80 płyt, od których powinniście zacząć przygodę z elektroniką - część 2

Zobacz również:Trzy powody, dla których warto wybrać się na Audioriver Park Edition
Flying Lotus Perform At O2 ABC In Glasgow
GLASGOW, SCOTLAND - APRIL 28: Flying Lotus performs at O2 ABC Glasgow on April 28, 2015 in Glasgow, United Kingdom (Photo by Ross Gilmore/Redferns via Getty Images)

Czas na drugą część naszego elektronicznego zestawienia, obejmującą czasy po 2000 roku. Po bardzo interesujących dekadach formacyjnych muzyka elektroniczna wcale nie okrzepła, za to twórczo rozwinęła wątki rozpoczęte przez pionierów i pionierki.

Z kolei muzyka klubowa zaczęła coraz mocniej mutować poza kierunki wyznaczone przez house i techno, chociaż to ostatnie przeżywa ostatnio potężny boom popularności. Elektroniczne brzmienia dotarły nawet do takich gatunków, jak metal, a podstawą produkcji muzycznej stały się urządzenia i instrumenty wcześniej kojarzone wyłącznie z elektroniką.

Coraz mocniej do głosu na równych prawach zaczęli dochodzić artyści i artystki spoza zachodniego kręgu kulturowego - ich wpływ był obecny zawsze, ale nie zawsze doceniano go adekwatnie, często pocieszając się kolonialnym podejściem (co zdarza się zresztą do dzisiaj). Niemniej, muzyka elektroniczna w najróżniejszych formach stała się ścieżką dźwiękową naszych czasów, przenikając do każdego stylistycznego poletka. Niemały na to wpływ miał rozwój technologiczny i wszechobecność urządzeń elektronicznych w naszych życiach - elektronika przestała być ciałem obcym, stała się naszym drugim kręgosłupem i dodatkową parą oczu.

Podobnie jak przy części pierwszej, trudno było ograniczyć całe potężne uniwersum brzmień do 40 płyt, ale spróbowaliśmy - ponownie, nie jest to kanon, ba, nie jest to nawet lista w 1/1000 pełna. To nasza propozycja dla tych, którzy chcą zacząć poznawać nowoczesną muzykę klubową i elektroniczną. Z lekkim skrzywieniem w pewne strony.

1
Vladislav Delay - Anima (2001)
vladislav delay.png

Sasu Ripatti nagrywa pod wieloma pseudonimami, ale to pod nazwami Vladislav Delay i Luomo narobił najwięcej szumu. Czasem nawet dosłownie, bo jego muzyka uwielbia eksperymentalną paletę brzmieniową i minimalizm. Anima to mistrzostwo w implikacji, gdzie ambient spotyka delikatnie zarysowane techno, a glitchujące efekty przejeżdżają po dalekich echach IDM-u. Ripatti jest kapłanem atmosfery, a Anima to doskonały przykład jej zastosowania w warunkach dźwiękowego nabożeństwa.

2
Autechre - Confield (2001)
autechre.jpg

Ze świecą szukać projektów o tak równej i różnorodnej dyskografii, jaką legitymuje się Autechre. Stąd wybranie jednej płyty, która miałaby reprezentować brytyjski duet, graniczy z niemożliwością. Autechre eksperymentuje z niesamowitym wyczuciem i znajomością materii elektronicznej - niezależnie, czy tańczy na truchle rave’u (album Amber), czy idzie w delikatniejszą stronę, czy jak na Confield stawia na awangardowe i radykalne podejście. Nie jest to najbardziej przystępna płyta projektu, ale z pewnością sprawiająca najwięcej satysfakcji po wgryzieniu się w nią.

3
Prefuse73 - Vocal Studies & Uprock Narratives (2001)
prefuse 73.jpg

Nie trzeba było czekać długo, by usłyszeć muzykę zainspirowaną opus magnum DJ-a Shadowa. I chociaż twórczość Prefuse73 określa się jako glitch-hop, to nazwa nie oddaje sprawiedliwości temu artyście. Owszem, naczelną zasadą jest tutaj psucie sampli i hip-hopowego rytmu, ale producent ma wyjątkowo dobre ucho do doboru dźwięków. Przez co Vocal Studies & Uprock Narratives słucha się wyśmienicie, w oderwaniu od eksperymentalnego charakteru płyty.

