Fanka Bruce’a Springsteena, której niestraszny Michael Jordan. Jak Katie Ledecky przeszła do historii

Zobacz również:TOKIJSKIE NADZIEJE #12. Atak z drugiego rzędu. Jak przebić lekkoatletyczny szklany sufit?
Igrzyska olimpijskie Tokio - Katie Ledecky
Fot. Laurence Griffiths/Getty Images

Choć ma dopiero 24 lata, to może poszczycić się lepszym dorobkiem medalowym niż wiele gwiazd sportu. Poczynając od Londynu, Katie Ledecky za każdym razem przywozi z igrzysk złoto. Nie inaczej było w Tokio. Amerykanka świetną postawą udowodniła, że można już ją zaliczać do wąskiego panteonu sław pływania.

Amerykanie nie musieli czekać na nową gwiazdę basenu. Zmiana pokoleniowa z Michaela Phelpsa na Caeleba Dressela i Katie Ledecky przeszła (nomen omen) płynnie. Gdy starszy kolega kończył karierę udanymi igrzyskami w Rio, ona podobnie jak on kiedyś, w młodym wieku zaczęła pisać karty historii sportu. W Tokio nie wszystko poszło po jej pomyśli. Dwa złota, na 200 i 400 metrów stylem dowolnym, „zabrała” jej Ariane Titmus. Jednakże na 800 i 1500 metrów to ona zostawiła za sobą resztę rywalek, przechodząc do historii.

Do tegorocznych igrzysk podchodziła jako jedna z gwiazd nie tylko dyscypliny, ale całego turnieju czterolecia. Wraz z między innymi gimnastyczką Simone Biles, która obecnie walczy z problemami osobistymi, stanowi reklamówkę amerykańskiego olimpizmu. Skąd się wziął talent zawodniczki z Maryland, która już jako piętnastolatka słuchała hymnu w Londynie po triumfie na 800 metrów?

RZUCONA NA GŁĘBOKĄ WODĘ

– To, co zrobiłam w ciągu ostatnich kilku lat, było całkiem dobre, ale nawet to nie określa mojej tożsamości. Ciężka praca i robienie wszystkiego, co w mojej mocy, aby odnieść sukces, powinno nią być – mówiła kilka lat temu Ledecky.

Czy można powiedzieć, że ktoś był stworzony do danej dyscypliny? Jeśli tak, to przykład stanowi basen i Ledecky. Mająca czeskie korzenie (za sprawą dziadka ze strony ojca) zawodniczka spróbowała sił w pływaniu za namową brata i mamy, która przed laty startowała w popularnych zawodach akademickich. To ona przedstawiła jej podstawy sportu, a mała Katie w mig je pojęła. – Od pierwszego dnia czułam się w wodzie komfortowo – wspominała w 2015 roku.

Kolejny „skok na głęboką wodę” stanowił udział w tak zwanych trialsach przed igrzyskami w Londynie. Dla Ledecky były to debiutanckie zawody wśród seniorek. Wiele osób wiedziało, że ówczesna piętnastolatka jest ogromnym diamentem. Ci, którzy wcześniej o niej nie słyszeli, dowiedzieli się po rezultacie odniesionym w zawodach na 800 metrów stylem dowolnym. O ponad dwie sekundy pokonała drugą zawodniczkę, zyskując przepustkę na pierwsze igrzyska. Do Londynu wyjeżdżała jako najmłodsza amerykańska olimpijka.

Turniej czterolecia był debiutem Ledecky na arenie międzynarodowej. Co należy podkreślić – niesamowicie udanym. Już kwalifikacje pokazały, że presja najważniejszej imprezy na świecie na nią nie działa. Z trzecim czasem dostała się do finałów, a tam po raz pierwszy zdeklasowała konkurencję, wygrywając z przewagą czterech sekund nad drugą zawodniczką. Jej czas – 8:14,63 – był drugim na światowej liście wszechczasów, ale pierwszym na amerykańskiej.

NOWA NORMALNOŚĆ

Po pierwszym złocie życie Ledecky przestało przypominać te sprzed igrzysk. Amerykanka stała się talentem, który podziwiały całe Stany. Ona sama od zawsze starała się odciąć od tej otoczki. Cały czas skupiała się na treningach oraz nauce – wówczas w liceum w Bethesdzie.

– W moim umyśle jestem tylko normalną nastolatką. Będę trenowała i uczyła się, jakbym nie zdobyła złota olimpijskiego. Będę po prostu tą samą osobą, którą byłam wcześniej – opowiadała tuż po przylocie do Stanów.

