Jak krzyki z trybun pozwoliły na debiut. Dzień, w którym Harry Redknapp spełnił marzenie kibica West Hamu

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Soccer - FA Carling Premiership - West Ham United Training
Fot. Matthew Ashton / EMPICS via Getty Images

Chyba każdy fan marzy o tym, by kiedyś móc zagrać w barwach ukochanego klubu. Kto by pomyślał, że taka okazja może nadarzyć się, jeśli będziesz wystarczająco dużo narzekał. Poznajcie Steve'a Daviesa, kibica West Hamu.

Przez wiele lat ta opowieść służyła jako legenda. Nie było dowodów w postaci zdjęć czy nagrań, ale historię powtarzano tak często, że nie mogła być całkowicie zmyślona.

W 1994 roku Harry Redknapp dopiero zaczynał pracę w West Hamie. Jego kadencja pełna była wzlotów i upadków oraz barwnych historii, które ostatecznie doprowadziły klub do spadku, jednak wtedy był jeszcze mało znanym menedżerem. Drobne sukcesy odnosił jedynie z Bournemouth.

KRYTYKUJ, AŻ ZAGRASZ

Historia ma miejsce podczas sparingu z Oxford City. Jest lato, Redknapp testuje różnych piłkarzy, ale na boisku pojawi się jeden, który nie był w planach. To Steve Davies, kibic Młotów od najmłodszych lat, podążający za nimi nawet na towarzyskie mecze bez większego znaczenia. Przez lata krążyła legenda, że w trakcie tamtego spotkania z Oxfordem Redknapp postanowił wpuścić Daviesa na boisko z nie do końca wyjaśnionych przyczyn. Minęło 20 lat, nim wątpliwości zostały rozwiane.

Ta piękna historia o spełnionych marzeniach oddanego kibica West Hamu mogła wydarzyć się jedynie tak dawno temu. Dziś trudno sobie to wyobrazić, chociażby z tego powodu, że kluby Premier League rzadziej grają już sparingi z Oxford City, a częściej z Barceloną podczas jakiegoś towarzyskiego pucharku na końcu Azji. Mimo tego wielu podważało jej wiarygodność. Do Daviesa w końcu jednak dotarł po kilku latach od wydarzenia „Howler Magazine”, a Redknapp potwierdził wszystko w biografii wydanej w 2013 roku. I wszystko się wyjaśniło.

– Ledwo zaczął się sparing, a już bolało mnie ucho od krzyków tego faceta. Nie był wredny. Nie przeklinał. Po prostu ciągle gadał i narzekał. Pamiętam, że miał na sobie koszulkę i szorty, a każdy wystający spod nich kawałek ciała pokrywały tatuaże West Hamu. Upatrzył sobie naszego napastnika Lee Chapmana. Krzyczał: „Nie wystawiaj go. To osioł, jest bezużyteczny!” – wspominał Redknapp.

Wszystko trwało przez całą pierwszą połowę, a w przerwie menedżer West Hamu dokonał dwóch zmian. Nie zdjął jednak Chapmana i musiał słuchać dalej.

– Potrafisz grać tak samo, jak gadać? – zapytał w końcu Daviesa.

– Jestem lepszy niż Chapman! – wypalił kibic.

– W porządku. To zakładaj koszulkę i wchodzisz – stwierdził Redknapp.

Davies był przekonany, że to dowcip, ale menedżer nalegał. Skoro jesteś taki cwany, żeby narzekać na grę kogoś z zespołu, to – jak mawiał klasyk – wyjdź, pokaż. Davies w końcu zrozumiał, że Redknapp nie żartuje i powiedział, że chce grać w ataku i udowodnić, że jest lepszy od Chapmana.

– Spiker zapytał mnie, kto to jest. Chciał ogłosić zmianę, ale nie miał pojęcia, kogo wpuszczam. „Nie oglądałeś mundialu? To Bułgar Titiszew, strzelił tam trzy gole”, powiedziałem mu. „Ach, tak. Tak myślałem, że to on”, odpowiedział spiker – przywoływał po latach Redknapp w BT Sport.

GOL JAK ZŁOTY MEDAL

Piłkarze West Hamu byli zdumieni, ale Davies przeżywał właśnie przygodę życia. Świadkowie wspominają, że biegał i starał się jak szalony, aż w końcu... zdobył bramkę. Redknapp nie mógł uwierzyć w to, że gość, który gderał mu za uchem właśnie strzelił gola. Davies świętował jak wariat i zachowywał się, jakby zdobył mistrzostwo świata. – W szatni po meczu wszystkim powiedziałem, o co chodzi, a chłopaki mieli wielki ubaw. Wszyscy podpisali mu się na koszulce. Skubany miał rację! Faktycznie wypadł lepiej od Chapmana – wspominał w biografii ówczesny menedżer Młotów.

Po wielu latach Jeff Maysh, dziennikarz „Howler Magazine”, dotarł do Daviesa, choć nie było to łatwe. O wydarzeniu w lecie 1994 roku szerzej napisał jedynie lokalny dziennik z Oxfordu i nie dodał żadnego zdjęcia, więc trudno było wytłumaczyć, kogo się szuka. Szczególnie, że Steve Davies występuje w każdej angielskiej książce telefonicznej jakieś pięć tysięcy razy. Udało się dopiero za sprawą klubowego fotografa West Hamu, który zrobił nietypowemu piłkarzowi kilka zdjęć podczas tamtego sparingu.

Davies kibicował Młotom od wczesnego dzieciństwa. Jego idolem był Trevor Brooking, a najlepszym wspomnieniem zwycięski finał FA Cup z 1980 roku. Chodził na treningi, zbierał podpisy, nie pomijał żadnego meczu i po prostu żył i oddychał klubem. Jednocześnie grywał amatorsko w piłkę, jeśli akurat nie jechał za West Hamem na mecz. Na tym etapie już dawno pożegnał się z marzeniem o grze dla ukochanego klubu, choć podobno jako nastolatek pokazywał talent piłkarski.

Mimo tego doczekał się debiutu, choć sparing z Oxford City to nieoficjalny mecz. Daviesowi to jednak nie robi różnicy. – Zabiło mnie tempo gry. Nie była to na pewno liga niedzielna – śmiał się w rozmowie z Mayshem. Pamiętał, że dostał koszulkę z numerem trzy i strzelił gola w 71. minucie oraz mówi, że do dziś ma przed oczami wielkie zdziwienie na twarzach piłkarzy Młotów. Davies nie zachował jednak tej cennej pamiątki, jak podpisana koszulka z tamtego meczu, bo w 2011 roku spłonął mu dom wraz z całą kolekcją innych przedmiotów związanych z West Hamem.

Davies wyznał jeszcze jedno. Jego wyjątkowy moment tak naprawdę był niepełny. Tamta bramka nie została uznała.

– Podbiegłem do sędziego i myślałem, że go uduszę. Krzyczałem: „Chłopie, wszystko zniszczyłeś, zabrałeś mi spełnione marzenie” – wyznał kibic West Hamu. Ale mimo tego, wydarzenie było tak niecodziennie, że Redknapp zapamiętał je inaczej. Nikt jednak chyba nie ma mu tego za złe. W końcu po co psuć sobie tak ładną historię?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.
Komentarze 0