4
Björk - Vespertine (2001)
bjork.jpg

Islandzka artystka praktycznie od początku łączyła brzmienia, które trudno podejrzewać o kompatybilność. Gdyby nie Björk, trudno byłoby o rewolucję w awangardowym R&B, czy wielu innych muzycznych miejscach, gdzie wokal spotyka radykalny podkład. Ciężko wybrać najlepszą płytę wokalistki, więc stawiamy na bezpieczny i bardzo poruszający emocjonalnie wybór.

5
Merzbow - Dharma (2001)
merzbow.png

Noise to zdecydowanie muzyka dla wąskiego grona, ale wpływ tej radykalnej stylistyki jest odczuwalny szeroko, od techno po grindcore. Merzbow to niekwestionowany król hałasu - dyskografia Japończyka osiąga wartości trzycyfrowe, jak przystało na radykalnego wojownika brzmieniem. Dharma może być uznana za najbardziej przystępną płytę artysty, ale powiedzmy sobie szczerze - to ciągle pozycja wymagająca mocnych nerwów.

6
Fennesz - Endless Summer (2001)
fennesz.jpg

Gitara to żadna nowość w ambiencie czy eksperymentalnej elektronice (pozdrawiamy Orena Ambarchiego), ale Fennesz w utworze tytułowym na Endless Summer nadał temu instrumentowi wyjątkowe znaczenie. To ważny album dla ambientu i muzyki eksperymentalnej, oniryczna wyprawa na kres rzeczywistości. Producent sięga po całą gamę środków, by stworzyć jedną z najbardziej wciągających elektronicznych płyt w historii.

7
William Basinski - The Disintegration Loops (2002/2003)
basinski.jpg

Nikt się nie spodziewał, że samodestrukcja taśmy może być tak niesamowita. William Basinski, ikona ambientu, zaprasza publiczność do wyjątkowego eksperymentu: co czujemy, słysząc entropię, naturalne blaknięcie dźwięku, ostateczny efekt w postaci pustki? Zaloopowana taśma ulega rozpadowi, a my zostajemy z mieszaniną emocji. Wyjątkowa pozycja, gdzie forma i treść istnieją w idealnej symbiozie.

8
Ricardo Villalobos - Thé Au Harem d'Archimède (2004)
villalobos.jpg

Ricardo Villalobos to niezniszczalna ikona muzyki tanecznej, a jego sety i produkcje, transowe i bezkompromisowe w swojej słabości do długich form, stały się legendą. Thé Au Harem d'Archimède to doskonały przykład siły Villalobosa, klubowy utwór, który w pełni rozumie znaczenie dramaturgii i dynamiki przy tego typu brzmieniach. To słaby substytut wobec słuchania DJ-a na żywo, ale na czas pandemii jest to zamiennik idealny.

9
Skalpel - Skalpel (2004)
skalpel.jpg

Polski jazz od zawsze ma dobrą prasę zagranicą, również pod względem samplowania to chodliwy towar. I nic, tylko się cieszyć, że jedna z lepszych realizacji przerabiania polskiego jazzu pod nową muzykę wyszła z Polski. Duet Skalpel powycinał naprawdę kapitalne sample z rodzimego jazzu i nadał im zupełnie świeży kontekst. Album Skalpel, wydany nakładem wytwórni Ninja Tune podziałał uniwersalnie, stając się klasyczną pozycją również poza granicami naszego kraju.

10
Skream - Skream! (2006)
skream.jpg

Nadejście dubstepu, który stanął w kontrze do cukierkowego i komercyjnego 2stepu i UK Garage, było prawdziwą rewolucją. Potężne, sięgające głębin trzewi basy i transowa, prosta rytmika w 140 BPM okraszona dubową przestrzenią złożyły się na odświeżenie brytyjskiej muzyki, ale i tego, co uznajemy za imprezę klubową. Mroczne, dubstepowe biby kojarzone z zaciągniętym na czoło kapturem, kontrastowały z blichtrem mainstreamowego clubbingu. Debiutancki album Skreama do dzisiaj brzmi klasycznie i odsyła do zadymionych pomieszczeń i specjalistycznych sklepów płytowych Londynu. Trudno o większy hymn wczesnego dubstepu niż Midnight Request Line.

