Karim Benzema, czyli król czytania gry. Vinicius może patrzeć i czerpać garściami

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
Karim Benzema
Fot. Angel Martinez/Getty Images

Nie ma sensu pisać, że Karim Benzema już w styczniu ruszył po Złotą Piłkę, bo wiadomo, że plebiscytów nie wygrywa się w takich meczach i na takim etapie roku. Francuz będzie miał jeszcze czas, żeby postawić odpowiedni stempel, niemniej już teraz znowu trzeba pochylić się nad jego regularnością. W środę w Superpucharze Hiszpanii (3:2) strzelił gola i zaliczył asystę. Razem z Viniciusem ma już 38 trafień, czyli więcej niż cała Barcelona.

To nie był wybitny Real i nie była najlepsza wersja Benzemy. Królewscy wygrali piąte El Clasico z rzędu, ale długimi momentami cierpieli. Na tym jednak polega futbol, by mieć w drużyny kilku ludzi ponadprzeciętnych – takich, co to zagrają na fortepianie nawet, kiedy nie idzie. Benzema, owszem, w dogrywce ewidentnie przeszedł w tryb dreptania. Mimo to znowu grał szefa. Nawet na lekkim hamulcu potrafił wystawić Rodrygo piłkę na 4:2. To był znowu pokaz gry piłkarza, który widzi więcej niż reszta. Doskonale czuje czas plus momenty.

Jego statystyka w tym sezonie jest porażająca: w 26 meczach strzelił 23 gole i zaliczył 9 asyst. Trzynasty sezon biega w koszulce Realu, ale jeszcze nigdy nie znaczył dla niego tak wiele. Łatwo policzyć, że z taką regularnością Francuz może przekroczyć barierę 50 bramek w sezonie. Dotąd najlepsze rozgrywki pod tym względem (11/12), kończył z 32 golami. W przyszłym roku stuknie mu 35 lat. Jeśli w takim wieku stać go na to, by śrubować rekordy, to naprawdę czapki z głów.

To jednak nie liczby są u Benzemy najważniejsze. Różnice robi jego unikalny styl gry: to jak potrafi przemieszczać się między liniami, schodzić na boki i myśleć w ułamku sekundy. Asysta na 1:0 przy golu Viniciusa pokazuje nam pełną krasę Francuza. Szybko znalazł wolną przestrzeń i zagrał niemal jak z automatu. Brazylijczyk nieprzypadkowo przeżywa sezon życia. Świetnie dogaduje się z Benzemą. To naprawdę jest błogosławieństwo mieć u boku takiego gracza.

Według Opta złoty duet miał udział przy 69 procentach goli Realu w tym sezonie. Gdyby wziąć pod lupę samego Benzemę, ten wskaźnik nadal jest wysoki i wynosi 51 procent. Żaden gracz w Europie nie ma takiego wpływu na zespół. Kiedyś wyśmiewany za nie zawsze wzorową sylwetkę, dzisiaj nie różni się zbytnio od Cristiano Ronaldo pod względem przygotowania. Od kilku sezonów posiłki przygotowuje mu prywatny włoski kucharz. Regenerację wspomaga łaźnią turecką i domowym gabinetem ćwiczeń.

Ostatnio David Bettoni, asystent w czasach Zinedine’a Zidane’a, opowiadał w „L’Equipe” o jego rytuałach. O tym, że Benzema po zakończonym treningu dalej zostawał na boisku i ćwiczył wykończenie. Ta mentalność nieustannego szlifowania detali automatycznie przechodzi na innych, w tym na młodego Viniciusa.

Widać po statystykach Benzemy, jaka metamorfoza zaszła w nim odkąd w zespole nie ma Cristiano Ronaldo. Czwarty kolejny sezon jest najlepszym strzelcem drużyny, a ostatnio też króluje w asystach. Jeszcze w sezonie 2017/18 statystyki jego strzałów mówiły, że średnio musi mieć pięć sytuacji, żeby zakończyć ją golem. Rok temu ten wskaźnik wynosił już 0,44, a jesienią aż 0,52. Benzema jest do bólu skuteczny. Ani razu w tym sezonie nie miał trzech meczów z rzędu, gdy nie mógł trafić do siatki. To jest regularność na poziomie Roberta Lewandowskiego, a takich graczy na najwyższym poziomie znaleźlibyśmy garstkę.

Benzema, po tym jak w weekend strzelił gola nr 300 i 301 dla Realu, w tej chwili traci już tylko sześć bramek straty do Alfredo di Stefano. Dalej na pewno zaatakuje wyczyn Raula (brakuje mu 21 goli) i usadowi się tuż za plecami Cristiano Ronaldo (451 bramek). Superpuchar Hiszpanii jest jego trofeum numer 20 w Realu, a w całej karierze 28. Żaden francuski piłkarz nie ma do niego podjazdu, a trochę ich w najlepszych ligach świata biega.

Jego koledzy z reprezentacji młodzieżowych jak Samir Nasri, Hatem Ben Arfa albo Jeremy Menez już dawno wypisali się z grania. On trwa i wygląda na takiego, który nie spocznie do póki nie dostanie Złotej Piłki.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.