Ile zmienia jeden człowiek. Sergio Ramos, czyli najlepszy z kapitanów (KOMENTARZ)

Zobacz również:Człowiek, którego trzymają się kilogramy. O Hazarda skłonności do nadwagi
Ramos.jpeg
Fot. realmadrid.com

Pewnie zastanawiałbym się trochę, czy znajdę lepszych środkowych obrońców od Sergio Ramosa, może nawet wybrał kilku równiejszych od niego. Natomiast na pewno nie wskażę kapitana mającego większy wpływ na drużynę, tak wielowymiarowego i biorącego odpowiedzialność za tyle spraw. Dziś strata 34-latka oznaczałaby upadek Realu Madryt w każdej możliwej formacji.

Madridista czystej krwi. Żyjący w rytmie rock and rolla. Mało znajdziemy dziś tak wyrazistych postaci jak Sergio Ramos – począwszy od charyzmy, budowy wizerunku, po same boiskowe wyczyny. Zawsze gra na całego, emanuje bezczelną pewnością siebie i zdecydowaniem, dlatego pociąga za sobą wszystkich kolegów. Kiedy w Madrycie zabrakło Cristiano Ronaldo, w Realu zabrakło goli, ale nie charakteru.

Tu nie mam wątpliwości, że Sergio Ramos to najlepszy z kapitanów jakich możemy oglądać we współczesnym futbolu. Taki Virgil van Dijk (niech wraca jak najszybciej do zdrowia!) może bronić lepiej od niego, ale na pewno nie ma takiego przełożenia na całą drużynę. Królewscy wygrywają drugie El Clasico z rzędu, a my znów patrzymy na Ramosa jak na bohatera z peleryną.

Takim buziakiem na dobranoc, pocałunkiem śmierci w tym meczu, było zatrzymanie Leo Messiego w doliczonym czasie gry. Argentyńczyk pędził z kontrą i wymyślił niekonwencjonalne przełożenie piłki do prawej nogi, a Ramos wystawił piętę i skasował największego rywala, po czym od razu wyruszył z piłką w drugą stronę. To był jego majstersztyk. Takie zagrania kapitan Królewskich zawsze nazywa „access denied”, czyli brak dostępu.

Ideą tego tekstu jest jednak pokazanie, jak wszechstronną postacią stał się 34-latek. Zaczynał jako długowłosy, nieopierzony prawy obrońca, gorąca krew z Andaluzji, teraz stał się niemal wszystkim dla Realu Madryt. Najważniejszy czynnik to jego wpływ na resztę defensorów – Raphaël Varane ma już 27 lat, wygrał w futbolu wszystko, co się dało, a pomimo tego wariuje bez bardziej doświadczonego partnera. Weźmy taką Ligę Mistrzów: Królewscy na ostatnie 7 meczów bez Ramosa przegrali aż 6 z nich. W trzech grali nawet u siebie, ale bez kapitana obrywali wysoko od CSKA (dwukrotnie), Ajaksu, PSG, Manchesteru City czy ostatnio Szachtara Donieck. Rację miał Giorgio Chiellini mówiąc, że bez Ramosa jego koledzy wyglądają jak ragazzini della Primavera, czyli chłopcy z drużyny młodzieżowej.

Pewnie trudno to wyjaśnić, ale czujesz większą moc, widząc zdecydowanie Sergio. Dostaje piłką w ramię, rywale domagają się karnego, a on bez mrugnięcia wyrusza z kontratakiem i jednocześnie pokazuje palcem sędziemu, by nawet nie myślał o używaniu gwizdku. Jego mowa ciała, przekonanie o słuszności swoich przekonań jest tak silna, że wpływa na otoczenie. Rzut karny na 2:1 po faulu Clementa Lengleta został odgwizdany tylko dlatego, że Ramos był bardziej przygotowany od Francuza. Został szarpnięty, ale wątpliwe, by na tyle mocno, aby zmasakrować 34-latka. On jednak jest cwanym lisem – sprytniejszym od wszystkich innych. Wie, co jest dozwolone, a co nie, wie jak grać z sędziami i rywalami, dlatego wykorzystał ciągnięcie za koszulkę wzorowo. Gdyby tak było z innymi graczami, nie jest powiedziane, że doszłoby do jedenastki. Ramos jest mądrzejszy w walce o swoje, dlatego arbiter wskazał na wapno po wideoweryfikacji. Przepisy przecież były po jego stronie.

