Czesław Michniewicz selekcjonerem, czyli jak sprzedać plan Robertowi Lewandowskiemu?

Zobacz również:Z NOGĄ W GŁOWIE. Jerzy Brzęczek – jedyny naprawdę niekochany w reprezentacji
1000x666.jpg
Grafika: Michał Kołodziej

Czy świat reprezentacji Polski zawali się w przypadku braku awansu na mistrzostwa świata w Katarze? Z dziesięciu ostatnich mundiali biało-czerwoni grali tylko w połowie, bywały przerwy dwunasto- i ośmioletnie. Jednak to może być ostatnia taka impreza, na którą kadra mogłaby pojechać z najlepszym zawodnikiem – napastnikiem – na świecie. Dlatego najpierw Czesław Michniewicz musi dopasować się do tego, jak chciałby grać Robert Lewandowski.

O tym, że kapitan reprezentacji Polski nie ma najlepszego zdania o szkoleniu w swoim kraju, nie trzeba nikomu przypominać. Czy bierze się to z wnikliwych analiz kształcenia trenerów lub poziomu lig juniorskich – wątpliwe – czy z obserwacji kolejnych pokoleń wchodzących do kadry, nie ma to na dobrą sprawę znaczenia. Zwłaszcza że i jego zdanie się w tej kwestii zmieniało: po nieudanych mistrzostwach Europy twierdził, że „widzi światełko w tunelu”, choć dwa lata wcześniej krytycznie wypowiadał się o stylu gry reprezentacji do lat 21. Tej, którą prowadził Czesław Michniewicz.

Rozgrzebywanie sprawy w kontekście tego, kto i co konkretnie powiedział, nie ma większego sensu. Ostatecznie rozbiło się przecież tylko o to, czym młodzieżowa kadra ma być. Ze słów Lewandowskiego można wyczytać, że powinna ona zachęcać do rozwijającego zawodników, kreatywnego grania nawet kosztem wyniku. Tymczasem Czesław Michniewicz prowadził zespół tak, by osiągał wynik: w eliminacjach zajął jak najwyższą pozycję, awansował do mistrzostw Europy, zagwarantował sobie grę w Igrzyskach. I tylko tego ostatniego celu nie udało mu się zrealizować.

Jeśli Lewandowski podejdzie do Michniewicza sceptycznie – pamiętając o grze młodzieżówki, niepowodzeniach Legii w Ekstraklasie, nawet biorąc pod uwagę to, że sam proces wyboru nowego selekcjonera pozostawiał wiele do życzenia – to ten drugi może przekonać go faktami. Nie jest bowiem tak, że sposób gry narzucany przez 52-letniego szkoleniowca całkowicie ignoruje napastników. Zwłaszcza że z roli, jaką otrzymał Lewandowski u Adama Nawałki, chętnie Michniewicz już raz skorzystał.

To warto przypomnieć: w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy 2019 najlepszym strzelcem był Polak. Przeżywający trudny czas w klubie Dawid Kownacki strzelił jedenaście goli, trafiał z każdym przeciwnikiem, a więc m.in. z Gruzją, Finlandią, Danią i Portugalią. Od Michniewicza otrzymał centralną rolę w ataku, opaskę kapitana i odpowiedzialność, do której się poczuwał. Jego brak w meczu z Hiszpanią (kontuzja) również mocno wpłynął na umiejętność całej drużyny w wyprowadzeniu nielicznych ataków. Wyniku pewnie by to nie zmieniło, poczucie pewności siebie drużyny – na pewno. Zwłaszcza że w kadrze Kownacki trafiał do bramki znacznie bardziej regularnie niż w kolejnych klubach. Na tym poziomie do tej pory nie odbudował swojej pozycji ani formy nawet do podobnego poziomu, który prezentował w młodzieżówce.

Nie był też jedynym napastnikiem, którego Michniewicz skutecznie wykorzystywał. Nawet Łukasz Piszczek, który był znacznie lepszym obrońcą niż atakującym, strzelił w mistrzowskim sezonie dla Zagłębia Lubin u tego trenera jedenaście goli. Nawet Darvydas Šernas w przeciętnym Widzewie dorzucił dziesięć trafień, a Piotr Grzelczak – osiem. Tomas Pekhart w systemie Legii został królem strzelców, Mahir Emreli zdobył dziesięć bramek w 22 występach. To były centralne postacie zespołów Michniewicza, które atakowały na różne sposoby.

SPRZEDAĆ PLAN

Nie może być inaczej także w przypadku Lewandowskiego i reprezentacji, bo od jego dyspozycji, skuteczności zależeć może więcej niż od systemu czy sposobu gry. Odczytał to już osiem lat temu Adam Nawałka, gdy przekazał napastnikowi opaskę kapitana, grę podporządkował temu, by to on miał najwięcej sytuacji i czuł się najpewniej. Od wyprawy do Monachium kadencję zaczął Paulo Sousa, tylko Jerzy Brzęczek był wyjątkiem, bo pierwsze spotkanie odbył z Kamilem Glikiem. – Będziemy bazować na naszym napastniku, musimy stworzyć mu do tego warunki – mówił również Michniewicz na swojej pierwszej konferencji prasowej i to do kapitana uda się już w tym tygodniu.

