
- Szedłem z żoną po zakupy i usłyszałem: „Zobacz remiza, może to praca dla ciebie? - opowiadał rok temu w „The Sun” David Hillier, mistrz Anglii z 1991 roku z Arsenalem. W roli strażaka właśnie stuka mu 16 lat. A to tylko jeden z przykładów, co może robić piłkarz po karierze. Ludzie z bogatym CV zostawali listonoszami, taksówkarzami, inni założyli łyżwy albo w roli detektywa ścigają handlarzy narkotyków pod Alkmaar.
Punktem wyjścia do poniższej wyliczanki jest wczorajszy świetny artykuł w „El Pais”. Gaizka Bergara, były piłkarz Athletic Bilbao opowiada w nim o swoim życiu po życiu. O kontuzjach, osuwaniu się z drabiny kariery, w końcu o kursie spawacza i pracy w tartaku. Dzisiaj jest przewodnikiem górskim, choć koledzy ciągle nazywają go celebrytą, który 13 lat temu kopał po nogach młodego Leo Messiego.
Tatuażysta
Pamiętacie Daniela Aggera? Osiem lat w Liverpoolu i m.in. bomba z 30 metrów w meczu z West Hamem. Trudno wyrzucić go z pamięci, choć od czterech lat jest już poza piłką, zgrabnie przechodząc do świata tatuażu. Kurs zrobił jeszcze jako piłkarz, już wtedy miał wytatuowane ciało, w tym kostki palców z literami YNWA od „You’ll never walk alone”. Dzisiaj jest wykwalifikowanym tatuażystą, współtwórcą globalnej marki Tattoodo. W międzyczasie prowadzi też przedsiębiorstwo kanalizacyjne Klo-Agger. Ciągle też pozostaje aktywny na Twitterze.
DJ w klubie nocnym
Djibril Cisse, były reprezentant Francji ma zdjęcia w największych klubach nocnych w Europie, grał muzykę na pokazie Jeana Paula Gaultiera i prywatnej imprezie u Marii Carey. Dalej lubi ekstrawaganckie ciuchy i tatuaże, czasem wpadnie jako ekspert do stacji RMC Sport, ale na co dzień najwięcej czasu spędza przy gramofonach. Piłkarz, który w 2005 roku wygrał Ligę Mistrzów z Liverpoolem, uwielbia nowe życie. Jako DJ często gra do 5:30 i jako abstynent od urodzenia nie potrzebuje alkoholu, żeby się dobrze przy tym bawić. Na co dzień mieszka na Korsyce. Ludzie na imprezach dalej podchodzą do niego i pokazują na telefonie jego gole w Auxerre i Marsylii. DJ-em po karierze został też m.in. Gaizka Mendieta, były piłkarz Valencii.
Dominikanin
W Internecie można go znaleźć w koszulce Manchesteru United - tam się w końcu wychował. Można pooglądać go w reprezentacji Irlandii Północnej. A można też lekko się zaskoczyć, widząc go w białej sutannie dominikanina. Phillip Mulryne, były piłkarz Norwich to historia z piekła do nieba. Gdy w 2007 roku wylatywał z kadry po aferze alkoholowej, raczej nikt nie przypuszczał, że dziesięć lat później przyjmie święcenia i zostanie duszpasterzem. Na koncie ma ukończenie filozofii w Belfaście i studia teologiczne w Rzymie. Co ciekawe, w 2006 roku mógł trafić do Legii. Był nawet na testach, zagrał mecz z MKSem Mława, a w sieci do dziś hula jego zdjęcie z „eLką”.
Detektyw
Kibice Premier League doskonale pamiętają Arjana de Zeeuwa. Grał w Wigan i Portsmouth, w trakcie kariery nazbierał ponad 500 meczów, a parę lat później zaczęła krążyć informacja, że został detektywem. De Zeeuw, któremu kiedyś El-Hadji Diouf na boisku splunął w twarz, dzisiaj zajmuje się z nielegalnymi imigrantami i handlarzami narkotyków w Holandii. Angielskie bulwarówki, gdy się o tym dowiedziały, zrobiły mu rozkładówkę ze zdjęciami porucznika Columbo, inspektora Clouseau i duetem Starsky i Hutch. Pokazano też jego odznakę i wypowiedzi Roberto Martineza, byłego trenera de Zeeuwa. „Wiedziałem, że studiował medycynę sądową. Był chwilę nauczycielem. Ale że zostanie detektywem? Wow” - mówił Hiszpan.