Jak zapowiedziała, tak zrobiła. W następnych latach przyzwyczaiła się do łączenia nauki w liceum z rywalizacją na basenie. Należy jednak podkreślić, że zbyt wymagającej walki nie miała. Rok po Londynie, przywiozła z Hiszpanii cztery złota mistrzostw świata – w sztafecie oraz indywidualnie na 400, 800, 1500 metrów. Na dwóch ostatnich dystansach ustanowiła rekordy świata. Wszystko w stylu dowolnym – jej koronnym. Dorobek ze światowego czempionatu najpierw podwoiła, a później potroiła odpowiednio w 2015 i 2017 roku.

Już przed igrzyskami w Rio, zaczęto mówić o Ledecky jako o dominatorce stylu dowolnego. – Jeśli Katie będzie robić to, do czego przyzwyczaiła przez ostatnie cztery lata, pozostanie nam walka o drugie i trzecie miejsce – mówiła przed brazylijskimi igrzyskami jej duńska rywalka, Lotte Friis. Cóż, słowa konkurentki okazały się nadzwyczaj trafne.

Powiedzieć, że w Rio nie było na nią mocnych, to jak nic nie powiedzieć. Ledecky znokautowała konkurencję w jej ukochanym stylu dowolnym. Finał na 200 metrów? Złoto. Finał na 400 metrów? Złoto i rekord świata. Z kolei start na najdłuższym wówczas dystansie 800 metrów skończył się deklasacją. Amerykanka pokonała srebrną medalistkę o ponad jedenaście, a ostatnią zawodniczkę o 22 sekundy! Oczywistością był rekord świata. Oglądając transmisję odnosiło się wrażenie, że charakterystyczna linia przedstawiająca tempo najlepszego dotychczasowego wyniku w historii bezskutecznie próbowała gonić pływaczkę.

Wygrywając na trzech wspomnianych dystansach Ledecky stała się pierwszą od 48 lat zawodniczką, której udała się ta sztuka. Do trzech indywidualnych zwycięstw ówczesna dziewiętnastolatka dorzuciła złoto i srebro w sztafecie. Z łącznym bilansem pięciu medali została najczęściej dekorowaną sportsmenką na pojedynczych igrzyskach (biorąc pod uwagę same złota) i drugą po Phelpsie biorąc pod uwagę również mężczyzn.

GŁOWA PRZY ZIEMI

Jakkolwiek pływaczka by nie próbowała, to nie ma szansy uciec od porównań do starszego kolegi. On również pojawił się w młodym wieku na igrzyskach, lecz w Sydney nic jeszcze nie ugrał. Worek z medalami rozwiązał w Atenach. Jego dominacja trwała praktycznie do końca startów, przez co nie bez przyczyny nazywany jest najlepszym pływakiem w historii.

Choć wszystko toczy się po myśli Ledecky, to trudno bezpośrednio zestawiać ją z Phelpsem. Były pływak nadal ma o kilkanaście złotych medali więcej (nie wspominając o tych z innego kruszcu). W przeciwieństwie do Ledecky, rywalizował nie tylko w konkurencjach w stylu dowolnym. Nie wiemy również, jak długo potrwa jej kariera na tak fenomenalnym poziomie.

Można jednak porównać ich nastawienie. Pomimo niesamowitych sukcesów, które pozwoliły określać Phelpsa mianem olimpijczyka wszech czasów, przez lata parę razy dał się poznać z niezbyt dobrej strony. Tuż po pierwszych udanych igrzyskach, w listopadzie 2004 roku, zatrzymano go za jazdę pod wpływem alkoholu. Wizerunek młodej gwiazdy został mocno naruszony. – Zawiodłem wiele osób w kraju – kajał się pływak.

Niecałe pięć lat znów nazwisko Phelpsa pojawiło się w nagłówkach mediów po tym, jak sieć obiegło zdjęcie zawodnika korzystającego z fajki wodnej. Z kolei w 2014 roku znów wpadł „na podwójnym gazie”, dodatkowo przekraczając prędkość. Tym razem Phelps zapłacił za to zawieszeniem od krajowej federacji, a co za tym idzie absencją na rozgrywanych rok później mistrzostwach świata.

Patrząc na charakter, można dojść do wniosku, że 24-latka i doświadczony kolega stoją w opozycji do siebie. Próżno szukać jakichkolwiek skandalów w życiorysie Ledecky. Nie należy do zbyt rozrywkowych osób. Choć w 2018 roku przeszła na zawodowstwo, mogąc w końcu zarabiać pieniądze z tytułu reklam, postanowiła dokończyć edukację. Z jednej strony ukończyła psychologię na Stanfordzie, z drugiej trenowała pod okiem Grega Meehana – szkoleniowca, z którym osiągała sukcesy od 2016 roku. To właśnie w Kalifornii pływaczkę zastała pandemia, która nie pozwalała spotkać się z bliskimi.