Pilka nozna. Euro U21. Reprezentacja Polski. Media Day. 20.06.2019
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Lewandowski też o to bardzo dba. Na treningach reprezentacji udziela wielu uwag zwłaszcza młodym zawodnikom, gdy przy wykańczaniu akcji nie zagrywają mu precyzyjnych podań w pole karne. Spotkało to m.in. Sebastiana Szymańskiego. Zwraca się do nich również, tłumacząc, jakie ruchy wykonuje, gdzie mają zagrywać piłkę i jakie sektory boiska zajmować, by korzystała drużyna, a najbardziej – jej najlepszy zawodnik. To może i egoistyczne działanie, ale też bardzo świadome, wynikające z tego, jak szanse na wynik widzi Lewandowski.

Temu także Michniewicz będzie musiał się poddać, może oddając część z pragmatycznego nastawienia. Warto bowiem przypomnieć, że z jedenastu trafień Kownackiego w U21 aż sześć było efektem rzutów karnych, jedno to strzał po rzucie rożnym. Z akcji strzelał czterokrotnie, w tym trzy to szybkie ataki. Nie był to efekt bardzo ofensywnej gry drużyny Michniewicza, zresztą, gdy patrzy się na statystyki z tamtych eliminacji, rysuje się obraz drużyny, która wykorzystywała więcej szans o niższej jakości, niż robili to ich rywale. Tak było z Finlandią (wynik 3:1 dla Polski, xG już tylko 2,38 – 3,22), Gruzją (3:0, 0,95 – 1,13), Danią (3:1, 1,1 – 2,73), a nawet z Wyspami Owczymi (2:2, 1,3 – 1,59). Bazując na golach oczekiwanych, należy również wskazać, że w spotkaniu, z którego Michniewicz jest najbardziej dumny z tego okresu – 1:0 z Włochami w Euro 2019 – to rywale mieli 88-procentową szansę na zwycięstwo (xG 0,54 – 3,16).

Nowy selekcjoner podkreślał, dlaczego udało się oszukać los i wygrać jedną bramką, zachowując czyste konto. To było taktyczne zwycięstwo, odniesione w bardzo pragmatycznym stylu: z podwajaniem skrzydłowych rywali, blokowaniem środka pola i, co najważniejsze, z rzetelnym wykonywaniem założeń selekcjonera. Te cechy przydadzą się również w Moskwie, ale umiejętność „sprzedania” planu gry Lewandowskiemu będzie kluczowa. To piłkarz, który nie znosi stać na boisku i czekać, aż rywal sam odda piłkę. Warto przypomnieć jego niezadowolenie z tego, jak reprezentacja oddała inicjatywę Czarnogórze na koniec eliminacji MŚ 2018, że on jako jedyny próbował biegać między Japończykami we Władywostoku, zanim zorientował się, że reszta zespołu czeka w niskim pressingu. To po alarmująco biernej postawie drużyny Jerzego Brzęczka przeciwko Włochom w Reggio nell’Emilia nastąpiło słynnych dziewięć sekund milczenia Lewandowskiego, który nie potrafił sprecyzować założeń taktycznych na to spotkanie.

INTELIGENCJA

W trakcie pierwszej konferencji prasowej, poza kwestiami korupcji, poprzednika, procesu wyboru selekcjonera, przewinęło się też wiele wątków taktycznych. – Życzyłbym sobie, by reprezentacja grała na takim poziomie, jak w meczu z Anglią – mówił o wrażeniach z kadencji Paulo Sousy. – Każdy trener ma inne założenia. U jednego zawodnicy w systemie 3-4-3 mają inne obowiązki niż u drugiego w tym samym ustawieniu. Chciałbym wydobyć od zawodników to, co było dobre u Sousy, a tych rzeczy, które nie były dobre, po prostu nie pokażemy.

Mówił również o tym, że chciałby, by jego zespół modyfikował ustawienie zależnie od wyniku – nie fazy gry, nie stopnia, w jakim dominuje rywal. To też wiele mówi o tym szkoleniowcu: sugeruje się, że jest zadaniowcem, ale tak naprawdę bardziej odpowiednie byłoby określenie „wynikowiec”. – Najbardziej chcę wygrywać – rzucił zapytany o reaktywne podejście swoich drużyn. To żaden zarzut, ponieważ w kluczowych momentach kariery szkoleniowej mu się to udawało: z Zagłębiem w Warszawie (ostatnia kolejka mistrzowskiego sezonu), utrzymując Podbeskidzie w ostatnich meczach sezonu 2012/13, odmieniając Legię na mecz z Rakowem wiosną 2021, a potem blokując rywali niemal całkowicie (dziewięć czystych kont od 20. kolejki poprzednich rozgrywek Ekstraklasy).

