Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, najsłynniejszym „złodziejem” NBA jest dziś Jose Alvarado. Świeżak z Nowego Orleanu podbija parkiety najlepszej ligi świata nieustępliwością i patentem na przechwyty. Trudno znaleźć drugiego zawodnika niewybranego w drafcie, który już w pierwszym sezonie stworzyłby swój popisowy ruch.
Po straconym punkcie drużyna wznawia grę. Jeden z koszykarzy podaje do drugiego, rozgrywającego. Ten próbuje wyjść z akcją z własnej połowy. Zapomina o tym, że w rogu boiska pozostał rywal. Nagle niepostrzeżenie ktoś zabiera mu od tyłu piłkę. Szybka kontra przeciwko zdezorientowanemu zespołowi przynosi punkt.
Komentarze 0