11
Burial - Untrue (2007)
burial.jpg

Często powtarzamy frazę o osobnym świecie, jaki kreuje ta czy inna płyta. W przypadku Untrue Buriala to żadna przesada. Brytyjski producent wziął na warsztat klubowe brzmienia - od big roomowych refrenów po rytmikę UK garage - i na ich podstawie stworzył melancholijny mikrokosmos. Untrue to kolejna polemika z kierunkiem, w jakim zaczęła zmierzać muzyka taneczna. Oraz próba głęboko emocjonalnej i autorskiej rewizji.

12
Justice - Cross (2007)
justice.jpg

Obok wyrosłego z Detroit electro, pojawiło się electro o wiele bardziej imprezowe, zakorzenione w bombastycznej stylówce electroclashu i syntezatorowych pił. Justice budowali na fundamentach stworzonych przez Daft Punk, ale pchnęli francuskie brzmienie muzyki tanecznej w objęcia szalonej imprezy bez trzymanki. Wiksiarskie electro wyrodziło wiele wątpliwych tworów (ekhm, Bloody Beetroots), ale Cross to akurat bardzo dobra pocztówka z francuskich klubów tamtej ery.

13
Zomby - Where Were U In ‘92? (2008)
zomby.jpg

Kariera tajemniczego producenta ukrywającego się pod pseudonimem Zomby jest splamiona nierównymi wydawnictwami i przypałową polityką występową (po prostu się na nich nie pojawiał). Ale dzięki takim wydawnictwom, jak Where Were U In ‘92 czy Dedication, nie można mu odmówić niebywałego talentu. Szczególnie ten pierwszy album jest wyjątkowy - jako na poły podsumowanie i pastisz muzyki rave, pokazuje ironiczne podejście, które zaczynało powoli przejmować dyskusję o muzyce w końcówce pierwszej dekady nowego tysiąclecia. Abstrahując od warstwy naddanej, to po prostu kapitalna płyta z muzyką taneczną - z ironią lub bez niej.

14
Jacaszek - Treny (2008)
jacaszek.jpeg

Na styku literatury z muzyką powstało sporo dobra i jeszcze więcej pretensjonalnych koszmarków. Szczęśliwie, Treny Jacaszka to wybitna płyta, która bardzo twórczo korzysta z oryginalnej materii Kochanowskiego. To album przejmująco ponury i smutny, jedno z najcięższych emocjonalnie wydawnictw ambientowych w historii. Przy czym Treny są dość przystępne - tę przystępność Jacaszek będzie eksplorował na dalszych wydawnictwach i w muzyce filmowej.

15
Various Artists - 5: Five Years of Hyperdub (2009)
5 years of hyperdub.jpg

Wytwórnia Hyperdub ma niebywałe zasługi w prezentowaniu najróżniejszych odmian muzyki basowej. Praktycznie do dzisiaj trzyma rękę na elektronicznym tętnie, co i rusz serwując rewelacyjne wydawnictwa. Składanka podsumowująca pierwszy etap działalności labelu jest wypchana po brzegi futurystyczną muzyką elektroniczną i klubową. Czy będzie to bristolski, purpurowy dubstep Jokera, czy 8-bitowa wrażliwość Ikoniki, czy hip-hopowe eksperymenty Flying Lotusa i Samiyama, trudno rozmawiać o elektronice nowej ery bez artystów i artystek wytwórni założonej przez Kode9.

16
Terror Danjah ‎– Gremlinz (The Instrumentals 2003-2009) (2009)
terror danjah.jpg

Grime to nie tylko doskonała odtrutka dla zmęczonych amerykańskim rapem. Producenci grime’owi od zawsze grali we własnej lidze, dostarczając niesamowitych podkładów, które z powodzeniem bronią się bez nawijki. Jednym z najciekawszych jest Terror Danjah - Gremlinz zbiera jego bity w jedno miejsce, dzięki czemu możemy uważnie przyjrzeć się ewolucji producenta. Instrumentalny grime wybił się na niepodległość od mikrofonu właśnie dzięki takim ludziom, jak Terror Danjah.