– Nie widziałam rodziny od ponad roku. Chcę, aby było to tego warte i żeby wszyscy w Stanach byli dumni, gdy startuję – opowiadała w kwietniu portalowi „Insider”.

Koronawirus spowodował zamknięcie centrum treningowego. Ledecky wraz z inną czołową pływaczką Simone Manuel skorzystały z gościnności jednej z rodzin mieszkających niedaleko Stanford. Zawodniczki trenowały na niepełnych rozmiarów basenie zlokalizowanym na podwórku. W ten sposób mogły utrzymać formę.

Ledecky wspominała, że pomimo smutku z powodu przełożonych igrzysk, starała się zachować pozytywne myślenie. Jak dodała, starała się cały czas zajmować czymś głowę. Oprócz treningów, Amerykanka korzystała z dobrodziejstw technologii, grając w gry wraz z rodziną przez Zooma czy też rozwijała umiejętności kulinarne. Nie zabrakło również muzyki.

– Nie zobaczysz mnie ze słuchawkami jak niektórych pływaków, ale słucham muzyki w samochodzie z tatą, kiedy odwozi mnie na treningi. Jest wielkim fanem Bruce'a Springsteena, więc ja też musiałam go pokochać – opowiadała lata temu zawodniczka.

TOKIJSKIE WYCZYNY

Pomimo przełożenia Igrzysk, Amerykanka nie straciła formy. W czerwcu brała udział w trialsach, zyskując kwalifikację na wszystkich dystansach, do których się zgłosiła. Do turnieju czterolecia w Japonii podchodziła jako posiadaczka trzech rekordów świata – na 400, 800 i 1500 metrów. Ostatni dystans w żeńskim wydaniu czekał w Tokio debiut.

Premierowy start poważnie zaskoczył nie tylko kibiców, ale pewnie także i Ledecky. Na dystansie ośmiu basenów z półsekundową przewagą triumfowała Titmus. Wynik o tyle szybko poszedł w świat, że była to pierwsza porażka Amerykanki w finale zawodów na turnieju czterolecia w życiu. Wcześniej każdy występ kończyła złotem.

Start na 200 metrów również nie poszedł po jej myśli. Nie patrząc na okoliczności, piąte miejsce (nieco ponad pół sekundy za nią dopłynęła Federica Pellegrini) można uznać za porażkę. W tym samym czasie Ledecky walczyła także na debiutanckim dystansie 1500 metrów. Tam okazała się bezkonkurencyjna. Z przewagą czterech sekund nad rodaczką Ericą Sullivan zapisała się w historii igrzysk jako pierwsza mistrzyni olimpijska w tej konkurencji.

Na koniec zdobyła kolejne, siódme złoto olimpijskie w życiu (warto dodać, że do trzech indywidualnych medali, Ledecky "dorzuciła" czwarty, srebny w sztafecie). Te również zapadnie w pamięć, gdyż Ledecky na 800 metrów wygrała już na trzecich igrzyskach z rzędu. Co ciekawe, tuż za nią przypłynęła kolejna nadzieja amerykańskiego basenu – Katie Grimes. Srebrną medalistkę już porównuje się ze starszą koleżanką. Obie łączy wiek debiutu na turnieju olimpijskim – piętnaście lat. Rowdy Gaines, trzykrotny złoty medalista z Los Angeles przekonuje jednak, że dla 24-latki z Bethesdy już zarezerwowano miejsce na szczycie najlepszych pływaczek w historii.

– Jest niesamowicie pokorna, skupiona i wdzięczna za dar, który ma. To sportowiec, który pojawia się raz w życiu. Zaufaj mi, nigdy, przenigdy nie będzie drugiej Katie Ledecky. Nie za mojego życia – powiedział Gaines pełniący funkcję eksperta w telewizji NBC.

Mając 24 lata Ledecky już zapisała ogromną historię. Słowa Gainesa znajdują poparcie u wielu kibiców i ekspertów pływania. Amerykankę określa się tytułem jeśli nie najlepszej, to jednej z czołowych pływaczek w historii. Jeżeli wszystko potoczy się po jej myśli, to jeszcze przez wiele lat czternastokrotna rekordzistka świata nie odda korony królowej basenu.

Tekst powstał we współpracy z Samsung Polska.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.