużą stratą zarówno jakościową, jak i finansową, i wyznaczył pojedynek o tytuł nowego króla wagi lekkiej, który odbędzie się już w tę sobotę na gali UFC 262.

Patrząc na kartę UFC 262 raczej nie powiemy, że jest to poziom poprzednich gal najlepszej federacji na świecie, które oglądaliśmy w tym roku. Nie ma tu kilku mocnych walk mistrzowskich, jak w przypadku UFC 259 i 261, ani jednej z bardzo mocnymi nazwiskami, jak przy UFC 260 (Miocić – Ngannou). Nie zmienia to jednak faktu, że choć pod względem nazwisk nie jest tak widowiskowo, o tyle pod względem nieprzewidywalności i wyrównanej rywalizacji może być bardzo ciekawie. W zasadzie żaden pojedynek nie ma bardzo wyraźnego faworyta.

UMARŁ KRÓL…

Walka wieczoru to oczywiście starcie o miano nowego mistrza UFC wagi lekkiej. Zestawienie jest jednak bardzo ciekawe, bo mogliśmy się spodziewać, że Dustin Poirier, po pokonaniu Conora McGregora, będzie głównym faworytem do tego typu pojedynku. I faktycznie, to on jest numerem jeden rankingu w tej kategorii wagowej, jednak o pas zawalczą Charles Oliveira (numer 3) i Michael Chandler (4). Dla Poiriera White przygotował dokończenie trylogii z Conorem, za to drugi na liście Justin Gaethje był ostatnim przeciwnikiem Chabiba. W ten sposób szansę na spełnienia marzenia ma któryś z weteranów MMA.

Oliveira jest w UFC od 2010 roku. W swojej karierze kilkukrotnie zmieniał kategorię wagową. Zaczynał (jeszcze poza UFC) od półśredniej, ale szybko okazało się, że te kilogramy to jednak trochę za dużo. Zszedł więc do lekkiej, która dała mu „bilet” do najlepszej federacji na świecie, w której znów postanowił zrzucić trochę masy i zacząć walczyć w kategorii piórkowej. Nie był to jednak dobry pomysł, bo nie raz (a konkretniej 4 razy na 10 walk) nie potrafił zmieścić się w jej limicie. Tak jak półśrednia była kategorią zbyt wysoką, tak piórkowa okazała się zbyt niską.

Oliveira w 2017 roku powrócił więc do lekkiej, co było być może jego najlepszą decyzją w karierze. Od tego momentu przegrał tylko raz na dziesięć pojedynków, a od 2018 roku jest niepokonany i pnie się w górę wszystkich rankingów wagi lekkiej, również tego najważniejszego, czyli UFC. Ma rekord poddań w historii UFC (14), rekord nagród dla „występu wieczoru” (10) i kilka innych pomniejszych osiągnięć, ale nie ma jednego – pasa mistrzowskiego, a nawet szansy na niego. To się w końcu zmienia.

Po drugiej stronie stanie za to inny ciekawy przypadek. Chandler to bowiem kolejny weteran MMA, jednak w UFC jak dotychczas miał tylko jedną walkę. Skąd więc taka szybka szansa na pas? Chandler jest wielokrotnym mistrzem wagi lekkiej Bellatora, czyli innej topowej światowej federacji. Po wielu latach w końcu trafił do UFC i w pierwszej walce znokautował Dana Hookera, innego topowego lekkiego. Dało mu to miejsce numer 4 w kategorii, co – jak się okazało – uprawniło go do walki o pas.

Mimo że nie są to nazwiska pokroju Chabiba czy Conora, którzy elektryzowali wagę lekką przez długi czas, to sama walka może się okazać niezwykłe ciekawa. Dwóch niezwykle doświadczonych fighterów, mistrz poddań kontra były zapaśnik, który potrafi kończyć walki na wiele sposobów. Co więcej, nawet bukmacherzy mają problem ze wskazaniem faworyta tego pojedynku. W teorii może być nim Oliveira, jednak Chandler jest „czymś nowym” w UFC i trudno oceniać go na tle całej dywizji. Nie był faworytem z Hookerem i wiemy jak to się skończyło. Jak niewiele pojedynków o mistrzostwo w ostatnim czasie, ten wygląda na czyste „50/50”.