17
Flying Lotus - Cosmogramma (2010)
cosmogramma.jpg

Muzyka bitowa, mimo hip-hopowych korzeni, które było słychać od DJ-a Shadowa po rodzime U Know Me Records, przeszła długą drogę. Flying Lotus wytyczył jej zupełnie nową, astralną trasę, która z czasem zaczęła coraz mocniej czerpać z jazzu (po takie wrażenia odsyłamy na You’re Dead! z 2014). Na Cosmogrammie mamy zdecydowanie bardziej dzikie i bezkompromisowe oblicze artysty. Album jest różnorodny i pokazuje wiele futurystycznych kierunków, w jakich może się realizować elektronika inspirowana hip-hopem. Choć echa tej inspiracji są ledwo słyszalne - na Cosmogrammie Flying Lotus osiągnął absolutną autorską niezależność.

18
VARIOUS ARTISTS 'BANGS AND WORKS VOL.1' (2010)
bangs works.jpg

Z ghetto house’u w Chicago zaczęła rodzić się nowa muzyka, towarzysząca szalonym bitwom tancerzy i tancerek uprawiających footwork. Wydana przez Planet Mu składanka Bangs And Works Vol. 1 pokazała to świeże zjawisko, potem określane jako juke/footwork (czasu nam nie starczy na tłumaczenie niuansów tego rozróżnienia). Szybkie tempo 160 BPM, frenetyczne sample i w miarę otwarta forma sprawiły, że juke/footwork był kreatywnym zastrzykiem, jakiego potrzebowała muzyka klubowa.

19
VA - Shangaan Electro (2010)
shangaan.jpg

Ostatnia dekada stała pod znakiem odkrywaniem bogactwa klubowej Afryki przez zachodnie ośrodki artystycznej władzy. Shangaan electro to jedna z takich pereł, stworzona z lokalnych tradycji tanecznych i folkowych Tsonga Disco i Kwaito House w Republice Południowej Afryki. Szybkie tempo nie pozwala usiedzieć w miejscu, a tradycyjne instrumentarium wykorzystywane pod bity sprawia, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym.

20
VA - Fünf (2010)
funf.jpg

Berlińskie techno, szczególnie to prezentowane w Berghain czy Panorama Bar, szturmem podbiło cały świat. Warto cofnąć się o dekadę, kiedy działalność obu klubów i wytwórni Ostgut Ton nie była jeszcze aż tak popularna. Fünf to solidna dawka techno od takich postaci, jak Ben Klock, Marcel Dettmann czy Emika i niezła wizytówka brzmieniowych cech, na punkcie których dzisiaj oszalała klubowa publika pod każdą szerokością geograficzną. Dominuje tu surowość i bezpośredniość - idealne odbicie przestrzeni Berghain.

21
Rustie - Glass Swords (2011)
rustie.jpg

Ciężko zaklasyfikować szczytowe osiągnięcie Rustiego, bo czerpie z całej gamy brzmień, od dubstepu zaczynając, na rave kończąc. Tym, co z pewnością wyróżnia Glass Swords, jest onieśmielająca wręcz barwność i chwytliwość utworów. Dodajmy do tego rytmiczną inwencję i mamy jedną z najprzyjemniejszych pozycji na tej liście. Doskonała pamiątka po scenie Glasgow, która buzowała kreatywnością na przełomie dekad dzięki wytwórni LuckyMe.

22
Tim Hecker - Ravedeath, 1972 (2011)
hecker.jpg

Tim Hecker jest od zawsze zainteresowany twórczą destrukcją dźwięku, ale nie przez jego dezintegrację, a saturację, nasycenie hałasem pierwotnie bardzo przyjemnych czy melancholijnych tekstur. Ravedeath, 1972 to najlepszy przykład tej techniki, album niesamowicie osobny i naładowany dobrymi pomysłami. Również w warstwie konceptualnej, z którą naprawdę warto się zapoznać.

