Mistrzowie Niemiec potrzebują piłkarskich atutów gwiazdy Liverpoolu. Ale jeszcze bardziej potrzebują sygnału, jaki pozyskanie gwiazdy Liverpoolu wysyła w świat. Że wciąż tańczą na koncercie mocarstw.
Najsłynniejszy senegalski piłkarz angażuje się finansowo w wiele akcji społecznych w Afryce, ale i tak symbolem tego, że nie zwariował, pozostaje rozbita szybka starego Iphone’a, z którym kiedyś go sfotografowano. Jako że mowa o człowieku, którego stać na wszystko, tamto zdjęcie obrosło niemal taką legendą jak historie o byłym prezydencie Urugwaju dojeżdżającym do pracy tramwajem. To, że Sadio Mane kupił sobie niedawno Bentleya, już nie rozlało się viralowo po mediach społecznościowych. Lecz drogi samochód to żaden dowód, że teraz już mu odbiło. Każdy, komu dobrze się powodzi, lubi czasem sprawić sobie coś, co jest symbolem statusu. Tak, by przy całym jego twardym stąpaniu po ziemi, inni nie zapomnieli, że jednak przynależy do najwyższej klasy.
Bayern Monachium na rynku transferowym zachowywał się często jak Mane ze starym Iphonem. Skoro coś działa, po co wymieniać na nowe, nawet jeśli ma się na to pieniądze. Efekt był jednak taki, że inni coraz częściej zapominali, że Bayern też je ma. Zaczął być klubem, który u coraz większej liczby zawodników nie miał finansowo żadnych szans. Sportowo też nie. Bo o ile wielkość Bayernu jeszcze wielu uznaje, o tyle chęć rywalizacji w Bundeslidze wykazuje już niewielu piłkarzy z najwyższej półki. Więc monachijczycy szukali zwykle na wewnętrznym rynku albo wśród graczy, którzy na najwyższą półkę dopiero planowali wejść. Ewentualnie się od niej odbili. W końcu jednak uznali, że skoro stać ich na nowego Iphone, czas sobie go kupić. Żeby przypomnieć innym, że wciąż dobrze mu się powodzi.