Francuskie Grand Prix może być tym samym dla fanów Ferrari, co pamiętny wyścig na Hockenheimring z 2018 roku.
Charles Leclerc wylądował w bandzie, podobnie jak Sebastian Vettel cztery lata temu, kiedy był jednym z głównych faworytów do tytułu. Ferrari samo w sobie zamienia się w komediodramat, a Max Verstappen kolejny raz dostaje prezent i znowu powiększa przewagę w klasyfikacji generalnej.
Komentarze 0