23
Nicolas Jaar - Space Is Only Noise (2011)
jaar.jpg

Wobec Space Is Only Noise stosowano wiele niezbyt fortunnych określeń, z których bodaj najzabawniejsze to micro house. Ta bezsilność jest zrozumiała, bo Nicolas Jaar utkał dzieło unikatowe, przerabiające aranżacyjne chwyty z muzyki klubowej na intymną i bardzo wyciszającą opowieść. Tego typu minimalnych wydawnictw pojawiło się sporo (a dzisiaj chętnie karmią się nimi playlisty w rodzaju bitów do uczenia się), ale to wrażliwość Jaara oprze się próbie czasu.

24
Macintosh Plus – Floral Shoppe (2011)
macintosh plus.jpg

Vaporwave był na początku traktowany jako internetowy żart, pocieszny kuzyn witch house’u i innych błysków stylistycznych, gasnących po kilku miesiącach wzmożonej aktywności na forach. Ale vapor jako estetyka przeniknął do mainstreamu, nie tylko wizualnie. Jasne barwy i toporna animacja, brzmienia prawdziwej bądź udawanej nostalgii za erą pierwszych komputerowych prób i syntezatorów FM - to wszystko rezonuje doskonale zarówno z millenialsami, jak i generacją Z. Album Floral Shoppe Macintosh Plus to doskonałe podsumowanie tej estetyki w formie dźwiękowej.

25
Traxman - Da Mind Of Traxman (2012)
traxman.jpg

Kiedy juke/footwork zaczął się rozpędzać i zbierać uwagę krytyki muzycznej (realnie patrząc, nie narobił wielkiego zamieszania w klubach i wśród publiczności, mimo swojej bardzo wysokiej jakości i nowatorstwa), zaczęły pojawiać się wydawnictwa weteranów, które zbierały ich pomysły w zjadliwej formie albumowej. Traxman, jeden z herosów Chicago, wypuścił Da Mind Of Traxman, prawdziwe tour de force po footworkowej elastyczności. Są tu zarówno soulowe sample, jak i acidowe sekwencje, natchnione dźwięki i surowa, klubowa energia.

26
Actress - R.I.P. (2012)
actress.jpg

Dekada 2010-2020 stała pod znakiem rozbijania dawnych konwencji i sklejania ich fragmentów w nowe dzieła, z zupełnie unikalną wrażliwością. Actress to jeden z mistrzów tego podejścia - na R.I.P. zbiera skrawki z wielu elektronicznych i klubowych tkanin, by zszyć je w dziwaczne, a czasami wręcz wzruszające kolaże. Eksperymenty z dub techno, ambientem czy IDM tworzą niepowtarzalny krajobraz, możliwy do rozszyfrowania w pełni wyłącznie przez autora.

27
Andy Stott - Luxury Problems (2012)
andy stott.jpg

Bagna potrafią być piękne, szczególnie, kiedy unosi się nad nimi niepokojąca, romantyczna mgła. Andy Stott taki obrazek zawarł w formie dźwiękowej, serwując na Luxury Problems głębokie brzmienia, które odsyłają do wielu miejsc na klubowej i elektronicznej mapie, z dub techno jako kompasem. Jego podejście do rytmu, który czuć, jakby koła kręciły się w warstwie błota, jest nieporównywalne do niczego innego, podobnie jak sposób używania wokalnych sampli.

28
Jam City - Classical Curves (2012)
jam city.jpg

Jeszcze zanim termin post-club zaczął robić furorę, reprezentant wytwórni Night Slugs stworzył wzór, według którego później łamano klubowe konwencje. Zresztą wybór jednego wydawnictwa, które miałoby reprezentować Night Slugs, zakrawa o syzyfową pracę, bo praktycznie każda z genialnych epek Girl Unit, Bok Boka, czy Kingdoma mogłaby trafić tu z powodzeniem. Muzyka wydawana w Night Slugs budowała kreatywnie na klubowych klockach, dokładając - wtedy jeszcze bardzo świeże - inspiracje trapem czy R&B. Classical Curves to jedno z najdojrzalszych dzieci tej epoki, dzieło pełne pod każdym względem.