NIEMISTRZOWSKIE EMOCJE

Większej liczby walk o mistrzostwo na tej gali nie mamy, jednak nie mamy też na co narzekać, jeśli chodzi o poziom pozostałych. Na UFC 262 wystąpi m.in. żyjąca legenda UFC, Tony Ferguson, który w latach 2013-19 nie przegrał ani jednego pojedynku i był tymczasowym mistrzem wagi lekkiej, jednak w 2020 roku uległ zarówno Gaethjemu, jak i Oliveirze. Teraz dostanie szansę, żeby nieco się poprawić, choć Beneil Dariush to kolejny niepokonany od kilku walk zawodnik, podobnie jak wcześniej Oliveira. Starcie dwóch zawodników z top 10 kategorii (Ferguson to „piątka”, Dariush jest dziewiąty) to zawsze ciekawa i trudna do przewidzenia walka, choć gdybyśmy mieli wskazać faworyta, to chyba serce i doświadczenie starego mistrza stawia go w nieco lepszej pozycji.

Katlyn Chookagian i Viviane Araujo to kolejny pojedynek, którego przebieg dość trudno przewidzieć. Chookagian to była kandydatka do pasa mistrzowskiego, która jest aktualnie druga w rankingu za Jessicą Andrade (zarówno z mistrzynią Walentiną Szewczenko, jak i Andrade, przegrała przez nokaut), ale stosunkowo niedawna porażka z dominatorką z Kirgistanu świadczy o tym, że musiałaby się pokazać z naprawdę dobrej strony, by walkę o pas otrzymać. Z drugiej strony Araujo to zawodniczka z małym doświadczeniem (zaczęła występować w MMA w wieku 29 lat), która nie miała jeszcze okazji spotkać się z żadną zawodniczką z czołówki światowych rankingów. W UFC przegrała jedynie z Jessicą Eye, która na ich pojedynek nie była w stanie „zrobić” wagi.

Ewentualne pokonanie Chookagian może postawić Brazylijkę całkiem wysoko w kolejce do starcia z Szewczenko. Chociażby z tego względu, że mistrzyni zaczynają się kończyć przeciwniczki, których jeszcze nie pokonała. Różnica w rankingach (nr 2 kontra nr 7) świadczyłaby na korzyść Amerykanki, jednak brazylijska specjalistka od jiu-jitsu może ją zaskoczyć na kilka sposobów.

DUŻO SZYBKIEJ AKCJI

Galę rozpoczniemy z kolei od dwóch męskich starć z jeszcze lżejszych niż lekka kategorii wagowych, bowiem Shane Burgos i Edson Barboza to zawodnicy z top 15 kategorii piórkowej, natomiast Matt Schnell i Rodrigo Bontorin to top 10 wagi muszej, jednak pojedynek jest zaplanowany w kategorii koguciej. Mało masy, dużo szybkiej akcji i niezwykła różnorodność – tego możemy po tych walkach oczekiwać. Schnell i Bontorin to zawodnicy, którzy znaczącą część swoich pojedynków wygrywają przez poddania, więc pojedynek na wszelkiego rodzaju próby chwytów i dźwigni może się okazać niezwykle pasjonujący. Choć coś nam się wydaje, że – jak to bywa w takich sytuacjach – skończy się czymś niespodziewanym, na przykład nokautem.

Specjalistą od nokautów jest za to Barboza, który w ostatnich latach dość często przegrywał (pięć porażek w ostatnich siedmiu walkach), jednak jeśli popatrzymy na to, z kim walczył… Nurmagomiedow czy Gaethje na pewno do słabych nazwisk nie należą. Potem zejście do wagi piórkowej, która wciąż jest dla niego czymś nowym. A Burgos, dla uzupełnienia mistrzów poddań i człowieka z talentem do nokautów, jest wszechstronnym zawodnikiem, bez historii w innych dyscyplinach, bo od MMA po prostu zaczął.

Ogrom talentu we wszystkich pięciu walkach i brak wyraźnego faworyta w żadnej z nich – tak możemy podsumować zbliżającą się galę UFC 262. Nie zobaczymy Błachowicza, Usmana czy Ngannou, ale jesteśmy przekonani, że dostaniemy starcia na naprawdę wysokim poziomie. Fani MMA na pewno nie będę żałować na to kolejnej nieprzespanej nocy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.