W końcu przechodzimy do zdobywanych bramek – drugą najważniejszą postacią w ataku madrytczyków nie jest Vinicius Junior ani Marco Asensio, tylko właśnie Sergio Ramos. Pan nieomylny przy rzutach karnych. Kiedy graficy przed jego starciem z Neto pokazali trzy ostatnie jedenastki, to był popis perfekcjonizmu. Trzy różne strzały, wszystkie tuż pod poprzeczkę, zapakowane celnie pod ladę. Lewy narożnik, sam środek panenką, prawy narożnik. Wszystkie w jednej linii, jakby ktoś to równiutko wymalował, a nie strzelał mecz po meczu. Ramos na Camp Nou zaskoczył, bo uderzył po ziemi, ale na tyle potężnie, że Brazylijczyk nie dał rady wyciągnąć piłki.

Ramos bierze rzuty wolne, rzuty karne i strzela gole na wagę zdobytych pucharów. Wyróżnia się zawsze w najważniejszych meczach, tych najbardziej stresujących. Aktualnie stoper ma już 100 strzelonych goli dla Realu Madryt, do tego w historii Klasyków najwięcej z defensorów, bo zrównał się z – ciekawostka – panem Ronaldem Koemanem. I pomyśleć, że w ogóle pierwszą bramkę dla Realu zdobył w 2005 roku przeciwko Olympiakosowi w Grecji, kiedy bramkarzem był jeszcze słynny Andonios Nikopolidis, wkrótce 50-latek.

Mamy już wpływ na obronę i atak, czas na rozegranie. Na teraz dwie osoby są odpowiedzialne za wyprowadzenie piłki Realu – Toni Kroos oraz on. Bez tej dwójki cały system się załamuje, a Varane i Casemiro zaczynają grać pod nogi przeciwników. Jak widać nawet oni potrzebują pewności siebie Hiszpana oraz Niemca. Tych, którym nie zadrży powieka, kiedy trzeba zagrać pod presją.

Patrzymy na sobotni mecz z Barceloną i najcelniej piłkę na całym boisku podawał Sergio Ramos – 95 procent jego zagrań było udanych, 53 na 56 prób, co znowu dowodzi jego perfekcji w ważnych spotkaniach. Warto zwrócić uwagę na miejsce Ramosa na boisku, bo on nie tylko podłącza się do akcji ofensywnych. Kiedy zabiera się za wyprowadzenie, momentami staje się lewym obrońcą, a czasem środkowym pomocnikiem. Jeśli chodzi o swoją wszechstronność, jest piłkarzem wchodzącym w kilka ról – topowego strzelca, kapitana, lidera defensywy, w końcu kreatora gry. To jego szybkie przerzuty i zagrania przez dwie linie pozwalają napędzać ataki Królewskich.

Można przywoływać nawinięcie go przez Messiego czy zostawienie Fatiego, ale ostatecznie zapracował na miano MVP spotkania. Kiedy przychodzi do trudnych chwil, kto jak kto, ale Ramos nie pęka. „Jestem tu od 16 sezonów, a w Realu Madryt kryzys oznacza przegranie dwóch meczów. Spokojnie, potrzeba spokoju, nie możemy zmieniać naszych celów, trzeba kontynuować ten kurs, punktować regularnie, dodawać cierpliwie po 3 punkty i wykonywać dobrą robotę w Lidze Mistrzów” – zaapelował po meczu z Barceloną (3:1).

Zbierając to wszystko do kupy, właśnie dlatego w Sergio Ramosie widzę najlepszego z kapitanów we współczesnym futbolu. Mającym największe przełożenie na każdy aspekt gry, a ponad wszystko ten mentalny. To on zbiera drużynę z kolan i wskazuje jej kierunek, kiedy z niego zboczy. To on strzela ważne gole, kiedy sytuacja jest na styku i daje tę nieznaczną przewagę w wyrównanych meczach. W końcu to on bierze na siebie odpowiedzialność za rezultaty w jednym z najbardziej wymagających klubów świata. Lata mijają, a Ramos ciągle zaskakuje. Jest wiecznie głodny. Kiedy jego rówieśnicy rezygnują z reprezentacji z powodu natłoku meczów, on nalega, aby zabrali go na igrzyska olimpijskie razem z młodzieżą. Ciągle chce więcej, każdy sezon zaczyna z wielką energią młodzieniaszka, ale doświadczeniem profesora, dlatego tak mocno naznaczył futbol swoim nazwiskiem.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.