29
Piotr Kurek - Edena (2012)
piotr kurek.jpg

Minimalizm spod znaku Steve’a Reicha i jemu podobnych to jedna z najważniejszych inspiracji dla muzyki elektronicznej. Nic zatem dziwnego, że co i rusz pojawiają się elektroniczne realizacje i dialogi z tą stylistyką. W pierwszej części naszego podsumowania spotkaliśmy się z Göttschingem, tym razem jesteśmy nad Wisłą. Edena Piotra Kurka to dzieło monumentalne, łączące syntezatory z wątkami klasycznymi, a minimalistyczny trans układa się tutaj w opowieść o bajkowym charakterze. Choć to bardziej bracia Grimm, niż Disney.

30
DJ Rashad - Double Cup (2013)
dj rashad.png

Odeszły przedwcześnie DJ Rashad wykonał niesamowitą robotę na rzecz popularyzacji juke/footworku, a jego soulfulowy, wypełniony pięknymi samplami i wokalnymi wtrętami styl stał się inspiracją dla wielu producentów i producentek na całym świecie. Double Cup to album, który próbuje połączyć stylistykę z Chicago z wieloma innymi gatunkami, niejako oddając dynamikę procesu, któremu zaczął podlegać juke/footwork w związku ze swoją popularyzacją.

31
ONEOHTRIX POINT NEVER - R PLUS SEVEN (2013)
oneothrix.jpg

Wkład Daniela Lopatina w muzykę elektroniczną i filmową (ostatnio choćby Uncut Gems) jest naprawdę imponujący. Czy mówimy o samplującej piekło reklam z kaset VHS Replice, czy właśnie o intrygującym, eksperymentalnym R Plus Seven, jego dyskografia obfituje w klasyki. Nikt nie tnie wokalu jak on, nikt też nie pokazuje podobnej wrażliwości w pracy z syntezatorami. Niebiańska, miejscami przerażająco piękna płyta.

32
Fatima Al Qadiri - Asiatisch (2014)
fatima.jpg

Fatima Al Qadiri na Asiatisch operuje postmodernistyczną wrażliwością na najwyższych obrotach. Biorąc na warsztat sinogrime - mikrogatunek, będący de facto grimem na orientalizujących samplach - zadaje pytanie o autentyczność dźwiękowego doświadczenia i granice muzycznej apropriacji. Pomijając warstwę ideologiczną, na Asiatisch dostajemy niesamowite dźwięki, które z wyczuciem lawirują między swoimi inspiracjami. To także dokument koncepcyjnych procesów, w jakie kultura internetowa coraz bardziej wpycha muzykę.

33
SOICHI TERADA - SOUNDS FROM THE FAR EAST (2015)
oichi terada.jpg

Kompilacja muzyki japońskiego producenta house’u trafia tutaj z dwóch powodów. Pierwszy, oczywisty już po kilku chwilach obcowania z Sounds From the Far East, to rzecz jasna niesamowita jakość i przebojowość tej muzyki. Japoński house prezentuje unikalną wrażliwość, bywa o wiele bardziej melodyjny i barwny, niż kontynentalne i amerykańskie realizacje gatunku (z wyłączeniem house’u szwedzkiego, który wiele zawdzięcza japońskim inspiracjom). Drugi powód ma związek z rynkiem wydawniczym: kompilacja Soichiego Terady pochodzi z czasu wzmożonych reedycji winylowych, szczególnie kompilacji. Połowa poprzedniej dekady (i kilka lat następnych - ten trend trwa do dzisiaj) rozpoczęła raj dla winylowych kolekcjonerów. Wytwórnie zaczęły prześcigać się w lepszych bądź gorszych składankach z muzyką z przeszłości, często spoza zachodniego kręgu kulturowego. Pomogło to spopularyzować naprawdę dużo interesujących projektów, więc nie narzekamy.

34
Arca - Xen (2014)
arca xen.jpg

Arca stworzył(a) unikalne brzmienie FKA twigs, ale ma wiele zasług również poza polem eksperymentalnego R&B. Solowa twórczość tej osobowości muzycznej z Wenezueli jest naznaczona przez eksperyment, zarówno z teksturami, jak i rytmami. Arca wykręca to, co znajome i przepuszcza przez filtr własnej, freakaśnej tożsamości muzycznej. Xen, debiutancki album Arcy, dobrze podsumowuje okres rewelacyjnych epek i stanowi solidny punkt wejścia do dziwacznego świata zmutowanych brzmień.

