Przed chwilą Baku gościło Grand Prix Formuły 1, a zaraz przyjmie mistrza Polski w walce o Ligę Mistrzów. Czesław Michniewicz może opowiedzieć, jak trudno gra się z Karabachem, bo jego Legia przegrała 0:3 z mistrzem Azerbejdżanu. Gurban Gurbanow pracuje tam od 14 lat i jest jak azerski Sir Aleks Ferguson, a Karabach meldował się w fazie grupowej pucharów nieprzerwanie od ośmiu lat. Doświadczeniem pierwszy rywal Lecha bije go na głowę, ale to nie oznacza, że Kolejorz będzie na straconej pozycji. Dwumecz z Karabachem może być kluczowy dla całej drogi w pucharach – albo poznaniacy przejmą rozstawienie Azerów w kolejnej rundzie, albo spadną do eliminacji Ligi Konferencji.
To nie będzie proste zadanie, gdy mistrzowie Polski wpadają na stałego bywalca europejskich pucharów. W zasadzie od 2014 roku nie mieli edycji, żeby puchary oglądali w telewizji. Nawet jeśli drużyna największe lata świetności ma za sobą i ostatnio wylądowała w Lidze Konferencji, nadal trzyma wysokie standardy. W zeszłym sezonie Karabach wyszedł z grupy z Basel (remis), Omonią Nikozja prowadzoną przez Henninga Berga (cztery punkty) oraz Kajratem Ałmaty z Jackiem Góralskim (sześć punktów). W 1/16 finału dość boleśnie zatrzymała ich Marsylia (1:6), ale i tak skoro wiosną nadal uczestniczyli w tej zabawie, to nie zamierzają rozczarowywać się już na początku eliminacji.