Osiągnięcia i niepowodzenia z obecnego sezonu w Legii również doskonale oddawały charakter pracy Michniewicza-trenera. Zaczął od stwierdzenia wprost: przygotowuje zespół na konkretne spotkanie z Bodø/Glimt. Wygrał ze Slavią Praga, Spartakiem Moskwa i Leicester City, by przegrywać z Wisłą Kraków, Śląskiem Wrocław, Radomiakiem Radom i Lechią Gdańsk. Wszystko układało się dobrze, gdy Legia mogła realizować plan, którego założenia w znacznym stopniu tyczyły się defensywy, reakcji po stracie piłki, nie budowania akcji w taki sposób, by rozbić obronę nisko ustawionego przeciwnika. W spotkaniach, w których zespół Michniewicza wyraźniej dominował, dwa razy częściej zdarzały się porażki niż zwycięstwa. Tej klasy zawodnikom łatwiej kontrolować odległości między sobą, ograniczając przestrzeń, niż po drugiej stronie boiska w takich warunkach odnajdywać się z piłką.

Zależność od piłkarzy jest istotna i odpowiedzi na poszukiwanie pomysłu na kadrę należy szukać w ich głowach. Młodzieżowa reprezentacja Michniewicza prezentowała reaktywny styl, ale miała liderów wyróżniających się rozumieniem gry: Krystiana Bielika, Patryka Dziczka, Sebastiana Szymańskiego, Filipa Jagiełło, Bartosza Kapustkę. To nie był zespół składający się wyłącznie z fizycznych, wybieganych i mechanicznie działających piłkarzy – przynajmniej nie w każdej fazie gry. Nieprzypadkowo w Legii poprawa wyników przyszła wraz ze zwiększeniem odpowiedzialności za ofensywę i kreatywność Kapustki, a załamanie – po jego kontuzji. Wówczas problemem okazała się także jednowymiarowość: zarówno trenera, który nie rozwinął drużyny w ataku, jak i piłkarzy, którzy, nawet jeśli starali się wykonywać wskazywane przez niego działania, często sprawiali wrażenie, jakby nie rozumieli swoich ruchów, timingu działań na boisku i wobec aktywności rywala.

Reprezentacja Polski
Piotr Kucza/400mm

Trener bazujący na rozumieniu gry, odczytywaniu zamiarów przeciwnika i wykorzystywaniu jego słabych stron potrzebuje na boisku również takich piłkarzy. Szkoleniowiec opierający się na motywacji – takich, którym wystarczają takie bodźce. Dlatego na prezentacji Michniewicz podkreślał znaczenie inteligencji swoich nowych piłkarzy. – Pracują u lepszych trenerów – mówił z delikatnym uśmiechem. – Będę bazował na tym, co potrafią, co robią w swoich klubach, ale postaram się im także pomóc. […] Ostateczna decyzja będzie należała oczywiście do mnie, ale zamierzam słuchać głosu drużyny. Trener może uczyć się cały czas, na tym polega jego mądrość – dodawał. To również może być istotny argument w rozmowie z Lewandowskim.

ZADANIE DOMOWE

Najbardziej uspokajające w jego wypowiedziach odnośnie do meczu z Rosją były wyliczenia: 52 dni, cztery i pół godziny. Gdy Cezaremu Kuleszy zarzucano, że przedłużając proces wyboru selekcjonera, zabiera temu nowemu czas, Michniewicz stwierdził, że ma go wystarczająco dużo. I wie, jak wdrożyć to, co musi powstać najszybciej, czyli podejście do rywala i plan na mecz. Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że ten ostatni będzie skupiał się na stabilizacji defensywy, zabezpieczeniu własnej bramki. W poprzednich barażach mundialu (choć rozgrywanych w innej formule) w połowie meczów był bezbramkowy remis, goście wygrali tylko raz, a dwa wysokie zwycięstwa pokazują, jak szybko drużyna może się rozpaść mentalnie, gdy nie idzie jej pod presją wyniku. Czujność będzie podstawą: jego młodzieżówka rozgrywała niezły mecz z Portugalią w Zabrzu, ale dała się zaskoczyć z kontrataku. W rewanżu to biało-czerwoni zaskoczyli pewnych swego rywali, którzy po dwudziestu pięciu minutach nie wiedzieli, co się dzieje.

By tego uniknąć, już na najbliższe zgrupowanie kadrowicze mają przyjechać przygotowani: część materiału przerabiając w ramach zadania domowego, inną w rozmowach z Michniewiczem. To działało w młodzieżówce przy nieczęstych spotkaniach całego zespołu, nie zafunkcjonowało, gdy w Legii piłkarze (może) poczuli przesyt wymaganiami trenera przy graniu co trzy dni. O zmarnowanym styczniu da się zapomnieć, a to, co funkcjonowało jesienią – wyciągnąć, pokazać i wykorzystać ze zmianami, które już mogą być w głowie Michniewicza. Wdrożyć w kilkaset minut spędzonych razem na boisku, a potem sprawić, by w odpowiedniej chwili, odpowiednim miejscu piłka spadła pod nogi Lewandowskiemu. On wciąż jest największą szansą na sukces tej kadry, jak i każdego kolejnego selekcjonera.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz i komentator Viaplay. Lubi opowiadać o futbolu od strony taktycznej.