35
Jlin - Dark Energy (2015)
jlin.jpg

Mimo swojego startu w świecie juke/footwork, Jlin dość szybko uciekła do mocno autorskiej muzyki, która sprawy tożsamości ubiera w piekielnie pomysłowe rytmy i angażujące warstwy. Artystka poszukuje dźwiękowych inspiracji często daleko poza zachodnim kręgiem kulturowym, osiągając coś naprawdę wyjątkowego. Jednocześnie Dark Energy to album mocno osadzony w amerykańskiej, dystopijnej rzeczywistości. Tytułowa mroczna energia to kumulacja doświadczeń Jlin jako czarnej kobiety w rasistowskim państwie, a utwory takie, jak Guantanamo pokazują, że zaangażowanie artystki nie sprowadza się wyłącznie do kwestii tożsamościowych.

36
VARIOUS ARTISTS - GQOM OH! THE SOUND OF DURBAN VOL. 1 (2016)
gqqm.jpg

Gqom to taneczna stylistyka z Durbanu, ascetyczna i intrygująca w swej prostocie. Charakterystyczne użycie wokali, doskonale połamany, a jednocześnie pełny groove’u rytm i mocny bas dają efekt, który podbił parkiety na całym świecie. Ba, DJ Lag, król gqomu, trafił nawet na soundtrack ostatniego Króla Lwa z utworem stworzonym we współpracy z Beyonce. Jak tego paskudnego filmu nie polecamy w żadnym wypadku, tak gqom wprost przeciwnie.

37
Amnesia Scanner - AS (2016)
mnesia scanner.jpg

Amnesia Scanner wynieśli tajemnice post-clubowego undergroundu i pokazali go światu w ładnie opakowanym pudełku, jakim jest AS. Album, podobnie jak w przypadku Arcy, jest podsumowaniem epkowego okresu projektu i w związku z tym oczekiwania były bardzo wysokie. Czy Amnesia Scanner im sprostali, zdania są podzielone, ale AS to wciąż świetny przykład na nowatorstwo i różnorodność najnowszej muzyki elektronicznej.

38
VA - Sounds Of Sisso (2017)
sounds of sisso.jpg

Nie da się ukryć, że jedną z najciekawszych wytwórni z muzyką elektroniczną w ostatnich latach jest Nyege Nyege Tapes z Ugandy. Dobrym wejściem w katalog wytwórni jest energetyczna składanka Sounds Of Sisso, która pokazuje bardziej przystępne (i szybkie) oblicze wytwórni. Ale niezależnie, czy słuchamy wariackiego tempa na Sounds Of Sisso, czy radykalnych eksperymentów DUMY z ich tegorocznej płyty, jedno jest pewne - Nyege Nyege Tapes jest w forpoczcie muzyki elektronicznej naszych czasów.

39
Lena Raine - Celeste OST (2018)
lena raine.jpg

Muzyka do gier wideo praktycznie od zarania swoich dziejów jest bardzo wpływowa. Growe soundtracki są dzisiaj traktowane na równi z każdą inną muzyką, co oczywiście musi znaleźć odzwierciedlenie w naszym zestawieniu. Zamiast japońskich pieśni przeszłości (wciąż genialnych), postawiliśmy na ścieżkę dźwiękową do Celeste, za którą stoi Lena Raine. Raz, że to przepiękne brzmienia, dwa, że oddają społeczną siłę i wpływ niezależnych gier wideo (tzw. indie) na medium.

40
SOPHIE - Oil of Every Pearl's Un-Insides (2018)
sophie.jpeg

Trudno o lepsze podsumowanie wysokooktanowego popu spod znaku wytwórni PC Music, jak album SOPHIE. Artystka zaczynała od współpracy z kolektywem, ale dość szybko wyszła na swoje, w międzyczasie AG Cook zaczął współpracować z Charli XCX, a bubblegum pop, charakterystyczny dla PC Music, przeniknął do mainstreamu (w ciekawy sposób domykając historię - pop inspirował eksperymenty kolektywu, a teraz sami zostają przez niego inkorporowani). Oil of Every Pearl's Un-Insides to nie tylko eksperymentalny pop, ale queerowe doświadczenie, wykręcające głowę eksperymenty i absurdalnie perfekcyjny sound design.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.