Taksówkarz
Hakan Sukur jest najskuteczniejszym napastnikiem w reprezentacji Turcji. W pewnym momencie był jednym z najbardziej charakterystycznych snajperów w Europie, liderem Galatasaray i kadry, która zajęła trzecie miejsce na mundialu w 2002 roku. Dzisiaj Sukur mieszka w Stanach Zjednoczonych. Jako były polityk stał się ofiarą rządów Erdogana, musiał uciekać i zaczynać od nowa. „Próbowałem założyć kawiarnię, ale nagle zaczęli przychodzić do niej dziwni ludzie. Zacząłem więc jeździć na Uberze” - opowiadał rok temu w „New York Times”. Od jakiegoś czasu można śledzić go na Youtubie, praktycznie nie ma dnia, żeby nie wypuścił nowej relacji live.
Łyżwiarz figurowy
Członkiem pamiętnej tureckiej ekipy z Korei i Japonii był też Ilhan Mansiz, to zresztą jego gol w 94. minucie ćwierćfinału z Senegalem dał reprezentacji awans. Lata później były piłkarz Besiktasu zajął się modelingiem i pracą w telewizji. Aż w końcu poznał Słowaczkę Olgę Bestandigovą i to z miłości do niej zaczął ćwiczyć axle i salchowy. Innymi słowy: został łyżwiarzem figurowym z marzeniem występu na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Wraz z Olgą startował w kwalifikacjach, ale odbił się od ściany. Zapowiadał kolejne próby, ale chyba już mu przeszło. Dzisiaj na Instagramie często widać go z kijem golfowym.
Instruktor zumby
To akurat Jose Manuel Pinto, były bramkarz Celty Vigo, który sześć ostatnich lat kariery spędził na ławce w Barcelonie. Hiszpan dzięki temu ma trzy mistrzostwa Hiszpanii i dwa triumfy w Lidze Mistrzów. Gdy w 2014 roku zakończył karierę, nie szukał roboty w piłce. Pod pseudonimem Wahin zajął się muzyką, był producentem i kompozytorem, stworzył też m.in. sztukę „Cirque du Soleil” o Leo Messim. Dzisiaj na jego Instagramie króluje już tylko zumba. Pinto założył popularną siłownię P13Fit, prowadzi tam swój autorski 25-minutowy program ćwiczeń.
Strażak

Kolejna idealna historia dla brytyjskich tabloidów: podjechać z fotoreporterem, poprosić bohatera o ładny uśmiech i voila, okładka gotowa. David Hillier był mistrzem Anglii z Arsenalem w 1991 roku. Dwa lata później jego karierę zrujnowały kontuzje. A potem został strażakiem, rok temu na łamach „The Sun” tłumaczył to w następujący sposób: „Szedłem z żoną po zakupy i usłyszałem: „Zobacz remiza, może to praca dla ciebie?”. Robotę załatwił mu Ian Holloway, znany angielskim kibicom trener, który grał z Hillierem w Bristolu. Holloway zagadał ze szwagrem, a ten zatrudnił byłego mistrza Anglii. Dzisiaj stuka już mu 16 rok w pracy strażaka.
Listonosz
Reprezentaci Anglii początku lat 90. kończyli różnorako. Paul Gascoigne poszedł w alkoholowy ciąg i został wrakiem człowieka, a Gary Lineker odwrotnie: zatrudnił się w telewizji i do dziś błyska uśmiechem człowieka sukcesu. Gdzieś w środku tej skali jest Neill Webb, uczestnik meczu o trzeciej miejscu na mundialu we Włoszech, który po karierze został listonoszem. „Ludzie pytali mnie: to naprawdę ty? Przecież grałeś dla Anglii, zarobiłeś mnóstwo pieniędzy” - opowiadał w rozmowie z „Guardianem”. Irytowało go, gdy wcześniej „The Sun” wrzucił jego zdjęcie na rozkładówkę tak jakby praca na poczcie była jakąś ujmą. Webb nigdy nie bał się zwykłej pracy. Gdy nie znalazł miejsca w trenerce, rozdawał programy meczowe pod stadionem Reading, zatrudnił się w browarze i jeździł wózkiem widłowym. „Nie miałem tylu pieniędzy, by do 65. roku życia nic nie robić. Gdy jesteś piłkarzem, żyjesz życiem piłkarza. Pieniądze znikają” - podsumował.
Artysta
Jody Craddock, dziesięć lat w Wolverhampton, piłkarz jakich wielu, ale tak oddany „Wilkom”, z opaską kapitana, że trudno go nie pamiętać. Lata temu raczej nie kojarzył się z artystą, choć już wtedy malował, a po zakończeniu kariery zrobił z tego pomysł na życie. Jego pierwsze trzy obrazy kupił trener Mick McCarthy. A potem już poszło. Craddock nie ukrywa, że traktuje malarstwo jako sztukę radzenia sobie ze sobą, było to też remedium na traumę po śmierci czteromiesięcznego syna Jake’a. Dwa lata temu w „The Sun” pojawił się przejmujący artykuł o tym jak uczy malowania innego syna, Josepha. Młody ma dziś 16 lat, ale pierwsze obrazy z podobizną Johna Lennona sprzedał już jako 9-latek za odpowiednio 180 i 150 funtów